Na rządowych stronach opublikowano projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich i projekt ustawy wprowadzającej aż 230 zmian w całym polskim systemie prawnym. Celem tych ustaw jest wprowadzenie do polskiego porządku prawnego nowej instytucji: rejestrowanego związku partnerskiego, który mogłyby zawrzeć m.in. pary tej samej płci.
Z projektami tymi nie zgadzają się politycy koalicyjnego PSL, którzy tłumaczą, że podobne propozycje były już składane w Sejmie i zostały uznane przez Sąd Najwyższy za sprzeczne z konstytucją. Sąd Najwyższy wskazał, że dyrektywą dla ustawodawcy zwykłego powinno być tworzenie prawa „zachęcającego” do zawierania małżeństw heteroseksualnych. – Mamy inną filozofię niż zmienianie ponad 200 ustaw naraz i tworzenie związków małżeńskopodobych. Chcemy, by takie związki mogły być samodzielnie kształtowane u notariuszy – mówi Urszula Pasławska, wiceprezes PSL.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Małżeńskie przywileje
Reklama
Według założeń, zmiany mają dotyczyć prawie wszystkich kwestii mieszczących się w prawie rodzinnym i opiekuńczym (oprócz adopcji dzieci), w tym: spraw finansowych pomiędzy partnerami, obowiązku alimentacji, opieki nad partnerem w złym stanie zdrowia, dziedziczenia, spraw podatkowych, praw związanych z własnością, dostępu do świadczeń emerytalno-rentowych czy zmiany nazwiska na nazwisko partnera. Oznacza to, że taki związek miałby praktycznie takie same przywileje jak małżeństwo, ale już mniejsze obowiązki. – Nie do przyjęcia jest propozycja instytucjonalizacji związków jednopłciowych na wzór małżeństwa z jednoczesnym pominięciem ochrony i opieki prawnej, o których mowa w art. 18 konstytucji. Przyjęcie tego rozwiązania stanowiłoby ewidentne naruszenie zasady równego traktowania wyrażonej w art. 32 konstytucji i podstawę do wnoszenia kolejnych skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Stwarzałoby tym samym zagrożenie dla bezpieczeństwa prawnego Polski – podkreśla dr hab. Anna Tunia, prof. KUL.
Gdy kilkanaście lat temu SLD próbował forsować podobny projekt ustawy, w 2011 r. Sąd Najwyższy dokonał jego miażdżącej krytyki. Kluczowym zarzutem SN była niezgodność projektu z art. 18 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego wykazało, że mimo unikania przez autorów projektu słowa „małżeństwo” ogół uprawnień przyznawanych partnerom nie różni się w sposób istotny od uprawnień zarezerwowanych w polskim systemie prawnym wyłącznie dla małżonków, co stanowi naruszenie obowiązku szczególnej ochrony małżeństwa jako trwałego związku heteroseksualnego. – Artykuł 18 wymienia jako przedmiot ochrony małżeństwo, rodzinę, macierzyństwo, rodzicielstwo. Kolejność ta nie jest przypadkowa i stanowi konstytucyjną wskazówkę dla tworzonego przez ustawodawstwo zwykłe normatywnego modelu małżeństwa i rodziny. Preferowane konstytucyjnie jest tworzenie rodziny przez małżeństwo, traktowane jako „trwały związek mężczyzny i kobiety, nakierowany na macierzyństwo i odpowiedzialne rodzicielstwo” – czytamy w dokumencie Sądu Najwyższego, który w 2011 r. został przesłany do Sejmu.
Intencja twórców konstytucji
Reklama
W trakcie pisania konstytucji utytułowani prawnicy nie wierzyli, że kiedyś nadejdą czasy, w których podejmowane będą próby zmiany definicji małżeństwa wywiedzionej z prawa naturalnego, ale w końcu przekonali się do wpisania „związku kobiety i mężczyzny” do ustawy zasadniczej. – Jeżeli chodzi o przywołane prawo rzymskie, to przypomnę, że w prawie rzymskim wola polityczna była taka, aby senator został koniem, a koń został senatorem i koń jako senator zasiadał w senacie rzymskim (...). Większość może zdecydować, że np. małżeństwo będzie związkiem dwóch mężczyzn (...) czy związkiem człowieka i robota. Z woli politycznej możliwe są więc różne szaleństwa – powiedział 4 kwietnia 1995 r. senator Piotr Andrzejewski na Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.
Dzięki intencjonalnemu działaniu ustrojodawcy do Konstytucji RP zostało wpisane prawo bardzo dobrze chroniące małżeństwo i rodzinę. Instytucjonalizacja związków homoseksualnych wymagałaby więc większości konstytucyjnej w polskim Sejmie. Rzecznik Praw Obywatelskich, politycy Lewicy i Koalicji Obywatelskiej tłumaczą jednak, że pilne zmiany są konieczne, bo do tego obligują nas dwa wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC). Co ciekawe, Europejska Konwencja Praw Człowieka w art. 12 także określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Dlatego też dr hab. Piotr Mostowik z Uniwersytetu Jagiellońskiego orzeczenia ETPC nazywa aktywizmem sędziowskim, bo celowo pomijany jest art. 12 konwencji, a przywoływany jedynie art. 8 EKPC mówiący o życiu prywatnym. – Należy odrzucić możliwość wywołania skutku modyfikującego ustrojowe postanowienie krajowej konstytucji, który miałby wynikać z reinterpretacji art. 8 EKPC, prowadzącej do obowiązku, podobnej do małżeństwa, instytucjonalizacji związków innych niż zdefiniowane w Konstytucji RP – mówi Niedzieli dr Mostowik, który jest współautorem publikacji pt. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Perspektywa konstytucyjna.
Reklama
Orzeczenia ETPC formalnie nie zmieniają prawa w Polsce i nie wskazują, w jaki sposób Polska powinna zinstytucjonalizować związki jednopłciowe. Równie dobrze mogą to być jakieś ułatwienia w sporządzeniu aktu notarialnego dla osób tej samej płci. Jeżeli Polska wprowadziłaby związki jednopłciowe rejestrowane w Urzędzie Stanu Cywilnego, to środowiska homoseksualne będą miały mocniejszą podstawę, by skarżyć się do Strasburga np. z powodu braku możliwości adopcji dzieci.
Reinterpretacja prawa
Piotr Mostowik przywołuje orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2005 r. dotyczące zgodności z konstytucją traktatu o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Trybunał wskazał wówczas, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny uzyskało w prawie polskim odrębny status konstytucyjny zdeterminowany postanowieniami art. 18 ustawy zasadniczej. Zmiana tego statusu byłaby możliwa jedynie w trybie zmiany konstytucji.
Sędziowie TK jasno wskazali, że niemożliwe jest wprowadzenie instytucjonalizacji związków innych niż zdefiniowane w Konstytucji RP nawet na mocy ratyfikowanych umów międzynarodowych. Tym bardziej – wskazuje dr Mostowik – nie można wprowadzić podobnej do małżeństwa instytucjonalizacji związków innych niż zdefiniowane w Konstytucji RP na mocy reinterpretacji prawa międzynarodowego ETPC. Oznaczałoby to bowiem, że aktywizm składu sędziowskiego w Strasburgu może zmienić znaczenie Konstytucji RP bez wymaganej większości konstytucyjnej w Sejmie RP. – Nie wystarczy wprowadzić do polskiego prawa nowej nazwy: „związki partnerskie” i nie nazywać ich „małżeństwem”. Ochronie konstytucyjnej podlegają bowiem nie tylko nazewnictwo, ale też treść i atrybuty prawa, które są przynależne tylko małżeństwu kobiety i mężczyzny. Podobnie jak w prawie UE są zakazy pobierania cła – Polska nie może wprowadzać opłat pod inną nazwą niż nazwy sprowadzanych z UE towarów – tłumaczy dr hab. Piotr Mostowik.