Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Ostatni dzwonek?

Slogan, że szkoła uczy i wychowuje, nie wziął się z niczego. Jednak do czego szkoła będzie wychowywać, jeśli zabraknie w jej przestrzeni miejsca dla etosu chrześcijańskiego, krzyża i katechezy?

Niedziela bielsko-żywiecka 30/2024, str. IV

[ TEMATY ]

katecheza

MR

Kościół zawsze z katechetami, także wtedy, gdy trzeba bronić lekcji religii w szkole

Kościół zawsze z katechetami, także wtedy, gdy trzeba bronić lekcji religii w szkole

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wraz z ustaniem walk na frontach II wojny światowej katecheza, tak jak i inne przedmioty, wróciła do szkół. Ten stan rzeczy trwał do 1961 r., kiedy to religia została wyrugowana z siatki godzin lekcyjnych. Nauczanie katechezy na długie lata przeniosło się do przykościelnych salek lub domów prywatnych. Zmiany na lepsze przyszły dopiero wraz ze zwycięstwem zrywu solidarnościowego. Na wniosek Episkopatu Polski katecheza w 1990 r. trafiła do szkół. Poprawność prawną tej decyzji pozytywnie zaopiniował w swoich orzeczeniach Trybunał Konstytucyjny. Obecnie kierowane przez lewicową działaczkę Barbarę Nowacką, Ministerstwo Edukacji Narodowej, zdecydowało się zmienić zasady funkcjonowania katechezy w szkole. Chodzi o ograniczenie jej do jednej godziny tygodniowo, wyłączenie ze średniej ocen oraz o scalanie różnych grup wiekowych w jeden organizm klasowy. Według tego pomysłu uczniowie 4 klasy szkoły podstawowej mogą uczyć się przedmiotu wespół ze starszymi o cztery lata kolegami. W zamian za lekcję religii do szkół zawita edukacja obywatelska i zdrowotna, a z czasem, kto wie – edukacja równościowa i genderowa.

Różne etapy

Reklama

– Pamiętam czasy, gdy od nauczyciela można było dostać linijką po dłoni albo rózgą po plecach. Rzucanie kredą w ucznia, a nawet kluczami, też nie było rzadkością. Pisało się wtedy stalówką, którą moczyło się w atramencie. Tak wyglądała szkoła, do której chodziłam. Na lekcjach religii dużo zyskiwałam przez to, że bez problemów byłam w stanie wyrecytować wszystkie modlitwy. Pochodziłam z wielodzietnej rodziny, więc pacierz przyswoiłam sobie naturalnie, wsłuchując się w modlitwy odmawiane przez rodzeństwo. Do dziś jestem w stanie z pamięci powiedzieć wiersz z okazji imienin ks. Mieczysława Szarka, który deklamowałam 1 stycznia 1964 r. – mówi bielszczanka Barbara Mazur, która uczyła się w Zalasowej. – Od września 1977 r. lekcje religii odbywały się w domu państwa Sokołowskich. Ich syn, Leopold, był jednym z duszpasterzy tworzącej się parafii na os. Złote Łany w Bielsku-Białej. Pewnej nocy nasłany przez komunistów „nieznany sprawca” próbował nastraszyć gospodarzy, ale przegonił go ks. Leopold z szablą w dłoni. Wtedy wiara była rugowana z życia publicznego i o wiarę trzeba było walczyć. Ramię w ramię robili to kapłani i parafianie. Teraz o ważne dla katolików sprawy również trzeba mówić jednym, donośnym głosem – mówi Jarosław Łodzian z Bielska-Białej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie tylko nauka

– Swoje pierwsze kroki na łyżwach stawiałam na oświęcimskim lodowisku. Mnie i moje koleżanki uczył jeździć ks. Paweł Łukaszka, były bramkarz drużyny hokejowej Podhala Nowy Targ. Był on moim katechetą w LO im. Wadowity w Wadowicach. Zjednał nas niestandardowym prowadzeniem katechezy i wyjątkową osobistością. Był genialnym obserwatorem i rozmówcą. Wystarczyły trzy, cztery zdania, które wypowiedział, aby trafić w punkt. One w nas rezonowały – wspomina Joanna Kamińska z Wieprza koło Andrychowa. – Po maturze katecheta obiecał kilku zapalonym łazikom górskim z naszej klasy, że pójdzie z nami na Rysy. Słowa dotrzymał. W jego towarzystwie po raz pierwszy oglądałem Tatry z perspektywy najwyższego wierzchołka Polski. Dla człowieka, który wchodził na ten szczyt zimą, wycieczka z nami nie była żadnym wyczynem. Chciał jednak dać nam coś ekstra. Coś od siebie. Podobnie było z kajakami. Takich niestandardowych inicjatyw miał zresztą znacznie więcej – dopowiada Wojciech Nowak z Żywca.

Okiem katechety

– Katecheza jest przedmiotem, który serwuje uniwersalne wartości. Na nich zbudowano nie tylko podwaliny cywilizacji zachodnioeuropejskiej, ale i naszej państwowości. Patrząc przez pryzmat dziejów, wyraźnie widać, że wszystkie najważniejsze wydarzenia w historii Polski miały swoje zakorzenienie w chrześcijaństwie. Bez wsparcia Kościoła nie byłoby związkowej „Solidarności”. Przypomnę przy tej okazji słowa Leszka Millera z SLD, który powiedział, że nie widzi powodów, aby religia miała zniknąć ze szkół. Mam nadzieję, że ten głos człowieka lewicy będzie słyszalny przez jego partyjnych kolegów – twierdzi Radosław Jachym, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Karola Wojtyły w Rycerce Górnej. – Na moich uczniów katecheza ma duży wpływ. Widzę, jak potrafią hałasować na przerwie, a następnie, gdy zaczyna się lekcja religii, wyciszyć i skupić na pracy. Naturalnie czują, że skończył się czas abstrakcyjnego zachowania. Po prostu przestawiają się na inną, głębszą rzeczywistość. Katecheza łagodzi obyczaje i nie mam pojęcia, jaki inny przedmiot potrafiłby to zrobić – zaznacza Alicja Zoń z Szkoły Podstawowej nr 3 w Bielsku-Białej. – Z roku na rok widzę, jak coraz więcej przedszkolaków ma problem z modlitwą. Nie tylko nie znają treści „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”, „Aniele Boży”, ale też nie wiedzą, jak się przeżegnać. Spotkanie z katechezą w tym wczesnym okresie to szansa na nadrobienie religijnych zaległości – dopowiada Edyta Lemanik z bielskiego przedszkola nr 51. – Uczę dzieci z niepełnosprawnością intelektualną i fizyczną. Na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które wypisano z lekcji religii. W ramach zajęć przygotowuję moich podopiecznych do I Komunii św. i do sakramentu bierzmowania. I to się udaje. Widzę później dumę ich rodziców, ale i satysfakcję samych dzieci z tego, co udaje im się osiągnąć. Do tak pozytywnych rezultatów nie doszedłbym, gdyby religia była poza szkołą. Nikt z rodziców nie byłby w stanie pogodzić pracy zawodowej, wyjazdów do lekarza i na rehabilitację, z dodatkowymi zajęciami w salkach parafialnych, na które musiałby się zjawić z niepełnosprawnym dzieckiem – tłumaczy Marek Graboń, katecheta ze Specjalistycznego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Oświęcimiu.

Mydlenie oczu

– Liczba lekcji religii ma zostać zmniejszona do jednej tygodniowo. To klasyczne działanie pozorne, bo religia jest i tak przedmiotem nadobowiązkowym. Właściwie, jeśli ktoś nie chce chodzić na religię, to może nie chodzić wcale. Nie na jedną, ale w ogóle. Pojawiają się głosy, że państwo musi płacić za lekcje religii, które są nadobowiązkowe. Tylko że jest to argument cokolwiek obosieczny. Bo państwo np. płaci za lekcje przystosowania do życia w rodzinie, które to lekcje też nie są obowiązkowe, a młodzież gromadnie z nich rezygnuje. Poza wszystkim innym katolicy też płacą podatki, więc zgodnie z tą logiką mają prawo, żeby w szkole była religia. W rzeczywistości nie chodzi o jedną lekcję religii i oszczędności z nią związane. Chodzi o to, żeby pokazać wyborcom, że my, Platforma Obywatelska, my się klerowi nie kłaniamy w pas. My trzymamy kler twardo i krótko. O proszę! Zabraliśmy im jedną lekcję religii. Co prawda to samo spotka prawosławnych i ewangelików, ale nikt takimi drobiazgami się nie będzie przejmował. Naprawdę „wielki sukces” – puentuje Robert Mazurek, dziennikarz współpracujący z Kanałem Zero i Radiem RMF FM.

2024-07-23 14:02

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wiara przestaje być potrzebna do życia?

Może warto odwrócić pytanie, które wielu dziś sobie zadaje: nie – dlaczego niektórzy odchodzą od Kościoła?, lecz – dlaczego większość zostaje? Czy Polacy odchodzą od Boga? Czy wiara przestaje być do życia potrzebna? Jak czytać najnowsze badania CBOS, które pokazują duży spadek religijności wśród nas? Co zrobić, by nie popadać w rozpacz, ale także nie bagatelizować tych wyników? O komentarz poprosiliśmy teoretyka i praktyka, czyli medioznawcę i księdza proboszcza.

Starsi parafianie z mojej wspólnoty wspominają czasy, kiedy parafia św. Joachima była jedyną w całym sosnowieckim Zagórzu i liczyła sobie prawie 40 tys. mieszkańców. Rzeczywiście, kiedy popatrzy się w księgi metrykalne z tamtych czasów, to liczba chrztów czy ślubów może zaimponować. Te sakramenty były liczone w setkach rocznie. Zaskoczył mnie jedynie fakt, że w tamtych czasach pracowało w tej parafii czterech księży. Czyli tylu, ilu dzisiaj pracuje w parafii niespełna 10-tysięcznej. Kościół też wystarczał na pomieszczenie wszystkich wiernych, choć z pewnością był bardziej wypełniony niż dzisiaj. Według mnie, świadczy to o tym, że kiedy z nostalgią wspominamy „dawne czasy” i „pełne kościoły”, to odrobinę idealizujemy przeszłość. Oczywiście, liczby nie kłamią: procentowo wiernych w naszych świątyniach ubywa. Zwłaszcza dotyczy to młodych, ale nie jest to aż tak drastyczny kryzys, jak mogłoby się wydawać.
CZYTAJ DALEJ

Niezwyciężony Triumf serca

2025-09-02 08:23

Niedziela Ogólnopolska 36/2025, str. 54-55

[ TEMATY ]

film

kino

Mat.prasowy

12 września na ekrany kin wchodzi ekranizacja amerykańskiego reżysera o polskim męczenniku.

I zaprowadzili ich do bloku numer 11, oznaczonego wówczas numerem 13. Kazali im rozebrać się do naga. Wpędzili ich wszystkich dziesięciu do piwnicy, do celi numer 18, bardzo niskiej i małej, o wymiarach dwa i pół metra na dwa i pół metra, z jednym zakratowanym, kwadratowym okienkiem pod sufitem, z podłogą z betonu. W rogu stało wiadro na odchody. Tam mieli umrzeć głodową męką. Esesmani zatrzasnęli żelazne drzwi” (z opisu śmierci św. Maksymiliana według tekstu Transitus z Harmęży).
CZYTAJ DALEJ

Kiedy troska o dusze staje się samowolą [Felieton]

2025-09-13 23:34

Karol Porwich/Niedziela

W piątkowe popołudnie opublikowany został list otwarty do abp. Józefa Kupnego autorstwa ks. Karla Stehlina FSSPX, przełożonego polskiego dystryktu. List, w którym możemy odnaleźć słowa stanowiące wyraz troski o „misję ratowania dusz” i niepodważalnej wierności tradycji. Zauważyć też można, że działanie Bractwa to nic innego jak heroizm wobec „upadającego Kościoła”. Kapłani Bractwa chcą chronić wiernych przed „zepsutymi rytami” po Soborze Watykańskim II. Brzmi heroicznie, dramatycznie wręcz. Tylko że… wierność w Kościele katolickim obejmuje nie tylko gorliwość o liturgię i nauczanie, ale również pełne posłuszeństwo papieżowi i biskupom.

W Liście padają słowa, że “Stolica Apostolska wydała wiele zarządzeń, które potwierdzają słuszność naszej misji od samego początku.” Podkreślony jest fakt, że papież Franciszek w liście apostolskim “Misericordia et misera” udzielił kapłanom Bractwa jurysdykcji do ważnego słuchania spowiedzi i rozgrzeszania. Jednak wkrada się w to pewna wybiórczość. Bo przecież w 12 punkcie czytamy: „Dla duszpasterskiego dobra wiernych, kierowanych wolą wyjścia naprzeciw ich potrzebom i zapewnienia im pewności co do możliwości otrzymania rozgrzeszenia, postanawiam z własnej decyzji udzielić wszystkim kapłanom Bractwa Św. Piusa X upoważnienia do ważnego i godziwego udzielania sakramentu pojednania.” Kluczowe są tutaj dwa elementy. Pierwszy to: dla duszpasterskiego dobra wiernych” – Papież Franciszek nie mówi, że czyni to jako „uznanie misji” Bractwa, lecz ze względu na dobro duchowe wiernych, którzy korzystają z ich posługi. Chodzi o to, by nie mieli wątpliwości co do ważności i godziwości sakramentu spowiedzi. Drugi: „udzielam upoważnienia” – papież nie stwierdza, że Bractwo ma je z mocy prawa czy własnej misji. Przeciwnie – uznaje, że takiego upoważnienia nie mieli i dlatego nadaje je swoją decyzją.To rozróżnienie jest istotne: papież działa z troski o wiernych, a nie jako potwierdzenie „kanonicznej misji” Bractwa. Właśnie dlatego Benedykt XVI pisał wcześniej, że „dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego, jego duchowni nie pełnią żadnej posługi w sposób legalny”. Franciszek nie zmienił tego faktu, lecz zrobił wyjątek dla sakramentów: Pokuty i Pojednania oraz Małżeństwa, aby wierni nie żyli w niepewności co do sakramentów. Innymi słowy – to akt miłosierdzia wobec wiernych, a nie potwierdzenie misji Bractwa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję