Reklama

Aspekty

Warto pomagać innym

Dzięki pomocy drugiemu człowiekowi nabieram chęci do życia, to daje mi bardzo dużą radość. Tego nie da się ocenić – mówi Krzysztof Niciński.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 28/2024, str. IV

[ TEMATY ]

pomoc

Zielona Góra

sztab ratownictwa

Sztab Ratownictwa Zielona Góra

Szkolimy dzieci

Szkolimy dzieci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak mówi, 25 lat temu wraz z przyjaciółmi stworzył grupkę „pozytywnych oszołomów”, jak siebie nazywali, którzy chcieli robić coś za darmo. Tak powstał Sztab Ratownictwa Zielona Góra. W tym czasie członkowie stowarzyszenia zabezpieczyli ok. 1,5 tys. eventów. Nie da się tego przeliczyć na godziny i liczbę udzielonej pomocy. Połączyło ich jedno – wspólna pasja pomagania ludziom.

W wielkim trudzie

Reklama

Przygoda Krzysztofa Nicińskiego z ratownictwem rozpoczęła się w 1997 r. Wówczas, jak mówi, to były nieformalne początki. – 2 lata później wraz z kolegami i koleżankami zaczęliśmy to robić już na poważnie. I to trwa po dziś. Na początku należeliśmy do struktur krajowych. Później stwierdziliśmy, że chcemy założyć własną jednostkę lokalną na terenie naszego miasta. Bez żadnych przerw trwa to już 25 rok. Część z tych osób jest jeszcze dalej ze mną w organizacji. Udało się, że ten trzon, który to ze mną tworzył, pozostał. A trzeba powiedzieć, że nasze stowarzyszenie – Sztab Ratownictwa Zielona Góra – powstawało w wielkim trudzie: bez pieniędzy, sprzętu, bez wyszkolenia – opowiada ratownik. Dodaje, że dzisiaj jest zupełnie inaczej. – Dziś mamy sprzęt, jesteśmy widoczni, posiadamy wyszkolenie i różne uprawnienia. Dokształcamy się, posiadamy ambulans, plecaki ratownicze i wiele różnych sprzętów potrzebnych do ratownictwa medycznego. Wszystko się całkowicie zmieniło w stosunku do tego, co było, a co jest.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Totalnie bezinteresownie

Skąd w nim chęć niesienia pomocy? – Myślę, że taka potrzeba osobiście narodziła się we mnie, gdy jeszcze byłem małym chłopcem. Trochę wtedy chorowałem. Wielu ludzi pomagało wtedy mojej mamie i mojej rodzinie. Od tamtego momentu pozostała we mnie chęć pomocy drugiemu człowiekowi – totalnie bezinteresowna, bez zapłaty i jakiejkolwiek gratyfikacji. Skrzyknęliśmy się w parę osób i powolutku, małymi krokami, najpierw przez parę lat, pokazywaliśmy, co chcemy, co potrafimy i czym dysponujemy. Zaczęliśmy to robić w trudnych czasach, gdzie działalność społeczna niekoniecznie była ciekawa. Zaufały nam służby, które zajmują się działaniami ratowniczymi w mieście, zaufały nam władze Zielonej Góry, zaczęły wspierać nas prywatne firmy i sponsorzy, dzięki którym mogliśmy dalej działać – przyznaje ratownik.

Wspólna pasja

Reklama

W tym roku mija 25 lat działalności stowarzyszenia. Obecnie w organizacji jest kilkanaście osób, które działają społecznie na terenie miasta, za co nie otrzymują żadnego wynagrodzenia. – Zajmujemy się szkoleniami dzieci w przedszkolach i szkołach, pomagamy przy zabezpieczaniu imprez masowych, jak koncerty, pikniki, festyny i biegi. Ostatnio np. zabezpieczaliśmy bieg dla krwiodawstwa. Tych eventów jest sporo w ciągu roku. To jest ok. 50-60 tego rodzaju zabezpieczeń. W ciągu 25 lat wychodzi ich ok. 1,5 tys. – wylicza Krzysztof Niciński. – Zaczynaliśmy, kiedy byliśmy młodzi. Część z nas uczyła się w liceum, w technikum. Część była na studiach, część pracowała. A dzisiaj większość z nas ma rodziny, żony, mężów, dzieci. Ma różne prace i różne pasje, bo członkowie stowarzyszenia to ludzie pracujący w różnych branżach. Nie wszyscy są związani zawodowo z ratownictwem medycznym, ale wiąże nas jedno: wspólna pasja pomagania ludziom – podkreśla. I zaraz dodaje: – Każdy z nas robi to poza pracą zawodową, za darmo i przystępując do organizacji, jest tego świadomy i wie, na czym to polega. Dlatego mamy jedną zasadę: albo robisz to dobrze i społecznie albo musisz zrezygnować, bo nam statystów nie potrzeba.

Warsztaty dla każdego

Reklama

Niby wiemy, ale jak przychodzi co do czego, to ręce się trzęsą i nie wiadomo co robić. Jak zatem prawidłowo udzielać pierwszej pomocy? – Trzeci rok prowadzimy bezpłatne warsztaty w Fundacji „Warto jest pomagać”, naprzeciwko szpitala w Zielonej Górze, wejście jest od strony ul. Wazów w odrestaurowanym Parku Tysiąclecia. Tam raz w miesiącu organizujemy warsztaty dla każdego. Kto chce, przychodzi – informuje ratownik. – Warsztaty trwają od 17-19, najczęściej we wtorki bądź środy. Są ogłoszenia na fanpage’u fundacji. Można się zapisać. I jeszcze raz podkreślam – są to warsztaty bezpłatne. Poruszamy tam wszelkiego rodzaju czynności związane z ratowaniem ludzkiego życia – poprzez zwykły plasterek, czyli rozcięcie po zatrzymanie akcji oddechowo-krążeniowej. Każdy ma okazję poćwiczyć, zobaczyć i poużywać sprzęt, zobaczyć jak uciskać klatkę piersiową, jak ułożyć człowieka w pozycji bezpiecznej, jak założyć opatrunek na jakiekolwiek obrażenia ciała i jak zabezpieczyć kończyny pod kątem podejrzenia złamania, zwichnięcia czy skręcenia. Początkowo szło to w eter. Dziś, co miesiąc, mamy grupę po 10-15 osób, z którą przez 2 godziny ćwiczymy bezpłatnie, więc zachęcam zielonogórzan i nie tylko, żeby zechcieli zmienić swoje podejście do tego typu trudnych zagadnień, bo możemy być o krok od ludzkiego nieszczęścia, a dzięki naszej postawie i naszym czynnościom jesteśmy w stanie zwiększyć szanse na czyjeś przeżycie.

Szlifować umiejętność

Czy wystarczy, że raz nauczymy się jak udzielać pierwszej pomocy? – Dowiedziono, że jeśli osoba po szkoleniu w najwyższym okresie – od pół roku do roku – nie wykonuje nic z tego, co się nauczyła odnośnie udzielania pierwszej pomocy, to po prostu zapomina. Rdzenne wytyczne będzie pamiętać, np. to, że jeżeli jest zatrzymana akcja oddechowo-krążeniowa to uciskamy klatkę piersiową. To wiemy. Ale już pytanie: ile razy, w jaki sposób, z jaką częstotliwością i na jaką głębokość, tego już nie wiemy. Właśnie dlatego trzeba szlifować tę umiejętność – podkreśla Krzysztof Niciński. – A nawet jeśli nie potrafisz tej pomocy udzielić, z różnego powodu – to mogą być stres, nerwy, emocje – wystarczy wykonać telefon do służby ratowniczej. Dlaczego? Bo to oni tobie drogą telefoniczną przekażą informację jak powinieneś się zachować, bo zdają sobie sprawę, że po to jest ten numer 999 czy 112, że dzwoni tam laik, który nie ma zielonego pojęcia o ratowaniu życia.

Dobro wraca

Krzysztof Niciński z zawodu jest inżynierem sanitarnym, a oprócz ratownictwa medycznego zajmuje się nauką jazdy. Wszystko to przynosi mu wielką radość i satysfakcję. Nie zapomina przy tym o rodzinie i obowiązkach, z tym związanych. Jak mówi, praca jest ważna, ale to rodzina zajmuje istotne miejsce w jego życiu. Wraz z żoną należy do Domowego Kościoła, gdy czas pozwala służy przy ołtarzu w zielonogórskiej parafii św. Józefa. Pomaganie drugiemu człowiekowi daje mu ogromną radość i energię do życia. To, co robi, traktuje jako powołanie i misję. – Chęć pomocy drugiemu człowiekowi uwalnia bardzo duży zakres energii do mojego życia. To są wartości bezcenne, których nie da się kupić. Dzięki pomocy drugiemu człowiekowi nabieram chęci do życia, to daje mi bardzo dużą radość. Tego nie da się ocenić. Warto być dobrym człowiekiem, warto pomagać innym w różnych potrzebach, bo dobro wraca. Często z podwojoną siłą – przyznaje. Co daje mu wiara? – Wiara daje mi bardzo dużo w życiu i w tym, czym się zajmuję. Trzyma mnie na nogach. Myślę, że bez wiary byłbym nikim, bo brak wiary w życiu człowieka jest pustką. Choć wiara jest trudna, często kompletnie niezrozumiała, to nie wyobrażam sobie nie wierzyć. Warto budować życie na wierze – kończy ratownik.

2024-07-09 08:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Pomoc Kościołowi w Potrzebie” kończy budowę studni w Nigerii

Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” kończy budowę pięciu studni głębinowych w Nigerii. Trwający od kilku miesięcy projekt „Grosz jak kropla wody” udało się zrealizować dzięki ofiarności wiernych w Polsce. Koszt budowy jednego ujęcia wody to ok. 20 tys. zł. Budowa studni była konieczna ze względu na ogromne zanieczyszczenie środowiska, a co za tym idzie także rzek i ujęć wody pitnej, co jest pokłosiem wydobywania ropy naftowej.
CZYTAJ DALEJ

Kto zarządza sprawami Kościoła po śmierci papieża?

2025-04-21 18:52

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Po śmierci papieża Franciszka najważniejszą osobą w Watykanie został 77-letni, urodzony w Irlandii, a następnie naturalizowany w USA kardynał Kevin Farrell, który jest Kamerlingiem Świętego Kościoła Rzymskiego. Zarządza on administracją Kościoła i troszczy się o dobra i prawa doczesne Stolicy Apostolskiej w okresie wakansu.

Urodzony w Dublinie w 1947 roku należy do Zgromadzenia Legionistów Chrystusa. Ukończył uniwersytet w Salamance w Hiszpanii i Papieski Uniwersytet Gregoriański w Rzymie, a następnie Uniwersytet Notre Dame w USA.
CZYTAJ DALEJ

Nie żyje ks. prof. Marek Jagodziński

2025-04-21 19:04

[ TEMATY ]

śmierć

śmierć księdza

Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Ks. prof. Marek Jagodziński

Ks. prof. Marek Jagodziński

W wieku 69 lat zmarł dzisiaj rano w Końskich ks. prof. Marek Jagodziński, kapłan diecezji radomskiej, pracownik Katedry Teologii Prawosławnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Kapłan pomagał Stolicy Świętej, w szczególności Kongregacji Nauki Wiary, w studiowaniu ważniejszych kwestii doktrynalnych.

Ks. Marek Wiesław Jagodziński urodził się 29 stycznia 1956 w Klimontowie Sandomierskim. W 1982 ukończył studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu z tytułem magistra teologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i przyjął święcenia kapłańskie. W 2000 uzyskał licencjat. Doktorat obronił w 2001. Habilitował się w 2009. W 2016 otrzymał tytuł naukowy profesora nauk teologicznych.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję