Reklama

Wiadomości

Czy Polska to dar Stalina?

Kłamstwo to oręż charakterystyczny w polityce Rosji od wieków.

Niedziela Ogólnopolska 40/2023, str. 34-35

[ TEMATY ]

Stalin

commons.wikimedia.org, studio graficzne Niedzieli

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilka tygodni temu przywódca Rosji Władimir Putin w buńczucznym przemówieniu wskazał, że „zachodnie tereny dzisiejszej Polski są darem Stalina dla Polaków”. Z nieodłącznym cynicznym uśmieszkiem, który obok zmrużonych oczu jest znakiem rozpoznawczym tego agresywnego pułkownika KGB, perorował: jeżeli Polacy zapomną o dobrodziejstwach, które otrzymali od Związku Sowieckiego, „to im o nich przypomnimy”. Nie pierwszy to i zapewne nie ostatni raz, gdy przywódcy Rosji sięgają po kłamstwo. Jest to oręż charakterystyczny w polityce tego kraju od wielu dziesięcioleci. W końcu XVIII wieku caryca Katarzyna uzasadniała interwencje zbrojne na obszarze niepodległej Rzeczypospolitej Obojga Narodów rzekomą koniecznością roztoczenia opieki nad ludnością wyznania prawosławnego. Podobnie czynił Stalin, uzasadniając agresję sowiecką 17 września 1939 r. Twierdził, że musi pomóc ludności białoruskiej, ukraińskiej i rosyjskiej, bo „państwo polskie przestało istnieć”, i dlatego do walczącej z Niemcami Polski wkroczyła niosąca śmierć i zniszczenie milionowa armia. Identycznie postępuje Putin, gdy uzasadnia aneksję Krymu czy inwazję na Ukrainę.

Pakt diabłów

Reklama

Polacy otrzymali znacznie więcej „darów Stalina”, niż wspomniał kremlowski satrapa. Stalin wręczał je bez naszej woli, depcząc wszelkie reguły i prawa na czele z prawem narodów do samostanowienia. Niestety, czynił to albo za milczącą zgodą wolnego świata, albo wręcz za jego pełnym przyzwoleniem. Warto zacząć od współodpowiedzialności sowieckiej Rosji za wybuch najstraszliwszego z konfliktów zbrojnych, w wyniku którego zginęło blisko 6 mln obywateli RP. W okresie międzywojennym Niemcy i Sowieci w takim samym stopniu dążyli do wywrócenia porządku zbudowanego z trudem podczas konferencji wersalskiej, która kończyła I wojnę światową. Jednym z filarów tego ładu była wskrzeszona po półtorawiekowej niewoli niepodległa Polska. Ponowne wymazanie jej z map politycznych Europy było celem zarówno Hitlera, jak i Stalina. Komisarz spraw zagranicznych ZSRS Wiaczesław Mołotow nazywał Polskę „bękartem traktatu wersalskiego”, czym zaskarbiał sobie nieukrywaną sympatię swego niemieckiego odpowiednika Joachima von Ribbentropa. W imieniu Niemiec i Rosji sowieckiej podpisali oni na Kremlu 23 sierpnia 1939 r. pakt, który był równoznaczny z wyrokiem śmierci zarówno dla Polski, jak i dla innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Stanowiło to ukoronowanie wieloletniej współpracy niemiecko-rosyjskiej, mającej swój początek w układzie z Rapallo zawartym jeszcze w 1922 r. Mając taki pakt w ręku, Hitler mógł bez żadnych obaw uderzyć na Polskę. Wbrew jednak niemieckim marzeniom, opór Polaków był tak silny, że nie udało się zastosować hitlerowskiej doktryny wojny błyskawicznej. Z pomocą przyszli jednak po 2 tygodniach sprawdzeni sojusznicy, czyli Sowieci, którzy wbili walczącej Polsce 17 września 1939 r. nóż w plecy. To dopełniło dzieła. Dokonał się IV rozbiór Polski, którego symbolem stała się wspólna niemiecko-rosyjska defilada zwycięstwa w Brześciu n. Bugiem. Połowa Polski znalazła się pod okupacją sowiecką, a ziemie zajęte przez Niemców, takie jak Pomorze, Śląsk i Wielkopolska, zostały bezprawnie wcielone do Rzeszy, na pozostałej części natomiast utworzono okupacyjne Generalne Gubernatorstwo. Rozpoczął się krwawy brunatno-czerwony czas terroru, którego symbolami stały się z jednej strony Lasy Piaśnickie, Palmiry, Pawiak, Auschwitz, a z drugiej – Katyń, Charków, Miednoje i sowiecki system obozów GUŁag.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lista darów

Do listy „darów Stalina”, o których wspomniał Putin, należy zgodnie z historyczną prawdą dopisać więc: agresję z 17 września 1939 r., która umożliwiła Hitlerowi podbój Polski, co stało się początkiem II wojny światowej, bezprawną aneksję połowy terytorium Rzeczypospolitej, ludobójczy mord na ponad 20 tys. jeńców wojennych, będących elitą przedwojennej Polski, terror znaczony tysiącami mordów i czterema akcjami deportacyjnymi, w wyniku których ponad pół miliona obywateli II RP zostało zesłanych w głąb „nieludzkiej ziemi”, ścisłą współpracę NKWD i gestapo w tłamszeniu polskiego oporu i wiele innych rzeczy, które słusznie skłoniły Aleksandra Bregmana do nadania swemu wnikliwemu studium o współpracy niemiecko-sowieckiej tytułu Najlepszy sojusznik Hitlera. We współczesnej Rosji za przywoływanie tego, o czym wspomniałem, a szczególnie za przedstawianie ZSRS jako państwa współodpowiedzialnego za wybuch wojny i współpracę z III Rzeszą, można trafić do więzienia. W prawodawstwie tego kraju wprowadzono kilka lat temu zapis, na podstawie którego można stosować kary dla tych historyków czy publicystów (nawet jeśli nie są obywatelami Rosji!), którzy opisują historię współpracy niemiecko-rosyjskiej wynikającą z paktu Ribbentrop-Mołotow. Prawda obnaża bowiem historyczne łgarstwo, którym Rosjanie cynicznie posługują się od lat. Przedstawiają się oni jako naród, który był największą ofiarą II wojny światowej, a ta, w ich przekonaniu, wybuchła dopiero w czerwcu 1941 r., gdy Hitler zdradził Stalina. Jest to wygodna, choć kłamliwa optyka. Na potrzeby wewnętrzne uwalnia świadomość rosyjską od poczucia winy za wybuch najstraszliwszej z wojen, a na potrzeby zewnętrzne – zwalnia z odpowiedzialności prawnej za zbrodnie dokonane w latach 1939-41 przede wszystkim na narodzie polskim.

Sojusznik sojuszników

Sytuacja międzynarodowa Polski stała się niezwykle skomplikowana wraz z niespodziewanym najazdem Niemiec na ZSRS, co nastąpiło w czerwcu 1941 r. Nasi alianci – Wielka Brytania i później USA – w imię swoich geopolitycznych interesów przeszli do porządku dziennego nad tym wszystkim, co uczynił Stalin wobec Polski. Dotyczyło to zarówno bezprawnej aneksji połowy terytorium Rzeczypospolitej, jak i zbrodni dokonanych na rozkaz Kremla. Do takiego sposobu myślenia próbowano zmusić legalne władze polskie rezydujące w Londynie. Dlatego np. w układzie podpisanym w lipcu 1941 r. przez premiera Władysława Sikorskiego z ambasadorem ZSRS Iwanem Majskim nie znalazło się ani jedno zdanie dotyczące powojennej wschodniej granicy Polski, a walczącym na wszystkich frontach Polakom zalecano traktować Rosję sowiecką jako „sojusznika naszych sojuszników”. Liczono, że sprawy ułożą się z biegiem czasu, a wolny świat nie zawiedzie. Marzenia, jak bańka mydlana, prysły bardzo szybko. Gdy w kwietniu 1943 r. na światło dzienne wyszła sprawa mordu katyńskiego, a polski rząd wystąpił do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z wnioskiem o zbadanie zbrodni, Winston Churchill w rozmowie z gen. Sikorskim stwierdził wprost: „Są rzeczy, które choć wiarygodne, nie nadają się do tego, aby mówić o nich publicznie”. Trzy miesiące po tej rozmowie polski premier zginął w niewyjaśnionej do dziś katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Przy aprobacie Zachodu Stalin realizował już nowy scenariusz wobec Polski. Zerwał relacje z legalnym rządem w Londynie, które były dla niego obciążeniem, i podobnie jak czynił to Lenin podczas inwazji w 1920 r., zainstalował na zajmowanych przez siebie terenach „rząd ludowy”. Porównań do sytuacji z 1920 r. było zresztą więcej. Dotyczyły one także wschodniej granicy Polski. „Linia Curzona”, czyli granica oparta na Bugu, była pomysłem, który brytyjscy dyplomaci lansowali w najgorętszym momencie wojny polsko-bolszewickiej na konferencji w Spa. Wtedy miało to, w ocenie polityków zachodnich, „zaspokoić głód terytorialny Sowietów”. W miesiącach kończących II wojnę światową miało to być ceną za pomoc Stalina w zakończeniu wojny na Dalekim Wschodzie. Podczas konferencji w Teheranie i Jałcie, na których bez udziału Polaków decydowano o ich losach, podeptano podstawową zasadę w relacjach międzynarodowych. Podeptano prawo narodów do samostanowienia i nieskrępowanego podejmowania suwerennych decyzji, także dotyczących własnego terytorium. Churchill podczas posiedzenia Izby Gmin 27 lutego 1945 r. zapytany, dlaczego zgodził się na zabranie Polsce połowy obszaru, odpowiedział: „Polska otrzyma poważne rozszerzenie terytorialne zarówno na północy, jak i na zachodzie”. Zapomniał dodać, że tzw. ziemie odzyskane, jak nazywała je później propaganda PRL, nie miały w zamiarze Stalina rekompensować utraty Kresów Wschodnich. Miały być po prostu powiększeniem sowieckiej strefy wpływów w tej części Europy. O „rekompensacie” można by mówić tylko wtedy, gdyby Polska po wojnie była państwem suwerennym i w pełni niepodległym. A nie taki był przecież cel Stalina.

2023-09-26 14:21

Ocena: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rosyjska ruletka

Warszawa wygrała z Moskwą pierwszą bitwę o prawdę i pamięć. Ale kulminacyjny punkt historycznej rosyjskiej ruletki jest jeszcze przed nami.

Historyczna ofensywa Władimira Putina jest, oczywiście, starą taktyką obrony przez atak. Chodzi głównie o rezolucję Parlamentu Europejskiego sprzed kilku miesięcy, w której uznano pakt Ribbentrop-Mołotow z 1939 r. za bezpośrednią przyczynę II wojny światowej. Dlatego prezydent Federacji Rosyjskiej mówił, że za wybuch II wojny światowej winy nie ponosi Józef Stalin, ale zachodnie państwa europejskie.
CZYTAJ DALEJ

Czekali kilka godzin, by pomodlić się w Bazylice św. Piotra. Będą zmiany

2024-11-26 09:46

[ TEMATY ]

Bank Watykański

Bazylika św. Piotra

Ścieżka Modlitwy

kolejka

osobne wejście

PAP/EPA

Tłumy pod Bazyliką św. Piotra

Tłumy pod Bazyliką św. Piotra

Na tę wiadomość osoby pragnące pomodlić się w Bazylice św. Piotra czekały od lat. Wytyczono dla nich specjalną „Ścieżkę Modlitwy”, czyli w praktyce osobne wejście, które pozwala ominąć ogromne kolejki turystów chcących zwiedzić tę perłę chrześcijaństwa.

Ogromny napływ zwiedzających sprawia, że na wejście do bazyliki, poprzedzone obowiązkową kontrolą bezpieczeństwa, trzeba czekać nawet kilka godzin. Kolejka wydłuża się w wakacje, długie weekendy, ale nawet w listopadzie, który jest niskim sezonem turystycznym otacza Plac św. Piotra i wystawia na próbę cierpliwość zwiedzających.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Eucharystia to fundament małżeństwa i rodziny

2024-11-26 16:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Swoim refleksjami na temat małżeństwa, rodziny i wychowania dzieci dzielił się prof. Mieczysław Guzewicz podczas konferencji na łódzkiej Retkini.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję