Na licznych kongresach ekologicznych coraz częściej odzywają się głosy nawołujące do pokory. Pochodzą one przede wszystkim od uczonych, którzy z lękiem obserwują gospodarowanie zasobami energii
i złóż naturalnych. Te refleksje każą dzisiejszemu człowiekowi rozważyć skutki rabunkowej gospodarki oraz przypomnieć, że za beztroską postawę wobec otaczającej nas rzeczywistości
rachunki trzeba zapłacić. Natury nie da się oszukać. Ona zresztą także nas nie oszukuje. Przypominając o naszej zależności od całego kompleksu jej praw, jest bezwzględnie wobec człowieka szczera.
Patrzymy, jak umierają piękne drzewa w Azji, Europie i Ameryce. Patrzymy bezradni i zawstydzeni, jak wyciągają one ku niebu białe, ogołocone z liści i kory
konary oraz gałęzie jakby ramiona zastygłe w geście rozpaczy.
Proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, ks. Jan Mateusz Gacek w okolicznościowym kazaniu skierowanym do młodzieży zgromadzonej na kwietniowym kongresie młodych ekologów,
zorganizowanym w budynku Szkoły Podstawowej nr 12, wskazał na łatwość, z jaką potrafimy doskonale odczytywać prawa kosmosu i posługiwać się nimi w udoskonalaniu
naszego środowiska życiowego. Czy jednak - pytał kaznodzieja - nie zapomnieliśmy, że nie jesteśmy absolutnymi panami i prawodawcami tutaj na ziemi? Tak jak wszechświat nie jest naszym wrogiem,
a jego ujarzmianie nie wymaga z naszej strony wielkich ofiar, tak my nie jesteśmy wszechmocni ani wszechwiedzący - podkreślił. Za każdą nieprzemyślaną i złowrogą
ingerencję w strukturę wszechświata musimy płacić jakąś cenę. Nie jest łatwo przewidzieć wszystkich konsekwencji myśli i czynów ludzkich w świecie materialnym, ale również
w dziedzinie kultury duchowej. Któż to potrafi? Nie spełniły się również sloganowe zapowiedzi na początku minionej epoki o potędze nauki rozwiązującej wszystkie problemy. Kazano
wierzyć, że dzięki właśnie niej i tylko niej bramy raju otworzą się tutaj przed każdym człowiekiem. Ta nadzieja zawiodła, a ukazała się perspektywa rychłej śmierci "środowiska życia"
skażonego złudnymi myślami o zdobyczach dzisiejszej cywilizacji. Umierające drzewa stają się dla współczesnego człowieka słupami granicznymi, przypominającymi, gdzie kończy się moc naszej wiedzy.
Uczą nas one ostrożności i nieśmiałości w przechodzeniu przez ten piękny świat, piękny ładem rządzących nim praw, przed którymi, jako przed znakami mądrości i potęgi,
należy zachować postawę pokory.
Spotkania na forum ekologicznym ukazują nie tylko problematykę, jaka wiąże się z gospodarowaniem zasobami ziemi. W centrum zagadnień jest przede wszystkim człowiek ze zniszczoną
ekologią swojej osoby, zwłaszcza człowiek z Trzeciego Świata, głodny i proszący przed drzwiami Europy o jałmużnę. Ktoś nazwał ten stan "grzechem śmiertelnym Europy"! Statystyki
każdego roku ukazują różnicę między poziomem życia bogatej Północy i biednego Południa. Dla polityków i rządzących jest to problem gospodarczy, dla moralistów - problem moralny.
Czy potrafię ze spokojem przyjąć te oskarżenia o zaniedbanie przeze mnie, przez społeczność Europy, obowiązku pomocy krajom ubogim? Przecież ja na swój kawałek chleba ciężko zapracowałem.
Zapracowali na uczciwy bochen chleba moi przodkowie, którzy w pracę na roli wkładali całe serce, którzy otaczali świat stworzony wielką czcią, gdyż jest on dziełem Boga. Ręce, które w wymownym
geście wołają o chleb, a odrzucają prawdę o chlebie, są zawsze rękami żebraka zdemoralizowanego życiem na cudzej łasce. Trzeci Świat przyjmuje, niestety, często taką właśnie
postawę. Nie neguję potrzeby i obowiązku ofiarnej pomocy, ale życzę wszystkim, aby kierowali się w swoim działaniu roztropnością, stosując często zasadę chińskiego mędrca: "Dobrze
jest dać biednemu rybę pieczoną, a jeszcze lepiej nauczyć go ryby łowić".
Pomóż w rozwoju naszego portalu