Z przełożonym generalnym Cichych Pracowników Krzyża don Giovanni Giuseppe Torre rozmawia ks. Andrzej Draguła
Ks. Andrzej Draguła: - Zacznijmy od początku. Dlaczego założyciel stowarzyszenia ks. prałat Luigi Novarese nazwał je Cisi Pracownicy Krzyża? Czy ta nazwa określa charyzmat tego dzieła?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Don Giovanni G. Torre: - Stowarzyszenie Cichych Pracowników Krzyża nie jest pierwszym dziełem, jakie ufundował sługa Boży ks. prałat Luigi Novarese. Pierwszym była Liga Kapłanów Maryjnych (1943), której przesłaniem było zjednoczenie wszystkich księży w Chrystusie przez Niepokalaną Dziewicę. W 1947 r. rozpoczęło swoją działalność Centrum Ochotników Cierpienia, aby osoby cierpiące i chore, dążące do własnego uświęcenia i do rozwoju apostolatu, mogły dać pozytywną i konkretną odpowiedź na prośby Maryi w Lourdes i Fatimie o modlitwę i pokutę w intencji nawrócenia grzeszników, w intencji pokoju na świecie, w intencji Ojca Świętego, biskupów, księży i ich posługiwania. W 1950 r., aby zapewnić ciągłość i wsparcie wcześniej powstałym dziełom, zostali powołani do życia Cisi Pracownicy Krzyża. Poprzez zbliżanie się do tajemnicy Krzyża i refleksję nad nią akceptują oni i ofiarują cierpienia życia, w zobowiązaniu do całkowitego poświęcenia swojego życia Bogu przez wypełnianie rad ewangelicznych. Cisi Pracownicy Krzyża dostrzegają w Krzyżu wzorzec, nieustanną zachętę do świętości i do uczestnictwa w Jego chwale na wieki.
- Co wyróżnia Wasze dzieło spośród innych inicjatyw, grup czy stowarzyszeń, które również działają w ramach duszpasterstwa chorych?
- Historia przypomina nam, że Kościół zawsze opiekował się osobami chorymi. Mówi o tym wiele napisanych dzieł o świętości i służbie. Nasz Założyciel, który sam w młodości doświadczył wielu cierpień, ukazał osobie chorej radykalną zmianę perspektywy życia. Osoba cierpiąca nie ma być "przedmiotem", "odbiorcą", kimś wyręczanym i pozbawianym odpowiedzialności w pięknych, pełnych miłości i chrześcijańskiego miłosierdzia przedsięwzięciach, lecz ma być "podmiotem", protagonistą i osobą odpowiedzialną w apostolacie. Poza tym ks. Prałat dostrzegał u osoby cierpiącej szczególną zdolność do dawania świadectwa wobec innych osób tak samo cierpiących, aby zanieść im przesłanie nadziei i ukazać chrześcijański sens bólu. Stąd też charakterystyczne dla naszej działalności jest hasło: "Chory do chorego przy pomocy osoby zdrowej", gdzie osoby cierpiące są pierwszymi odpowiedzialnymi w apostolacie.
- Stowarzyszenie - w sensie liczebnym - nie jest chyba wielkim dziełem. Ilu jest teraz członków stowarzyszenia? Gdzie na świecie można spotkać Wasze stowarzyszenie? I jakie podejmuje inicjatywy?
Reklama
- Cichych Pracowników Krzyża jest około 150. Oprócz Włoch, gdzie znajduje się 12 domów Stowarzyszenia, jesteśmy także obecni w Fatimie, Lourdes, Jerozolimie i Moudzie w Kamerunie, i oczywiście w Polsce - w Głogowie. Nasza działalność jest ukierunkowana zawsze na rozwój i umacnianie charyzmatu dzieła.
- Dzieło, jakie podejmuje stowarzyszenie, nie ogranicza się tylko do jego członków konsekrowanych. Czy można jakoś policzyć wszystkich, którzy identyfikują się z nim, np. grupy Ochotników Cierpienia, osoby, które objęte są waszym działaniem duszpasterskim?
Reklama
- Ochotnicy Cierpienia są u naszych korzeni i to w większości z nich rodzą się nowe powołania i wybór całkowitego ofiarowania się Bogu wśród Cichych Pracowników Krzyża. Ochotnicy Cierpienia pośród różnych rzeczywistości wcielają i rozpowszechniają charyzmat dzieła. Ich działanie charakteryzujące się silnym i zobowiązującym włączeniem w rzeczywistość Kościoła lokalnego rozwija się przez aktywność małych grup (maksymalnie do 10 osób). Grupy te w comiesięcznych spotkaniach wspierają się przez wzajemną modlitwę i wspólne programowanie apostolskich zadań, tak by i inni mogli poznać charyzmat Stowarzyszenia. Grupy spotykające się w parafiach wchodzą w skład stowarzyszenia diecezjalnego, które zatwierdzone przez biskupa wprowadza w życie podjęte zobowiązania, pozostając w kontakcie z Zarządem Głównym Stowarzyszenia i Konfederacją Centrów Ochotników Cierpienia z różnych krajów. W tym wszystkim istnieje silna, stała łączność i wzajemna wymiana doświadczeń między działaniami apostolatu podejmowanymi w diecezji, a naszym życiem konsekrowanym. Służą temu też różnorodne wydawnictwa, jakie ofiarowuje stowarzyszenie.
- 16 czerwca nastąpi poświęcenie Domu "Uzdrowienie Chorych" im. Jana Pawła II w Głogowie. To pierwszy taki ośrodek w Polsce, a polska wspólnota stowarzyszenia jest bardzo mała, bo liczy zaledwie kilka osób. Jakie będzie jego znaczenie dla rozwoju dzieła?
- Rola, jaka będzie udziałem Cichych Pracowników Krzyża w Polsce, będzie proporcjonalna do tego, jak wspólnota będzie potrafiła rozwinąć charyzmat dzieła, pozostając zakorzeniona w nauczaniu i świetlanym przykładzie założyciela, sługi Bożego ks. prałata Luigi Novarese oraz w realizowaniu apostolskich zadań zaprogramowanych przez stowarzyszenie. Należy wziąć pod uwagę to, że celem, jaki stowarzyszenie chce osiągnąć, nie jest budowa domów, lecz rozwijanie charyzmatu dzieła wśród różnych rzeczywistości kulturowych świata.
- W jaki sposób ośrodek w Głogowie ma służyć chorym? Czy po tym ośrodku powstaną jeszcze inne w Polsce czy innych krajach Europy Środkowej?
Reklama
- Dom w Głogowie ma służyć osobom cierpiącymi i tym, które się nimi opiekują, aby pomóc w ich pełnym realizowaniu siebie jako "synów Bożych". A zatem odbywać się tu będą rekolekcje,
dni skupienia, zjazdy, kongresy dla środowisk duszpasterskich i służby zdrowia. Będzie to także centrum duchowości, gdyż już przy rozpoczęciu budowy domu w Głogowie myślano o tym, że będzie
on punktem odniesienia i promiennego rozprzestrzeniania naszego charyzmatu na inne kraje Europy Centralnej i Wschodniej. Sytuacja polityczna, kiedy zaczynaliśmy budowę domu, różniła się znacznie
od obecnej, w której dostrzega się Polskę i inne kraje "Paktu Warszawskiego" - jako ukierunkowane na wejście do Unii Europejskiej. Ale nawet jeśli zmienił się kontekst polityczny, nie zmieniła
się rzeczywistość ludzi cierpiących, którym chcemy okazać dobroć i pocieszenie płynące od Pana, aby i oni mogli pocieszać tych, którzy znajdują się w potrzebie.
Jeśli chodzi o przyszłość, to sądzę, że każdy powstający dom powinien stać się takim, aby mógł on w pełni służyć realizacji celów stowarzyszenia. Wymaga to uważnego i umiejętnego odczytywania
znaków obecnego i przyszłego czasu oraz wcielania w życie programu opracowanego przez stowarzyszenie, a to jest o wiele trudniejsze i bardziej złożone niż zbudowanie domu. Program,
jaki nam pozostawił sługa Boży ks. prałat Luigi Novarese, ma za zadanie realizację stowarzyszenia "świętych" poświęcających się apostolatowi.
- Poświęcenie ośrodka odbędzie się nazajutrz po uroczystościach tysiąclecia śmierci Pierwszych Męczenników Polski - patronów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Dwóch z nich pochodziło z Włoch: Benedykt z Benewentu i Jan z Wenecji. Jak Ojciec postrzega związek między tymi dwoma wydarzeniami?
- Jesteśmy wdzięczni Biskupowi Adamowi i jego Biskupom Pomocniczym za nadanie szczególnego znaczenia uroczystości poświęcenia domu przez połączenie jej ze wspomnieniem Pierwszych Męczenników Polski. Benedykt i Jan to dwie bardzo interesujące postaci mnichów, którzy pozostawili swój klasztor i całkowicie poświęcili się misji ewangelizacji, nie zważając na trudności i przeszkody, które czekały na nich nieuchronnie w tej niełatwej epoce. Papież Jan Paweł II podczas swojej wizyty duszpasterskiej w Benewento przypomniał w sposób szczególny tych głosicieli Ewangelii, którym tak wiele zawdzięcza wasza Ojczyzna. Pragnę życzyć, aby obecność naszego stowarzyszenia w Polsce spowodowała mocny rozkwit "siewców dobra i nadziei".
- Dziękuję za rozmowę.
(Tłumaczenie z włoskiego s. Izabela Rutkowska)