Reklama

W diecezjach

Arka znaczy dom

Bywają różne domy. Najwspanialsze są te tętniące miłością, przyjaźnią, dające poczucie akceptacji i bezpieczeństwa. I tak właśnie wyglądają domy poznańskiej Arki.

Niedziela Plus 14/2022, str. II

[ TEMATY ]

Poznań

Archiwum L’Arche/Poznań

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Misją L’Arche, wspólnoty wywodzącej się z Francji, jest tworzenie niedużych domów, w których mieszkają osoby z niepełnosprawnością intelektualną oraz osoby bez tej niepełnosprawności. Słowo „dom” jest tu kluczowe – to właśnie odróżnia te miejsca od dużych placówek, które choć zapewniają dach nad głową i opiekę, to jednak nigdy nie staną się czyimś miejscem na ziemi. Wspólnoty L’Arche często przyjmują do siebie osoby z niepełnosprawnością intelektualną, które nie są w stanie żyć samodzielnie, a np. straciły rodziców czy krewnych, z którymi dotąd mieszkały. Domy Arki umożliwiają życie we wspólnocie – ze wszystkimi radościami i wyzwaniami.

Dwaj smutni chłopcy

W Polsce Arka istnieje od 40 lat, a pierwszy z dwóch domów w Poznaniu powstał 28 lat temu. – Wszystko tak naprawdę zaczęło się od przepełnionego DPS w woj. lubuskim – opowiada Aleksandra Jastrząbek z Arki. – Nasza koleżanka Ala Nawrocka ze wspólnoty, z grupą przyjaciół zorganizowała tam animację dla mieszkańców, ze śpiewaniem, z gitarą. Mieszkała tam wtedy ogromna liczba dzieciaków z bardzo różnym stopniem niepełnosprawności intelektualnej i fizycznej. Miejsc było 80, mieszkańców – 160, więc trudno sobie nawet wyobrazić te warunki. Ala zauważyła dwóch chłopaków na wózkach inwalidzkich, którzy nie bawili się ze wszystkimi, siedzieli smutni. Podeszła do nich, zagadała i uznała, że trzeba coś z tym zrobić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ci dwaj chłopcy, wtedy nastolatkowie, to byli Robert i Marek. Od tego pierwszego spotkania rozpoczęła się droga realizacji marzenia o prawdziwym domu dla nich. – Ala najpierw zaczęła ich zapraszać na weekendy, na święta, na wakacje, a jednocześnie organizowała całą społeczność, której los tych chłopców leżał na sercu. Trzeba sobie wyobrazić tamte czasy. Osoby z niepełnosprawnościami 30 lat temu nie były tak widoczne w przestrzeni publicznej jak dzisiaj. Kiedy ludzie widzieli na ulicy roześmianą grupę młodzieży z chłopakiem na wózku, to bywało, że podchodzili i wciskali im pieniądze – mówi Ola. – Marzenie o domu się umacniało. I z perspektywy czasu widać, jak bardzo Pan Bóg nad tym wszystkim czuwał. Początkowo nie było żadnych środków na budowę, jednak po kilku latach dom stanął. Zaczęto myśleć, kto obok Marka mógłby w nim zamieszkać, i w lecie 1994 r. domowników było już czworo.

Swój własny kąt

Stworzenie domu dla osób z niepełnosprawnością, które nie są w stanie żyć samodzielnie, to nie jest tylko kwestia postawienia budynku czy zaadaptowania już istniejącego. Trzeba zadbać o to, żeby były tam również osoby służące pomocą. W L’Arche tę rolę odgrywają asystenci. To ludzie, którzy mieszkają w tym domu przez rok, kilka lat albo jeszcze dłużej. Są również asystenci dochodzący, którzy np. mają już własne rodziny i dlatego nie mogą mieszkać w tym domu na stałe. – Najpiękniejsze jest to, że to jest po prostu dom. Dbają o niego wszyscy mieszkańcy, każdy na miarę swoich możliwości. Nie ma podziałów, że ktoś jest tylko od sprzątania albo tylko od gotowania. Tak jak w zwyczajnej rodzinie – opowiada Ola. – Każdy ma swój pokój urządzony według swoich marzeń, ze swoimi przedmiotami, obiektami swojej pasji itd. U Bartka jest więc kolekcja dinozaurów, u Kasi – buldogi, a u Krysi – kolorowe hafty.

Mieszkańcy nie spędzają w domu całej doby. W tygodniu wychodzą do swoich warsztatów terapii zajęciowej. Co ciekawe – raczej nie do tych samych, żeby mieć też kontakt z innymi ludźmi i nie przebywać nieustannie w jednym towarzystwie.

Reklama

– Idealnie byłoby, gdyby w jednym domu mieszkało tyle samo osób z niepełnosprawnością co asystentów. I wiem, że są wspólnoty, w których tak to wygląda. U nas asystentów jest mniej. To nie takie łatwe znaleźć człowieka, który będzie chciał poświęcić sporą część swojego życia. Na pewno nie jest to praca w godzinach 8-16, to coś więcej – podkreśla Ola.

Przyciąga niezwykłych ludzi

Życie codzienne płynie swoim rytmem. Marek i Robert, od których wszystko się zaczęło, są już u Pana. Krysia w Arce lubi wyszywać i świętować, bo tutaj zawsze pamiętają o jej imieninach. Lubi też gotować, piec ciasta i dostawać kwiatki. – To jest dom. Ja kocham Arkę – mówi. Bartek cieszy się, że oglądał z Darkiem film o słoniach. I z tego, że może rozmawiać z różnymi osobami – z tymi, które mają cotygodniowy dyżur, lub w czasie wyjścia do sklepu... Z wydarzeń specjalnych też – bo trudno się nie cieszyć z wizyt w innych wspólnotach L’Arche we Francji czy w Kenii. Te podróże to było wielkie marzenie, które udało się zrealizować dzięki dobrym ludziom. Artur wspomina niedawną imprezę, która odbyła się z okazji kolejnej rocznicy jego zamieszkania w Arce. I robi rewelacyjną kawę. Adam prowadzi swój popołudniowy blok poczekalniowo-listowy, w czasie którego gra na gitarze, na dzwonkach, na przeszkadzajkach, na bębnie. Rafał słucha radia, czyta książki. Nina mówi, że jest piękna.

Reklama

– To niezwykłe, ile możemy się nauczyć od osób z niepełnosprawnością intelektualną – zauważa Ola. – Choćby dostrzegania własnego piękna. Tyle kobiet ma dziś mnóstwo kompleksów, gdyby tylko umiały popatrzeć na siebie oczami Niny, ich samoocena byłaby zupełnie inna. Mam tutaj prawdziwych przyjaciół. Z Arturem mogę usiąść i się mu wygadać, kiedy mam pod górkę. Jest świetnym gospodarzem, dużo lepszym niż ja gospodynią. Tutaj poznałam też p. Tadeusza, który od ponad 20 lat przychodzi prawie w każdy piątek z gitarą i wtedy mamy wspólne muzykowanie, śpiewamy piosenki harcerskie, biesiadne. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że to jest profesor astronomii, od którego nazwiska nazwano planetoidę. Arka przyciąga niezwykłych ludzi. Relacje, które tutaj nawiązujemy, wiele nam dają.

Przyjaciele Arki przyprowadzają ze sobą swoje rodziny. A najmłodsi bardzo lubią tu przebywać, bawić się, śpiewać, grać w gry. Czasem mieszkańcy są proszeni, by zostali rodzicami chrzestnymi dzieci przyjaciół. – Właśnie Marek m.in. miał swoich chrześniaków. On zresztą miał ogromny dar tworzenia relacji, był bardzo towarzyskim człowiekiem – wspomina Ola.

Każdy może

Obecnie krok po kroku realizuje się marzenie o trzecim domu Arki w Poznaniu. Każdy może mieć swój udział w tworzeniu tego miejsca. Każdy też może czuć się zaproszony do domów już istniejących: można przyjść i zostać wolontariuszem, przyjacielem domu, można po prostu wpaść na kawę i pogadać. O możliwościach pomocy można przeczytać na stronie: www.larche.org.pl/poznan , a codzienne życie zobaczyć na profilu facebookowym wspólnoty. Warto tu zajrzeć, bo to miejsce, w którym każdy może być sobą, może się czuć akceptowany, ważny i potrzebny.

2022-03-29 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gdy myślał Ojczyzna...

Niedziela Plus 14/2023, str. II

[ TEMATY ]

Poznań

Archiwum prywatne Józefa Zycha

Spotkanie marszałka Józefa Zycha z Janem Pawłem II w Skoczowie w 1995 r.

Spotkanie marszałka Józefa Zycha z Janem Pawłem II w Skoczowie w 1995 r.

Jan Paweł II we wszystkich sprawach dotyczących przeprowadzania zmian ustawowych w Polsce był wielkim patriotą, oddanym całkowicie Polsce – mówi marszałek Józef Zych.

Ks. Rafał Witkowski: Panie Marszałku, jest Pan autorem książki 13 błogosławieństw. Moje spotkania ze świętym Janem Pawłem II. Arcybiskup Józef Kowalczyk we wstępie do niej napisał: „Publikacja ta jest swoistym pięknym pomnikiem Jana Pawła II wzniesionym z okazji Jego kanonizacji”. W jakich okolicznościach i z jakiego powodu spotykał się Pan z papieżem Polakiem? Marszałek Józef Zych: Wiązało się to z urzędem, który pełniłem. Kiedy w 1995 r. zostałem wybrany na marszałka Sejmu, mieliśmy w Polsce gorący okres: trwały prace nad projektem konstytucji, ratyfikacją konkordatu, były prowadzone starania o wejście Polski do Unii Europejskiej i NATO. Tymi kluczowymi dla Polski sprawami żywo interesował się papież Jan Paweł II. Istotne dla mnie było w tamtym czasie poznanie stanowiska Episkopatu Polski i naszego rodaka na Stolicy Piotrowej, ponieważ sam uczestniczyłem w ważnych dla Polski procesach. Moje spotkania z papieżem w sprawie konkordatu były wtórne, ponieważ pierwsze rozmowy i konsultacje odbywały się w Polsce z przedstawicielami Kościoła, m.in. z ówczesnym nuncjuszem apostolskim abp. Józefem Kowalczykiem, prymasem Polski kard. Józefem Glempem, kard. Franciszkiem Macharskim i przewodniczącym Zespołu Episkopatu Polski ds. Konstytucji abp. Józefem Michalikiem. Następnie, gdy była taka potrzeba, papież prosił, żebym przyjechał do Rzymu. Mieliśmy przygotowane materiały do przedyskutowania z dostojnikami watykańskimi, m.in. z kard. Angelo Sodano czy abp. Giovannim Battistą Re, a dopiero na końcu były rozmowy z papieżem. Oczywiście, znałem stanowisko Jana Pawła II w sprawach konstytucji i konkordatu. Jeśli chodzi o drugą sprawę, to cały świat interesował się tymi pracami; zwracano uwagę na to, że w ojczyźnie papieża już 6 lat trwa przygotowanie do ratyfikacji konkordatu i ciągle nie można było uzyskać jednomyślności. Papież był ogromnie zainteresowany konkordatem, ponieważ chodziło mu o uregulowanie stosunków między państwem i Kościołem, aby zagwarantować naukę religii w szkołach, odnieść się do instytucji małżeństwa (to było uwzględnione również w konstytucji) i wiele innych spraw. Chcę podkreślić, że Jan Paweł II w sposób szczególny interesował się przebiegiem pracy nad projektem polskiej konstytucji.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin o rosyjskich dronach nad Polską: jesteśmy na krawędzi przepaści

2025-09-11 20:10

[ TEMATY ]

kard. Pietro Parolin

rosyjskie drony

krawędź przepaści

Vatican Media

Kard. Pietro Parolin

Kard. Pietro Parolin

Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej rozmawiał z dziennikarzami przy okazji odbywającego się w Watykanie kongresu Papieskiej Akademii Teologicznej. Odniósł się zarówno do sytuacji w Gazie, jak też do wydarzeń w Polsce i na Ukrainie.

Kard. Parolin wyraził ubolewanie, że Izrael „nie zatrzymuje się, pomimo tak licznych apeli, kierowanych także ze strony Kościoła katolickiego, ze strony kard. Pizzaballi”. To komentarz do najnowszego nagrania, opublikowanego w mediach społecznościowych przez proboszcza katolickiej parafii Świętej Rodziny w Gazie, ks. Gabriele Romanellego. Na nagraniu słychać potężny wybuch w pobliżu kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Polska zamknęła do odwołania przejścia graniczne z Białorusią

2025-09-12 09:08

[ TEMATY ]

Białoruś

granica

przejścia graniczne

PAP

Przejścia graniczne z Białorusią zostały zamknięte dziś o północy

Przejścia graniczne z Białorusią zostały zamknięte dziś o północy

Od północy w czwartek wszystkie przejścia graniczne z Białorusią są zamknięte do odwołania. Zawieszony jest ruch w obu kierunkach.

Zamknięcie wszystkich przejść granicznych z Białorusią zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jak tłumaczył, ma to związek z rozpoczynającymi się w piątek agresywnymi ćwiczeniami rosyjsko-białoruskimi „Zapad-2025”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję