Reklama

Wiara

Gdzie twoje talenty?

Bóg ocenia człowieka nie według jakiegoś schematu, lecz z głęboką znajomością jego wnętrza. Najsurowiej ocenia tych, którzy „zakopują swoje talenty”, czyli przestają od siebie wymagać.

Niedziela Ogólnopolska 49/2021, str. 18-19

Adobe.Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Skoro możecie przeczytać te słowa, to znaczy, że w swoim czasie chodziliście do szkoły. A jeśli tak, to wiecie doskonale, że w szkole uczniowie bywają różni. Są tacy, dla których poważnym osiągnięciem jest ocena mierna i zdanie z klasy do klasy. Bywają uczniowie dostateczni, którzy nie są zagrożeni „repetą”, ale też trudno się po nich spodziewać orlich lotów. Są uczniowie na solidną czwórkę lub piątkę, którzy cały czas trzymają dobry poziom. Trafiają się wreszcie prymusi, którzy często dostają szóstki, biorą udział w konkursach i olimpiadach, są dumą swoich rodziców i nauczycieli. Powody tego zróżnicowania są najczęściej dwa. Bodaj Albert Einstein mawiał, że geniusz to 10% talentu i 90% pracy. Komuś może brakować tego pierwszego, i nawet mimo ogromnego wysiłku pozostanie na poziomie trójki lub czwórki. Znacznie częściej trafiają się tzw. zdolni lenie, którzy posiadane umiejętności wykorzystują do tego, by w jak najmniejszym stopniu skalać się pracą.

Przypowieść z przesłaniem

Reklama

Doświadczony nauczyciel nie ocenia tylko bezwzględnej wiedzy ucznia, lecz również bierze pod uwagę jego potencjał i to, czy uczeń osiąga wyniki proporcjonalne do swoich możliwości. Więcej wymaga od ucznia bardziej zdolnego, mniej od przeciętniaka, a od najsłabszego tylko tego, by zapracował na pozytywną ocenę. By móc w ten sposób oceniać, nauczyciel musi dobrze poznać swoich uczniów, obserwować ich w dłuższym czasie. Chyba że jest to nauczyciel wyjątkowy, który po jednym spojrzeniu oceni, na co jego ucznia stać. Zapytacie, czy tacy nauczyciele istnieją. Znam osobiście tylko jednego. Jak się pewnie domyślacie, jest nim Jezus Chrystus. Tylko On zna zarówno nasz potencjał, jak i ilość włożonej pracy. I w jego nauczaniu, i w sposobie traktowania uczniów widać, że nie mierzy wszystkich jedną miarą. Weźmy choćby znaną przypowieść o talentach (por. Mt 25, 14-30). Kiedy pan wyjeżdża w podróż, rozdziela majątek swoim sługom według ich możliwości: jednemu daje pięć talentów, innemu dwa, jeszcze innemu jeden. Po powrocie nie oczekuje, że ten, kto dostał dwa talenty zarobił pięć. Dwóm sługom udaje się to znakomicie. Gorzej jest z trzecim, który zamiast pracować uzyskanym talentem, zawinął go w chustkę i zakopał w ziemi. W jego wypadku niezbyt wysoki potencjał idzie w parze z lenistwem. Gdyby zarobił choć pół talentu, jego pan byłby szczęśliwy. A tak zabiera mu nawet to, co mu wcześniej powierzył. Jest to przypowieść o tym, jak Bóg ocenia człowieka. Nie według jakiegoś schematu, lecz z głęboką znajomością wnętrza. Najsurowiej zaś ocenia tych, którzy „zakopują swoje talenty”, czyli przestają od siebie wymagać. W życiu duchowym, jak to często widać dziś w praktyce, szybko „tracą nawet to, co im się wydaje, że mają” (por. Łk 8, 18).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Według możliwości

Wobec swoich uczniów Jezus stosuje tę samą metodę. Znając możliwości każdego człowieka, do jednego mówi tylko, jak do kobiety pochwyconej na cudzołóstwie: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”; Zacheusza zachęca, by naprawił wyrządzone ludziom krzywdy i rozdał część swego majątku, a bogatemu młodzieńcowi nakazuje sprzedać cały majątek, rozdać wszystko ubogim i pójść za sobą. Do jednych, którzy chcą zostać jego uczniami, mówi o wzięciu krzyża i naśladowaniu. Innym nie pozwala nawet pożegnać się z bliskimi w domu czy pochować ojca. A od tego, z którego wyrzucił Legion, oczekuje tylko, by wrócił do swoich i dał świadectwo – nie pozwala mu pójść za sobą.

Maksymalne minimum

Reklama

Powodem napisania tych słów jest postawione mi kiedyś pytanie: Czy wystarczy chodzić w niedzielę do kościoła i się spowiadać, by zostać uczniem Chrystusa? Ale na to pytanie nie ma jednej, uniwersalnej odpowiedzi. Być może dla kogoś pójście w każdą niedzielę na Eucharystię i spowiedź kilka razy w roku jest szczytem duchowych możliwości. Pamiętam, jak kiedyś matka kandydata do bierzmowania na wieść, że przygotowanie trwa dwa, lata zapytała mnie zdumiona: Jak to, to mój syn będzie musiał przez dwa lata chodzić w każdą niedzielę do kościoła? Dla kogoś wychowanego w takiej atmosferze regularny udział we Mszy św. jest i tak sporym wyczynem. Są jednak i tacy, dla których jest to dopiero punkt wyjścia. Potrzebują czegoś zdecydowanie więcej: szukają wspólnot w swoich parafiach lub poza nimi; jeżdżą na rekolekcje, kupują książki o tematyce religijnej, czytają Biblię; angażują się w pomoc innym, służą przy ołtarzu, śpiewają w chórach i scholach; są w zespołach charytatywnych, podejmują wolontariaty w hospicjach i domach dziecka i mnóstwo innych aktywności. Zawsze można na nich liczyć, mimo że wiecznie bywają zajęci. Czy ze względu na to pójdą „z butami” do nieba? Niekoniecznie. Bo znów wszystko zależy od tego, czy w pełni zrealizowali swój potencjał. Jeśli ktoś ma zdolności, talent i czas, by być liderem wspólnoty, a jego zaangażowanie w życie wiary ogranicza się do poniesienia sztandaru na procesji, to może się okazać, że zdziałał mniej niż ktoś, kto poprzestał na solidnym życiu sakramentalnym, ale na więcej nie ma już czasu, bo np. wychowuje piątkę dzieci. Tu przychodzi mi do głowy jeszcze jedna opowieść Jezusa: historia ubogiej wdowy, która do świątynnej skarbony wrzuciła jeden grosz, podczas gdy bogacze dawali o wiele więcej. A w ocenie Jezusa to właśnie ona ofiarowała najwięcej. Bo może nie chodzi o to, ile dasz, ale ile cię to będzie kosztować. Bogacze dawali z tego, co im zbywało; wdowa dała wszystko, co miała na swoje utrzymanie. To ją ofiara kosztowała najwięcej.

Wymówki są na nic

W życiu duchowym mogą grozić człowiekowi dwa niebezpieczeństwa. Pierwsze z nich to zagrzebanie w ziemi swojego talentu – czyli życie według zasady: „Jakiegoś mnie, Panie Boże, stworzył, takiego mnie masz”. Oczywiście, chowanie talentu w chustce może mieć wiele „przekonujących” uzasadnień: „Ja się do tego nie nadaję”, „Ja się na tym nie znam” czy nasze ulubione: „Nie czuję się jeszcze dojrzały”, „Inni robią jeszcze mniej i żyją”, „Ja nie jestem taki święty, żeby się angażować” itd. Tylko czy przekona to Boga, który zna doskonale twój potencjał i wie, w jakie zdolności cię wyposażył?

Drugie niebezpieczeństwo dla życia duchowego to nadmierny aktywizm, zwany w skrajnym przypadku „herezją działania”. Człowiek rzuca się od jednego zajęcia do drugiego, bo to poprawia mu poczucie własnej wartości. Co w tym złego? Ano to, że Bóg nie rozlicza nas z liczby podjętych inicjatyw, tylko z wypełnienia jego woli. Czasem zaangażowanie swojego potencjału w jedną rzecz, ale robioną z wielkim sercem, jest o wiele więcej warte niż pobieżna realizacja własnych pomysłów. Choć tak naprawdę chyba lepiej przesadzić z nadmiernym zaangażowaniem niż nadmierną biernością i oglądaniem się, aż inni zrobią coś za nas. By nasze talenty nie zardzewiały w chustkach.

2021-11-30 08:34

Oceń: +7 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyże ścięte metalowymi narzędziami

2025-04-03 08:07

[ TEMATY ]

Hiszpania

profanacja

Archidiecezja Pampeluny

Alfonso Garciandía, kapelan Sanktuarium San Miguel de Aralar w archidiecezji Pampeluny i Tudeli (Hiszpania), potępił profanację trzech krzyży na drodze prowadzącej do sanktuarium. „Dlaczego krzyż przeszkadza niektórym ludziom?” – zapytał.

Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, kiedy dwa z trzech krzyży zostały ścięte „metalowymi narzędziami”.
CZYTAJ DALEJ

Prokuratura będzie ścigać za nazwanie mężczyzny mężczyzną?

2025-04-07 20:04

[ TEMATY ]

mowa nienawiści

Adobe Stock

Koalicja rządząca pod pozorem walki z przemocą i nienawiścią próbuje wdrożyć przepisy umożliwiające karanie za krytykę działalności i postulatów aktywistów lgbt oraz za wyrażanie poglądów dotyczących płci zgodnych z biologią. Parlament przyjął ostatnio ustawę nowelizującą kodeks karny w tym zakresie. Apelujemy do prezydenta Andrzeja Dudy o weto - pisze Fundacja Grupa Proelio.

Zablokowanie tej ustawy stało się jeszcze bardziej istotne w świetle decyzji prokuratora generalnego Adama Bodnara. W dniu 5 marca wydał „wytyczne w zakresie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami”.
CZYTAJ DALEJ

Wielkopostne zasłony w Orawce – do podziwiania tylko przez dziewięć dni w roku

2025-04-07 19:56

[ TEMATY ]

Wielki Post

Parafia św. Jana Chrzciciela w Orawce

Kurtyny wielkopostne. To nimi od V Niedzieli Wielkiego Postu aż do Triduum Paschalnego w niektórych kościołach zasłaniane są ołtarze. W całej Polsce jest ich zaledwie kilkanaście. Cztery z nich zobaczyć można w Orawce.

Powstanie pierwszych opon wielkopostnych, jak nazywane są kurtyny wielkopostne, datuje się na okres średniowiecza. – Tradycja zasłaniania ołtarzy jest bardzo stara. W czasie Wielkiego Postu mamy się umartwić, odwracając wzrok od różnych przyjemności, zwracając się ku męce Chrystusa, jednocząc się z męką Chrystusa, ponieważ nasze życie też jest pełne różnych trudności, cierpień, ale przede wszystkim chcemy odwrócić się od zła i grzechu. Dlatego, zasłania się ołtarze, aby ukryć to bogactwo, aby od tego odwrócić wzrok, aby, można tak powiedzieć, wzrok umartwić. Stąd te zasłony – mówi proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Orawce, ks. Wojciech Mozdyniewicz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję