Dnia 17 lipca zmarł w wieku 81 lat prof. Stanisław Rodziński – wielki artysta malarz, publicysta, rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1996 – 2002, nauczyciel i wychowawca wielu pokoleń twórców i wybitnych artystów. Był przyjacielem św. Jana Pawła II oraz m.in. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Józefa Czapskiego. Z zapałem angażował się w życie społeczne i polityczne kraju. Został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem Gloria Artis. Spoczął na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Reklama
Uroczystości pogrzebowe poprzedziła Msza św. w kolegiacie św. Anny, której przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. Podczas Eucharystii odczytany został list metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego, a homilię wygłosił proboszcz parafii św. Anny – ks. prof. Tadeusz Panuś. Powiedział m.in., że prof. Rodziński już od najmłodszych lat przeżywał swój kontakt z malarstwem w aspekcie duchowym, przytoczył też fragment wspomnień artysty, w których pisał on, jak ważna w jego życiu była kolegiata św. Anny – tutaj wypowiedział swoje sakramentalne „tak” Irenie Popiołek, tutaj po 58 latach małżeństwa przybył – tym razem jednak już po raz ostatni – aby pożegnać się ze swoją ukochaną żoną, z rodziną i bliskimi, ale także z bliską sercu świątynią. W podsumowaniu homilii poruszająco zabrzmiała treść komunikatu, który z okazji śmierci artysty malarza zamieściła krakowska ASP: „Z wielu ulubionych motywów w twórczości prof. Stanisława Rodzińskiego był często malowany pejzaż w półmroku, gdzie na horyzoncie widniał biały dom, jakby prześwit «tamtego świata», jakby ostateczny cel naszej ziemskiej wędrówki...”.
Po Mszy św. dr hab. Bartłomiej Struzik, prof. ASP, prorektor tej uczelni, odczytał słowa prof. Andrzeja Bednarczyka, rektora ASP, jako pożegnanie w imieniu całej społeczności uczelni: „Żegnamy dzisiaj Człowieka, osobowość artystyczną o wyjątkowych przymiotach. Wyliczanie ich teraz, kiedy ponownie uświadamiamy sobie, jak skromną osobą był prof. Stanisław Rodziński, wydaje się niemal niestosowne. Wszyscy, którzy go znaliśmy w Akademii Sztuk Pięknych, pamiętamy, że nie był nigdy zainteresowany pielęgnowaniem swojej pomnikowości, chociaż jako jeden z naprawdę niewielu był ku temu predestynowany. (...) Do koleżeństwa i młodych adeptów sztuki odnosił się zawsze z szacunkiem i pełną ogłady delikatnością. Nie narzucał norm i swoich upodobań, a jednocześnie pozostawał w sposób jednoznaczny wyrazisty w tym, co robił i jakie ideały pielęgnował”. Córka malarza – prof. Judyta Rodzińska-Nowak wzruszająco podsumowała wszystkie dotychczasowe wypowiedzi słowami: „Mój Tata kochał ludzi”.
Miałem szczęście ukończyć studia na Wydziale Malarstwa w krakowskiej ASP – właśnie w pracowni prof. Stanisława Rodzińskiego. W krótkim czasie stał się on dla mnie drogim Mistrzem Stanisławem i po prostu Staszkiem. Ze wzruszeniem sięgam pamięcią do czasów studiów, wspominając, z jakim szacunkiem i pasją opowiadał nam o życiu i twórczości Adama Chmielowskiego – św. Brata Alberta. Mój ulubiony pejzaż Chmielowskiego to Szara godzina – spoglądając na to płótno można kontemplować unikalny przypadek w dziejach historii sztuki, w którym w osobie artysty wysublimowana szlachetność jego duszy stapia się z doskonałością jego malarstwa. Takich uczuć dane mi było doznawać chyba jeszcze tylko dwa razy: w Museo di San Marco we Florencji wobec obrazu Zwiastowanie, bł. Fra Angelica oraz gdy stałem przed Drogą krzyżową w kościele św. Ireneusza BM w Częstochowie namalowaną przez Stanisława Rodzińskiego.