Reklama

Wiara

Najpiękniejsze dopiero przed nimi

Kiedy w ubiegłym roku Kościół na pewien czas przeniósł się do naszych domów, wiele osób stanęło przed jedynym w swoim rodzaju wyzwaniem. Dodatkowe trudności wyłoniły się przed rodzicami, których dzieci w realiach epidemii miały przystąpić do Pierwszej Komunii św.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W tym roku już wiemy, czego się spodziewać, a nowa sytuacja stała się normą. Jak radzą sobie z przygotowaniami do Pierwszej Komunii św. w reżimie sanitarnym rodzice, kapłani i katecheci? Oczywiście, nie można tutaj mówić o jednorodnych doświadczeniach, ponieważ wiele zależy od wielkości parafii. Znacznie łatwiej było w tych niedużych, gdzie wszyscy się znają – w nich czasem udawało się zorganizować bezpośrednie spotkanie. Ale przygotowania on-line dla wielu rodzin stanowiły pogłębienie ich wiary. Ustawianie domowego ołtarza stawało się pretekstem do rozmów z dziećmi o Bogu i zadawania pytań, które normalnie ginęły w zgiełku codzienności. Jak zauważają niektórzy kapłani i katecheci, dzięki temu dzieci były bliżej Tajemnicy.

Wysiłek i smutek

Siostra Beata, urszulanka, pracuje w warszawskiej Szkole Montessori im. św. Urszuli Ledóchowskiej. Przygotowuje dzieci do Pierwszej Komunii św. metodą „Baranków”. Takie rodzinne szkolenia prowadzi w dwóch parafiach. Ubiegłoroczne przygotowania do sakramentu rozpoczęły się w normalnym trybie. Trwały do marca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tamten rok był dla mnie trudniejszy. W tym mieliśmy tylko jedno spotkanie na żywo, a później już wszystko odbywało się on-line. Uważam, że wartość takich spotkań jest zupełnie inna. To spory wysiłek, ale także smutek, bo nie mogę spotykać się z dziećmi, z rodzicami i opowiedzieć im o tym w taki sposób, w jaki bym chciała – zauważa.

Jednak rodzice wykazali ogromną inicjatywę i sami proponowali różne rozwiązania.

– Siostry i katecheci stanowią jedynie pomoc, ponieważ szkoła przeniosła się do domu, a wraz z nią – także religia i katecheza – stwierdza urszulanka. – Zależało nam na tym, żeby pobyć ze sobą i zobaczyć siebie w przestrzeni kościoła, żeby nawet czegoś dotknąć fizycznie. Bardzo ważne jest, by zarówno dzieci, jak i rodzice poczuli, że tutaj czeka na nich Pan Jezus i to jest ich miejsce – dodaje.

Reklama

Aktualnie trwa końcówka przygotowań. Grupa „barankowa” przekładała termin Pierwszej Komunii św. ze względu na obostrzenia, ale nie tylko. Chcieli jeszcze razem wyjechać i mieć wspólne wspomnienia. Bo żaden ekran nie zastąpi kilkudniowego pobytu we własnym gronie.

Maseczki z Jezusem

W cieniu covid-19 do Pierwszej Komunii św. przygotowywała się córka pana Marcina z Rawy Mazowieckiej. Jej entuzjazm i pełne oddanie były w dużej mierze zasługą świadomości religijnej rodziców, którzy na siebie wzięli ciężar oswojenia dziewczynki nie tylko z wagą wydarzenia, ale też z nowymi realiami. Wspólnie uczestniczyli w nauce córki i mądrze rozładowywali stres związany z pierwszą spowiedzią.

– Moim zdaniem, prezenty zaburzają sferę duchową, bo to na nich w dużej mierze skupiają się dzieci. Ale w dobie epidemii pojawił się nowy rozpraszający problem: maseczki i rękawiczki dla dziewcząt – zauważa pan Marcin. – Czy powinny być z wizerunkiem Jezusa? A może Świętej Rodziny? No i co później zrobić z tak ozdobioną maseczką? Wyrzucić nie wypada, zachować – niebezpiecznie. Ostatecznie użyto białej, gładkiej tkaniny. Kapłani wykazali dużą wyrozumiałość i cierpliwość, rozładowując frustracje rodziców.

Maseczki okazały się problematyczne również z innego powodu. Dzieci, które spotykały się fizycznie w małych grupkach i wspólnie przystąpiły do Pierwszej Komunii św., nie rozpoznawały siebie później na ulicy.

Plusy i minusy

Syn pana Bartosza z Warszawy w tym roku przystąpi do sakramentu Pierwszej Komunii św. Rodzice już oswoili się z realiami drugiego roku epidemii i przygotowania do uroczystości nie są dla nich tak zaskakujące, jak by były jeszcze rok wcześniej. Mimo to nie wiedzą, czego ostatecznie mogą się spodziewać.

– Plusem przygotowań on-line jest to, że nie trzeba wychodzić z domu, co pozwala zaoszczędzić czas. Można także kontaktować się w dowolnej chwili, zadawać pytania drogą mailową. Niestety, prawie wszystkie spotkania z rodzicami odbyły się on-line – mówi pan Bartosz.

Reklama

Transmisja z kościoła uniemożliwiła zadawanie pytań na żywo. Mój rozmówca zauważa, że przygotowania on-line dla dzieci są ograniczone głównie do wysłuchania lekcji. Uzupełnić te luki może jedynie uczestnictwo we Mszy św. z rodzicami, ale są przecież dzieci, których rodzice, zwłaszcza teraz, nie chodzą do kościoła, i tacy, którzy nawet w normalnych okolicznościach rzadko pojawiali się w świątyni.

Ksiądz Łukasz, katecheta w jednej z warszawskich parafii, zwraca uwagę na pozytywny aspekt nauczania on-line. Z jego obserwacji wynika, że w przypadku przekazu i odbioru treści religijnych dzieci z lepszą wydajnością przyswajają wiedzę, gdy nie znajdują się w grupie rówieśniczej i mają wokół siebie mniej rozpraszających bodźców.

– Ja sam też jestem w stanie więcej im przekazać i jestem mniej zmęczony niż na typowej lekcji – ocenia katecheta. – Problemem jest odpytywanie, ponieważ wiadomo, że jak ktoś będzie chciał położyć w zasięgu wzroku karteczkę z podpowiedzią, to nic na to nie poradzę.

– Nie mam obaw o to, czy dzieci i rodzice są dobrze przygotowani, ponieważ jest to także działanie łaski Bożej. Jeśli ktoś chciał się przygotować, to z pewnością zrobił wszystko w tym kierunku. Jeśli zaś nie chciał, to nawet gdybyśmy spotykali się na żywo raz w tygodniu albo jeszcze częściej – nie byłoby efektu – zauważa s. Beata.

To jest początek

Pan Marcin wspomina, że od momentu ogłoszenia stanu pandemii do wakacji wszyscy w grupie – rodzice, dzieci i kapłani – żyli w ogromnym napięciu. Ciągłe spekulacje na temat terminu wydarzenia negatywnie odbijały się na samopoczuciu i przesłaniały naturalną radość. Niektórzy rodzice próbowali nawet wywierać naciski. Propozycja terminu październikowego spotkała się ze zrozumiałym sprzeciwem. A co będzie, kiedy dziecko w tym przedzimowym już miesiącu złapie zwykłą infekcję?

Reklama

– Wychodzimy z założenia, że nie przygotowujemy się do jakiejś jednej uroczystości, ale wchodzimy na drogę pogłębiania przyjaźni z Panem Jezusem – zauważa o. Przemysław Ciesielski, dominikanin, duszpasterz rodzin z Katowic. – Sam fakt przystąpienia do pierwszej spowiedzi, do pierwszej w życiu Komunii św. to jest pewien etap – dodaje.

Choć wiele osób myśli, że jest już na mecie, faktycznie dopiero wystartowały one po dłuższej rozgrzewce. Najpiękniejsze dopiero przed nimi. Z takim podejściem mało ważne stają się zarezerwowane miejsca w restauracji i niecierpliwość rodziny, która już chce obdarowywać dzieci drogimi prezentami. Silny stres zastępuje radość wyczekiwania.

Pierwsza Komunia św. córki pana Marcina w realiach reżimu sanitarnego odbyła się w lipcu. Rodzinie pozostały piękne wspomnienia i pogłębiona wiara.

2021-05-11 13:39

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Piękny ten maj…

Kiedy myślę o maju, od razu przypominają mi się przydrożne kapliczki i śpiew Litanii loretańskiej. Ale maj to dla mnie też czas szczególny z innego powodu. W wielu parafiach mają miejsce uroczystości, podczas których dzieci z klas trzecich po raz pierwszy uczestniczą w pełni w Ofierze Eucharystycznej. I ta świadomość budzi we mnie radość, bo oto kolejna grupa małych jeszcze chrześcijan od tego momentu będzie karmiła się Ciałem Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Łomża: zakończyło się zgromadzenie plenarne COMECE

2024-04-19 20:41

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

Łomża

pixabay.com

W Łomży zakończyło się trzydniowe (17-19 kwietnia) wiosenne zgromadzenie plenarne Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). W 20. rocznicę rozszerzenia Unii Europejskiej, delegaci konferencji biskupich z 27 państw Unii Europejskiej wysłuchali głosów krajów Europy Środkowej i Wschodniej w świetle nadchodzących wyborów europejskich.

Zgromadzenie składało się z trzech sesji, które koncentrowały się wokół procesu integracji Unii Europejskiej, jej postrzegania z perspektywy Europy Środkowej i Wschodniej oraz przyszłych kierunków w obliczu wyzwań geopolitycznych.

CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: ani Izrael, ani Iran nie chcą wojny, ale łatwo o coś, co ją wywoła

2024-04-20 09:58

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

Karol Porwich/Niedziela

Ani Izrael, ani Iran nie są teraz zainteresowane eskalacją konfliktu, co nie znaczy, że go nie będzie w przyszłości, bo pierwsza wymiana ciosów już nastąpiła, a w takiej sytuacji bardzo łatwo o błędną kalkulację – mówi PAP dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King's College London.

Ekspert wyjaśnia, że rząd Izraela – także ze względu na wewnętrzną presję – musiał zareagować na irański atak rakietowy w poprzedni weekend, ale ta reakcja była w rzeczywistości bardzo stonowana, co sugeruje, że Izrael nie chce eskalować sytuacji, lecz ją deeskalować. Bregman przypuszcza, że właśnie z powodu tej stonowanej reakcji Iran również nie będzie dążył do odwetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję