Reklama

Głos z Torunia

Przygoda życia

Odległy świat, inna kultura i mentalność ludzi jednych przerażają, innych pociągają. Jak wygląda jego życie na misjach, czym się zajmuje i jak radzi sobie z tęsknotą za krajem? Z ks. Krystianem Bółkowskim, misjonarzem z diecezji toruńskiej, rozmawia Ewa Melerska.

Niedziela toruńska 1/2021, str. IV

[ TEMATY ]

misje

Peru

Archiwum ks. Krystiana Bółkowskiego

W Peru, gdzie wcześniej posługiwał, zajmował się dziećmi i młodzieżą

W Peru, gdzie wcześniej posługiwał, zajmował się dziećmi i młodzieżą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Melerska: Skąd pojawiła się u księdza myśl o tym, by zostać misjonarzem?

Ks. Krystian Bółkowski: W powołaniu kapłańskim zrodziło się powołanie misyjne. Kiedy posługiwałem w parafii w Papowie Biskupim, poznałem jednego z księży misjonarzy, pochodzącego ze starej diecezji chełmińskiej. Jest to misjonarz, który pracuje w Brazylii, długo z nim rozmawiałem na temat misji i właśnie wtedy zaczęła się pojawiać iskierka tego mojego nowego powołania.

Jak wcześniej postrzegał Ksiądz misje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zawsze praca na misjach, np. w Afryce, mnie przerażała, wydawało się to dla mnie nieosiągalne i nadzwyczajne. Często, kiedy myślimy o pracy misyjnej, wydaje nam się, że tam biega się za tubylcami, żyje się bez prądu, przemieszczając tylko pieszo, że ludzie chodzą bez ubrań. Podczas naszej rozmowy ten misjonarz przedstawił mi swoją pracę i wytłumaczył, że takiego świata z naszych wyobrażeń, już prawie nie ma. Świat idzie do przodu i mocno się rozwija, do wielu krajów dotarły już zdobycze techniki i nowoczesności, oczywiście, jest to wszystko w mniejszym stopniu niż w Europie, ale są już namiastki cywilizacji.

Kiedy zapadła decyzja?

Reklama

Moje powołanie misyjne zrodziło się ok. 8 lat temu, a od ponad 16 lat jestem księdzem. 8 lat posługiwałem w diecezji toruńskiej, potem 3 lata w Peru, dokładnie w Amazonii Peruwiańskiej, tam miałem wypadek komunikacyjny i musiałem wrócić do Polski, żeby się zrehabilitować. Później zostałem skierowany na studia doktoranckie do Salamanki w Hiszpanii, równocześnie pracując na parafiach w archidiecezji Santiago de Compostela. Tam spędziłem 5 lat. W Hiszpanii księża obsługują po kilka wiejskich parafii i kaplic, ponieważ brakuje kapłanów. Niedawno rozpocząłem kolejny etap mojej pracy misyjnej – w Argentynie – i tutaj zaczynam na nowo.

Jakie są tam realia?

Kraje w Ameryce Południowej są podzielone wewnętrznie. Nasza diecezja Posadas leży na terenie prowincji Misiones na północy Argentyny, gdzie zakładano pierwsze misyjne klasztory jezuickie. Te tereny są też znane wszystkim, którzy oglądali film Misja, ponieważ był on tu kręcony. Do tej pory zachowały się ruiny tych misji. Prowincja również jest podzielona, jest dżungla, są kolonie, gdzie się wyjeżdża. Tam, gdzie są Indianie, tubylcy, tam żyje się bez bieżącej wody, prądu, bez wygód, ale nie chodzą oni przepasani liśćmi. Wiele zależy od tego, w jakiej jesteśmy części kraju, prowincji. Praca na misjach jest pewnym cofnięciem się do przeszłości. W tej chwili posługuję w parafii w mieście, w którym mieszka ok. 30-40 tys. mieszkańców i bardzo różni się ono od znanych nam miast polskich czy europejskich. Tutaj życie wygląda tak, jakbyśmy w Polsce cofnęli się o 50 lat.

Co może Ksiądz powiedzieć o miejscowych ludziach?

Reklama

Ich podejście do życia jest inne niż nasze, nie przejmują się niczym, cieszą się tym, co mają, ale też nie są zbyt ambitni, żeby zdobywać więcej i rozwijać się. Nastawieni są na to, że inni muszą im pomagać. Przeżywają swoje trudności i mogliby więcej osiągnąć, myśląc w ten sposób, że mogą iść do przodu i że mają bardzo duży potencjał swojego kraju, klimatu, które mogłyby dać im rozwój ekonomiczny, jednak wolą oczekiwać na pomoc z zewnątrz. Myślą, że to Europa i misjonarze, oprócz tego, że przyjeżdżają tutaj ewangelizować, powinni pomagać im ekonomicznie, czekają na pomoc materialną, paczki na święta, chcą aby budować im kościoły, kaplice, nastawieni są na branie, uważają, że cały świat ma lepiej niż oni, więc wszyscy powinni im pomagać.

Dlaczego Argentyna?

Zakochany jestem w Ameryce Południowej, w panującym tu klimacie. Ujmują mnie też serdeczność i pokora ludzi tam mieszkających. Fakt, czekają oni na to, żeby coś im dawać, ale też mają w sobie wiele poczucia niższości wobec innych ludzi. Kiedy tutaj przyjechałem, ludzie witali mnie z ogromną radością i uśmiechami na twarzach, czekali na mnie i cieszyli się z nowego księdza. Tutejsza parafia była ponad pół roku bez kapłana, nie było nikogo, kto by zajął się tymi ludźmi. Wiele osób ze mną współpracuje, angażują się w pomoc duszpasterską i logistyczną, żeby pomagać innym osobom, ale też zbierać środki na remont kościoła czy opłacenie rachunków.

Czym się Ksiądz tam zajmuje?

Jeżdżę odwiedzać parafian w ich kaplicach, ewangelizuję, odprawiam Msze św., sprawuję sakramenty. W zależności od odległości między kaplicami (a jest ich 9) odwiedzam niektóre raz w miesiącu, inne częściej, zazwyczaj w soboty i niedziele. W ciągu tygodnia oczekujemy na ludzi, którzy mogą dotrzeć tutaj do lekarza, na zakupy.

Bywa niebezpiecznie?

Reklama

Moja parafia graniczy przez rzekę z Paragwajem, krajem, w którym nie ma podatków, wszystko jest o wiele tańsze, jest kontrabanda. Handel narkotykami na tym terenie jest ogromnym zagrożeniem przede wszystkim dla ludzi młodych. Szerzą się tutaj również kradzieże.

Tęskni Ksiądz za Polską?

Tęsknota za krajem przejawia się jako tęsknota za ludźmi, którzy nas rozumieją. Czasem jest mi trudno znaleźć wspólny język z miejscowymi. Szukam wtedy jakiegoś polskiego księdza, żeby powiedzieć mu o swoich problemach, ponieważ wiem, że jego mentalność i myślenie będą zbliżone do moich. Nie znamy się, ale on już wie z czym mam trudności i dlaczego się one pojawiają. Łatwiej jest się wygadać Polakowi niż Argentyńczykowi, bo on rozumie.

Co przynosi Księdzu najwięcej satysfakcji?

Nagrodą za pracę misjonarza jest uśmiech człowieka i życie w luksusowym klimacie, gdzie jest cały czas ciepło, czasem nawet upalnie, są piękne krajobrazy, piękno natury. To nie jest przygoda na chwilę, ale to jest moje życie.

2020-12-28 16:23

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież modli się za zamordowaną w Peru misjonarkę

[ TEMATY ]

misjonarka

papież Franciszek

Peru

zamordowana

Papież Franciszek modli się za zabitą w Peru świecką misjonarkę Nadię De Munari. Jak już informowaliśmy, zmarła ona w ubiegłą sobotę w wyniku odniesionych ran, brutalnie zadanych jej maczetą. Wczoraj w Peru odbyły się jej uroczystości pogrzebowe. W wystosowanym z tej okazji watykańskim telegramie kondolencyjnym papież stanowczo potępił ten nowy i nie dający się niczym usprawiedliwić akt przemocy.

Franciszek przypomina, że włoska misjonarka wpisuje się w poczet wielu innych misjonarzy i misjonarek, którzy stracili życie, kiedy z poświęceniem wypełniali swą misję na służbie Ewangelii oraz potrzebujących i bezbronnych. Papież zapewnia też o swej bliskości i modlitwie za rodziców zabitej misjonarki oraz wszystkich, którzy uczestniczą w uroczystościach pogrzebowych teraz w Peru, a następnie, jak tylko będzie to możliwe również we Włoszech.
CZYTAJ DALEJ

Krosno: profanacja Krzyża Świętego

2024-12-20 13:16

[ TEMATY ]

profanacja

Wojownicy Maryi Krosno

W piątek, 20 grudnia 2024 r., około godz. 2:00 przy Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie doszło do profanacji Krzyża Świętego. Przy okazji młotem zdewastowano drzwi wejściowe do krośnieńskiej świątyni.

W związku z tym dzisiaj po Mszy Świętej wieczornej zapraszamy do modlitwy pokutnej. Msza Święta, nabożeństwo drogi krzyżowej wynagradzającej z ucałowaniem krzyża - czytamy na oficjalnym profilu sanktuarium w serwisie Facebook.
CZYTAJ DALEJ

Pola Lednickie: 9. rocznica śmierci o. Jana Góry OP

Lednica upamiętniła śp. o. Jana Górę w 9. rocznicę śmierci. Pomysłodawca i twórca lednickich spotkań zmarł 21 grudnia 2015 roku i został pochowany tam, gdzie na jego zaproszenie gromadziły się co roku tysiące młodych ludzi - na Polach Lednickich. W sobotę w jego intencji Mszę św. odprawił Prymas Polski abp Wojciech Polak.

„Żyć z Chrystusem, cierpieć z Chrystusem, umrzeć z Chrystusem. To znaczy również zwyciężyć z Chrystusem” - mówił o. Jan Góra. W pamięci abp. Wojciecha Polaka tak właśnie zapisał się duszpasterz lednicki, jako człowiek i kapłan zakochany w Chrystusie, zakochany w Kościele i zakochany w ludziach młodych, którym był całym sercem oddany. Wspominając go tuż po śmierci Prymas przyznał, że zawsze był urzeczony tym, jak każdego roku, z wciąż nowym entuzjazmem, o. Jan przewodniczył rzeszom młodych ludzi zebranych pod Bramą Rybą w tym - jak sam mówił - metafizycznym akcie wyboru Jezusa, który przecież do dziś się dzieje.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję