Reklama

Wiadomości

Wrażliwość nie tylko od święta

Żyją obok nas. Często niewidoczni, jakby przezroczyści. Samotni. Bez środków do życia. W dobie lęku i zamknięcia potrzebują pomocy, potrzebują obecności. A my…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan (74 lata) przeszedł zawał, ma nadciśnienie i duże problemy z pamięcią. Jest samotny – może liczyć jedynie na pomoc opiekunki. Z 842 zł dochodu po uiszczeniu opłat i zakupie leków na przeżycie miesiąca pozostaje mu ok. 360 zł.

Wojciech (60 lat) zawsze miał „pod górkę”. Ojca, który porzucił matkę, nigdy nie poznał. Mama zmarła na raka, gdy miał 12 lat – tak znalazł się w domu dziecka. Po osiągnięciu pełnoletności pracował na budowach. Jako 35-latek wskutek błędu lekarskiego doznał uszkodzenia błędnika. Cierpi na zaburzenia równowagi, popadł w depresję, a w niefortunnym wypadku uszkodził sobie kręgosłup. Mieszka sam, w trudnych warunkach; boryka się z nieszczelnymi oknami i przeciekającym dachem. W ciągu 30 dni może wydać na swoje utrzymanie najwyżej 450 zł. Trudno za tyle wyżyć; przecież trzeba coś jeść – a za co kupić węgiel, kołdrę, buty?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Teresę (65 lat) rok temu tak bardzo załamała śmierć męża, że musiała się leczyć psychiatrycznie. Żyje z renty. Traci wzrok. Po uregulowaniu opłat oraz wykupieniu leków zostaje jej ok. 500 zł na miesiąc. Sąsiadka-opiekunka zamiast podtrzymywać ją na duchu, nieustannie namawia ją, żeby przeniosła się do domu opieki społecznej. Mimo choroby i samotności Teresa stara się jednak pozytywnie patrzeć w przyszłość. Marzy o czytniku do audiobooków – zawsze lubiła czytać książki…

Reklama

83-letnia Cecylia upadła w drodze do toalety. Od tej pory porusza się wyłącznie przy pomocy chodzika. Stała się więźniem we własnym mieszkaniu na drugim piętrze w bloku bez windy. Jedyną pociechą są odwiedziny opiekunki, która dwa razy w tygodniu pomaga jej w domowych obowiązkach. Koszt lekarstw i środków higienicznych jest tak duży, że gdyby nie pomoc siostry, Cecylii pozostawałoby z emerytury 40 zł na życie. – Tylko jak długo siostra będzie mogła mi tak pomagać? – zastanawia się z niepokojem staruszka.

Co gorsze: ubóstwo czy samotność?

Pandemia kontra namiastki

Gdyby nie koronawirus, byłaby jeszcze szansa na substytut w postaci wigilijnego spotkania na rynku czy w parafii. Lecz nie w tym roku – wystarczy kilka kliknięć w Google i już wiadomo, że jak Polska długa i szeroka – wigilijne spotkania zostały odwołane: Elbląg, Jędrzejów, Zielona Góra, Suwałki, Grójec, Toruń, Gorzów Wielkopolski, Gdańsk, Warszawa, Włocławek, Grudziądz… Poddał się nawet Kraków, gdzie co roku – dokładnie 24 grudnia, kiedy zgodnie z polską tradycją nikt nie powinien być sam – na wigilii spotykało się ok. 800-1000 osób. Gdyby nie pandemia, bezdomni i samotni zasiedliby tam wspólnie do stołu po raz trzydziesty. Ale nie zasiądą. Nastąpił wysyp komunikatów typu: Uprzejmie informujemy, że spotkanie wigilijne dla członków Seniorskiego Klubu „Krystynka”, zaplanowane na 8 grudnia w restauracji „Pomorska”, zostaje odwołane. Sytuację złagodzą działania osłonowe – do niektórych drzwi zapukają wolontariusze z paczkami od miasta lub parafii. Z pewnością poprawi to aprowizację, ale nie zmieni niczego w najważniejszej kwestii: nie będzie do kogo otworzyć ust, a z oczu popłyną łzy – jednym po policzkach, a u tych twardszych – wewnątrz, żeby nie było widać.

A gdyby im choć trochę pomóc?

Reklama

Na przykład Marcinowi (54 lata), który stracił nogę, ma problemy z lewą ręką, a przed chorobą pracował i wiódł spokojne życie. Na domiar złego niedawno zmarła mu matka i czeka go pierwsza, najtrudniejsza Wigilia w pojedynkę... A może 77-letniej Danucie? Tego dnia będzie wspominać zmarłego męża i matkę oraz zastanawiać się, jak po udarze mózgu, przy cukrzycy i nadciśnieniu, przeżyć kolejny miesiąc za 100 zł. Gdyby tak do jej drzwi zapukał św. Mikołaj, i przyniósł opał oraz coś do jedzenia i ubrania… To samo marzenie będzie pewnie towarzyszyło niewidomej 75-letniej Karinie, której życie skomplikowało się 10 lat temu, gdy w krótkim czasie pochowała męża i jedynego syna… Nie wiadomo, co tego dnia będzie bardziej bolało: tęsknota za bliskimi czy niegojące się rany – efekt cukrzycy… A może by tak odwiedzić z dobrym słowem i koszykiem jedzenia Rafała (62 lata), któremu stan zdrowia uniemożliwia pracę, a pamięć kłuje wspomnienie nieszczęśliwej, niespełnionej przed laty miłości? Jeśli nikt nie zapuka do jego drzwi, w Wigilię towarzystwa dotrzyma mu tylko pies… Czekają także Barbara (80 lat) i jej chora na schizofrenię córka Karolina (54 lata). Spotkanie, chwila rozmowy, serdecznej uwagi być może pozwoliłyby im nieco mniej wspominać traumatyczne lata spędzone przy boku męża i ojca alkoholika… I jeszcze jedno: gdyby ktoś zmieniał meble i nie wiedział, co zrobić ze starą wersalką, to one chętnie ją przyjmą. 55-letnia Agnieszka swoimi cierpieniami mogłaby obdarować kilka osób. Bita i upokarzana przez męża, szykanowana przez teściów, wyrzucona z należącego do nich domu, z trudem i poświęceniem wychowywała syna. Wytchnieniem była praca w szkole, w której była lubianą i cenioną polonistką. Do czasu. Straciła posadę, odwrócili się od niej rodzice, a w końcu także syn, który po skończeniu 18 lat wyprowadził się z domu i zerwał kontakt z mamą. Maria zapadła na ciężką depresję, wielokrotnie myślała, by odebrać sobie życie. Dwa lata temu była zmuszona uśpić psa – najwierniejszego przyjaciela. Po wykupieniu leków i zapłaceniu rachunków pozostaje jej na życie 130 zł plus to, co podarują jej znajomi. Z tego raczej nie da się kupić wymarzonego laptopa…

Tu nie chodzi (tylko) o pieniądze

Jest wielu hojnych ludzi, którzy wielkodusznie wspierają groszem wszelkie akcje i zbiórki charytatywne. Klik-klik po klawiaturze i w ciągu paru sekund idzie przelew na siepomaga.pl , przybliża chwilę, kiedy uda się przeprowadzić operację chorego dziecka; stuk-stuk i powiększa się stan konta Szlachetnej Paczki, która w Weekend Cudów wywoła uśmiech na tysiącach twarzy. Opcji jest znacznie więcej: na wsparcie czekają liczne fundacje, domy dziecka, domy samotnej matki. Po niedzielnej Mszy św. można będzie dorzucić swoje trzy grosze do świątecznych darów dla najuboższych parafian, w galeriach wolontariusze co najmniej trzy razy zachęcą każdego klienta, by wysupłał coś na dobry cel.

Pieniądze są ważne i potrzebne, ale – jak zwykle – nie najważniejsze. Zaradzić materialnej biedzie nie jest aż tak trudno, zwłaszcza w kraju, w którym – co by nie mówić – żyje się coraz dostatniej. Jest jednak coś, co boli bardziej niż bieda i nie jest tak namacalne. To samotność. Poczucie, że jest się niepotrzebnym, że równie dobrze mogłoby mnie nie być, że nikt nie zauważyłby nawet mojego braku, że właściwie nie ma już na co czekać, że w moim życiu nie wydarzy się już nic istotnego, że to, co ważne, to już tylko czas przeszły. Jest to trudne doświadczenie, które wyjątkowo boleśnie uderza w ludzką godność, w tak potrzebne każdemu poczucie, że jego życie nadal ma sens.

Tak niewiele trzeba

Reklama

Wystarczy rozejrzeć się uważnie wokół siebie, zauważyć, uśmiechnąć się, powiedzieć „dzień dobry”, „zagadać”, wybadać grunt, a w końcu zapytać: w czym mogę pomóc? Zrobić zakupy, wytrzepać dywan, przydźwigać wiadro z węglem, podrzucić coś ciepłego do jedzenia – a wszystko to okrasić kwadransem rozmowy, cierpliwym wysłuchaniem opowieści o życiowych losach, o stanie zdrowia, o kolejkach do lekarza.

Nie tylko od święta…

Tu nie chodzi o „odbębnienie” świątecznego obowiązku, o uspokojenie sumienia, o podniesienie we własnych oczach swego wizerunku. Jak ognia strzeżmy się sprowadzania czynienia dobra do poziomu karykatury! Obowiązuje prosta zasada: zapominam o sobie, o swoim dobrym samopoczuciu, a zamiast tego nastawiam się na odbiór, wyostrzam niczym brzytwę swą zdolność do empatii.

Strzeżmy się też jednorazowej „akcyjności”. Wejdźmy wyżej, na poziom systematycznej pomocy. Wciągnijmy w nią nasze dzieci, zwłaszcza dorastającą młodzież. Drobna pomoc dwa, trzy razy w tygodniu, kwadrans rozmowy (najczęściej wystarczy uważnie słuchać) mogą sprawić, że naszemu podopiecznemu powróci smak życia. A może nie tylko jemu? Chrześcijaństwo to m.in. odkrycie, że najwięcej zysku czerpie nie ten, który otrzymuje, tylko ten, który daje. Może zatem przejście z życia „dla siebie” na życie „dla kogoś” sprawi, że i nam życie zacznie lepiej smakować? A jak wiemy, w dobie koronawirusa przywrócenie smaku to doświadczenie wręcz bezcenne.

2020-12-16 08:57

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłanem jest się na zawsze

Niedziela sosnowiecka 47/2012, str. 6-7

[ TEMATY ]

ksiądz

senior

Archiwum

Wigilia księży emerytów

Wigilia księży emerytów

Już Cyceron - mówca, filozof i polityk rzymski mówił o starości przez analogię do pór roku. Wraz z zimą nadchodzi wiek emerytalny - można powiedzieć, używając metafory. Jako że jesteśmy u progu zimy, snuję refleksję na temat tego czasu ludzkiego życia

Wielu ludziom wiek emerytalny wydaje się smutny jak listopadowy dzień, zimny jak grudniowa noc. Po przejściu na emeryturę niektórym czas dłuży się niemiłosiernie - co z sobą zrobić, czym się zająć…? Brakuje nowych celów, gaśnie światło aktywnego życia. A tymczasem w przyrodzie absolutnie nie ma teraz miejsca na nudę - to przecież niezwykle pracowity czas ostatniego „zbierania zapasów” i przygotowywania zimowego legowiska. Im bardziej przyłożymy się do pracy, tym lepiej przeżyjemy naszą „zimę”. A zapasami w przypadku człowieka są nie tylko rzeczy materialne, jak wygodne mieszkanie, samochód czy odłożone na starość pieniądze. To również wartości niematerialne, duchowa harmonia, dbanie o zdrowie i sprawność psychofizyczną, stałe poszerzanie wiedzy, ciągła ciekawość świata i innych ludzi czy interesujące hobby. W tym okresie można, a nawet trzeba zrealizować wiele marzeń, na które wcześniej po prostu nie było czasu.
CZYTAJ DALEJ

Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych zdejmuje krzyż w sali konferencyjnej

2024-11-22 10:26

[ TEMATY ]

krzyż

Lasy Państwowe

Karol Porwich/Niedziela

Przeprowadziłem kontrolę poselską w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, gdzie stwierdziłem, że w sali konferecyjnej zdjęto krzyż. Zwróciłem się do Lasów Państwowych z oficjalnym zapytaniem - mówi Paweł Sałek, poseł do Sejmu RP, były Doradca Prezydenta RP.

CZYTAJ DALEJ

22 listopada - Święto Muzyki Kościelnej

2024-11-22 20:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

św. Cecylia

muzyka kościelna

BPJG

Święto Muzyki Kościelnej wpisuje się w obchody liturgicznego wspomnienia św. Cecylii, patronki muzyki i religijnego śpiewu przypadające 22 listopada. Najważniejszym momentem obchodów na Jasnej Górze będzie Msza św. w intencji wszystkich muzyków kościelnych w Polsce.

Modlitwie przewodniczyć będzie o. Sebastian Matecki. Oprawę muzyczną liturgii przygotują Zespół Solidaris Brass, Schola Domine Jesu oraz Chór Męski Pochodnia. Po Mszy św. w Bazylice jasnogórskiej o godz. 19.30 odbędzie się koncert ku czci św. Cecylii zatytułowany „Brzmienie Kościoła w Sercu Jasnej Góry” w wykonaniu Zespołu Solidaris Brass.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję