Reklama

Rodzina

Gdy język dzieli ludzi

Co się dzieje z naszym językiem? Co z młodymi, którzy przekleństwa traktują jako przecinki, co skutkuje trudnościami w kontaktach międzyludzkich?... Z czego wynika to wszystko? Co możemy zrobić, żeby lepiej nam się nawzajem słuchało?

Niedziela Ogólnopolska 49/2020, str. 52-53

[ TEMATY ]

rodzina

porady

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Okiem socjologa

Wulgaryzmy w języku młodzieżowym to stałe i historycznie ugruntowane zjawisko związane głównie z procesem dorastania, wynikające z pojawiających się na tym etapie rozwoju elementów sprzeciwu wobec: zastanej rzeczywistości, frustracji, konfliktu międzypokoleniowego, wpływu grupy rówieśniczej i grup subkulturowych. W przypadku pozostawania wulgaryzmów jedynie w obrębie młodzieżowego języka na polu kontaktów rówieśniczych, trudno dostrzegać w nich ryzyko dla rozwoju młodych jednostek. Coraz częściej można jednak zauważyć brak zrozumienia konwencji interpersonalnych, kontekstu sytuacyjnego i stosowanie wulgaryzmów w sytuacjach oficjalnych, formalnych, rozmowach z osobami dorosłymi, m.in. z nauczycielami. Należy dodać, że trend ten stale zyskuje na znaczeniu, a jednocześnie ma swoje źródła jeszcze w minionej dekadzie, rozwija się w związku z digitalizacją życia społecznego. 24% warszawskich uczniów w przedziale wiekowym 13-16 lat przynajmniej raz w roku ubliżało swojemu nauczycielowi, a odsetek ubliżających rośnie wraz z wiekiem, odwrotnie proporcjonalnie do udziału w bójkach i konfliktach rówieśniczych. Agresja werbalna wobec nauczycieli oraz szeroko pojętego „świata dorosłych” jest zatem kolejnym etapem wulgaryzacji nie tylko języka, ale i całościowo ujmowanego życia codziennego.

Reklama

Kultura masowa, w tym zachowania celebrytów, powszechny udział młodzieży w tzw. społeczeństwie sieciowym przez smartfony, a zatem stricte wirtualny tryb życia oparty na sieciowych treściach, w połączeniu z permanentnie zaniżoną samooceną determinują wulgaryzację językową. W powyższym świetle wulgarny język stanowi jeden z elementów przystosowywania się do otaczającego świata, a także sposób na podwyższenie pozycji w grupie. Już w 1958 r. amerykański badacz młodzieży Walter B. Miller określił podobne zachowania mianem przejmowania kultury warstw niższych, chociaż wówczas przedmiotem badań były wulgarne i zbrutalizowane zachowania młodzieży wywodzącej się z rodzin przynależnych do klasy średniej. W obecnej rzeczywistości możemy mówić o młodzieżowym odzwierciedleniu zubożenia kultury masowej i reprodukcji „celebryckich” wzorów zachowań.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Otaczającą nas rzeczywistość opisujemy za pomocą języka, i to właśnie on stanowi podstawę rozumienia zjawisk społecznych, które dostrzegamy oraz w których uczestniczymy. Dalsza wulgaryzacja języka może kwestionować możliwości rozwoju społeczno-osobowościowego młodzieży, poprzez brak umiejętności stosowania przez nią adekwatnych kategorii opisu danych zdarzeń, a w konsekwencji wpływać na poczucie odosobnienia i niezrozumienia. Jak temu przeciwdziałać? Należy kreować i odbudowywać więzi społeczne również na poziomie rodzin, dbać o kulturę języka w skali mikro i w ten sposób wywierać presję na podwyższenie poziomu debaty publicznej oraz masowej rozrywki, obecnie, niestety, podlegającej tabloidyzacji.

Dr Bartosz Łukaszewski, UPJPII, ISKK, Collegium Humanum

Okiem nauczyciela

Jako nauczycielka patrzę z niepokojem na poziom wulgaryzacji języka młodzieży, która w ostatnich tygodniach wyszła na uliczne protesty. Nie jestem naiwna i wiem, że wulgaryzmy z języka młodzieżowego nie znikną z różnych powodów.

Reklama

Już dzieciom w I klasie zwracamy uwagę na udzielanie odpowiedzi pełnym zdaniem i kulturę wypowiedzi. Kiedy sprawdzamy różnego rodzaju prace, zwracamy uwagę na błędy – wszystko po to, by wyszlifować język młodego człowieka, pokazać jego piękno, uczyć kultury wypowiedzi i kultury bycia. Kiedy patrzę na rynsztokowe hasła wypisane na kartonach i słucham zachwytów nad kreatywnością protestującej młodzieży, zastanawiam się, co zrobię, jeśli ten młody człowiek zacznie w szkole mówić do mnie takim językiem. Językiem, do którego teraz został on sprowokowany, wręcz zachęcony, a który nie wymaga od niego żadnego wysiłku intelektualnego. Nauczyciele spotykali się już z ubliżaniem ze strony młodzieży, w internecie krążyły filmiki ukazujące różnego rodzaju przemoc stosowaną wobec nich. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że jakikolwiek wychowawca może pochwalać taki uliczny język – abstrahując całkowicie od światopoglądu czy sympatii politycznych.

Obecnie, z powodu nasilenia pandemii, mamy zdalne nauczanie, przez co młodzież nie spotyka się ze sobą, zatem wezwanie do wyjścia na ulice znalazło podatny grunt. Przychodzi gorzka refleksja, że wąska grupa ludzi wykorzystała tę młodzież do własnych rozgrywek politycznych. Zapytałam kilka młodych dziewczyn uczestniczących w strajku, o co walczą. Odpowiedzi były podobne: „O to, co wszyscy”; „No, jeśli ty, kotek, nie wiesz, to ja ci tego tłumaczyć nie będę”. Większość nie wiedziała, po co wyszła na ulicę. Przy takiej dozie wulgaryzmów, które wyzwoliły wiele złych emocji, trudny jest obiektywny osąd rzeczywistości przez dojrzałego człowieka, a co dopiero przez młodych, którzy do dojrzałości emocjonalnej dopiero dochodzą.

Patrzę teraz z dużym niepokojem na to, co przyniesie nam przyszłość po tej owacji dla chamstwa, również ze strony niektórych elit, ludzi kultury i wykładowców wyższych uczelni.

Nauczycielka z Dolnośląskiego*
* Nazwisko znane redakcji

Okiem psychologa

Reklama

Brutalizacja języka jest formą agresji. Psychologicznie – agresja jest wyrazem słabości i bezsilności. Agresywny człowiek cierpi tak samo jak osoba uległa, gdy się jednak patrzy z boku, można odnieść wrażenie, że agresja to skuteczna metoda działania. Otóż tak nie jest. Kiedy dwie osoby sprzeczają się ze sobą na stacji benzynowej, to jeśli się porozumieją, przestaną się sprzeczać. Jeżeli natomiast zaczną się wyzywać i sobie ubliżać, to znaczy, że nie doszły do porozumienia, czują słabość i próbują przemocą postawić na swoim.

Brutalizacja języka postępuje w naszym kraju od początku lat 90. ubiegłego wieku. Jak większość modnych zachowań i postaw przywędrowała z Zachodu, a na dobre zadomowiła się nad Wisłą przede wszystkim przez szczególnie brutalne i pełne wulgaryzmów kino amerykańskie. Wydaje mi się, że być może ta pierwsza fala by osłabła, gdyby nie ogromny wpływ polskiego kina, które przez całe lata 90. serwowało nam szereg kultowych produkcji gangstersko-komediowo-sensacyjnych, ociekających przemocą i przekleństwami. To one ukształtowały młodych ludzi tamtego okresu, którzy uznali takie wzorce za atrakcyjne. 10 lat później ludzie wychowani w tamtej kulturze zaczęli mieć dzieci i brutalny język osiadł na stałe w wielu domach. Dziś możemy zaobserwować kontynuację tego trendu w kinie, a także w różnych dziedzinach życia publicznego, np. bijący rekordy popularności stand-up, który opiera się wyłącznie na przekleństwach, bez których nie byłby w ogóle śmieszny. Teksty piosenek rapowych bez brzydkich słów też są nie do wyobrażenia.

Reklama

Popkultura to niejedyna przyczyna rozkwitu agresji w języku. Człowiek jest agresywny, kiedy wciąż napotyka bariery i trudności w realizacji swoich celów i często nie rozumie, że te bariery i trudności pochodzą od niego samego, a nie od otoczenia. Dla przykładu – zbyt niskie kompetencje czy zarobki mogą być przyczyną frustracji i złości na cały świat, ale wynikają z braków w człowieku, a nie otoczeniu.

Młodzież z kolei brutalizuje język i zachowuje się agresywnie, ponieważ czuje się gorsza od dorosłych. Dorastający chłopak wie, że jest słabszy od dojrzałego mężczyzny, mniej wykształcony od nauczyciela i że musi prosić rodziców o pieniądze. Młoda dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie ma ciała takiego jak modelki, które może oglądać. To jest bardzo frustrujące. Młodzież nie ma chwili wytchnienia również od nas, dorosłych. Ciągłe przypominanie młodym ludziom, gdzie jest ich miejsce i ile jeszcze muszą się nauczyć, bez zrekompensowania tego docenieniem i dobrym słowem, skutkuje podwyższonym poziomem stresu i obniżeniem poczucia własnej wartości, a stąd już tylko krok do bezsilności, która wywołuje agresję.

Czeka nas postęp w brutalizacji języka przez trendy w kulturze, internet, brak zrozumienia bliskich i frustracje, które napotykamy w rozpędzonym świecie.

Jeśli zdamy sobie sprawę, że każda agresja, w tym również słowna, to wyraz bezsilności, frustracji i lęku, to łatwiej będzie nam z nią walczyć. Najskuteczniejszą bronią w walce z agresją jest dobre słowo i wsparcie. Reagowanie agresją nie przynosi żadnych efektów.

Dr Łukasz Prysiński psycholog (klinika Wolmed),

2020-12-02 10:49

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oddali życie za bliźnich

[ TEMATY ]

rodzina

Żydzi

70 lat temu, 24 marca 1944 r., w Markowej, jednej z tysiąca okupowanych przez Niemców wsi, doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło nie tylko jej mieszkańcami, ale i całym regionem. Za przechowywanie Żydów została rozstrzelana polska rodzina Ulmów: Józef i Wiktoria wraz z dziećmi. Siedemnaścioro ludzi, w tym ośmioro dzieci, zginęło tylko za to, że byli Żydami lub Polakami, którzy odważyli się udzielić im zakazanej pomocy.
Ulmowie zostali uhonorowani medalami „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Natomiast w sierpniu 2003 r. rozpoczął się na szczeblu diecezjalnym ich proces beatyfikacyjny. Społeczność Markowej uczciła pamięć Ulmów 24 marca 2004 r. odsłonięciem pomnika i uroczystą Mszą św., którą odprawił arcybiskup przemyski Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Kard. Tarcisio Bertone, watykański Sekretarz Stanu, wspomniał bohaterską polską rodzinę w swoim referacie, który wygłosił na rzymskim Kapitolu 24 stycznia br., z okazji prezentacji włoskiego wydania książki Martina Gilberta „I giusti. Gli eroi sconosciuti dell’Olocausto” („Sprawiedliwi. Nieznani bohaterowie Holocaustu”).
Aby przybliżyć nam wszystkim rodzinę Ulmów, przeprowadziłem wywiad z polskim historykiem Mateuszem Szpytmą, pracownikiem IPN i współautorem książki „Ofiara Sprawiedliwych. Rodzina Ulmów - oddali życie za ratowanie Żydów”.
(W.R.)

Włodzimierz Rędzioch: - Gdzie znajduje się wieś Markowa, z której pochodzili Ulmowie?
CZYTAJ DALEJ

Łódź: bp Ireneusz Pękalski przechodzi na emeryturę

2025-04-08 12:02

[ TEMATY ]

bp Ireneusz Pękalski

Piotr Drzewiecki

Ojciec Święty Franciszek
CZYTAJ DALEJ

Najstarszy biskup na świecie - 103 lata wiary i służby

2025-04-08 20:36

[ TEMATY ]

Meksyk

Źródło: Diecezjalne Siostry Matki Bożej Anielskiej

Msza św. pod przewodnictwem biskupa José de Jesús Sahagún de la Parra, archiwum

Msza św. pod przewodnictwem biskupa José de Jesús Sahagún de la Parra, archiwum

W wieku 103 lat meksykański biskup José de Jesús Sahagún de la Parra jest żywym świadkiem historii Kościoła katolickiego.

Wciąż sprawuje Eucharystię, i jednym z zaledwie czterech żyjących biskupów, którzy brali udział w Soborze Watykańskim II.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję