Pandemia COVID-19 sprawiła, że naturalnym środowiskiem życia wielu dzieci i dorosłych stały się zamknięte pomieszczenia oraz samochód. Dodatkowo coraz częściej korzystamy z telefonów czy tabletów – patrzymy w nie ponad 5 godzin dziennie! Efektami są nuda, zmęczenie, spadek odporności, a także coraz większe problemy z koncentracją i motywacją do nauki czy pracy...
Zmęczenie cyfrowe?
Reklama
Jak podają autorzy alarmującej prezentacji pt. Zdalna edukacja – gdzie byliśmy, dokąd idziemy?, wśród uczniów, rodziców oraz nauczycieli widoczne są wyraźne symptomy nadużywania mediów cyfrowych. Pisał o tym również Richard Louv, autor przełomowej książki o pozytywnym wpływie przyrody na integralny rozwój naszych dzieci – Ostatnie dziecko lasu. Jak ocalić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury?. Autor wspomnianej książki jest twórcą pojęcia „zespół deficytu natury”, określającego wiele braków rozwojowych u młodych ludzi, których jednym ze źródeł jest brak regularnego kontaktu z naturą od pierwszych lat życia. Nasz organizm nie nadąża za rozwojem nowoczesnych technologii. Powoduje to choroby psychiczne i fizyczne, uzależnienie od mediów, niedobór uwagi i koncentracji oraz coraz częstsze depresje u dzieci. Obecnie dzieci spędzają na łonie przyrody tak mało czasu jak nigdy dotąd. Czasem jest to tylko 15 minut dziennie. Niedobór natury w życiu codziennym to cena, którą płacimy za życie w coraz większym pośpiechu i izolacji, w miastach i miasteczkach pozbawionych dostępu do parków czy otwartych przestrzeni. Ojciec Święty Franciszek w encyklice Laudato si’ (W trosce o wspólny dom) napisał: „Zauważamy dziś na przykład niekontrolowany i przesadny rozrost wielu miast, w których życie stało się niezdrowe (...). Istnieją dzielnice, które pomimo że zostały niedawno wybudowane, są zapchane i zabałaganione, bez dostatecznych terenów zieleni. To niewłaściwe, aby mieszkańcy naszej planety żyli przytłoczeni coraz bardziej betonem, asfaltem, szkłem i metalami, pozbawieni fizycznego kontaktu z naturą” (n. 44). Papież przypomina nam w tej encyklice o lepszym sposobie koegzystencji z przyrodą, ze stworzeniem, o naszej odpowiedzialności za świat, abyśmy jako katolicy byli wiarygodni i skuteczni. Dziś musimy chronić nie tylko dzieło stworzenia, ale też dzieci, które spędzają w otoczeniu przyrody zbyt mało czasu i doświadczają go inaczej niż pokolenie ich dziadków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dla wielu dzieci jesienna pora i chłodniejsza aura jeszcze bardziej ograniczają czas spędzony na zewnątrz. Warto zatem zapytać, co możemy zyskać, „zapraszając” naturę do wychowania dzieci – nie tylko w wakacje, ale przez cały rok. Mamy coraz więcej danych o pozytywnym, wręcz zbawiennym wpływie przyrody na nasze zdrowie fizyczne, psychiczne oraz duchowe. Stawką jest też „zdrowie” całej naszej planety, naszego ludzkiego domu. Po intensywnej pracy czy nauce spacerowanie po rezerwacie przyrody, lesie czy nieużytkach sprawia, że jesteśmy lepiej nastawieni do świata i odczuwamy mniej negatywnych emocji. Po 15 minutach spada poziom kortyzolu – hormonu odpowiadającego za stres. Nabieramy dystansu, zaczynamy inaczej oddychać. Badania pokazują też, że regularny odpoczynek w zielonym otoczeniu po pracy wpływa na jej lepsze wyniki. Psycholodzy środowiskowi od lat przekonują o regenerującej roli natury. Doświadczają tego rodzice – częsty kontakt z naturą łagodzi wiele napięć, a dzieci skłania do kreatywnej i samodzielnej zabawy, pobudza ich wyobraźnię. Mogą się one wybiegać, nabywają ważnych umiejętności oraz doświadczeń, lepiej śpią – po prostu są szczęśliwsze. Nie są przebodźcowane, tak jak w szkole, galeriach handlowych czy salach zabaw. Wyjście z dziećmi na dwór, w miejsca możliwie dzikie naprawdę działa!
Duchowa potrzeba przyrody
Reklama
Otwarcie na doświadczenie przyrody może być bezcenne w rozwoju duchowym dzieci i dorosłych. Również św. Jan Paweł II i Benedykt XVI (nazywany nie bez powodu zielonym papieżem) przypominali, że Bóg zobowiązał nas do opieki, a nie do panowania nad Ziemią, że jesteśmy na niej jedynie gośćmi, dlatego musimy otoczyć ją troską i przekazać przyszłym pokoleniom. Przyroda to miejsce, gdzie uczymy się miłości i szacunku zarówno do człowieka, jak i do pozaludzkiego świata. Uczy też radości z prowadzenia prostych obserwacji, uważnego patrzenia na szczegóły oraz kontemplacji – trochę dziś zapomnianej. 15 minut w bezruchu – mniej więcej tyle potrzebuje człowiek, aby oswoić się z przyrodą. Zwykle nie zostawiamy sobie czasu na taką bezczynną przyjemność...
I nie chodzi tu o ubóstwianie przyrody czy idealizowanie jej, ale o prosty zachwyt nad naturą i miłość do niej. Człowiek jest bowiem w stanie ochronić tylko to, co pokocha. Jak inaczej przekonamy nasze dzieci do tego, że świat przyrody jest godny ochrony, niż przez zbudowanie trwałej emocjonalnej więzi z nim? Jeżeli oddzielamy dzieci od stworzenia, od świata przyrody, zwiększamy też ich dystans do samego Boga – Stwórcy. A Biblia i Jezus przemawiają do nas w wielu miejscach właśnie językiem przyrody.
Reklama
Na świecie rośnie dziś ruch katolików zaangażowanych ekologicznie, którzy odpowiadają aktywnie na wezwanie Franciszka w Laudato si’. Przykładem jest rodzicielstwo blisko natury, programy edukacji przyrodniczej w katolickich szkołach i przedszkolach, rodzinne mikrowyprawy w miastach czy zmiany w otoczeniu budynków sakralnych oraz szkół na bardziej przyjazne naturze. Przyrodę możemy znaleźć wszędzie, nawet w miastach, które wydają się betonowymi dżunglami. Są w nich małe lasy, pola czy łąki, dzikie tereny nad rzekami, a nawet nieczynne kamieniołomy. Warto odkryć też użytki ekologiczne, czyli lokalne formy ochrony przyrody, oraz ścieżki przyrodnicze. W niektórych parkach znajdziemy również łąki kwietne czy tzw. ekostrefy – miejsca pozostawione dzikiej przyrodzie. Są one wręcz stworzone do edukacji ekologicznej i lokalnej obserwacji natury. Wystarczy nam lupa, pojemnik na skarby natury i może podręczny atlas do oznaczania ciekawych gatunków.
Jak się przygotować?
Od czego zacząć?
Zachęcamy, aby poświęcić odrobinę czasu na przygotowania. Podstawa to odpowiednie ubranie – wygodne, ciepłe, ale też warstwowe, na tzw. cebulkę, czyli więcej cienkich warstw zamiast jednej czy dwóch grubych; taka odzież pomoże nam się dostosować do temperatury w sytuacji, gdy rano jest już całkiem chłodno, ale w południe może być ciepło. Polecamy też długie spodnie i odzież z długimi rękawami. Na spodnie koniecznie trzeba naciągnąć skarpety – to minimum skutecznej ochrony przed kleszczami, które są obecnie właściwie wszędzie: w lasach, na łąkach i w zaroślach, i są aktywne niemal przez cały rok. Kolejna sprawa to obuwie. Musi być wygodne, najlepiej adidasy albo kalosze, jeśli miejsce, do którego się udajemy, jest podmokłe (np. z kałużami, strumieniem itp.). Przyda się też komplet ubrań zapasowych dla dzieci, by nieplanowana przygoda, np. w błocie, nie zmusiła nas do natychmiastowego powrotu do domu.
Reklama
Gdy będziecie już odpowiednio ubrani, a zapasowe ubrania zostaną spakowane (w razie deszczu kalosze i kurtki, a w zimie dodatkowe rękawiczki), zadbajcie też o właściwy posiłek! Dzieci w terenie (dorośli zresztą też) mają lepszy apetyt i chętnie jedzą, dlatego spakujcie ze sobą przekąski i picie. Niech to będzie coś zdrowego – bidon z wodą (z cytryną lub miętą, jeśli lubicie) albo termos herbaty z miodem, bakalie, placuszki, kanapki... Spróbujcie zrezygnować z tradycyjnych słodyczy (choć dla dobrej czekolady zawsze warto zrobić odstępstwo...) i słodzonych gotowych napojów. Na dłuższe wyprawy przyda się nawet termos z zupą. Ciepły posiłek w terenie potrafi dodać sił na kolejne przygody.
Jesień – jak ją wykorzystać?
Jesień to idealny czas na leśne zabawy. Natura sama podpowiada, co można zrobić. Wielość barw zachęca nas do spacerów. Z kolorowych liści możemy nie tylko układać mandale, ale też przygotować z nich ozdoby, np.: bransoletki, maski lub korony (wystarczy przygotowany wcześniej z kartonu pasek, kształt maski lub rolka po papierze toaletowym, na które przyklejamy taśmę dwustronną; na spacerze odklejamy ochronny papier z taśmy i przyklejamy zebrane dary lasu czy łąki).
Gorąco namawiamy, by pozwolić dzieciom na budowanie pewności siebie, kształtowanie świadomości ciała, rozwijanie motoryki i poczucia równowagi – najlepiej dać im przestrzeń na swobodne zabawy ruchowe. Nie zniechęcajmy ich opowiadaniem o ewentualnych niebezpieczeństwach – dobrze jest stanąć nieopodal i w razie otarcia lub upadku utulić i pocieszyć.
Wiemy, że dzieci wprost uwielbiają:
• brodzenie w płytkim strumieniu
• przebieganie i skakanie po kałużach
• wspinaczkę na drzewa
• balansowanie na powalonych pniach
• wspinanie się na pagórki i zjeżdżanie z nich.
Te ćwiczenia ruchowe w kontakcie z naturą dobroczynnie wpływają na rozwój naszych dzieci, dlatego nie obawiajmy się ich!
Ach te kleszcze! Jak się nie bać?
Komary i kleszcze – to na ich punkcie mamy chyba największe fobie; jako pierwsze przychodzą nam na myśl w momencie, kiedy słyszymy słowa „las” i „łąka”. Istnieje ryzyko, że zostaniemy ugryzieni przez komara lub zaobserwujemy na swojej skórze kleszcza, takie sytuacje nie powinny jednak zniechęcać nas do spędzania czasu w naturze. Jest kilka zasad, dzięki którym będziemy mogli bezpiecznie i swobodnie cieszyć się czasem spędzonym na świeżym powietrzu:
• wybierz długi rękaw i długie spodnie
• załóż pełne, wysokie buty, weź ubrania na zmianę
• co jakiś czas oglądnij siebie
• stosuj repelenty (środki odstraszające), ale korzystaj z nich z głową
• po powrocie zdejmij ubranie i od razu je upierz*
• zaraz po powrocie weź kąpiel.
*Zwykle aż ok. 80% kleszczy wbija się w skórę nie na samym spacerze, ale po nim. Warto też szczepić się regularnie przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu (KZM).