Reklama

Świadectwo Jana Budziaszka, złożone w praskiej katedrze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Codziennie odnoszę wrażenie jakbym brał udział w genialnej sztuce teatralnej. Gdzie ja jestem aktorem, a nad nią czuwa reżyser, który mówi: "Janek, będziesz szczęśliwy, ale tylko wtedy, kiedy dzień rozegrasz z takimi aktorami, których ja postawię na twojej drodze".
Co zrobić, żeby zobaczyć, że nie ma przypadków na świecie, a wszystko ma głęboki sens. Jest pewne zdanie, jeżeli wprowadzimy je w swoje życie to przekonamy się, że wszystko staje się bardzo proste. To zdanie brzmi: "Dziękuję Ci, Panie". Należy wypowiadać je nie wtedy, kiedy jest radośnie, ale wtedy, kiedy jest szczególnie ciężko - kiedy czujesz się przybity własnym krzyżem, leżysz w błocie i wydaje ci się, że jedyne wyjście to samobójstwo. Ktoś może powiedzieć, mam dziękować Bogu za to, że złamałem nogę, albo że ktoś umiera na raka?
Żeby zrozumieć sens tego co mówię, opowiem historię z mojego życia. Przed kilkoma laty moja mama złamała szyjkę kości udowej. Miała 78 lat, a w takim wieku uraz tego rodzaju jest bardzo ciężki. Pomimo operacji kość nie chciała się zrosnąć. Mama leżała 2 lata w łóżku. Z powodu leżenia ciągle pojawiało się zapalenie płuc. W końcu w płucach zgromadziło się tak dużo wody, że miała trudności z oddychaniem. Trzeba było umieścić ją w szpitalu. Wszystkie szpitale w Krakowie odmawiały przyjęcia. Wszędzie mówiono, że tutaj leczą, ale takich przypadków już nie przyjmują. Po wielu trudach udało się mamę umieścić w szpitalu przy ul. Narutowicza. Uchodził on za najgorszy szpital w Krakowie. Moi przyjaciele mówili: "Jasiek, tyś chyba zwariował. Chyba nie masz sumienia, musisz stamtąd mamę natychmiast zabrać".
Przychodziłem często do szpitala. Mama ważyła może około 24 kg, nie było z nią żadnego kontaktu. Moim zadaniem było przewrócić ją z boku na bok co kilkanaście minut, żeby nie robiły się odleżyny. Chodziłem na inne sale chorych. Na jednej sali leżała staruszka, która czekała, żeby ją pogłaskać po głowie, druga żeby podać jej herbatę. Dalej dystyngowana 84-letnia pani ze starannie zrobionym makijażem czekała, żeby wziąć ją za ręce, porozmawiać i popatrzeć w oczy. To chyba był najszczęśliwszy dla niej moment dnia.
Mama bardzo cierpiała, miała 80 lat, wiedziałem, że z tego nie wyjdzie. Modliłem się o śmierć dla niej. W Wielką Sobotę po poświęceniu koszyczków jest w Krakowie zwyczaj odwiedzania grobów Pańskich. W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu przyszła do mnie taka myśl, że powinienem dziękować Bogu za to, że mama jeszcze żyje. Pomyślałem jak tu dziękować, kiedy odleżyny są tak duże, że przez skórę wychodzą kości. Może ustami to łatwo dziękować, ale w sercu bardzo trudno.
W tym samym dniu dostałem od moich przyjaciół z Włodzimierza 2 kasety nagrane na rekolekcjach dla muzyków. Znajdował się tam m.in. psalm Jak dobrze jest dziękować Ci, Panie. Ta piosenka zapadła mi głęboko w podświadomość i ciągle nuciłem ją przez następne tygodnie "Jak dobrze jest dziękować Ci, Panie i śpiewać Psalm Twojemu imieniu. I opowiadać rano Twoje Miłosierdzie, a w nocy wdzięczność Twoją przy dziesięciostrunnej harfie i lutni i dźwięcznej cytrze".
Podczas kolejnej wizyty w szpitalu jedna z pielęgniarek zapytała mnie czy ja to jestem "ten Budziaszek", i czy nie dałoby się załatwić dla koleżanki książki z rozważaniami różańcowymi i Drogą Krzyżową. Nie minął tydzień, a cały oddział wewnętrzny szpitala przy ul. Narutowicza chodził z różańcem w ręku. Oddział, na którym ciągle ktoś umierał. Na moich rękach zmarło kilkanaście osób. Mimo to, wszyscy zaczęli się uśmiechać - chorzy, salowe, pielęgniarki, lekarze. Jedna z pielęgniarek do pracy przychodziła kilkanaście minut wcześniej. Dyżur zaczynała od wejścia na każdą salę, żeby zamienić kilka słów z chorymi. Kiedyś wieczorem przyszła, żeby usunąć mamie cewnik. Powiedziała, że ona bardzo cierpi i wystarczy, że ma założonego pampersa. Zapytałem: "Siostro, skąd ty czerpiesz tyle miłości". A ona na to: "Niech pan nie myśli, że jestem taką gorliwą katoliczką. Tylko wie pan, kiedy chodzę między tymi chorymi to mi się wydaje jakby to cierpienie było ofiarowane za mnie". Wyciągnąłem szybko zeszyt, żeby zapisać zdanie: "Do nieba idzie się nie dlatego, że nosiło się habit czy pisało mądre książki. Ale dlatego, że było się dobrym jak chleb".
15 maja, kiedy przyszedłem do mamy jakoś dziwnie oddychała. Miała oczy otwarte, chciała coś powiedzieć. Wziąłem ją za ręce, odmówiłem Różaniec. Ale w głowie cały czas słyszałem melodię "Jak dobrze jest dziękować Ci, Panie". Przed godz. 11.00 mama zmarła. Miałem już poumawiane koncerty. Wszystko wskazywało na to, że pogrzeb może być tylko w poniedziałek. A był to dzień po Zesłaniu Ducha Świętego. Mam taki zwyczaj, że jeśli coś ważnego ma wydarzyć się w moim życiu, wcześniej zaglądam do czytań biblijnych z dnia. Tam znajduję coś, co odnosi się do tego wydarzenia. W dniu planowanego pogrzebu mamy wypadało święto Maryi Matki Kościoła. Wtedy Ewangelia mówi o weselu w Kanie Galilejskiej. Poszedłem do proboszcza z prośbą, aby zamiast czytań z Mszy pogrzebowej wziąć czytania z dnia. Proboszcz był zdziwiony, bo taka zamiana nie jest praktykowana. - Moja mama po 5 latach idzie do swojego męża, do grobu jak oblubienica do swojego oblubieńca, oni tak bardzo się kochali. Czyż to nie jest piękniejsze wesele od tego w Kanie Galilejskiej? - przekonywałem proboszcza.
Jak bęcwał modliłem się wcześniej o śmierć mamy. A ona, wielka czcicielka Matki Bożej miała być wzięta do nieba w święto Matki Kościoła. Czy można było sobie wyobrazić lepszy czas? Mama przy moim narodzeniu ofiarowała mnie Matce Bożej. Kiedy ja przez 40 lat robiłem różne rzeczy, ona z Matką Najświętszą modliła się za mnie na różańcu. Nie ma przypadków na świecie. Szpital, w którym zmarła mama, uznawany za najgorszy, stał się najlepszym szpitalem w Krakowie.
Wszystko ma sens. Aby nam się oczy otwarły musimy używać jednego ważnego słowa - nie wtedy, kiedy jest bardzo dobrze, ale wtedy, kiedy jest bardzo ciężko - "Jak dobrze jest dziękować Ci, Panie".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Francja: deszcz z płatków róż ku czci św. Teresy z Lisieux

2025-09-25 13:42

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

Za dwa dni rozpoczną się w Lisieux dziewięciodniowe obchody ku czci św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. W tym roku przypada setna rocznica kanonizacji tej francuskiej karmelitanki, zmarłej w wieku 24 lat, która została ogłoszona patronką misji. Jej liturgiczne wspomnienie w Kościele przypada 1 października.

Nowennę rozpocznie 27 września procesja z relikwiami świętej z Karmelu do bazyliki św. Teresy. Następnego dnia kard. Marc Ouellet, były prymas Kanady i prefekt Dykasterii ds. Biskupów, wygłosi konferencję nt. inspiracji misyjnej, jaką wciąż stanowi postać św. Teresy. Odprawi też Mszę św., po której na jej uczestników spadnie deszcz z płatków róż.
CZYTAJ DALEJ

Fatima: figura Matki Bożej pojedzie do Rzymu

2025-09-25 08:50

[ TEMATY ]

Fatima

Figura Matki Bożej Fatimskiej

Karol Porwich/Niedziela

Oryginalna figura Matki Bożej Fatimskiej w dniach 10- 12 października zostanie przewieziona do Rzymu z okazji Jubileuszu Duchowości Maryjnej. W Wiecznym Mieście pozostanie ona przez cały dzień 11 października w kościele Santa Maria in Traspontina, przy Via della Conciliazione gdzie „wierni będą mieli okazję czcić i być blisko wizerunku Matki Bożej”. Tego dnia rektor sanktuarium w Fatimie, ksiądz Carlos Cabecinhas, odprawi Mszę św. o godz. 9:00 w kościele Santa Maria in Traspontina. O godz. 12:00 zostanie odmówiony różaniec, a o godz. 17:00 odbędzie się procesja z kościoła Santa Maria in Traspontina na Plac św. Piotra, gdzie odbędzie się czuwanie z modlitwą różańcową w intencji pokoju.

Papież Leon XIV ogłosił, że 11 października na Placu św. Piotra odmówi różaniec w intencji pokoju. Podczas tej modlitwy obecna będzie figura Matki Bożej Fatimskiej.
CZYTAJ DALEJ

Dobra wiadomość dla warszawiaków w starszym wieku!

2025-09-26 07:57

[ TEMATY ]

seniorzy

siostry nazaretanki

Czerniaków

mat. prasowe

Na Czerniakowie ruszyła nowa inicjatywa, która otwiera swoje drzwi dla wszystkich, którzy chcą spotkać się przy kawie, porozmawiać, pośmiać i spędzić czas w dobrym towarzystwie.

Na Mokotowie co trzecia osoba jest już w wieku emerytalnym, a wielu seniorów spędza dni w ciszy i poczuciu izolacji. Fundacja Nazaretańska zaprasza na cykl sobotnich spotkań, które mają przywrócić bliskość, rozmowę i radość ze wspólnego spędzania czasu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję