Już samo to, że właśnie tu, w Brukseli, znajdują się siedziby władz NATO, UE i króla belgijskiego, czyni ten kraj niezwykłym i dziwnym zarazem. Ale niezwykłości i dziwności w Belgii, zajmującej powierzchnię mniejszą od województwa mazowieckiego, jest sporo. Przyjmując wielu imigrantów, Belgowie nie boją się utraty własnej tożsamości narodowej, bo... nie ma narodowej tożsamości belgijskiej. Mieszkańcy Belgii nie czują się Belgami, tylko Flamandami, Walonami i brukselczykami. Nie ma belgijskiej muzyki ludowej, nie ma wieszcza narodowego, nie ma poezji narodowej, która pchałaby ludzi na barykady, a potem opiewała ich bohaterstwo. Niezwykłe i dziwne mogłoby się wydawać utrzymanie władzy królewskiej, tymczasem to król jest gwarantem utrzymania jedności tego kraju. Gdyby nie on, państwo mogłoby się rozpaść. Inna sprawa, że ani Flandria, ani Walonia nie przetrwałyby jako niezależne kraje. To nie pierwsza książka Marka Orzechowskiego o Belgii, i kolejna dobra.
Pomóż w rozwoju naszego portalu