Maria Krawczyk Ziółkowska
z Myślenic, żona i mama, w czasie pandemii zajmuje się Szymonem i Piotrem, dyrygentka, kompozytorka, pomysłodawczyni i organizatorka projektu rekolekcji muzycznych.
– Nagle okazało się, że planowane i przygotowane od miesięcy projekty muzyczne nie zostaną zrealizowane, a ja, po zamknięciu przedszkola, staję się mamą przez cały dzień zajmującą się dziećmi. Przez pierwszy tydzień nie mogłam się odnaleźć w nowej sytuacji. Trzeba było sobie to poukładać; gotowanie, sprzątanie, organizowanie zajęć dzieciom. Ale widzę, że im ta nowa sytuacja się podoba (śmiech). Dla mnie ten czas to szukanie odpowiedzi na pytanie o priorytety. To także czas na pogłębienie relacji z Bogiem, na dostrzeganie dobra, które się wokół dokonuje i świadomość, że w tym wszystkim Pan Bóg nie zostawił nas samych. Uczę się, co to znaczy być mamą i żoną od rana do wieczora, jak w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie. I pojawiło się marzenie, aby wykorzystując Internet, śpiewać tym, którzy potrzebują otuchy.
Ewa Lis
z krakowskiego Kurdwanowa, po powrocie męża z Niemiec przeżyła z nim kwarantannę.
Reklama
– Nie rozumiem, jak można się w domu nudzić. Staram się, jak wcześniej, pomimo iż jestem na emeryturze, żyć aktywnie. Mam plan dnia i go realizuję. Kiedyś chodziłam na gimnastykę, na tańce, a teraz ćwiczę w domu. Przed pandemią wspólnie z mężem udawaliśmy się na Msze św. i spotkania wspólnot, z którymi jesteśmy związani, a obecnie – łączymy się z nimi przez Internet. Od lat modlę się codziennie, więc czynię to także teraz. W tym trudnym czasie wspieramy modlitwą potrzebujących, których nie znamy – intencje otrzymujemy od naszych duszpasterzy przez Internet lub SMS-y. Życie w ustalonym rytmie sprawia, że nie ma czasu na nudę, na użalanie się nad sobą. Z kolei poczucie wspólnoty, które zapewnia modlitwa, daje siłę, ale też nadzieję. Uświadamia, że w tym trudnym czasie są wokół nas ludzie potrzebujący wsparcia, a przecież dając coś z siebie, jeszcze więcej otrzymujemy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Roman Majoch
kustosz sanktuarium Matki Bożej Okulickiej, ma za sobą dwutygodniową kwarantannę.
– Nigdy bym się nie spodziewał, że mnie może coś takiego spotkać... Gdy czeka się na wynik badania, czas staje w miejscu. Człowiek uświadamia sobie, że to doczesne życie może się szybko skończyć. Ale właśnie odosobnienie, zatrzymanie, sprawiło, że miałem więcej czasu na modlitwę w intencji parafian, sanktuarium... I chociaż nie mogłem w kościele sprawować Mszy św., to jednak codziennie taką samą modlitwę zanosiłem po Eucharystii do Matki Bożej Okulickiej, jaką zanoszę przed ołtarzem. W tym czasie wracało też pytanie, czy gdyby właśnie teraz miało się moje życie zakończyć, to jestem na to gotowy, czy mógłbym stanąć przed Bogiem w poczuciu spełnionego dzieła...
Zakończenie kwarantanny to wielka radość, że mogę wrócić do kościoła i mimo wszystko doświadczyć wspólnoty w łączności z parafianami, pielgrzymami, chociażby dzięki połączeniom przez Internet, bo wspólna modlitwa daje siłę do przetrwania nie tylko kwarantanny.