W ostatnich latach zrodziło się wiele prężnie działających męskich wspólnot, powstały liczne inicjatywy ewangelizacyjne i modlitewne skierowane wyłącznie do mężczyzn, a półki w księgarniach uginają się pod ciężarem publikacji traktujących o męskości i męskiej duchowości.
Nie odnajduję się w Kościele
Reklama
Bez wątpienia różnimy się jako mężczyźni i kobiety. Bóg stworzył nas różnymi, a różnice te są wobec siebie komplementarne. Pomimo obecnej we współczesnym świecie próby sprowadzenia męskości i kobiecości do osobistego wyboru i wyzwolenia z tradycyjnego postrzegania ról Bóg obdarzył innym, unikalnym powołaniem zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Choć bowiem wszyscy jesteśmy powołani do świętości, to jednak droga dojścia do tego celu będzie inna u mężczyzn, a inna u kobiet. Powołanie wszystkich mężczyzn – zarówno tych w kapłaństwie, jak i tych żyjących w małżeństwie lub w samotności – da się sprowadzić do powołania do ojcostwa. Stanowi ono niejako punkt wspólny każdego męskiego powołania. A ojcostwo jest ze swej natury czymś zupełnie innym niż macierzyństwo. Wymaga więc innej formacji, innego sposobu działania, a nawet innej retoryki w głoszeniu Dobrej Nowiny. Wiąże się również z innymi przeciwnościami, zmaganiami i walkami. To wszystko uzasadnia potrzebę podjęcia refleksji wokół mającej właściwy sobie rys męskiej duchowości. Jednocześnie może właśnie tutaj da się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak wielu mężczyzn dziś nie odnajduje swojego miejsca w Kościele. Powszechnie krąży ironiczne, choć zawierające ziarno prawdy sformułowanie mówiące o tym, że współczesny Kościół jest babskokatolicki. Prawdą jest, że ckliwe kościelne pieśni, emocjonalne kazania i poetycko głoszone katechezy rzadko trafiają do męskich serc. Serc, które charakteryzują się swoistą gwałtownością oraz gotowością do podejmowania wyzwań. Dlatego sporo mężczyzn dobrze się czuje w męskich wspólnotach. Znajdują tam braterstwo, za którym tęsknią, oraz formację zasadzoną na ewangelicznym radykalizmie. To tam odkrywają męską duchowość, która jest im przybliżana w prostych, radykalnych i surowych – jak oni sami – słowach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Walka duchowa po męsku
Wydaje się, że męska duchowość wyraża się przede wszystkim w podejmowanej tematyce oraz doświadczeniu i wyrażaniu wiary. Oba te elementy są wyraźnie różne od typowej katechezy i powszechnej pobożności. Co zatem miałoby stanowić o formacyjnym trzonie męskiej duchowości i formacji? Wśród najczęściej pojawiających się tematów znalazłyby się zapewne: walka duchowa, wolność wewnętrzna, radykalizm życia, ojcostwo, przywództwo czy braterstwo. Walka duchowa, rozumiana jako wewnętrzny wysiłek i zmaganie się ze swoimi słabościami i grzechem, wpisuje się w męskie pragnienie toczenia boju, ale ukierunkowana jest zarazem na najważniejszy cel, którym jest dążenie do świętości. Staje się praktyczną odpowiedzią na wezwanie Jezusa, który powiedział: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23). Pracuję z mężczyznami oraz angażuję się w ich formację duchową i osobową, i spotykam się zasadniczo z bardzo podobnymi przestrzeniami walki duchowej, niezależnie od wieku, wykształcenia czy stanu tychże mężczyzn. Pragną oni wolności od nieczystości, nieprzebaczenia, gniewu, uzależnienia od władzy i pieniędzy, a nade wszystko nieuporządkowanej miłości własnej, czyli egoizmu. Podjęcie walki ze swoimi złymi przywiązaniami i grzechem – jak powie św. Paweł, „aż do przelewu krwi” (Hbr 12, 4) – jest z jednej strony konieczne, aby sięgnąć po wewnętrzną wolność, z drugiej zaś wyraża ów ewangeliczny radykalizm życia. Jaki jest cel tej walki? Odpowiedź kryje się w istocie męskiego powołania do świętości, które realizuje się przez powołanie do ojcostwa, o czym już wspomnieliśmy. Ojcostwa rozumianego znacznie szerzej niż tylko przez „posiadanie” własnych dzieci. Głęboko wierzę w to, że każdy mężczyzna – zarówno żonaty, samotny, jak i kapłan – jest wezwany do ojcowania, prowadzenia innych, służby wobec potrzebujących opieki, rady i przykładu. W szerszym wymiarze ojcostwo to realizuje się w przywództwie, którego tak bardzo dzisiaj potrzebujemy w świecie pozbawionym stabilnych i pewnych autorytetów. W tym sensie wydaje się, że na końcu tej drogi, którą wytycza męska duchowość, znajduje się to, czego jako mężczyźni pragniemy i zarazem często obawiamy się najbardziej: wzięcie odpowiedzialności za życie swoje oraz tych, którzy zostaną nam powierzeni. Jeśli jednak to się powiedzie, będziemy mogli powiedzieć, że w dobrych zawodach wystąpiliśmy, bieg ukończyliśmy, wiary ustrzegliśmy (por. 2 Tm 4, 7).
Braterstwo
Bez wątpienia trudno sobie wyobrazić męską duchowość w oderwaniu od innych mężczyzn, którzy idą tą samą ścieżką i podejmują podobne wyzwania. Dlatego męskiej duchowości towarzyszy nieodłącznie potrzeba braterstwa. Wyraża się ona w męskiej przyjaźni, w grupie lub we wspólnocie, która rodzi się dzięki wspólnemu doświadczeniu i dzieleniu tym, co aktualnie najważniejsze. Dlaczego męska przyjaźń jest konieczna? Co sprawia, że bez braterstwa trudno sobie w ogóle wyobrazić wzrost w męskości? Dzieje się tak z wielu powodów, spośród których należałoby wymienić trzy. Po pierwsze – braterstwo pozwala mi się skonfrontować z prawdą o sobie samym. To, jak ja patrzę na siebie i jak siebie widzę, wcale nie musi być wiarygodną informacją na mój własny temat. Drugi mężczyzna, który z braterską troską, bezpośrednio i wprost powie, jak mnie widzi, daje mi szansę na stanięcie w prawdzie wobec samego siebie. Jednocześnie to właśnie przez pełne szczerości relacje mogę odkryć, kim jestem i jaki jestem. Po drugie – bez wątpienia są tematy, których wielu mężczyzn nigdy nie odważyłoby się poruszyć nigdzie indziej poza męskim gronem. Wielokrotnie obserwowałem z niegasnącym zdumieniem, jak mężczyźni w atmosferze braterstwa dzielili się po raz pierwszy swoimi walkami, upadkami i porażkami. Poczucie zrozumienia, któremu towarzyszy brak osądu, pozwala na bezpieczne otwarcie się przed innymi. I wreszcie po trzecie – świadomość, że w moich walkach nie jestem sam, ale mam braci, którzy jak ja zmagają się ze swoimi słabościami, pozawala mi nieustannie iść naprzód. Niektórzy z nich stają się dla mnie przykładem wierności i wytrwałości, dla innych być może ja takim jestem. W niektórych odkrywam ojców, w innych – synów, którym pokazuję drogę. Ta wymiana doświadczeń staje się potężnym źródłem inspiracji oraz umocnienia. Dlatego głęboko wierzę, że potrzebujemy dziś odkrywać oraz docenić męską duchowość, a także pozwolić jej owocować w naszych rodzinach, społecznościach i Kościele.