Reklama

Głos z Torunia

Niewidzialna ręka

Cicho. Po kryjomu. Dobro ma zostać uczynione, a ty niezauważony. Tak kształtowano postawy harcerzy, którzy odkrywali, że więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu. Jednym z nich był i jest do dzisiaj druh Wicek.

Niedziela toruńska 8/2020, str. IV

[ TEMATY ]

harcerze

pomoc

bł. Stefan Frelichowski

Ks. Paweł Borowski

Paweł (od prawej), Michał i Mikołaj w bł. ks. Stefanie mają wspaniałego orędownika

Paweł (od prawej), Michał i Mikołaj w bł. ks. Stefanie mają wspaniałego orędownika

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mowa o bł. Stefanie Wincentym Frelichowskim, kapłanie i męczenniku, patronie harcerzy. Zawsze podkreślał, że „państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejszym ze wszystkich”. Wierzył w to mocno i tę wiarę wyrażał w konkretnych czynach. Taki był jako harcerz i jako kleryk pelplińskiego seminarium; jako kapłan i jako więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau. Pod numerem obozowym 22492 nadal ten sam Wicek, choć sponiewierany, upodlony, wycieńczony do granic możliwości, nadal ten sam – o kochającym sercu, bardziej myślący o innych niż o sobie.

Duch drucha

Taki był, ale wierząc w obcowanie świętych, jestem przekonany, że nadal taki jest. Wiedziony tym przekonaniem udałem się do toruńskiego seminarium, bo, jak „mówią ludzie”, w tym miejscu czują ducha druha Wicka. Co to znaczy „czuć ducha”? Przecież to nie ser pleśniowy czy kiełbasa, żeby go czuć. – Trzeba to sprawdzić na własnej skórze – pomyślałem i umówiłem się na rozmowę z klerykami: Pawłem, Michałem i Mikołajem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Naśladując świętych, nie mamy stawać się ich kopią, ale czerpać z ich doświadczenia.

Podziel się cytatem

Reklama

– Tak, czuję jego ducha – mówi Paweł, który za kilka miesięcy przyjmie święcenia diakonatu. – Odkrywam, że on działa, i to mocno, w moim życiu. Przytakuje mu Michał, który jest na trzecim roku, czyli w połowie seminaryjnej drogi, a od 12 lat jest harcerzem. Słucham tego, ale wciąż brakuje mi konkretu. Postanawiam zatem drążyć temat, niczym św. Tomasz domagający się dotknięcia ran Jezusa. Dopytuję o szczegóły owego „czucia”. Zapada cisza. Gdyby mózg był książką, słychać by było szelest przewracanych kartek w poszukiwaniu dowodów dla niedowiarka. Ciszę przerywa Michał. – Jakiegoś spektakularnego cudu nie doświadczyłem. Wicek działa bardziej po harcersku – mówi. – Po harcersku – powtarzam w swojej głowie, próbując przypomnieć sobie, jaki to sposób. Kiedyś byłem zuchem, ale to było wieki temu. Na szczęście Michał szybko wyjaśnia. – On działa cicho. Robi jakiś mały uczynek i szybko usuwa się na bok, żeby nie pokazywać, że to jego zasługa, ale wywyższyć przez to Pana Boga. Takiej pomocy doświadczam cały czas, na każdym kroku.

– Ks. Frelichowski jest mistrzem dobrych natchnień – dodaje Paweł. – Gdy przychodzi problem, wątpliwość, kryzys to sięgam po Pamiętnik i po moje ulubione Rozważania na tle Ewangelii i nagle wiele spraw staje się jasnych, prostszych. Wicek daje wskazówki, co robić, jak przyjąć to, co trudne, w tym widzę jego pomocną dłoń.

– Powiedz o „wickowym” – mówi Michał. – O „wickowym”? – pytam zdziwiony – Co to takiego? – W zeszłym roku w maju poczułem przynaglenie, by zacząć modlić się o powołania do naszego seminarium i za księży przeżywających kryzysy. Robiłem to przez wstawiennictwo bł. ks. Frelichowskiego, odmawiając litanię przy jego pomniku w naszym ogrodzie. Szybko nabożeństwo znalazło aprobatę przełożonych i codziennie przez cały maj i czerwiec trwaliśmy na tej modlitwie – opowiada Paweł. – Dziś nabożeństwo odprawiamy w każdą niedzielę wieczorem oraz 23. dnia każdego miesiąca – dodaje Michał.

– A jeśli potrzebny księdzu jakiś konkret, cud za wstawiennictwem Wicka, to myślę, że tym cudem jest to, że na pierwszym roku w naszym seminarium jest 10 kleryków. Jestem przekonany, że Wicek maczał w tym palce – mówi, śmiejąc się Paweł. Rzeczywiście, w skali kraju nasze seminarium może cieszyć się całkiem sporą grupą młodych, którzy odpowiedzieli na głos powołania.

Kawa na ławę

Reklama

Pochłonięci rozmową nie zauważyliśmy, że na ławie stygnie nam kawa. Biorę solidny łyk i nagle przychodzi mi do głowy myśl, że bł. ks. Frelichowski to był ktoś, kto nigdy nie owijał niczego w bawełnę. Zawsze wyłożył kawę na ławę. Nazywał problemy po imieniu i konsekwentnie je rozwiązywał. Wymagał przede wszystkim od siebie samego. Normalny facet, który miał problemy z czystością, miał pragnienie posiadania rodziny, był zakochany w Agnieszce, z którą łączyła go duchowa więź. To wszystko wiemy z jego Pamiętnika. Dzięki temu nie jest on jakimś cukierkowym świętym z obrazka, ale kimś, z kim możemy znaleźć wspólny język i uczyć się od niego.

Kiedy dzielę się tą refleksją z chłopakami, Michał od razu podejmuje temat. – Seminarium jest jak trening przed meczem. Czas treningu jest potrzebny, byśmy podczas meczu nie plątali się o własne nogi i umieli grać z innymi dla wspólnego celu, a nie samemu – mówi. Wicek dobrze ten czas wykorzystał, problemów nie zamiatał pod dywan, ale stawiał im czoło i je rozwiązywał. – Myślę, że dzięki temu obóz, w którym się znalazł, nie był szkołą przetrwania, ale jego osobistą parafią, w której posługiwał, by inni przeżyli. On nie potykał się o własne nogi, ale wygrał ten mecz – dodaje.

Do rozmowy włącza się milczący do tej pory Mikołaj, który dopiero zaczyna swoją seminaryjną przygodę.

– Ks. Frelichowski jest dla mnie autorytetem. Dopiero go odkrywam, ale często utożsamiam się z nim w problemach, które przeżywał. Uczę się do niego, jak pracować nad swoim charakterem, jak rozwijać się duchowo, wzrastać w świętości. To dzięki niemu staram się zawsze rozmawiać z ludźmi o problemach, które się pojawiają, niczego nie dusić w sobie, nie udawać, że nic się nie stało. Kiedy trudne sprawy załatwiam na bieżąco, okazuje się, że na modlitwie jestem od tego wolny i mogę z Bogiem po prostu być, bez słów i rozproszeń.

Wicek działa cicho. Robi jakiś mały uczynek i szybko usuwa się na bok, żeby nie pokazywać, że to jego zasługa, ale wywyższyć przez to Pana Boga.

Podziel się cytatem

Milczenie

Wracam pamięcią do Pamiętnika i do słów, które zapisał bł. ks. Stefan jeszcze jako kleryk i przypomina mi się jego modlitwa o umiejętność milczenia. Był duszą towarzystwa, zawsze wesoły, wszędzie go było pełno, dlatego myślę, że nie było mu łatwo zachować milczenie. Silentium w seminarium było także dla mnie wielkim wyzwaniem. Kiedyś próbowałem udowodnić wszystkim – choć chyba bardziej samemu sobie – że dam radę i podczas rekolekcji postanowiłem nie odzywać się ani słowem do nikogo. To była istna droga przez mękę, ale dałem radę – jeden dzień. Wieczorem modliłem się do Wicka, żeby pomógł mi wytrwać, bo byłem zmęczony walką ze sobą. Natknąłem się wtedy na fragment Pamiętnika, w którym pisał, że wypowiada walkę swojemu gadulstwu, a nie mówieniu, że prosi Boga, by pomógł mu zawsze znajdować właściwe słowa, a gdy ich brak – milczeć. W tym momencie podszedł do mnie jeden ze współbraci i powiedział do mnie: – Jesteś cichy i zły, wolałbym, żebyś mówił i był pogodny, dobry dla innych. Słowa te były jak uderzenie pioruna. To było potwierdzenie, odpowiedź, którą dał mi ks. Stefan. Odkryłem, że nawet z milczenia można uczynić złotego cielca i zapomnieć o tym, Kto jest najważniejszy.

Jak to dobrze, że dziś przyszedłem do seminarium, by porozmawiać o Wicku z klerykami. Wróciła mi pamięć o tamtym wydarzeniu – otrzymałem konkret, o który mi chodziło. Znów poczułem ducha Wicka.

2020-02-18 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z pomocą Ukrainie

Niedziela bielsko-żywiecka 14/2015, str. 7

[ TEMATY ]

pomoc

Ukraina

Archiwum

Przygotowania do transportu pomocy

Przygotowania do transportu pomocy
Na apel ks. Zdzisława Zająca z Bierdiańska na Ukrainie, z Bielska-Białej wyjechał transport ze środkami medycznymi. W przesyłce znalazły się m.in.: aparatura do przetaczania krwi, plastry żelowe, środki dezynfekujące i strzykawki. Waga całego towaru wyniosła 380 kg. Pieniądze na jego zakup pochodziły ze środków spółki miejskiej „Aqua”. Bielsko-Biała, mimo że jest miastem partnerskim Bierdiańska, ze względu na obowiązujące przepisy nie mogła z własnego budżetu sfinansować pomocy humanitarnej skierowanej do zagranicznego podmiotu. Stąd też 20 tys. zł, jakie przekazano na ten cel, pochodziły z podległej miastu spółki.
CZYTAJ DALEJ

Bp Przyborek w Markowej: gościnność Rodziny Ulmów rodziła się z Chleba Życia

2025-07-06 17:09

[ TEMATY ]

rodzina Ulmów

Markowa

Chleb Życia

www.ulmowie.pl

Błogosławiona rodzina kierowała się w życiu zasadą miłości Boga i bliźniego

Błogosławiona rodzina kierowała się w życiu zasadą miłości Boga i bliźniego

W Markowej trwa Święto bł. Rodziny Ulmów, związane z przypadającym jutro wspomnieniem liturgicznym „Samarytan z Markowej”. Uroczystej Mszy św. w niedzielę w miejscowym kościele przewodniczył bp Piotr Przyborek, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej, przewodniczący Rady KEP ds. Turystyki i Pielgrzymek oraz członek Rady ds. Rodziny. W homilii podkreślił, że ujęła go gościnność Ulmów, która nie pozostawiała nikogo głodnym, mimo że niewiele mieli. Jak podkreślił, taka postawa rodzi się z karmienia się Chlebem Życia, czyli komunią św.

Wraz z biskupem do Markowej przybyła grupa pielgrzymów z archidiecezji gdańskiej, którzy rano wraz z grupą z Łańcuta przeszli pieszo jeden odcinek trasy Przemyskiej Pielgrzymki na Jasną Górę. Oprawę muzyczną podczas Eucharystii zapewnił miejscowy chór „Cantus Deo”.
CZYTAJ DALEJ

Potrzeba powrotu do Bożych źródeł [Felieton]

2025-07-06 20:40

ks. Łukasz Romańczuk

Żyjemy w czasach, gdy wartości chrześcijańskie są niezwykle ważne i aktualne. To czasy, gdy cywilizacja euroatlantycka przeżywa okres zeświecczenia. Gdy całe narody odchodzą od Boga, gdy prawa Boże są łamane, gdy odrzucane są Przykazania Dekalogu, w tych czasach ważny jest głos świętych, takich jak św. Jan Paweł II. Arcybiskup Zygmunt Feliński – męczennik, wyjątkowa postać w historii warszawskiego Kościoła – wymienił trzy zasadnicze korzenie zła, które sprawiają, że człowiek traci orientację i odchodzi od Boga. Powiedział za św. Pawłem, że „korzenie owe to: chciwość pieniądza, pycha żywota, pożądliwość ciała – są to główne źródła zła, przez które w sposób szczególny działa szatan”, ale można się temu złu przeciwstawić.

Od początku istnienia chrześcijaństwa powstawały zakony, których duchowni – poprzez śluby jakie składają, przeciwstawiają się właśnie tym korzeniom zła. Są to śluby: ubóstwa – przeciwko chciwości pieniądza, posłuszeństwa – przeciwko pysze żywota, oraz czystości – przeciwko pożądliwości ciała). Z początku powstawały zakony pustelnicze, a z czasem zakony kontemplacyjne, takie jak benedyktyni czy cystersi. To właśnie mnisi zachowali skarby kultury antycznej przed zniszczeniem. Oni, w swoich klasztorach, odseparowani od świata, kierując się benedyktyńską zasadą „ora et labora”, tzn. „módl się i pracuj”, przepisywali księgi starożytnych filozofów, lekarzy, uczonych czy poetów. Bez ich pracy kultura antyczna, wiedza grecka, rzymska, prawo i inne zabytki kultury światowej nie przetrwałyby. To benedyktyni i cystersi uczyli Europejczyków – naszych przodków – jak uprawiać ziemię, jak budować mosty i domy, jak siać zboże, jak hodować bydło i trzodę. To oni stanęli u podstaw fundamentów cywilizacji europejskiej. Już w VI wieku tworzyli pierwsze szkoły powszechne, a następnie uniwersytety. To oni przekazywali Ewangelię – od najmłodszego do najstarszego chrześcijanina.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję