Na pierwszym planie brodaty stary Żyd, owinięty modlitewną chustą, w skupieniu czyta otwartą księgę. Wyłania się z ciemności. Za nim, w tle, płonie getto. Czy coś może tu zachwycać? Cóż, zachwyt to zawsze głębokie poruszenie. Byłem, jestem głęboko poruszony tym zdjęciem – fotomontażem. Znalazło się ono na wystawie pt. „Znaki wolności” – czynnej do końca marca na Zamku Królewskim w Warszawie – wystawie, która opowiada o polskich drogach do niepodległości. Można zapytać, dlaczego obrazuje ono część naszej historii. Przecież nie dlatego, że – jak raczyła powiedzieć ze szkodliwą głupotą amerykańska dziennikarka Andrea Mitchell – „powstanie w getcie warszawskim wybuchło przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi”. Dlatego zaś, że przez stulecia nasza ziemia była także ziemią Żydów z ich wyboru. Dlatego, że w czasie wojny i okupacji niemieckiej bardzo wielu prawych i odważnych Polaków (z których nieliczni mają upamiętniające ich drzewka w Yad Vashem) ukrywało ich w ziemiankach, piwnicach, na strychach i w klasztorach. Wielu straciło za to życie. Nade wszystko zaś uważam, że są oni częścią naszej chrześcijańskiej historii z powodu heroicznej wiary w Jedynego Boga, choć jasne, że nie wszyscy i nie zawsze. Wiary, która akcentuje absolutny prymat Pana w ludzkim życiu. Nawet wtedy, a może zwłaszcza wtedy, gdy wydaje się, że wydarzenia wskazują na coś wręcz przeciwnego – triumf sił ciemności. Z tego powodu to zdjęcie tak mnie poruszyło. Choć to może się nie mieścić w głowie, w kwietniu 1943 r. w warszawskim gettcie obok tych, którzy chwycili za nieliczną broń w beznadziejnej walce, było wielu pobożnych Żydów, którzy zakładali na głowy modlitewne chusty, brali do rąk Torę, Proroków, Pisma i modlili się do Adonai, Boga Jedynego, spierali się z Nim, wykrzykiwali Mu swój ból i poniżenie, chcąc uporczywie zrozumieć swój los. „Wszystko to na nas przyszło, a jednak myśmy nie zapomnieli o Tobie i nie złamaliśmy Twego przymierza (...) to z Twego powodu ciągle nas mordują, mają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? (...) Dlaczego ukrywasz Twoje Oblicze? (...) Albowiem dusza nasza pogrążyła się w prochu, a ciało przywarło do ziemi” (Ps 44 [43]). Składać siebie i wszystko, co mam – życie – w ręce Boga. Ufnie, z nadzieją, pomimo zwątpienia. Zawsze. Choćby płonął świat. Dziękuję, Synowie Abrahama!
Marcin Witan
Polskie Radio
Pomóż w rozwoju naszego portalu