Reklama

okiem felietonisty

Korupcja

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Corruptio optimi pessima” – twierdził św. Tomasz z Akwinu, co się wykłada, że zepsucie najlepszego jest najgorsze. I słusznie – bo na czym właściwie polega korupcja? Na tym, że człowiek skorumpowany sprzedaje duszę. To jest gorsze od prostytucji, bo prostytutka sprzedaje tylko ciało, a duszę – tylko niekiedy, podczas gdy człowiek skorumpowany zawsze sprzedaje duszę. Jeśli tedy przyjmujemy, że dusza to jest to, co w człowieku najlepsze, choćby dlatego, że nieśmiertelne, to rzeczywiście – frymarczenie duszą wydaje się najgorsze.

Gdzie pojawia się korupcja? Na styku sektora publicznego z prywatnym. Prywatnego właściciela niepodobna skorumpować, to znaczy – przekupić go, żeby zrobił coś na swoją szkodę. Można go ewentualnie wykupić. Przekupić – nigdy. W sektorze publicznym właścicieli nie ma. Są tylko administratorzy własnością publiczną i to oni się korumpują, namówieni do tego przez przedstawicieli sektora prywatnego. Wynika z tego, że korupcja by zniknęła, gdyby ten styk został zlikwidowany. Zlikwidowany zaś być może albo w ten sposób, że zlikwiduje się sektor prywatny, albo w ten – że zlikwiduje się sektor publiczny. Obydwu naraz bowiem zlikwidować nie można. Ale czy likwidacja sektora prywatnego może doprowadzić do wyeliminowania korupcji? Niestety, nie – ponieważ całkowicie zlikwidować sektora prywatnego też nie można. Ludzie bowiem posiadają sami siebie i nawet gdyby własność prywatna została zlikwidowana, to samoposiadania zlikwidować się nie da, a ono może być – i bywa – źródłem korupcji. W sowieckich łagrach np., gdzie własność prywatna została zniesiona całkowicie, korupcja rozwijała się w najlepsze; w zamian za rozmaite usługi na rzecz dysponujących publicznymi dobrami można było dostać lżejszą pracę albo lepszą porcję, albo i jedno, i drugie, i dzięki temu nie tylko przeżyć, ale nawet nie stracić zbyt wiele zdrowia. Ale sektora publicznego całkowicie zlikwidować też nie można, bo istnieją nie tylko państwa, ale również publiczne instytucje niepaństwowe, jak np. kościoły. Jesteśmy zatem skazani na współistnienie sektora publicznego z prywatnym, a zatem – również na ryzyko korupcji. Ale może ona być większa albo mniejsza, a to, jaka będzie, zależy od rozmiarów styku obydwu sektorów. Jeśli ten styk jest szeroki, to ryzyko korupcji jest proporcjonalnie większe niż w przypadku, gdy ten styk jest wąski. Wynika stąd wniosek, że dla zmniejszenia korupcji trzeba zmniejszać sektor publiczny, bo tylko w ten sposób można ograniczyć rozmiar owego styku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ale zmniejszenie to tylko zmniejszenie, bo dopóki ten styk będzie istniał, dopóty będzie też istniało ryzyko korupcji. Toteż z korupcją podejmowana jest walka, przy czym walczyć z nią można na dwa sposoby. Pierwszy sposób polega na eliminowaniu potencjalnych okazji. Najlepiej to wyjaśnić na przykładzie. Obrót paliwami płynnymi uchodzi za zajęcie bardzo dochodowe. Jest on, jak wiadomo, koncesjonowany, to znaczy, że władza publiczna musi udzielić swego pozwolenia na zarabianie w ten sposób. Żeby zmniejszyć ryzyko korupcji, władze wprowadzają surowe rygory, komu można udzielić takiej koncesji, a komu nie. Toteż obywatele ubiegający się o taką koncesję muszą spełniać warunki prawne – ale nawet wtedy nie wszyscy dostają koncesję, tylko niektórzy. Urzędnik przyznający koncesję tym „niektórym” musi się zatem kierować już jakimś dodatkowym, pozaprawnym kryterium. Nawet nie śmiem się domyślać jakim, chociaż poszlaki wydają się oczywiste. Przyznając koncesję, urzędnik daje obywatelowi prezent milionowej wartości, więc trudno się dziwić, że oczekuje jakiejś wzajemności. W tym przypadku korupcja nosi znamiona rzymskiej „causa” w postaci „do ut des”, co się wykłada: daję, żebyś dał. Gdyby jednak obrót paliwami płynnymi nie był koncesjonowany, to nie tylko nie byłoby powodu, by urzędnikowi wręczać łapówkę, ale nie byłoby też komu jej wręczyć, bo nie byłoby takiego urzędu. Widzimy zatem, że ograniczanie zakresu uprawnień władzy publicznej w gospodarce sprzyja zmniejszeniu korupcji.

Reklama

Ale jest też drugi sposób walki z korupcją, który polega na zwiększaniu uprawnień władzy publicznej w postaci tworzenia urzędów do walki z korupcją. Te urzędy, np. Centralne Biuro Antykorupcyjne, podsłuchują, podglądają, niekiedy nawet prowokują obywateli, by przyłapać ich na korupcji. Zwłaszcza prowokacja budzi rozmaite wątpliwości, bo jeśli władza publiczna oczekuje, że obywatele będą się zachowywali porządnie, to sama też powinna się tak zachowywać. Poza tym metoda prowokacji może prowadzić do sytuacji trudnych pod względem prawnym. Wyobraźmy sobie, że prowokator usiłuje sprowokować jakiegoś uczciwego urzędnika, a ten oburzony do żywego taką propozycją roztrzaskuje prowokatorowi głowę krzesłem. Czy uznać to za usiłowanie zabójstwa funkcjonariusza publicznego na służbie – bo przecież prowokator był tam właśnie w takim charakterze – czy też działanie pod wpływem silnego wzburzenia w obronie koniecznej? A przecież na tym nie koniec wątpliwości, bo gołym okiem widać konflikt interesów między społeczeństwem a pracownikami CBA. W interesie społecznym leży likwidacja korupcji, a przynajmniej jej wyraźne i szybkie zmniejszenie. Interes pracowników CBA jest inny. Skoro już ono powstało, a oni mają tam posady, to w ich interesie jest zachowanie tych posad możliwie jak najdłużej, a nawet – przekazanie ich w spadku dzieciom. Jednak jedyną racją istnienia CBA jest korupcja, bo gdyby jej nie było, instytucja ta byłaby niepotrzebna. Pracownicy CBA doskonale to wiedzą, ale z drugiej strony muszą z korupcją walczyć. Toteż walczą – ale w taki sposób, by nie zrobić jej krzywdy. Jak śpiewali Skaldowie do słów Agnieszki Osieckiej: „Nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go!”.

Rządy na ogół preferują rozwiązania, które nie pociągają za sobą redukcji uprawnień władzy publicznej w gospodarce, bo – jak powiedział mi kiedyś pewien urzędnik – „czym byśmy wtedy zarządzali?!”. Toteż siłą rzeczy dominuje drugi sposób walki z korupcją. W rezultacie i urzędów jest coraz więcej, i korupcja się szerzy. Co w tej sytuacji mają zrobić obywatele? Są dwie możliwości: albo demokratycznie wymuszać na władzach (stopniowe) likwidowanie różnych zbytecznych a korupcjogennych etatów urzędniczych i niektórych całych pasożytniczych urzędów, albo się poddać, uznawszy, że z korupcją jest jak z pluskwami: polubić się nie da, więc można się tylko przyzwyczaić.

Stanisław Michalkiewicz
Prawnik, eseista, publicysta, polityk. Działacz opozycji w PRL. Wykładowca w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu

2018-09-26 08:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Czy mam w sobie radość Jezusa?

2024-04-15 13:37

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 15, 9-17.

Niedziela, 5 maja. VI niedziela wielkanocna

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję