Reklama

Felietony

Po wspólnej deklaracji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Deklaracją odczytaną w tym samym dniu i o tej samej godzinie przez premierów Polski i Izraela zostaliśmy zaskoczeni. Także my, parlamentarzyści. Gdy jechałem tego dnia niezbyt wcześnie rano do Senatu RP, odebrałem telefon: dziennikarka zadała mi pytanie o nowelizację ustawy o IPN. Znowu!

– Jak długo można drążyć ten sam, styczniowy, temat? – odpowiedziałem. – Nie, chodzi o dzisiejszą inicjatywę ustawodawczą. Rzeczywiście, błyskawicznie najpierw Sejm, potem Senat znowelizowały znowelizowaną ustawę. Pewnie tak czasem musi być, gdy w grę wchodzą dobro państwa i negocjacje objęte dyskrecją. Trzeba jednak sobie powiedzieć, że treść deklaracji jednoznacznie wskazuje na to, iż tylko jedna strona musiała rzeczywiście się wysilić i negocjować. Tą stroną byli polscy dyplomaci. Izrael nie musiał się nadmiernie trudzić o powtórzenie przez stronę polską zapisów dotyczących Holokaustu i potępienia antysemityzmu jako przejawu nienawiści na tle rasowym. Wielokrotnie to czyniliśmy, podobnie jak cały świat. Natomiast to strona polska musiała się wystarać, by w deklaracji pojawiły się w kontekście ratowania Żydów w czasie II wojny światowej pochlebne słowa o rządzie RP na uchodźstwie i o Polskim Państwie Podziemnym. To my musieliśmy negocjować ze stroną żydowską zapis o antypolonizmie czy też ten, w którym stwierdzono, że kolaboracja z Niemcami dotknęła na pewno zbyt wielu ludzi, ale różnej narodowości i różnego wyznania (w domyśle zatem dotyczy to zarówno polskich kolaborantów-szmalcowników, jak i niemieckich agentów pochodzenia żydowskiego). Prawdopodobnie strony izraelska i polska inaczej zinterpretowały odczytaną deklarację; przykładowo, premier Izraela dłużej zatrzymał się nad pierwszą częścią deklaracji, a także nie potrafił wypowiedzieć tych trzech magicznych słów: Polskie Państwo Podziemne. Premier RP zatrzymał się głównie nad tymi wątkami deklaracji, które mógł opatrzyć słowem: sukces.

Polacy, w tym zwolennicy dobrej zmiany, przyjęli słowa premiera różnie. Spotkałem się z wieloma osobami, wymieniliśmy poglądy. Jedni uznali, że poddaliśmy się Żydom, inni – że trzeba było się wycofać ze styczniowych zapisów ustawy o IPN ze względu na bezpieczeństwo Polski i wagę sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. A ja myślę, że czas sprawdzić drugą stronę – żydowską. Mija właśnie kolejna rocznica zbrodni w Jedwabnem, a także w innych miasteczkach północnej Polski, do których doszło latem 1941 r., wkrótce po wkroczeniu Niemców na tereny okupowane od 1939 r. przez Sowietów. Do dziś opinia międzynarodowa uznaje za swoistą biblię rewelacje autora „Sąsiadów” , czyli rzekomo dowiedzioną zbrodnię Polaków dokonaną na ludności żydowskiej „z inspiracji Niemców”, ale de facto bez ich czynnego udziału. Obowiązujący wywód stanowi dowód w sprawie naszego charakteru narodowego – społeczeństwa antysemitów i katolików jednocześnie. Historycy zdają sobie sprawę, że zatrzymanie ekshumacji przez stronę żydowską (choć rękami polskiego ministra sprawiedliwości) pozwoliło na trwanie powyższego kłamstwa, które dla nas pozostanie nim tak długo, jak długo nie będzie można go zweryfikować przy użyciu narzędzi badawczych. Do nich należy możliwość przeprowadzenia i dokończenia ekshumacji, najlepiej przez tę samą ekipę archeologów, która już raz przymierzała się do tego zadania. Niewiarygodność autora „Sąsiadów” jest oczywista w kontekście innych jego rzekomych ustaleń, które już dziś nie obowiązują, ale nadal funkcjonują; mam na myśli liczbę 1,6 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków czy bezkrytyczne posługiwanie się dokumentami wytworzonymi przez stalinowskie sądy, w tym zeznania „naocznych świadków”, których de facto nie było na miejscu zbrodni. Mamy więc do czynienia z „kwadraturą koła”. Nie możemy zbliżyć się do prawdy o przebiegu zbrodni, bo odebrano nam prawo do użycia narzędzi badawczych w celu zweryfikowania niewiarygodnych, jak dotychczas, źródeł i ustaleń. Jednocześnie nie możemy ani potwierdzić, ani obalić głównych tez autora „Sąsiadów” oraz IPN-owskiego śledztwa prowadzonego w atmosferze nagonki na Polaków i międzynarodowej presji. Stąd niewiarygodna wersja stała się jedyną obowiązującą. Ekshumacje wznowione w Jedwabnem, podobnie jak dopuszczenie nowych świadków, wcześniej nieznanych prokuraturze, i w konsekwencji wznowienie śledztwa stanowią zatem temat do kolejnych dyskretnych negocjacji ze stroną żydowską. Można je prowadzić w różnym trybie, lepiej oznajmiającym niż pytającym. W imię prawdy wszystkim powinno bowiem zależeć na tym, żeby międzynarodowa opinia publiczna otrzymała wiarygodny werdykt w sprawie postaw okupantów niemieckich i Polaków w lipcu 1941 r. na obszarze ziemi i diecezji łomżyńskiej. Aż tyle i tylko tyle.

Jan Żaryn
Redaktor naczelny „wSieci Historii”, historyk, wykładowca INH UKSW, publicysta i działacz społeczny, m.in. prezes SPJN, członek Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, senator RP

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2018-07-10 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg ma dla nas zawsze ofertę last minute

Rozmowę na temat "Księgi Pokutników" Waltera Nigga redaktorem Krzysztofem Jaśkiewiczem prowadzi Alina Petrowa-Wasilewicz.
CZYTAJ DALEJ

Umorzenie postępowania wobec ks. Guza nie jest pochwalaniem przestępstwa – sąd po stronie wykładowców KUL

2024-11-30 19:45

[ TEMATY ]

ks. prof. Tadeusz Guz

Małgorzata Godzisz

Ks. prof. Tadeusz Guz

Ks. prof. Tadeusz Guz

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza umorzył postępowanie wobec członków Komisji Dyscyplinarnej i rzecznika dyscyplinarnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy nie zdecydowali się na pociągnięcie do odpowiedzialności ks. prof. Tadeusza Guza - informuje Ordo Iuris.

Sprawa dotyczy wypowiedzi katolickiego księdza, profesora zwyczajnego, wykładowcy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, sformułowanej w ramach wykładu wygłoszonego 2018 r. w Domu Pielgrzyma Amicus przy warszawskiej parafii św. Stanisława Kostki. Akt oskarżenia, sporządzony na zlecenie Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt w Rzeczypospolitej Polskiej (części zainicjowanej w USA w XIX wieku sieci lóż B’nai B’ritt), ma charakter oskarżenia subsydiarnego, został zatem wytoczony po dwukrotnej odmowie sformułowania aktu oskarżenia przez Prokuraturę Rejonową, podtrzymanej przez prokuratora nadrzędnego.
CZYTAJ DALEJ

Nie dla deprawacji

2024-12-01 19:29

[ TEMATY ]

Świebodzin

Zielona Góra

Marek Kuczyński

"Tak dla edukacji, nie dla deprawacji" - tak można podsumować hasła postulatów wygłoszonych 1 grudnia w Świebodzinie pod adresem rządzących podczas protestu zorganizowanego przez NSZZ Solidarność i Akcję Katolicką.

Wśród kontestowanych punktów Bogusław Motowidełko, przewodniczący Regionu Zielonogórskiego Solidarności, przytoczył fakt zdjęcia ze szkolnej podstawy programowej wychowania do życia w rodzinie i zastąpienie go nową podstawą programową, która pod przykrywką dbania o zdrowie ma w istocie za cel deprawację dzieci i młodzieży.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję