Blisko brzegu tatarak długie włosy czesze,
zieloną wodę rzeki strugami rozdziela.
Na jeziorze wiatr pierwsze iskry świtu krzesze
o wyślizganą taflę, której skraj wybielał.
Słońce zetrze ten obraz – tak już było wczoraj,
gdy rozpłynął się w wodzie, w jej toń zagłębiany,
a gdy barwy ostygły – znów dotyk jeziora,
sen w kolebce z wikliny falą kołysanej.
Teraz trzeba przybliżyć horyzont daleki,
przeczuwaną legendę rozpoznać przed nami,
opryskać liście światłem i wrzucać do rzeki,
aż pokryją jezioro srebrnymi łuskami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu