Przed tym meczem było oczywiste, ze każdy inny wynik niż wysokie zwycięstwo naszej drużyny byłby nie tyle sensacją co sportowym cudem. Zdarzenia nadprzyrodzone zdarzają się jednak niesłychanie rzadko – Polacy wygrali bez trudu, a samo spotkanie tym różniło się od treningu, że towarzystwo było międzynarodowe. Skończyło się wynikiem 32:13 (17:6). Jedynym mankamentem było niewykorzystanie ani jednego rzutu karnego…
Już od pierwszej akcji różnica klas była aż nadto widoczna. Rywale postawili wysoką obronę, więc większość bramek nasi piłkarze zdobywali z odległości 6 metrów. Trener Michael Biegler przez cały czas rotował składem, a jedynymi którzy spędzili całą pierwszą połowę na boisku byli Sławomir Szmal i Andrzej Rojewski. Ten pierwszy mocno uprzykrzał Saudyjczykom życie, bo nie byli go w stanie pokonać nawet z rzutów karnych, a zakończył swój udział w meczu z ponad 40-procentową skutecznością w bramce. Z kolei Rojewski nie miał alternatywy na swojej stronie rozegrania, bo sztab szkoleniowy postanowił oszczędzać zdrowie Krzysztofa Lijewskiego na zdecydowanie ważniejszy sobotni mecz przeciwko Danii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwszą połowę Polacy zakończyli z 11-bramkowym prowadzeniem, co oznaczało, że mimo sparingowego charakteru spotkania solidnie wykonują swoje rzemiosło i mają zamiar pokonać rywali większą różnicą goli niż wcześniej Duńczycy (+20). Co miało zresztą nie tylko prestiżowe znaczenie, bo mając lepszy bilans bramkowy, w sobotę do zajęcia wyższego miejsca w grupie od reprezentacji Danii wystarczyłby Polsce remis. W drugiej połowie miejsce Szmala zajął Piotr Wyszomirski, który spisywał się równie dobrze co bardziej utytułowany kolega. Niestety, w 40 minucie nasz bramkarz zaliczył klasyczny nokaut – został trafiony piłka w twarz z odległości nie więcej niż 3 metrów i jak ścięty padł na parkiet. Na szczęście szybko doszedł do siebie i nadal pewnie bronił ze skutecznością blisko 60 procent.
Reklama
Rozluźnieni Polacy nie wykorzystywali wielu dogodnych okazji do rzucania goli, co można wybaczyć, natomiast trudno usprawiedliwić indolencję strzelecką z rzutów karnych. Kłopoty na linii 7 metrów mieli kolejno Lijewski, Karol Bielecki, Rojewski, Michał Daszek i Bartosz Jurecki. W czwartek było to bolesne o tyle, że gdyby nie zmarnowane karne, to różnica bramkowa byłaby zdecydowanie wyższa i mogliśmy mieć lepszy bilans od Danii, która w czwartek wieczorem pokonała Rosję. Teraz oba zespoły mają po 6 punktów, ale Dania ma stosunek bramek +23, a Polska +18. W obecnej sytuacji, w sobotę remis z Danią będzie oznaczał zajęcie trzeciego miejsca w tabeli (po wczorajszej wygranej z Argentyną Niemcy zapewnili sobie pierwsze miejsce). Inna sprawa, że w konfrontacji z mocniejszym rywalem zerowa skuteczność z 7 metra może kosztować znacznie więcej.
Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany zdobywca 10 bramek Kamil Syprzak.