Szanowna Pani Aleksandro,
Gdy po południu wracam z pracy, chciałbym, żeby ktoś mnie przytulił i zaparzył mi kawę. Zapytał, jak minął mi dzień i czy nie miałbym ochoty iść w weekend do kina. By ten ktoś był przy mnie, gdy wszystko się układa. Ktoś, z kim można robić zwykłe rzeczy – jak np. zakupy, spacer – ale i te, na które czeka się z utęsknieniem – wyjazd na wakacje, obchodzenie świąt, urodzin, ślub, oczekiwanie na dziecko. Takie są moje marzenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie chcę więc udawać, jaki to jestem niezależny, samodzielny, samowystarczalny... Potrafię odnaleźć się w różnych sytuacjach – czy trzeba wyszykować się na elegancką kolację, czy ubrać w jeansy i t-shirt...
Urlopowo wybieram morze, piaszczyste plaże, weekendowo stawiam na góry, a na co dzień kocham dom i jego atmosferę.
Uwielbiam swoją pracę, ale nie potrafię jeszcze złapać do niej dystansu. Lubię lody, wręcz jestem ich pożeraczem. Jestem szczupły, więc nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu. Czasem tylko gardło odmawia posłuszeństwa.
Gdy się do kogoś przywiązuję, to na długo albo na zawsze. W kobietach bardzo cenię wrażliwość, kobiecość, delikatność, elegancję, wdzięczność i grację. Poznam tą drogą prawdziwie oddaną przyjaciółkę z Kielc.
Łukasz
Reklama
Ten list jest skierowany do rubryki „Chcą korespondować”, ale przedstawiam go też tutaj jako przykład jeszcze jednego listu o charakterze matrymonialnym, ale jakby poszerzonym. Bo Czytelnik przedstawia w nim swoje upodobania i oczekiwania. To bardzo romantyczny list i mam nadzieję, że osoba, która go napisała, stąpa twardo po ziemi. I może nawet chodzi do kościoła, kto wie?
Mam nadzieję, że na ten apel odpiszą miłe i romantyczne panie. I szczerze życzę im wszystkim powodzenia. Ale ja sama nie umiałabym odpisać na taki list, chociaż też lubię morze i przepadam za czarną kawą... A Państwo co o tym myślą?
Aleksandra