Reklama

Kultura

Idę dalej

Jest królową polskiej estrady. Jej piosenki śpiewają kolejne pokolenia. Halina Frąckowiak 10 kwietnia 1963 r., gdy miała 16 lat, po raz pierwszy zaśpiewała na zawodowej scenie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Popularność zawdzięcza nie tylko niezwykłemu głosowi i urodzie – serca fanów zdobywa również wrażliwością, delikatnością i skromnością. „Idę dalej” stało się jej mottem artystycznym. Jubileusz jest dla niej kolejnym początkiem. – Mam głowę pełną jeszcze niezrealizowanych pomysłów. Muzyki, która ciągle jest niewyśpiewana – powiedziała w wywiadzie dla „Niedzieli”

Polska Aretha Franklin

Halina Frąckowiak 10 kwietnia 2017 r. skończyła 70 lat i jednocześnie rozpoczęła 55. rok działalności artystycznej. Wszystko zaczęło się w 1963 r. Halina w dniu swoich 16. urodzin wybrała się z koleżanką na koncert zespołu Czerwono-Czarni w poznańskim Domu Kolejarza, gdzie właśnie trwały eliminacje II Festiwalu Młodych Talentów. Koleżanka zadecydowała, że Halinka weźmie udział w konkursie, ponieważ dzięki temu mogły wejść na koncert za darmo. Zaśpiewała „Mr. Wonderful”, czym zapoczątkowała w swoim życiu nowy rozdział, który przyniósł jej sławę „polskiej Arethy Franklin”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwszą propozycją, z której skorzystała, były wspólne koncerty z Czerwono-Czarnymi. Potem współpracowała z gdańskim zespołem Tony, poznańskimi Tarpanami i grupą Drumlersi. Wiosną 1969 r. związała swe artystyczne losy z nowo powstałą Grupą ABC Andrzeja Nebeskiego, a w 1972 r. rozpoczęła karierę jako solistka. Z zespołem SBB nagrała w 1977 r. płytę „Geira”.

Lata 80. XX wieku to czas największych przebojów piosenkarki, m.in.: „Papierowy księżyc”, „Serca gwiazd”, „Mały elf”, „Napisz, proszę”, „Bądź gotowy dziś do drogi”. Piosenki były awangardowe – świat muzyczny przyznaje, że wyprzedzały swoją epokę. Pisali i komponowali dla niej najlepsi: Andrzej Mikołajczak, Aleksander Michalski, Katarzyna Gaertner, Marian Zimiński, Wojciech Młynarski, Marek Dutkiewicz, Wojciech Trzciński, Marek Stefankiewicz, Józef Skrzek i Jarosław Kukulski.

Reklama

Syn piosenkarki – Filip Frąckowiak uważa płytę „Serca gwiazd”, wydaną w 1983 r., za najwybitniejsze dzieło swojej mamy. – Nie ma na tej płycie słabej piosenki, a na pewno najlepszą jest „Serca gwiazd”. Ma w sobie dynamikę i lirykę. To jest tego typu utwór, że nie powinno się robić z niego tzw. coverów – on jest doskonały w swojej formie – podkreśla.

Trudne chwile

Filip urodził się w 1980 r. Jego mama przeżyła dramatyczne chwile, gdy jego ojciec, dziennikarz Józef Szaniawski, został w 1985 r. aresztowany za współpracę z amerykańskim wywiadem i Radiem Wolna Europa. Skazano go na 10 lat więzienia, a gdy wyszedł na wolność w 1989 r., Sąd Najwyższy określił go jako ostatniego więźnia politycznego PRL-u.

Filip Frąckowiak dzieciństwo spędził w ciągłej podróży. Najbardziej pamięta wyjazd z mamą na koncerty do Stanów Zjednoczonych w 1987 r. Z podróżą wiązały się też tragiczne wydarzenia. – Wracaliśmy z mamą z festiwalu w Opolu, kiedy się okazało, że w naszym mieszkaniu trwa przeszukanie w związku z aresztowaniem mojego taty. Jako dziecko nie wiedziałem, że tata jest w więzieniu. Przekazano mi informację, że wyjechał za granicę do pracy. Rodzice wspólnie ustalili na jednym z widzeń, że nie powiedzą mi prawdy. Miałem wtedy 5 lat – powiedział „Niedzieli” Filip Frąckowiak. – Gdy tata był więźniem politycznym, mamę wspierała babcia, która specjalnie przeprowadziła się dla nas do Warszawy. Można powiedzieć, że administrowała domem.

Reklama

Halina Frąckowiak była bardzo silna, gdy mierzyła się z wyjątkowo trudnymi wydarzeniami okresu PRL-u. – Siłę i wsparcie zawsze czerpałam z modlitwy. W takich ciężkich chwilach zawsze zbliżamy się do Pana Boga. Byłam też zdeterminowana, bo mam syna i wiedziałam, że muszę być silna i zdrowa, muszę żyć – powiedziała „Niedzieli”.

Przyjaźń z Anną Jantar

Jedna z najpiękniejszych ballad Haliny Frąckowiak – pt. „Anna już tu nie mieszka” jest hołdem złożonym tragicznie zmarłej przyjaciółce Annie Jantar. Piosenkarka zginęła w katastrofie lotniczej 14 marca 1980 r. na Okęciu, gdy wracała ze Stanów Zjednoczonych.

Choć obie pochodziły z Poznania, a nawet mieszkały niedaleko siebie, to poznały się dopiero na festiwalu w Opolu. Od początku znajomości były sobie bliskie. – One się bardzo przyjaźniły – powiedziała Agata Materowicz, która w 1984 r. założyła w Warszawie Klub Muzyczny im. Anny Jantar „Bursztyn”, zrzeszający studentów, naukowców, lekarzy, artystów. Halina Frąckowiak była jego honorowym członkiem.

Agata Materowicz wspomina: – Trwał stan wojenny. Organizowaliśmy spotkania, koncerty, wystawy, wieczory autorskie za pieniądze własne i ludzi chętnych do takiej działalności. I niejednokrotnie mieliśmy z tego powodu kłopoty. Wzywano nas na milicję w celu złożenia wyjaśnień, ponieważ podejrzewano nas o prowadzenie jakiejś nielegalnej działalności.

Jedno z wydarzeń szczególnie zapisało się w historii klubu – poświęcona Annie Jantar wystawa w studenckim klubie „Stodoła” i recital honorowych członkiń klubu: Eleni oraz Haliny Frąckowiak. Obie piosenkarki wzięły udział w plebiscycie klubowym i otrzymały nagrody – „Bursztynowe Płyty” – przyznawane ludziom, którzy szczególnie przyczyniali się do utrwalenia pamięci o Annie Jantar. Dzięki inicjatywie Haliny Frąckowiak od 1984 r. nagroda im. Anny Jantar przyznawana jest podczas Debiutów na KFPP w Opolu.

Reklama

– Uwielbiałyśmy długo ze sobą rozmawiać, czasami do późnych godzin. Bardzo czekałam na powrót Ani z Ameryki i doskonale pamiętam dzień katastrofy w 1980 r. Jej śmierć była i jest dla mnie wielką osobistą stratą. Ania pozostała w mojej pamięci jako najbardziej szczery i otwarty przyjaciel – wyznała Halina Frąckowiak.

Siła ducha

Wszyscy, którzy znają Halinę Frąckowiak, podkreślają jej delikatność i subtelność. – Halinka jest bardzo wrażliwa, ma głęboką kulturę osobistą. Była i jest ponad układami i światem nieżyczliwości – zdradziła Agata Materowicz. – Jest wyjątkową, mądrą, piękną i szlachetną kobietą o wielkim sercu oraz wspaniałą, oryginalną artystką, obdarzoną anielskim głosem o aksamitnej barwie – dodała przyjaciółka artystki Małgorzata Szarek, której znajomość z piosenkarką rozpoczęła się w 2007 r., podczas koncertu poświęconego twórczości Anny Jantar, w ramach festiwalu „Pejzaż bez Ciebie”. – W Halince urzekły mnie pokora, dystynkcja, elegancja i umiejętność życia w zgodzie z samą sobą – podkreśliła.

Halina Frąckowiak ma wielu fanów w różnym wieku. Przykładem może być 23-letnia Marta Włodarska z Wieliczki, która usłyszała i zobaczyła Halinę Frąckowiak po raz pierwszy w 2015 r. Od tamtej pory jeździ na każdy koncert, który jest w zasięgu jej możliwości. Była już m.in. w Busku-Zdroju, Zakopanem, Krakowie, Kalwarii Zebrzydowskiej, Skale, Limanowej, Nowym Sączu, Szczyrzycu, Łagiewnikach, Warszawie. – Cenię panią Halinę za jej twórczość, ale też za to, że jest dobrym człowiekiem. Ma wspaniałe serce: okazuje ludziom zainteresowanie, potrafi wysłuchać, nie odtrąca, po koncercie zawsze znajduje czas dla fanów, by z nimi porozmawiać – powiedziała „Niedzieli” Marta Włodarska.

Muzyka artystki jest ponadczasowa i pewnie dlatego łączy pokolenia. – Halina nigdy nie zaśpiewa tekstu, który nie jest mądry i nie ma przesłania, piękna czy ducha – podkreśliła Małgorzata Szarek. – Największą siłą Haliny Frąckowiak jest jej wiara w Boga, miłość do świata, ludzi, sztuki i życie z godnością według określonych zasad i wartości.

Reklama

Niezwykle ważną osobą w życiu piosenkarki był i nadal jest św. Jan Paweł II. – Ojciec Święty głosił na całym świecie cywilizację miłości, potrzebę szacunku i godności człowieka – powiedziała w wywiadzie dla „Niedzieli”(„Życie nie jest zabawą”, nr 51/2015). I dodała, że najważniejszym występem w jej życiu był koncert w 2003 r. w Watykanie, kiedy śpiewała dla Papieża. W latach 70. XX wieku powstał utwór „Panno Pszeniczna”, którego tekst jest litanią do Najświętszej Maryi Panny. – Kard. Wojtyła bardzo tę piosenkę cenił – zdradził Filip Frąckowiak. Z okazji beatyfikacji Papieża Polaka artystka wydała płytę „Zostań Aniołem”, była też dyrektorem artystycznym koncertu z okazji kanonizacji, a w Roku św. Jana Pawła II – 2015 r. – grała serię koncertów papieskich.

Muzyka i pasja

Na płytę „Przystanek bez drogowskazu... Garaże gwiazd” fani Haliny Frąckowiak czekali ok. 20 lat. Album „jest wyrazem mojej wewnętrznej prawdy, moją osobistą wypowiedzią określającą miejsce, w którym jestem” – powiedziała jego twórczyni. W 2013 r. ukazała się jubileuszowa płyta z 50 piosenkami z okazji 50-lecia działalności artystycznej pani Haliny.

Artystka jest laureatką wielu wyróżnień i nagród, m.in. festiwali w Opolu i Sopocie, odznaczeń państwowych (Złoty Krzyż Zasługi za osiągnięcia artystyczne, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski), Diamentowego Mikrofonu Polskiego Radia. Nadal koncertuje, jest w świetnej formie i kocha to, co robi. Pod okiem trenera wokalnego ćwiczy emisję głosu, dykcję, jednocześnie dba o rozwój duchowy i intelektualny. – Słucha dobrej muzyki, z której czerpie inspiracje do wszelkich swoich działań i twórczych projektów artystycznych – powiedziała Małgorzata Szarek. – Wiem, że mama będzie śpiewać tak długo, jak będzie to możliwe. To jej życie – dodał Filip Frąckowiak.

W 2018 r. Halina Frąckowiak będzie świętowała 55. rocznicę pracy artystycznej.

2017-04-11 09:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chorał gregoriański z improwizacjami saksofonowymi i muzyka synagogalna na Festiwalu „Gaude Mater”

[ TEMATY ]

muzyka

Gaude Mater

Ks. Mariusz Frukacz

„Verbum Incarnatum”, dzieło, w którym kompozycje pochodzące z gregoriańskiej i ambrozjańskiej tradycji najstarszego śpiewu Kościoła zostały zestawione z partią saksofonu sopranowego (głównie improwizacjami) oraz muzyka synagogalna znalazły się 5 maja w programie 26. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” odbywającego się w Częstochowie, a także w innych miejscowościach takich jak: Radomsko, Nowa Brzeźnica i Wrzosowa.

CZYTAJ DALEJ

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Częstochowa: Spotkanie z Raymondem Naderem - mistykiem szerzącym kult św. Charbela

2024-05-06 11:47

[ TEMATY ]

spotkanie

DA Emaus

Raymond Nader

Ks. Piotr Bączek

Raymond Nader

Raymond Nader

W czwartek 9 maja 2024 r. po Mszy św. zapraszamy na spotkanie z Raymondem Naderem, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Charbela. Po nocy pełnej niewytłumaczalnych wydarzeń na jego ramieniu pojawił się znak pięciu palców. Warto przyjść i posłuchać tego niesamowitego świadectwa.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję