Reklama

Niedziela Lubelska

Przy ołtarzu Pana

Niedziela lubelska 52/2016, str. 2

[ TEMATY ]

seminarium

akolita

Marek Kuś

Alumni IV roku z rektorem ks. Jarosławem Marczewskim

Alumni IV roku z rektorem ks. Jarosławem Marczewskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Akolita to słowo pochodzenia greckiego. Wyraz „akolouthos”, oznaczający „idącego za kimś”, stał się źródłosłowem do nazwy polskiej. Określenie odnosi się do posługi akolitów przy biskupach w pierwszych wiekach Kościoła, kiedy asystowali im podczas uroczystych celebracji, często idąc w procesjach tuż za pasterzami swoich Kościołów lokalnych. Akolici zajmowali się opieką nad najbardziej potrzebującymi, rozdzielali Komunię św. oraz dary zebrane w czasie zgromadzenia liturgicznego. Obecnie w Kościele łacińskim akolita jest jednym z posługujących w liturgii oraz poza nią. Kościół upoważnia akolitów w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary do rozdzielania Komunii św., sprawowania pieczy nad naczyniami liturgicznymi, pomocy w przyjmowaniu darów, asystowania przy księgach liturgicznych oraz do właściwego przygotowywania ołtarza w celu sprawowania na nim świętych tajemnic. Poza liturgią zadaniem akolitów jest niesienie pomocy chorym przez udzielanie im Komunii, dbanie o potrzebujących oraz organizowanie adoracji Najświętszego Sakramentu we współpracy z duszpasterzami.

W łacińskiej formacji seminaryjnej kandydaci do sakramentu święceń powinni przyjąć tę posługę zanim zostaną wyświęceni na diakonów, w wybranym przez wychowawców czasie. W polskich uczelniach duchownych odbywa się to najczęściej na czwartym roku studiów. Tak też dzieje się w lubelskim Metropolitalnym Seminarium Duchownym. 11 grudnia w kościele seminaryjnym pw. Przemienienia Pańskiego celebrowana była Msza św. pod przewodnictwem bp. Józefa Wróbla. Podczas niej, w uroczystym obrzędzie udzielenia akolitatu, pateny na znak udzielonego im przez Kościół ministerium otrzymali następujący alumni IV roku: Rafał Bratos (Wysokie), Mateusz Golec (parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim, diecezja sandomierska), Szymon Majewski (parafia pw. św. Barbary w Łęcznej), Rafał Rechnio (Wodynie, diecezja siedlecka), Tomasz Sawicki (parafia pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chełmie) i Adam Sowa (Bychawa).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W homilii bp Józef Wróbel wskazał na św. Jana Chrzciciela, który wysłał swoich uczniów do Jezusa, aby upewnić się, że jest On Mesjaszem; oni poszli i uwierzyli w Jego posłanie przez Boga Ojca. – Wskazali nam jasny wzór do naśladowania. W naszym życiu chodzi o doświadczenie osobowego Stwórcy, który kocha nas ponad wszystko, mimo naszej ułomności oraz przeszkód stawianych na drodze do Niego przez świat – mówił Ksiądz Biskup. Jak wyjaśniał, wędrówka człowieka do Boga powinna opierać się na odważnym realizowaniu słowa kierowanego do nas. – Można je znać, akceptować czy recytować wybrane fragmenty, ale nie jest to celem, który stawia nam Bóg na szlaku wiodącym do spotkania. Chodzi przede wszystkim o to, aby postępować tak jak mówi słowo, bezgranicznie zawierzyć Wszechmogącemu, ponownie narodzić się w sposób, jaki podaje Nikodemowi Jezus z Nazaretu – wyjaśniał bp Wróbel.

Tak właśnie postępują alumni, którzy otrzymali możliwość jeszcze głębszego doświadczania bliskości Pana. Najpierw odważnie odpowiedzieli na powołanie do kapłaństwa, potem przyjęli strój duchowny i posługę lektoratu, a odtąd będą pośredniczyć w łączności realnie obecnego Stwórcy z wiernymi. Podczas sprawowania swojej posługi w lubelskich szpitalach, archikatedrze, kościele seminaryjnym oraz rodzinnych parafiach będą nieść wiernym Chrystusa obecnego w Eucharystii. Czas ten okaże się dla nich także czasem decyzji o gotowości do przyjęcia święceń diakonatu i zarazem wejścia do stanu duchownego. Kilkanaście kolejnych miesięcy będzie okazją, żeby jeszcze mocniej przylgnęli do Jezusa. Życzmy im wielu sił na tej drodze oraz prośmy dla nich o Boże błogosławieństwo.

2016-12-21 09:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Srebrny Jubileusz Wyższego Seminarium Duchownego

25 lat temu św. Jan Paweł II bullą „Totus Tuus Poloniae populus” powołał do istnienia m.in. diecezję zamojsko-lubaczowską. Trzy dni później decyzją biskupa ordynariusza Jana Śrutwy powstała jedna z ważniejszych instytucji dla naszego lokalnego Kościoła – Seminarium Duchowne w Lublinie, którego pierwszym rektorem został ks. Adam Firosz.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Powiedzieć Bogu „tak”

2024-04-29 09:09

[ TEMATY ]

modlitwa o powołania

Rokitno sanktuarium

Paradyż sanktuarium

piesza pielgrzymka powołaniowa

Katarzyna Krawcewicz

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

27 kwietnia z Paradyża wyruszyła kolejna piesza pielgrzymka powołaniowa do Rokitna – w tym roku pod hasłem „Powołanie – łaska i misja”. Szlakiem wędrowało ponad 200 osób.

Pielgrzymi przybyli do Paradyża w sobotni poranek z kilku punktów diecezji. Na drogę pobłogosławił ich bp Tadeusz Lityński, który przez kilka godzin towarzyszył pątnikom w wędrówce. – Chcemy dziś Panu Bogu podziękować za wszelki dar, za każde powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Ale także chcemy prosić. Papież Franciszek 21 stycznia po zakończeniu modlitwy Anioł Pański ogłosił Rok Modlitwy, prosząc, aby modlitwa została zintensyfikowana, zarówno ta prywatna, osobista, jak też i wspólnotowa, w świecie. Aby bardziej stanąć w obecności Boga, bardziej stanąć w obecności naszego Pana – mówił pasterz diecezji. - Myślę, że pielgrzymka jest takim czasem naszej bardzo intensywnej modlitwy. Chciałbym, żebyśmy oprócz tych wszystkich walorów poznawczych, turystycznych, które są wpisane w pielgrzymowanie, mieli również na uwadze życie modlitwy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję