Duszpasterstwo przy parafii Najświętszego Zbawiciela w Warszawie było bardzo aktywne w latach 70. i 80. XX wieku, później wyciszyło się. – Od kilku lat to się zmienia, nastąpiła odnowa – mówi ks. Piotr Rymuza, wikariusz oraz duszpasterz akademicki w parafii.
Studenci w kościele Najświętszego Zbawiciela zawsze byli zauważalni. Blisko jest Politechnika, akademiki, niedaleko tu z SGH, prosta droga także z innych uczelni. – Ale zawsze była to świątynia przede wszystkim dla Politechniki Warszawskiej. Gdy odbywały się tam jakieś uroczystości, często kończyły się modlitwami u nas. Z tego wyrosła potrzeba duszpasterstwa – mówi ks. Rymuza. Studenci mają tu dobre warunki. Kościół jest otwarty przez cały dzień, co nie jest oczywiste w Warszawie. Oprócz tego niemal cały czas ktoś czeka na wiernych w konfesjonale. – Mogą też spotkać się z ofertą naszego duszpasterstwa, w której każdy może znaleźć coś dla siebie– ocenia ks. Rymuza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Akcja Formacja
Od pięciu lat spotyka się grupa „Formacja”, zawiązana przez absolwentów liceum im. Czackiego. Początkowo było to środowisko hermetyczne, ale w ubiegłym roku otworzyli się i teraz na ich spotkania może przyjść każdy student. Kiedyś spotykali się raz na dwa tygodnie, dziś raz na tydzień, w środy. – Bo człowiek częściej potrzebuje formacji – wyjaśniają.
Reklama
Clou formacji stanowi dogłębne omawianie lektury. Wprowadza ono do dyskusji o tym, co ważne, o Bogu, wierze i jej konsekwencjach w życiu, o modlitwie i Piśmie Świętym, o kulturze. Lekturami były m.in. encyklika „Veritatis splendor”, „Katolicyzm ewangeliczny” George Weigela i „Wprowadzenie w chrześcijaństwo” Josepha Ratzingera. Wcześniej jest Msza św., a po niej przekąska, bo – jak podkreślają studenci – głodni nie jesteśmy sobą.
Przy duszpasterstwie działa akademicka grupa Ruchu Światło-Życie, a ci, którzy potrafią śpiewać mogą sprawdzić się w jednym z dwóch chórów: „Tibi Domine” i „Pro Pace”. Po co aż dwa? – Jeden jest koncertowy, występuje często poza parafią, a u nas przy większych okazjach. Drugi jest liturgiczny, śpiewa głównie w parafii – wyjaśnia ks. Rymuza.
Nowością jest Katolicki Akademicki Klub PTTK, wyrosły z myśli, że chyba nic tak nie łączy ludzi, jak wspólne podróże, szczególnie w góry. Zapraszając do siebie miłośników turystyki założyciele Klubu ujawnili, że celem powstania KAK-u jest tworzenie środowiska wspólnie odkrywającego piękno polskiej przyrody w dobrym towarzystwie.
– Klub dopiero powstał, a już organizujemy pierwszą wyprawę, w końcu listopada wyruszymy najpewniej w Pieniny – zaznacza ks. Rymuza. Potem przewidziane są kolejne wyjazdy na Sylwestra, na weekend majowy i w wakacje.
Reklama
Drugą nowością jest służba liturgiczna. To była pięta achillesowa duszpasterstwa, choć wiadomo, że dobre przygotowanie liturgii – pięknej dzięki obecności Bożej i znakom, które Mu towarzyszą – może pomóc w lepszym przeżyciu misterium. – Długo nie mogliśmy studentów zachęcić, żeby stali przy ołtarzu. W tym roku się udało. Przychodzi ich sporo, uruchomiliśmy nawet drugą Mszę św. akademicką w niedziele – mówi ks. Rymuza. Do tego ruszyła Msza św. akademicka w tygodniu, w środę rano.
Krok w Sandale
Oczkiem w głowie jest „Sandał”, utożsamiany czasem z całym duszpasterstwem. To efekt tego, że grupa „Sandała” szybko się rozrasta i dziś jest jedną z większych warszawskich wspólnot akademickich. Na ostatnim spotkaniu (zawsze w piątek) było stu studentów. A to dużo jak na cotygodniowe duchowe mitingi.
Spotykają się na modlitwie prowadzonej w różnych formach. – Chodzi o to, żeby młodzi ludzie poznali różne modlitwy, żeby znaleźli w niej przestrzeń, która będzie służyć ich rozwojowi duchowemu – mówi ks. Rymuza. – Czasami są to formy mniej znane, jak Modlitwa Jezusowa, czy w duchu ignacjańskim, związana z rachunkiem sumienia czy medytacyjna w ciszy.
Potem jest konwersatorium, najpierw w grupach, później w szerszym gronie. Tematy bywają stricte teologiczne, czasem z psychologii, socjologii. Właśnie rozmawiali o Wszystkich Świętych i Halloween: co jest zabawą i kulturą, a co duchowym zagrożeniem. Wcześniej dyskutowano o cierpliwości w miłości: Czy warto czekać na ślub, czy warto żyć na kocią łapę? – Coraz więcej rozmawiamy o sprawach, które dotyczą ich osobistego życia. Widzę, że studenci bardzo się tym interesują – mówi ks. Rymuza.
Na koniec wieczoru jest też część integracyjna: integruje stół, jedzą późną wieczerzę, przygotowując ją sami, albo zamawiając. Potem są rozmowy, gry, zabawy, do późna. Na szczęście to sobota, nie trzeba rano wstawać.