W dzień i w nocy trwa tam modlitwa i opieka nad ludźmi, którzy potrzebują fachowej pomocy i bratniej duszy. W placówce przebywają dzieci, młodzież i dorośli – niepełnosprawni intelektualnie z południa Polski. Dom Pomocy Społecznej prowadzony jest przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Placówka ma 80 miejsc. Zapewnia całodobową opiekę. Często podopiecznymi są osoby leżące lub poruszające się na wózkach inwalidzkich.
Wielcy ludzie
Kiedy wchodzę do kolejnych sal, młodzież uśmiecha się i mówi „dzień dobry”. Zauważają, że odwiedził ich ktoś nowy. Kasia rzuca mi się na szyję i bardzo się cieszy. – Układam puzzle z siostrami – mówi jedna z podopiecznych placówki. – Kasi idzie lepiej niż nam, zresztą nie tylko jej – śmieje się s. Grażyna, która pomaga dziewczynie znaleźć kolejne fragmenty układanki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Co jeszcze lubi Kasia, która jest osobą niepełnosprawną intelektualnie? – Lubię tańczyć, malować, pływać, oglądać bajki i bardzo lubię się modlić – wylicza zapytana. Siostry są czasami zaskoczone, jak modlą się ich podopieczni. Zresztą, nie tylko one. – Jeden z kleryków, który słyszał ich modlitwę, powiedział kiedyś, że nie jest możliwe, żeby Bóg jej nie wysłuchał – opowiada s. Dorota. Jaka jest więc ich modlitwa? Codziennie o 15. podopieczni DPS gromadzą się na Koronce do Bożego Miłosierdzia. Każdy może podać intencję. Zdarza się, że wyliczanie próśb zajmuje kilkanaście minut. – Po wypowiedzianych intencjach mogę stwierdzić, że niepełnosprawni intelektualnie to wielcy ludzie, wrażliwi na potrzeby innych. Przed Koronką proszą Boga, by nie było wojny, modlą się za ofiary zamachów czy żeby nie zamykano Okien Życia. Wiedzą o problemach świata z telewizji i radia. Kiedyś jedna z podopiecznych zauważyła, że dziś druga niedziela i zapytała: „Czy siostry nie mają rekolekcji?” – opowiada s. Dorota.
Do ośrodka dzwonią też ludzie i proszą o modlitwę. – Czytamy ich intencje, a nasi niepełnosprawni też o nich pamiętają i dopytują o te sprawy. Bardzo się cieszymy, że są również podziękowania za wysłuchane modlitwy – dodaje s. Katarzyna, dyrektor DPS.
Jedna rodzina
Ciężko chorzy robią postępy. Czasami sukcesem jest utrzymanie w rękach kredki. Na te efekty pracuje cały sztab ludzi: siostry, terapeuci, rehabilitanci, opiekunki, nauczycielki i inni. W DPS chodzi się także do szkoły specjalnej. Natomiast w rehabilitacji bardzo pomagają zajęcia na basenie, który znajduje się na terenie ośrodka. Są także wycieczki, pielgrzymki i turnusy rehabilitacyjne.
Do sióstr trafiają ciężko chore dzieci, często wymagające opieki 24 godziny na dobę. Niejednokrotnie rodzicom brakuje sił. – Sami potrzebują czasu, by zmierzyć się w swoim sercu z tajemnicą cierpienia. Niektórzy odwiedzają dzieci, zabierają je na święta – mówi s. Katarzyna, która przyznaje, że niepełnosprawni potrzebują bliskiego kontaktu. Zauważa: – Kościół zaprasza nas do postawy Miłosiernego Samarytanina, by podejść, zobaczyć i przyjść z konkretną pomocą. Trzeba być blisko, dać im Jezusa i siebie.
Reklama
Niepełnosprawni żyją problemami swoich współlokatorów. S. Dorota opowiada: – Czasami nie rozumiemy, co ktoś chce nam przekazać, wtedy w roli tłumacza są inni niepełnosprawni. Oni mają wspólne tematy, robią postępy i chcą dorównać tym, którzy osiągają kolejne sukcesy. Zauważa, że ta motywacja jest ważna zwłaszcza rano, kiedy trzeba wstać, usiąść na wózek, bo kolega już dawno siedzi i jest ubrany, a innym razem komuś w końcu udało się połączyć klocki, więc inni też chcą próbować. Podkreśla: – Jesteśmy jedną wielką rodziną. Tu jest ich dom. Często tak mówią nasi podopieczni, nawet swoim rodzinom, które chcą zabrać dzieci do nowych mieszkań czy domów.
Serce Kościoła
W ośrodku mieszka 11 sióstr i wszystkie opiekują się dziećmi i młodzieżą. S. Dorota mówi, że ta praca daje jej dużo radości. Zauważa: – Nie myślę o sobie, tylko o dzieciach. Natomiast s. Grażyna podkreśla, że niepełnosprawni są sercem Kościoła. Zdaniem s. Katarzyny to trudna, ale piękna posługa. Dyrektor DPS-u wyznaje: – Spotykając się z chorymi, doświadczam wielkiej radości z bliskości, z możliwości pomagania. Jednocześnie odkrywam wielkość człowieka cierpiącego. Kiedy mieszkańcy naszego domu odchodzą do domu Ojca, wówczas uświadamiamy sobie, kogo straciliśmy. S. Katarzyna przywołuje w pamięci Natalię, która zmarła, gdy miała 21 lat, a ważyła zaledwie 20 kg. Wspomina: – Była człowiekiem wyjątkowym, mimo że mała i niepozorna. Pokazała swoim życiem, jak można być szczęśliwym, nawet kiedy się cierpi. Nie mówiła, ale wszystko rozumiała. Natalia była człowiekiem niezwykłym, otwartym. Myślała o innych, potrafiła współczuć, zawsze niosła dobroć, radość, pokój i pomagała nam wzrastać, dojrzewać do tego, czym jest życie i co jest w nim najważniejsze. Pokazała, jak warto dawać szczęście innym. Jej śmierć wstrząsnęła całym naszym domem i wtedy sobie uświadomiliśmy, kogo straciliśmy. W domu była pustka, nie miał kto dzwonić w kaplicy w czasie Mszy. Okazało się, że to nie my byliśmy jej potrzebni, ale ona nam, żebyśmy wrastali, więcej duchowo zyskali.
Trwający Rok Miłosierdzia jest bardzo ważny dla sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. S. Katarzyna zauważa: – Papież Franciszek zaprasza nas do tego, byśmy przekraczali samych siebie, otwierali drzwi naszych serc na drugiego człowieka, byśmy byli otwarci, pomagali sobie, przebaczali. Ten rok ma też dotknąć mojego serca. Ja mam się troszczyć, by w moim sercu coś się odnowiło, by w sercu było spotkanie z Chrystusem Miłosiernym, bo dopiero z takiego serca może wypłynąć miłosierdzie.
Ludzie, którzy odwiedzają ten DPS, często stają się lepsi i potrafią zrozumieć, czym jest wyobraźnia miłosierdzia. – Niepełnosprawni są dla nas bogactwem, to wielcy ludzie – te słowa sióstr i opiekunów chorych pamięta się długo, podobnie jak wizytę w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Robotniczej w Tarnowie.