Trudne lata w najnowszej historii Egiptu
Reklama
Gdy w grudniu 2010 r. w Tunezji rozpoczęły się protesty przeciwko władzy, nikt nie mógł przewidzieć, że zapoczątkują one całą serię rozruchów i konfliktów społecznych w całym regionie, które przeszły już do historii jako „arabska wiosna”, chociaż biorąc pod uwagę negatywne konsekwencje tych gwałtownych przemian, należałoby mówić raczej o „arabskiej zimie”. Drugim po Tunezji krajem, w którym doszło do gwałtownych zamieszek, był Egipt – 11 lutego 2011 r. pod presją społeczną ustąpił ze stanowiska prezydent Husni Mubarak, a władzę przejęło wojsko. W zorganizowanych w następnym roku wyborach prezydenckich wygrał związany z Bractwem Muzułmańskim Muhammad Mursi, który został zaprzysiężony na prezydenta 30 czerwca 2012 r. Niestety, rozszerzył on swe prerogatywy prezydenckie oraz wprowadził, we współpracy z islamistycznym rządem, kontrowersyjną konstytucję z elementami prawa koranicznego. Arogancja nowej władzy, islamizacja kraju, a do tego nieudolność w zarządzaniu państwem i kryzys ekonomiczny doprowadziły do nowych protestów społeczeństwa, które było rozczarowane rządami Mursiego. W czerwcu 2013 r. zaczęły się masowe demonstracje – na ulice egipskich miast wyszły miliony ludzi. W tej sytuacji interweniowało wojsko (nie po raz pierwszy w historii kraju), które 3 lipca 2013 r. pozbawiło Mursiego władzy i zawiesiło konstytucję. Następnie sąd zakazał działalności Bractwu Muzułmańskiemu.
W tych dramatycznych momentach egipscy chrześcijanie, stanowiący około 10 proc. społeczeństwa, znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji. Po objęciu władzy przez Mursiego i Bractwo Muzułmańskie pogorszyła się ich sytuacja i zaczęli obawiać się o swój los, dlatego licznie uczestniczyli w demonstracjach przeciwko islamistycznym władzom. Dla zwolenników Bractwa Muzułmańskiego stało się to pretekstem do wysuwania pod ich adresem oskarżeń o popieranie puczu wojskowego i domniemane spiskowanie z Zachodem. Islamiści nie ograniczali się do słownej krytyki – chrześcijanie stali się celem ataków (zastrzelono nawet jednego kapłana), zniszczono kilkadziesiąt miejsc kultu. Sytuacja poprawiła się nieco, gdy dokonano masowych aresztowań działaczy Bractwa Muzułmańskiego. Na początku 2014 r. głównodowodzący sił zbrojnych Egiptu marszałek Abd al-Fattah as-Sisi zrezygnował z pełnionych funkcji, by móc wziąć udział w wyborach prezydenckich, które odbyły się w maju. Sąd uniemożliwił udział w wyborach kandydatów reprezentujących Bractwo Muzułmańskie, dlatego przeciwnikiem As-Sisiego był lewicowy polityk Hamdin Sabahi. Na As-Sisiego zagłosowało prawie 97 proc. wyborców i 8 czerwca 2014 r. został on zaprzysiężony na prezydenta Egiptu. Nowy prezydent wprowadził w życie nową konstytucję, która daje większe gwarancje mniejszościom religijnym, również chrześcijanom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W. R.
Reklama
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Jaka jest dzisiaj sytuacja katolickiego Kościoła koptyjskiego w Egipcie?
PATRIARCHA IBRAHIM ISAAC SIDRAK: – Sytuacja chrześcijan w niektórych krajach naszego regionu jest dramatyczna – wystarczy wspomnieć Syrię, Irak, Libię czy Jemen. Dzięki Bogu i dzięki dobrej woli Egipcjan udało nam się uniknąć dramatu wojny. Żyje nam się o wiele lepiej niż wcześniej, mamy nową konstytucję, dokonaliśmy wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Bractwo Muzułmańskie zostało odsunięte od życia politycznego, działają jedynie salafici, ale ludzie zdali sobie sprawę, że „igranie” z religią do niczego nie prowadzi.
– Czy nowa konstytucja daje mniejszościom religijnym jakieś gwarancje?
– Tak, bo my również braliśmy udział w przygotowaniu naszej konstytucji. Nie mogliśmy otrzymać wszystkiego, o co prosiliśmy, ale i tak musimy być z niej zadowoleni. Mamy np. większe możliwości budowania kościołów – przedtem było to prawie niemożliwe. Należy wspomnieć także ważne gesty prezydenta, który w zeszłym roku na święta Bożego Narodzenia przybył z wizytą do koptyjskiego kościoła prawosławnego – była to niespodzianka dla wszystkich, bo po raz pierwszy prezydent Egiptu udał się do świątyni chrześcijańskiej. Dla nas to bardzo ważna sprawa, ponieważ chcemy być traktowani jak inni Egipcjanie. Teraz czuję się obywatelem Egiptu – gdy u władzy było Bractwo Muzułmańskie, straciłem to poczucie. Wszystko idzie więc w dobrym kierunku.
Reklama
– Nowy przywódca koptyjskiego Kościoła prawosławnego – papież Tawadros II jest ceniony za otwarcie ekumeniczne. Rozpoczął swoje podróże zagraniczne od wizyty u papieża Franciszka. Jakie są obecnie relacje katolickiego Kościoła koptyjskiego z Kościołem prawosławnym?
– Chciałbym dodać, że Tawadros nie tylko udał się z wizytą do papieża Franciszka, ale także przyszedł na moją intronizację. Po raz pierwszy patriarcha prawosławny uczestniczył osobiście w intronizacji patriarchy katolickiego. Spotkaliśmy się już kilka razy i jesteśmy w kontakcie. To człowiek uduchowiony, pokorny i otwarty – chce się uczyć od innych. Problem polega na tym, że otrzymał w spadku dziedzictwo – pozytywne, ale również negatywne. Dlatego borykamy się jeszcze ze starymi problemami. Prawosławni np. nie uznają naszego chrztu i powtórnie chrzczą katolików. Papież Franciszek poruszył tę kwestię podczas spotkania z Tawadrosem – patriarcha po powrocie do Egiptu dyskutował na ten temat z synodem Kościoła prawosławnego. Ale synod powiedział „nie” uznaniu katolickiego chrztu.
– Czy to znaczy, że wewnątrz koptyjskiego Kościoła prawosławnego są siły przeciwne dialogowi ekumenicznemu?
Reklama
– Tak, istnieje silny opór. W oficjalnych kontaktach prawosławni mówią jedno, a w ich kościołach mówi się co innego. I nie wiem, jak wytłumaczyć tę postawę, ponieważ ludzie są szczęśliwi, gdy się spotykamy, gdy modlimy się razem.
Jeżeli chodzi o ekumenizm, chciałbym wystosować apel, aby europejskie Kościoły katolickie nie prowadziły dialogu z Kościołem prawosławnym w Egipcie ponad naszymi głowami – my powinniśmy uczestniczyć w tym dialogu, ponieważ reprezentujemy Kościół katolicki w naszym kraju. Bez nas taki dialog nie ma przyszłości.
Jestem zaskoczony, gdy słyszę niektórych biskupów czy kardynałów, którzy opowiadają mi o swoich podróżach do Egiptu. Mówią, że odwiedzili Luksor, Asuan i byli z wizytą u papieża Tawadrosa. Zapominają jednak, że w Egipcie jest Kościół katolicki. Nawet przewodnicy nic nie mówią o egipskich katolikach. Ludzie, którzy odwiedzają nasz kraj, nie powinni zapominać o Kościele katolickim, również dlatego, że mamy wiele do pokazania.
– 9 grudnia 2013 r. Jego Świątobliwość koncelebrował Mszę św. z papieżem Franciszkiem w Domu św. Marty w Watykanie, co miało być wyrazem komunii kościelnej z Następcą św. Piotra. Przy tej okazji padły słowa, że Kościół katolicki w Egipcie w tym delikatnym momencie historii „potrzebuje wsparcia” Papieża. Chciałbym zapytać: czy czujecie solidarność Papieża i Kościoła powszechnego?
– Każdy kraj potrzebuje innego rodzaju poparcia. Ja np. zabiegam o pomoc, dzięki której ludzie mogliby pozostać w Egipcie i nie byliby zmuszeni do emigracji. Związki między naszym Kościołem a Stolicą Apostolską są ścisłe i odczuwamy jej wsparcie – ludzkie i duchowe. Możemy też liczyć na dużą pomoc organizacji katolickich.
– Sytuacja polityczna w Egipcie w ostatnich latach była bardzo niestabilna: w 2013 r. został obalony prezydent Muhammad Mursi i po fazie przejściowej, 8 czerwca 2014 r., urząd prezydenta objął były marszałek Abdal Fattah as-Sisi. Ks. Rafic Greiche, rzecznik egipskiego Kościoła katolickiego, powiedział wówczas, że nowy prezydent ma przed sobą 3 wyzwania: zapewnienie bezpieczeństwa, rozwój gospodarki, a co za tym idzie – walkę z ubóstwem, oraz demokratyzację państwa. Czy dziś można powiedzieć, że As-Sisiemu udało się jakoś sprostać tym wyzwaniom?
Reklama
– Wyzwania są tak wielkie, że trudno im sprostać w krótkim czasie. Ale trzeba powiedzieć, że odnotowano postęp w każdej dziedzinie. Weźmy na przykład gospodarkę. Z punktu widzenia zwykłego obywatela, nie widać jeszcze znaczącego polepszenia sytuacji, częściowo z powodu powszechnej korupcji, ale gdy przeanalizuje się sytuację państwa, można zauważyć, że poczyniono kroki w dobrym kierunku. W Sharm el-Sheikh odbyło się ważne spotkanie, podczas którego władze zaprosiły przedsiębiorców z całego świata do inwestowania w Egipcie. Został wybudowany drugi Kanał Sueski, co można uznać za prawdziwy cud dokonany przez samych Egipcjan. Eksperci przewidywali, że na budowę kanału potrzeba będzie 3 lat, ale dzięki mobilizacji wszystkich został on zbudowany w ciągu roku. Odkrycie ropy u wybrzeży Egiptu na pewno przyczyni się do wzrostu gospodarczego. Należy również powiedzieć coś ważnego: prezydent As-Sisi jest Egipcjaninem szczerze zaniepokojonym o losy kraju, dlatego ludzie szanują go i wspierają.
– „Arabska wiosna” nie przyczyniła się do wprowadzenia demokracji w świecie muzułmańskim – wprost przeciwnie. Czy wynika to z faktu, że polityczny islam jest nie do pogodzenia z demokracją?
– Musimy rozróżnić dwie sprawy. Żądania ludzi pragnących większej wolności i samostanowienia są uzasadnione, ale nie można narzucić demokracji z zewnątrz, siłą. Stany Zjednoczone chciały wprowadzić demokrację w Iraku, wywołując wojnę z Saddamem Husajnem. Jakie są jej rezultaty, dobrze wiemy. Nie można od razu wprowadzić rządów takich, jakie są w Europie czy Ameryce. Najpierw trzeba zainwestować w rozwój i edukację społeczeństwa, pomoc w formowaniu człowieka.
* * *
W związku z tym, że ostatni raz spotkałem się z Patriarchą w Rzymie z okazji synodu poświęconego rodzinie, naszą obecną rozmowę zacząłem od przypomnienia tego ważnego wydarzenia w życiu Kościoła. Dla egipskiego hierarchy synod był okazją do ubogacenia się i lepszego poznania różnorodności Kościoła. Wrócił do swoich wiernych jeszcze bardziej przekonany o wielkim znaczeniu rodziny dla Kościoła, bo w gruncie rzeczy „Kościół jest wielką rodziną rodzin, a każda rodzina powinna być małym Kościołem domowym”. Patriarcha Sidrak uważa, że najważniejszym rezultatem synodu było zaproszenie do otwarcia się na każdą rodzinę, bez względu na jej sytuację, dlatego „tak często były powtarzane słowa: słuchać, zrozumieć, zaakceptować, być blisko, służyć”.
W. R.