Reklama

Polska

Największa parafia świata

Największa i najbardziej znana – z niedzielnych Mszy św. Mija właśnie 35. rocznica inauguracji radiowej Mszy św. nadawanej z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie

Niedziela Ogólnopolska 37/2015, str. 24-25

[ TEMATY ]

Kościół

parafia

Margita Kotas

Kościół Świętego Krzyża w Warszawie

Kościół Świętego Krzyża w Warszawie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To było ogromne, niemal epokowe wydarzenie. 21 września 1980 r., w głębokim bądź co bądź PRL-u, w pierwszym programie państwowego radia pojawiła się Msza św.! Odprawiający ją, nieżyjący już dziś, warszawski biskup pomocniczy Jerzy Modzelewski nie krył wzruszenia. – Kościół Świętego Krzyża w Warszawie, a z nim Polska, od Bałtyku do Tatr, od wschodnich granic po Odrę i Nysę, przeżywa znamienną godzinę. Ubogaca ona doniosłe przeżycia religijne i narodowe całej ojczyzny – mówił.

Komuniści nie udostępnili eteru na Msze św. z dobrej woli, przymusiły ich do tego postulaty strajkującego w sierpniu 1980 r. Wybrzeża i zawarte Porozumienie Gdańskie. Żądanie transmitowania Mszy św. było pierwszym z 21 postulatów w pełni zrealizowanym przez władze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Żelazne zasady

Od 35 lat w każdą niedzielę rano na Krakowskie Przedmieście przyjeżdża wóz transmisyjny Polskiego Radia. Radiowcy podłączają się i rozpoczynają transmisję. Przy ołtarzu są rozmieszczane dwa mikrofony, są też mikrofony dla chóru i prowadzącego śpiew, i jeszcze jeden, skierowany na kościół i wiernych. Obowiązuje zasada, że Mszę św. odprawia jeden duchowny. Koncelebry nie ma, choć są wyjątki. Chodzi o jednolity przekaz, o to, żeby nie było wielogłosu, ponieważ radio go nie znosi. Przez lata tego wymogu przestrzegano tak ściśle, że jeśli nawet zdarzyło się, iż Liturgię sprawowało kilku kapłanów, słychać było tylko jednego.

Presja radia na przewodzących Liturgii jest spora – przyznaje ks. Zygmunt Berdychowski CM, proboszcz parafii Świętego Krzyża i szef Redakcji Mszy św. Radiowej. Eter wymusza dobrą dykcję, dbałość o dobór słów, stylistykę, bo wszystko wychwytuje. To duże wyzwanie i zobowiązanie dla kapłana. Nie dość, że transmisja idzie na całą Polskę, to jeszcze kazania są wydawane w formie książkowej. Ks. Berdychowski jeszcze jako kleryk śpiewał w scholi podczas Mszy św. radiowych. – Pamiętam, że śpiewaliśmy chorał gregoriański i byliśmy bardzo przejęci. To było duże przeżycie, no i nobilitacja – mówi.

Reklama

Na początku większość kazań głosili kapłani z redakcji radiowej. Teraz – kilka razy do roku, gdy jest taka potrzeba. W grafiku uwzględniani są różni duchowni, m.in. krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych, biskupi i księża; z różnych okazji, np. niedzieli papieskiej, misyjnej, wsparcia Kościoła na Wschodzie, inauguracji roku akademickiego, Dnia Życia Konsekrowanego czy okrągłych rocznic.

Tylko nie w studiu

Prymas Stefan Wyszyński, gdy omawiał ze stroną rządową zasady transmisji, wykluczył odprawianie Mszy św. w studiu radiowym, na co nalegały władze. Założeniem było, żeby to była Msza św. dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą w niej uczestniczyć w kościele, a więc dla chorych, pracujących, więźniów itp. Tak też się stało.

Ale słuchaczy od początku było więcej – nie tylko chorzy, pracujący, więźniowie itd. – To Msza św. przede wszystkim dla nich, ale słuchają nas Polacy z różnych stron świata – mówi ks. Zygmunt Berdychowski. – To potężna grupa ludzi, którzy nie mieliby innej możliwości w tym czasie słuchać słowa Bożego czy Mszy św. w języku polskim. Otrzymujemy podziękowania, pozdrowienia od osób, które słuchają nas przez Internet w różnych zakątkach świata. Są też tacy, którzy słuchają naszej Mszy św., a potem idą do kościoła.

Do jedynej dłuższej przerwy w transmisji doszło w pierwszych tygodniach stanu wojennego. Radio zamilkło, a milczenie trwało do połowy stycznia 1982 r. – Materiały jak zwykle przygotowywane były wcześniej i głoszone w kościele, ale radiosłuchacze ich nie usłyszeli – wspomina ks. Wiesław Kądziela, od 35 lat pracownik redakcji radiowej. – Później już przerw nie było, chyba że odbywała się akurat pielgrzymka Papieża – wówczas radio nadawało Msze św. z jego udziałem.

Reklama

Według prawdy ewangelicznej

Msze św. radiowe w latach 80. ub. wieku były cenzurowane. Kontrolowano kazania i wszelkie inne teksty pozaliturgiczne, np. modlitwy wiernych czy ogłoszenia duszpasterskie. Na długo przed Mszą św. wysyłano teksty do cenzury, a gdy wracały, nie poznawano ich. Z kolei cenzorzy nie poznawali naniesionych przez siebie skreśleń i poprawek.

– Gdy kaznodzieja odchodził od ocenzurowanego tekstu, były interwencje w Episkopacie. Ale nie poddawaliśmy się. Każdy mówił tak, jak mu serce podpowiadało, choć mieliśmy świadomość, że trzeba mówić ostrożnie, jednak kierując się prawdą ewangeliczną. Mieliśmy świadomość, że nas się słucha, i przez to czuliśmy olbrzymią odpowiedzialność za słowo – mówi ks. Kądziela. Najpewniej tylko raz – w styczniu 1981 r. – zdarzyło się, że nieżyjący już dziś ks. Jan Szurlej, redaktor „Apostolstwa Chorych” z Katowic, zupełnie odrzucił przygotowany wcześniej i zatwierdzony tekst homilii i wygłosił improwizowane przemówienie, w którym zaatakował ówczesne władze.

Ks. Kądziela odpowiada za oprawę muzyczną Liturgii. Początkowo pierwsze skrzypce grała schola klerycka pod jego kierunkiem. – Mieliśmy problemy z pieśniami, bo o nie pytał cenzor. A śpiewaliśmy dość wyraziste – mówi duchowny. – Gdy ludzie, i cenzorzy, słyszeli: „Słuchaj, Jezu, jak Cię błaga lud,/ Słuchaj, słuchaj, uczyń z nami cud” albo: „Z tej biednej ziemi”, wiedzieli, o co chodzi. To były pierwsze pieśni, które popłynęły, jak dobrze pamiętam, w czasie Mszy św. przez radio.

Był świadkiem historii

Dlaczego prymas Wyszyński wybrał akurat tę, a nie inną świątynię? Z kilku powodów. Położona jest w centrum Warszawy, ma niezłą akustykę, dobre organy, a poza tym transmitowano już z niej Msze św. krótko po wojnie, do czasu zaostrzenia polityki wobec Kościoła. Ważne były ranga historyczna i przeszłość tego miejsca, wypełnionego pamiątkami po wielkich Polakach (są tu m.in. serca Fryderyka Chopina i Władysława Reymonta).

Reklama

Kościół był świadkiem historii Polski. W marcu 1861 r. Krakowskim Przedmieściem przeszła wielka manifestacja patriotyczna po zabiciu przez Rosjan tzw. Pięciu Poległych. W czasie powstania styczniowego tuż obok świątyni dokonano nieudanego zamachu na Fiodora Berga, rosyjskiego namiestnika, i spalenia przez Rosjan fortepianu Chopina. Księża misjonarze, prowadzący parafię, przechowywali archiwum powstańcze, czego skutkiem była kasata zgromadzenia.

W czasie wojny polsko-bolszewickiej trwały tu nieustanne modły o zwycięstwo, w których brał udział m.in. nuncjusz apostolski w Polsce Achille Ratti, późniejszy Pius XI. Tu trwały też jedne z najbardziej zaciętych walk Powstania Warszawskiego, a kościół przechodził z rąk do rąk. Wreszcie w 1968 r. był on świadkiem tzw. wydarzeń marcowych. „Widział” pogrzeby wielkich, m.in.: Stanisława Moniuszki, Antoniego Edwarda Odyńca, Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury, Józefa Piłsudskiego, Marii Rodziewiczówny, Jana Kiepury, Karola Szymanowskiego, Pawła Jasienicy, Stefana Kisielewskiego i Ignacego Paderewskiego.

Największa parafia

Ks. Zygmunt Berdychowski nie dziwi się, że nazywają go proboszczem największej parafii. – Coś w tym jest, bo w naszych Eucharystiach uczestniczy się w różnych miejscach na świecie – mówi. – Może nie są to prawdziwi parafianie, ogromna większość słucha kazań przez radio i Internet, ale wszyscy należą do naszej wspólnoty.

Wspólnotę radiosłuchaczy nazywają świętokrzyską, tak jak kazania wygłaszane w kościele Świętego Krzyża w każdą niedzielę i święta, regularnie publikowane w formie książkowej pt. „Świętokrzyskie kazania radiowe” (nazwane tak dla odróżnienia od tych średniowiecznych, spisanych na pergaminie i pieczołowicie przechowywanych w Bibliotece Narodowej). Nazbierało się już 27 tomów.

Nie ma ich tyle, ile było Mszy św. radiowych, w pierwszym tomie zmieszczono kazania z kilku lat. – Na początku nikt nie wiedział, jak długo te Msze św. będą transmitowane, wszyscy się cieszyli, że są, ale nikt nie myślał o wydawaniu kazań. Dlatego pierwszy tom obejmuje kilka lat. Teraz kazania są wydawane na bieżąco, wychodzą co roku – mówi ks. Berdychowski.

2015-09-08 12:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Parafia wielu świętych

Niedziela warszawska 26/2016, str. 6-7

[ TEMATY ]

parafia

Witold Dudziński

Krypta z ciałem św. Bonifacego z Tarsu

Krypta z ciałem
św. Bonifacego z Tarsu

Mało kto wie, że bernardyński kościół św. Antoniego z Padwy na Czerniakowie skrywa wiele prawdziwych skarbów. A największy to trumna z ciałem św. Bonifacego z Tarsu

Nie tylko laik mógłby odnieść wrażenie, że warszawska parafia św. Bonifacego z Tarsu jest pełna świętych. Oprócz jej patrona, obecni są tu św. Antoni z Padwy, patron zabytkowego barokowego kościoła i św. Jan z Dukli, patronujący nowemu kościołowi. – Czasami ludzie z zewnątrz mają kłopot z rozpoznaniem poszczególnych świętych – przyznaje o. Hadrian Kamas, wikariusz parafii. Parafianie takich kłopotów nie mają.

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II kanonizował siostrę Faustynę Kowalską 30 kwietnia 2000 roku.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję