Reklama

Niedziela Małopolska

Rok po powodzi – pomoc trwa

Do września 2025 roku Caritas Archidiecezji Krakowskiej wydała na pomoc powodzianom ok. 5,9 mln zł. Mimo upływu roku od katastrofy wciąż systematycznie wspiera poszkodowanych.

2025-09-19 23:45

Archiwum Caritas Kraków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzięki zaangażowaniu darczyńców i wolontariuszy wsparcie obejmowało zarówno doraźną pomoc żywnościową i rzeczową, jak i finansowanie remontów domów oraz zakup wyposażenia, które umożliwiało powrót do normalności.

Pomoc od pierwszego dnia powodzi

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

We wrześniu 2024 roku południowo-zachodnią Polskę dotknęła gwałtowna powódź, która spowodowała liczne zniszczenia. Już 15 września abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, zdecydował o przekazaniu pół miliona złotych na najpilniejsze potrzeby poszkodowanych poprzez Caritas Archidiecezji Krakowskiej i Arcybractwo Miłosierdzia. W parafiach archidiecezji zorganizowano zbiórkę pieniężną, która przyniosła ponad 7 mln zł. Decyzją metropolity krakowskiego pomoc miała trafić bezpośrednio do poszkodowanych.

Caritas Archidiecezji Krakowskiej pozostawała w stałym kontakcie z Caritas diecezjalnymi w Świdnicy, Opolu, Legnicy i Bielsku-Białej, koordynując pomoc i odpowiadając na bieżące potrzeby. Z czasem krakowska Caritas skupiła się na pomocy na terenie diecezji świdnickiej. Od pierwszych dni kupowano i dostarczano wodę pitną, żywność, środki czystości, chemię gospodarczą, narzędzia do sprzątania, agregaty prądotwórcze, osuszacze oraz pościel, kołdry, koce, poduszki, ręczniki, wyposażenie kuchni: komplety garnków, kubków, talerzy, sztućców, sprzęt AGD (pralki, lodówki, kuchenki).

Reklama

Z czasem organizowano również zakup materiałów budowlanych, opału, pieców CO oraz elementów wyposażenia domów. Ważnym aspektem były akcje „Paczka dla powodzian” i „Dzieci dzieciom” - zbiórka przyborów szkolnych zorganizowana przez Szkolne Koła Caritas dla szkoły w Lewinie Brzeskim oraz dystrybucja żywności w ramach unijnego programu FEPŻ. Przekazywaliśmy też powodzianom otrzymane darowizny rzeczowe, np. buty.

Otwarta klauzura i praca w terenie

W pomoc aktywnie włączyły się siostry klaryski w Kłodzku, które otworzyły swój oszczędzony przez wodę klasztor i wraz z wolontariuszami zajmowały się dystrybucją darów i zakupem niezbędnych rzeczy.

- Otwarcie zewnętrznej strony naszego klauzurowego klasztoru na czas pomocy powodzianom było nowym, wyjątkowym bardzo pięknym, ale zarazem trudnym dla nas przeżyciem – wspomina ksieni klasztoru, s. Rafaela Sosnowska. Dodaje: - Zdarzało się, że po dniu pracy zamykałam klasztor o 23.00 i biegłam na adorację do 1 rano. Jednak wiedziałyśmy, że inni nie mają nawet gdzie się położyć. Otworzyło to bardzo nasze serca. Korytarze klasztoru szybko napełniły się darami, a siostry okazały się znakomicie zorientowane z ludzkich problemach.

Ważnym partnerem była także Fundacja „Człowiekowi Człowiek”. Dzięki dobrej współpracy z lokalnymi wolontariuszami i proboszczami z poszkodowanych miejscowości pomoc była celowana i odpowiadała na konkretne potrzeby rodzin.

Reklama

- Caritas odegrała tu rolę absolutnie kluczową. Z jednej strony zapewniała zaplecze organizacyjne i finansowe, pokrywając koszty zakupu niezbędnych materiałów, z drugiej – obdarzyła mnie ogromnym zaufaniem, pozwalając działać elastycznie i samodzielnie – mówi pochodzący z Moszczanki Paweł Kozakiewicz, pracownik Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania UJ, który zaangażował się w pomoc powodzianom. Zaznacza: - Ta swoboda działania była bezcenna, ponieważ pozwoliła uniknąć wielu krępujących sytuacji dla osób poszkodowanych i sprawiła, że pomoc trafiała tam, gdzie była naprawdę potrzebna. W praktyce oznaczało to nie tylko szybszą i skuteczniejszą reakcję, ale także poczucie godności i bezpieczeństwa dla tych, którzy znaleźli się w dramatycznych okolicznościach. Patrząc z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że ta współpraca pokazała, jak wielkie znaczenie ma połączenie zaufania, lokalnej wiedzy i profesjonalnego zaplecza organizacyjnego. To właśnie dzięki tej synergii udało się dotrzeć do wielu osób, które bez takiego wsparcia mogłyby pozostać same w obliczu tragedii”.

- Ludzie nabierali zaufania, kiedy słyszeli, że jestem wolontariuszką z Caritas – wspomina Marta Jurek z Kłodzka. Opowiada: - Odwiedzaliśmy rodziny, robiliśmy wywiady, często okraszone łzami. Przygotowywaliśmy zapotrzebowanie. Po ustaleniu i zweryfikowaniu potrzeb zamawialiśmy potrzebne do remontu materiały, a Caritas opłacała faktury. Na początku człowiek się uczył różnych rzeczy. Zdarzyło się nam trafić na rodzinę, która chciała złote szczotkowany krany. Ale nauczyliśmy się radzić sobie w takich sytuacjach.

Nie przestajemy działać

- Co jest najważniejsze? Wiemy, że pomoc trafiła do potrzebujących. Pozostało poczucie wspólnoty. Tragedia zbliżyła ludzi. Lepiej się znamy, bardziej sobie pomagamy. Ale dużo jeszcze przed nami. Wiele rodzin przeszło naprawdę dużo. Pojawiły się choroby. Nie przestajemy działać – podkreśla Marta Jurek, wolontariuszka z Kłodzka.

Caritas organizowała nie tylko pomoc materialną, lecz także wsparcie psychiczne i duchowe. Ośrodek w Zakrzowie przyjął turnusy wytchnieniowe z terenów popowodziowych. Paulina Solarz-Śliwowska, koordynator pomocy w Trzebieszowicach, podkreśla, jak ważne było to dla powodzian: - W ciągu zaledwie sześciu miesięcy z tej formy wsparcia skorzystało prawie 300 osób – seniorów, dorosłych oraz rodzin z dziećmi. Mogli oni choć na chwilę oderwać się od trudnych wspomnień, odpocząć i zregenerować siły.

Reklama

Do września 2025 roku Caritas Archidiecezji Krakowskiej wydała na pomoc powodzianom ok. 5,9 mln zł. Mimo upływu roku od katastrofy wciąż systematycznie wspiera poszkodowanych. - Niektórzy ciągle mieszkają w kontenerach, niektórzy się pospieszyli, chcieli wejść do domów na Boże Narodzenie, a teraz okazuje się, że jednak trzeba będzie tynki zbijać, bo wilgoć. Przed nami jeszcze remonty 2 domów i zakup opału na zimę – podkreśla ks. Krzysztot Pełech, proboszcz parafii św. Mikołaja w Radochowie. I podkreśla: - Już wszyscy się wycofali. Tylko krakowska Caritas jeszcze nam pomaga.

Wyrażamy gorącą wdzięczność zarówno darczyńcom, jak i wolontariuszom, których wysiłek i ofiarność pozwalają kontynuować działania na rzecz powodzian.

Powiedzieli o współpracy z nami:

Dr Paweł Kozakiewicz, pracownik Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania UJ oraz Polsko-Amerykańskiej Szkoły Biznesu PK: Powódź obejmowała Śląsk Opolski i Dolny Śląsk. To moje rodzinne strony. Pojechałem do taty i sióstr do Moszczanki na odpust parafialny i to był właśnie ten weekend. Dlatego byłem na miejscu w trakcie powodzi.

Rok temu byłem rzecznikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, dzięki czemu doskonale znałem wielu dziennikarzy z redakcji ogólnopolskich. Będąc w Moszczance na bieżąco udostępniałem informacje o sytuacji powodziowej w tych okolicach na swoich mediach społecznościowych, przekazywałem te informacje mediom. Bardzo dużo osób - widząc moje relacje - dzwoniło i pytało, jak mogą pomóc, gdzie przelać pieniądze. Chcieli mieć gwarancję, że trafią one do naprawdę potrzebujących, a nie żerujących na ludzkim nieszczęściu. Ja osobiście nie mogłem przyjmować wpłat, dlatego skontaktowałem się z krakowską Caritas.

Reklama

Doświadczenie niesienia pomocy powodzianom w 2024 roku było dla mnie głęboką lekcją pokory i współodpowiedzialności. Dzięki informacjom przekazywanym przez sąsiadów, znajomych i samych poszkodowanych mogłem wskazywać osoby, które szczególnie potrzebowały wsparcia – także te, które z różnych powodów nie miały odwagi lub umiejętności, by samodzielnie zwrócić się o pomoc. Zrozumiałem, że za każdym dramatem kryje się nie tylko zniszczony dom czy gospodarstwo, lecz także poczucie bezradności i lęk o przyszłość.

Caritas odegrała tu rolę absolutnie kluczową. Z jednej strony zapewniała zaplecze organizacyjne i finansowe, pokrywając koszty zakupu niezbędnych materiałów, z drugiej – obdarzyła mnie ogromnym zaufaniem, pozwalając działać elastycznie i samodzielnie. Ta swoboda działania była bezcenna, ponieważ pozwoliła uniknąć wielu krępujących sytuacji dla osób poszkodowanych i sprawiła, że pomoc trafiała tam, gdzie była naprawdę potrzebna. W praktyce oznaczało to nie tylko szybszą i skuteczniejszą reakcję, ale także poczucie godności i bezpieczeństwa dla tych, którzy znaleźli się w dramatycznych okolicznościach. Patrząc z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że ta współpraca pokazała, jak wielkie znaczenie ma połączenie zaufania, lokalnej wiedzy i profesjonalnego zaplecza organizacyjnego. To właśnie dzięki tej synergii udało się dotrzeć do wielu osób, które bez takiego wsparcia mogłyby pozostać same w obliczu tragedii.

Dzięki temu, że pochodzę z terenów objętych powodzią, dotarliśmy do naprawdę potrzebujących, a pomoc była konkretna. Rozmawiałem z poszkodowanymi rodzinami, pytałem o sprzęt, jaki jest im potrzebny - co pozwoliło im otrzymać to, czego naprawdę potrzebowali. Listę rodzin i zapotrzebowania wysyłałem do Caritas do akceptacji, zamawiałem sprzęty, koordynowałem dostawę. Caritas opłacała rachunki, a sprzęt trafiał do ludzi. To było wspaniałe...

Reklama

W podejściu Caritas była też szczególna troska o godność poszkodowanych ludzi. To często jest pomijane w pomocy. Bo to nie zawsze jest tak, że w obliczu utraty wszystkiego, każdy zamiennik zrekompensuje stratę. W naszej pomocy uwzględniliśmy realne potrzeby tych ludzi, dzięki czemu zakupione sprzęty nie są tylko łatą pomiędzy katastrofą a możliwością zakupienia potrzebnego realnie sprzętu, ale faktycznym spełnieniem potrzeb ofiar powodzi. Oczywiście zachowywaliśmy w tym zdrowy rozsądek, nie chodziło o spełnianie zachcianek, ale o odpowiedzialne uzgadnianie faktycznych potrzeb.

Nie zapomnę rozmowy z panią, która odmówiła przyjęcia pomocy z innego miejsca, ponieważ to, co miała otrzymać mogłoby przydać się innym, ale nie spełniało jej potrzeb. Chodziło o to, że utrzymywała się z pieczenia ciast. Otrzymała propozycję nowego piekarnika, ale takiego zwykłego, który dla niej byłby bezużyteczny. Nie chciała być niewdzięczna, ale żeby mogła samodzielnie stanąć na nogi musiała mieć większy piekarnik. Tylko rozmowa pozwoliła na rozpoznanie tak specyficznych potrzeb. Kupiliśmy jej ten piekarnik, dzięki czemu szybko sama zaczęła sobie radzić i pozostałe sprzęty zakupiła już sama.

Dlatego tak cenię sobie postawę Caritas. Nie potraktowaliście nas masowo, ale mądrze. To był zupełnie inny wymiar pomocy. Taka pomoc jest najskuteczniejsza i najmądrzejsza.

Ks. Krzysztot Pełech, proboszcz parafii św. Mikołaja w Radochowie: - 15 września w naszym kościele obchodziliśmy Dzień Wdzięczności. Zebraliśmy się na Mszy świętej za darczyńców, ofiarodawców, służby – wszystkich, którzy nam pomagali podczas powodzi. Także za krakowską Caritas, która była z nami na samym początku, przez cały rok i jest teraz, kiedy właściwie już wszyscy się wycofali. Tylko krakowska Caritas jeszcze nam pomaga.

Reklama

Potrzebna była pomoc w pracach remontowych, piece do centralnego ogrzewania, instalacje, zakup węgla. Niektórzy ciągle mieszkają w kontenerach, niektórzy się pospieszyli, chcieli wejść do domów na Boże Narodzenie, a teraz okazuje się, że jednak trzeba będzie tynki zbijać, bo wilgoć. Przed nami jeszcze remonty 2 domów i zakup opału na zimę. Poszkodowani byli też na turnusie wytchnieniowym w Ośrodku Caritas w Zakrzowie, była to wielka pomoc i psychiczne oderwanie się od kataklizmu powodzi.

Odsłoniliśmy tablicę pamiątkową, tablicę wdzięczności. Staram się kłaść nacisk na to, żeby parafianie nie zamykali się w sobie. Żeby nie myśleli tylko, że zostali pokrzywdzeni, ale widzieli, jak wiele otrzymali.

Niedawno wysłaliśmy pomoc do poszkodowanych, kiedy spaliły się mieszkania w Ząbkach. Przypomnieliśmy sobie, że była u nas OSP z Ząbek i nam pomagali. Bardzo się ucieszyłem, że udało się to zorganizować, że mogliśmy się zrewanżować.

S. Rafaela Sosnowska, mniszka klaryska od Wieczystej Adoracji, Kłodzko:

- Otwarcie zewnętrznej strony naszego klauzurowego klasztoru na czas pomocy powodzianom było nowym, wyjątkowym bardzo pięknym, ale zarazem trudnym dla nas przeżyciem. Dwie delegatki naszej wspólnoty zakonnej podjęły się tej posługi dla dobra powodzian Kotliny Kłodzkiej. Początkiem tej pomocy była prośba o. gwardiana Ignacego Szczytowskiego OFM z klasztoru z Kłodzka, który po raz kolejny doświadczył powodzi, by przechować ich sprzęty i odbierać przywożone dla nich dary, następnie sortować i w miarę potrzeby zaopatrywać powodzian.

Z czasem tę pomoc w części przejął wolontariat Ojców Franciszkanów. Zgłaszających się powodzian było coraz więcej. Tragedia tych ludzi z każdym dniem odsłaniała ich niemoc, rozpacz, bezsilność i potrzebę często podstawowych rzeczy niezbędnych do funkcjonowania.

Reklama

W tym czasie Opatrzność Boża przyszła nam z bardzo wielką pomocą poprzez Caritas Kraków. Dzięki ogromnej życzliwości i empatii pracowników Caritas nie zamknęłyśmy furty przed potrzebującymi powodzianami. Jako siostry klauzurowe w miarę możliwości chciałyśmy w tym czasie zachować charakter naszego powołania. Zaproponowałyśmy kilku znajomym osobom współpracę w wolontariacie. Mimo rodzinnych obowiązków chętnie zgodzili się na współpracę z Caritas Kraków. Zdarzało się, że po dniu pracy zamykałam klasztor o 23.00 i biegłam na adorację do 1 rano. Jednak wiedziałyśmy, że inni nie mają nawet gdzie się położyć. Otworzyło to bardzo nasze serca.

Konkretna, praktyczna pomoc zbudowała bardzo dużo dobra na płaszczyźnie duchowej: m.in. zaufania, otwartości na drugiego człowieka i wspaniałomyślności. Efekt pomocy Caritas można oglądać w remontowanych mieszkaniach, kuchniach i łazienkach zaopatrzonych w niezbędne sprzęty AGD i akcesoria sanitarne, czy w opale w miesiącach zimowych. Jednak największy efekt tej współpracy można odczytać na twarzach naszych powodzian. Wiedzą, że Pan Bóg czuwa nad nimi poprzez tych, którym zależy ich na dobru. Odzyskali nadzieję na lepsze jutro!

Marta Jurek, wolontariuszka z Kłodzka: - Zaraz po powodzi do klasztoru Franciszkanów zaczęły napływać transporty z darami. Pomagałam przez kilka dni segregować dary, potem zostałam skierowana do Sióstr Klarysek, bo tam można było przechowywać żywność. U Franciszkanów wszystko było zalane.

Na początku rozwoziliśmy busem żywność do wiosek. Potem zorientowaliśmy się, że ci, którzy mieli zalane domy nie mają nawet czasu, żeby pójść po pomoc do jakiegoś punktu wydawania darów, bo sprzątają po powodzi, że trzeba iść do nich do domów rozmawiać. W pierwszej kolejności jechaliśmy tam, gdzie były dzieci i osoby starsze. Przekazywaliśmy żywność, spisywaliśmy zapotrzebowanie: naczynia, sztućce, kołdry, ręczniki. Dawaliśmy znać siostrom, co jest potrzebne. Widać było u kogo była powódź, wszędzie było błoto: ubłocone buty, auta.

Reklama

Siostry były bardzo skrupulatne w tym, co robiły, ale ruch był jak w mrowisku. Pracowały, ale nie było chaosu, był spokój. Przygotowywały paczki dla konkretnych rodzin. Dziennie można było odwiedzić 5 - 6 rodzin. Większość nawet bardzo poważnych spraw była załatwiana w locie, na parkingu, bez zebrań i dyskusji.

Gdy Siostry Klaryski nawiązały współpracę z Caritas Archidiecezji Krakowskiej, nasza ekipa: Daria, Ola, Maciek, Michał, Bartek spotkała się z księżmi dyrektorami krakowskiej Caritas. Ustaliliśmy, jak postępować, jeśli chodzi o remonty. Okazało się, że pomoc krakowskiej Caritas jest na bardzo dużą skalę.

Ludzie nabierali zaufania, kiedy słyszeli, że jestem wolontariuszką z Caritas. Odwiedzaliśmy rodziny, robiliśmy wywiady, często okraszone łzami. Przygotowywaliśmy zapotrzebowanie. Po ustaleniu i zweryfikowaniu potrzeb zamawialiśmy potrzebne do remontu materiały, a Caritas opłacała faktury. Na początku człowiek się uczył różnych rzeczy. Zdarzyło się nam trafić na rodzinę, która chciała złote szczotkowany krany. Ale nauczyliśmy się radzić sobie w takich sytuacjach.

Co jest najważniejsze? Wiemy, że pomoc trafiła do potrzebujących. Pozostało poczucie wspólnoty. Tragedia zbliżyła ludzi. Lepiej się znamy, bardziej sobie pomagamy. Ale dużo jeszcze przed nami. Wiele rodzin przeszło naprawdę dużo. Pojawiły się choroby. Nie przestajemy działać.

Reklama

Paulina Solarz-Śliwowska, koordynator pomocy w Trzebieszowicach: - Będąc wolontariuszką i koordynatorką pomocy w miejscowości Trzebieszowice, w gminie Lądek-Zdrój, która szczególnie mocno ucierpiała w wyniku powodzi we wrześniu 2024 roku, pragnę z całego serca podziękować Caritas Archidiecezji Krakowskiej za ogromne wsparcie okazane osobom najbardziej poszkodowanym.

Dzięki udzielonej pomocy finansowej aż 28 rodzin z Trzebieszowic mogło wyremontować lub wyposażyć swoje domy i mieszkania, a tym samym powrócić do względnej normalności po trudnym czasie życiowej tragedii. Caritas Archidiecezji Krakowskiej zakupiła dla powodzian m.in. materiały budowlane i wykończeniowe, sprzęt AGD, meble, wyposażenie kuchni i łazienek, piece centralnego ogrzewania, grzejniki oraz inne artykuły pierwszej potrzeby. Co niezwykle istotne – pomoc była udzielana bezpośrednio i elastycznie, zawsze zgodnie z realnymi i aktualnymi potrzebami rodzin.

Ogromnym wsparciem, nie tylko materialnym, ale i duchowym, okazały się również wyjazdy do Ośrodka Wczasowo-Rekolekcyjnego im. Jana Pawła II w Zakrzowie, organizowane dzięki wielkiemu zaangażowaniu ks. kan. Łukasza Ślusarczyka i ks. kan. Mariusza Słoniny.

Reklama

Już w grudniu rozpoczęliśmy bezpłatne wyjazdy dla osób z gmin Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój oraz gminy wiejskiej Kłodzko. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy z tej formy wsparcia skorzystało prawie 300 osób – seniorów, dorosłych oraz rodzin z dziećmi. Mogli oni choć na chwilę oderwać się od trudnych wspomnień, odpocząć i zregenerować siły. Caritas Archidiecezji Krakowskiej zadbała o transport, noclegi, wyżywienie oraz bogaty program atrakcji. Te wyjazdy, połączone z gościnnością Ośrodka w Zakrzowie, pyszną kuchnią i doskonałymi warunkami pobytu, dały wielu osobom nową nadzieję i wiarę, że – mimo tragedii – jesteśmy w stanie podnieść się i odbudować swoje życie.

Z całego serca dziękujemy Caritas Archidiecezji Krakowskiej za okazaną pomoc, a także wszystkim Pracownikom Ośrodka w Zakrzowie za serdeczną gościnę i troskę o każdego uczestnika.

Pomoc Caritas była dla powodzian nieoceniona. Trudno znaleźć słowa, które w pełni oddałyby wdzięczność i ogrom dobra, jakiego doświadczyły rodziny dotknięte kataklizmem. Dzięki Wam wiele osób odzyskało poczucie bezpieczeństwa i otrzymało szansę na nowe życie, pomimo dramatycznych doświadczeń.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości

2025-09-18 09:34

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości. Jezus uczy, że kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.

Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
CZYTAJ DALEJ

Matka Boża Płacząca

[ TEMATY ]

#NiezbędnikMaryjny

La Salette

Adobe Stock

Jest rok 1846. Francja przechodzi poważny kryzys, epokę fermentu i zmian społecznych. Kraj przeżywa najpierw rewolucję, czasy napoleońskie, wreszcie lata nędzy. Rodzi się moda na racjonalizm i krytykę Kościoła. W wielu miejscach z wolna zanika wiara.

Nawet najzdrowsze zdawałoby się środowiska – wsie – tracą swą tożsamość i wyrzekają się swoich tradycji. W Corps ludzie żyją tak, jakby Boga nie było. Tam właśnie mieszkała Melania Calvat (lub Mathieu). W 1846 r. miała czternaście lat. Tam żył też jedenastoletni Maksymin Giraud. Choć oboje mieszkali w tej samej parafii, La Salette, pierwszy raz spotkali się dopiero na dwa dni przed objawieniem się Matki Najświętszej. Nic dziwnego, byli tak różni, że nawet gdyby się gdzieś zobaczyli, nie zauważyliby swojej obecności.
CZYTAJ DALEJ

Relikwie św. Carlo Acutisa dotarły do Korei Południowej

2025-09-20 13:31

[ TEMATY ]

św. Carlo Acutis

Joanna Łukaszuk-Ritter

Relikwie św. Karola Acutisa przybyły do Korei Południowej i zostały umieszczone w kaplicy Komitetu Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży w Seulu. Młodzi wierzą, że niedawno kanonizowany nastolatek z Włoch stanie się ich szczególnym patronem i przewodnikiem podczas ŚDM 2027.

W środowy wieczór do kaplicy Komitetu Organizacyjnego ŚDM w Seulu uroczyście wprowadzono relikwie św. Karola Acutisa. Od tej chwili młodzi mogą się modlić i powierzać Panu swoje intencje za wstawiennictwem niedawno kanonizowanego „Bożego influencera”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję