Reklama

Prosto i jasno

Prosto i jasno

Ewakuacja, czyli kompromitacja

Na pomoc ze strony obecnej ekipy rządowej nie można liczyć, bo przyjdzie albo za późno, albo nie w takiej formie, jaka się należy.

Niedziela Ogólnopolska 3/2015, str. 38

[ TEMATY ]

polityka

Ukraina

Marcin Żegliński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na początku grudnia ub.r. premier Ewa Kopacz ogłosiła plany ewakuacyjne Polaków z Donbasu, ze Wschodu Ukrainy: obiecała ok. 200 osobom, że do końca 2014 r. będą w ojczyźnie. Nasi rodacy najzwyczajniej w to uwierzyli, zaczęli się szykować do wyjazdu: pozwalniali się z pracy, wyrobili dokumenty, sprzedali majątki, a za pozyskane pieniądze kupili rzeczy na podróż do Polski. I co? I nic. Połowa stycznia 2015 r., w Donbasie czy Ługańsku sroga zima, wokoło wybuchy bomb, strzelanina na ulicach, życie w ciągłym zagrożeniu... Polskie MSW i MSZ zapewniają, że ewakuacja na pewno się odbędzie. Co jednak w kontekście takiego blamażu władz myślą o naszym państwie jej przyszli obywatele?

Na pytanie, dlaczego w planowanym terminie nie przeprowadzono ewakuacji, konsul z Charkowa wyjaśnia, że niespodziewanie zbyt wiele osób nieposiadających Karty Polaka zgłosiło się do wyjazdu. Takie tłumaczenie nie wytrzymuje krytyki. W końcu zarówno konsulowie, jak i działacze polonijni orientują się, że widzą kogoś po raz pierwszy w życiu (można było tylko wyznaczyć dla nich późniejsze terminy ewakuacji). Innym wytłumaczeniem stale odsuwanego terminu ewakuacji była rzekomo obawa przed zamachem terrorystycznym, np. podłożeniem bomby pod autobus z Polakami. I to wyjaśnienie jest wykrętem, ponieważ o ewakuacji Polaków nie wiedzieli już tylko ślepi i głusi (komunikaty na ten temat były podawane publicznie do wiadomości).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jeszcze inne tłumaczenie, propagandowe, podpowiadają dziennikarze, wskazując na zaplanowaną w połowie stycznia wizytę premier Ewy Kopacz na Ukrainie. Wtedy miałaby odbyć się ewakuacja Polaków ze wschodu Ukrainy. Gdyby tak faktycznie zaplanowano, to Polacy byliby przedmiotem politycznej gry, którą prowadzi rząd w Warszawie. Zapewne premier – jak troskliwa matka – zapewniłaby wszystkich, że przyleciala po Polaków, aby zabrać ich do ojczyzny. A ich blisko miesięczne oczekiwanie w strachu – kogo to u nas obchodzi!

Reklama

Ta ostatnia hipoteza jest bliska prawdy, ponieważ w ostatnich dniach do Charkowa udali się dodatkowi konsulowie, aby – co prawdopodobne – dopilnować ewakuacji. O jaką grupę osób chodzi? Według danych MSZ, przed wybuchem konfliktu w regionie Donbasu żyło ok. 4 tys. osób polskiego pochodzenia; większość z nich opuściła zagrożone tereny. Pozostało jeszcze ok. 400 osób, z tego połowa zdecydowała się na ewakuację. Ci, którzy pozostaną, mają znajdować się pod opieką MSZ: będą otrzymywać zapomogi w wysokości 200 dolarów.

A co czeka tych, którzy przybyli do Polski lub jeszcze przybędą? Minister Teresa Piotrowska zapowiedziała, że podczas trzech pierwszych miesięcy osoby ewakuowane mają zostać zakwaterowane w przeznaczonym dla nich ośrodku; będą uczestniczyć w kursach językowych i adaptacyjnych. Dzieci mają zostać objęte obowiązkiem szkolnym. W drugim etapie, zaplanowanym na kolejne trzy miesiące, ewakuowani będą przygotowywani do przeniesienia na miejsca stałego pobytu. Mają mieć możliwość uczestniczenia w kursach zawodowych. Jak powiedziała minister, prowadzone są już rozmowy z wojewodami i samorządowcami na temat usamodzielnienia tych osób po 6 miesiącach pobytu w ośrodku. Na tyle pozwala ustawa o Karcie Polaka.

Sprawa ewakuacji okazała się jedną wielką kompromitacją państwa polskiego, zarówno pani premier, jak i prezydenta. Pojawia się pytanie: skoro nie potrafiliśmy sprawnie przeprowadzić tak małej sprawy, jak ściągnięcie do kraju 200 osób, to jak wyglądałaby nasza sytuacja podczas poważniejszego kryzysu, nie daj Boże konfliktu na większą skalę u nas czy w pobliżu naszych granic!

Przykro o tym pisać i mówić, ale wniosek z tej sprawy jest tylko jeden: na pomoc ze strony obecnej ekipy rządowej nie można liczyć, bo przyjdzie albo za późno, albo nie w takiej formie, jaka się należy.

2015-01-13 15:18

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Mokrzycki nadal przewodniczącym Konferencji Episkopatu Ukrainy

[ TEMATY ]

Ukraina

abp Mieczysław Mokrzycki

Jarosław Ciszek

Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy na drugą kadencję pozostał metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki – powiedział KAI biskup charkowsko-zaporoski Marian Buczek, którego kolejny raz wybrano na sekretarza Konferencji. Z kolei jej wiceprzewodniczącym został wybrany abp Piotr Malczuk, ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej. Wyborów dokonano na XLII posiedzeniu konferencji episkopatu, które odbyło się 15 listopada w Wyższym Seminarium Duchowym w Brzuchowicach k. Lwowa.

CZYTAJ DALEJ

List pasterski z okazji jubileuszu diecezji lubuskiej

2024-04-25 16:00

[ TEMATY ]

jubileusz

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

List Pasterski

diecezja lubuska

Karolina Krasowska

bp Tadeusz Lityński

bp Tadeusz Lityński

Bp Tadeusz Lityński skierował do diecezjan list pasterski z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Poniżej publikujemy pełną treść słowa Biskupa Diecezjalnego, które w kościołach i kaplicach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej zostanie odczytane w niedzielę 28 kwietnia 2024.

Drodzy Diecezjanie, Bracia i Siostry,

CZYTAJ DALEJ

Najpierw wołanie, później powołanie

2024-04-25 23:30

ks. Łukasz Romańczuk

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Egzamin dojrzałości i ósmoklasisty coraz bliżej. O dary Ducha Świętego i pomyślność na czas pisania matur modlili się uczniowie szkół średnich i ci, kończący “podstawówkę”. Była to także okazja do wysłuchania konferencji o. bpa Jacka Kicińskiego CMF.

Z racji tego, że modlitwa ta odbywała się w czasie Tygodnia Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, konferencja dotyczyła rozeznawania powołania i swojej drogi życiowej. Przede wszystkim bp Jacek wskazał młodym, że w rozeznawaniu ważne jest słuchanie głosu Pana Boga.- Powołanie dzieje się w wołaniu. Najpierw słyszymy wołanie, a potem dokonuje się powołanie. Jezus woła każdego z nas po imieniu - mówił biskup, dodając, że to od człowieka zależy, czy ten Boży głos będzie słyszalny. Ta słyszalność dokonuje się w momencie, kiedy otworzy się uszy swojego serca. - Uczniowie przechodzili szkołę wiary. Mieli momenty zwątpienia. Na początku były wokół Niego tłumy, ale z czasem grupa ta zaczęła topnieć, bo zaczął wymagać. I zapytał Piotra: „Czy i wy chcecie odejść?”. Wszystko zaczyna się od słowa i w tym słowie się wzrasta - przekonywał bp Jacek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję