Reklama

Niedziela w Warszawie

Najbardziej znani, najbardziej lubiani

Są w Warszawie księża, którzy przyciągają tłumy wiernych. Ludzie potrafią przejechać dziesiątki kilometrów, by posłuchać ich kazania

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ci którzy są teraz w czyśćcu oddaliby wszystko, aby wrócić do kościoła na jedną spowiedź. Niestety dla nich jest już za późno, ale my mamy to na co dzień – mówi ks. dr Piotr Pawlukiewicz do tłumu wiernych w kościele św. Anny. – To jest tak, jak z klasówką w szkole, gdy po oddaniu kartki pytamy profesora, jak należało rozwiązać równanie. Wówczas mówimy: No jasne, ale proste; kurcze, że ja na to nie wpadłem. Profesorze, czy mogę na jedną chwileczkę swoją kartkę... Niestety, jest już za późno – mówi do zasłuchanego tłumu ks. Pawlukiewicz. – Dla was mam jednak dobrą wiadomość. Nie jest za późno, kartkówki są jeszcze nie zebrane. Co więcej, można podpowiadać i ściągać. Można szukać odpowiedzi w książkach, patrzeć jak rozwiązali swoje zadanie święci, słuchać kazań, rozmawiać z księżmi i przyjaciółmi. Zachęcam was, abyście ściągali jak najwięcej.

Kaznodziejski talent

Ks. Piotr Pawlukiewicz jest fenomenem. Można powiedzieć, że jest jednoosobową „firmą” homiletyczną o renomie ogólnopolskiej. Praktycznie nie ma miasta w naszym kraju, gdzie nie głosiłby już kazań, czy rekolekcji. Jego homilie można znaleźć na niezliczonych stronach internetowych i profilach facebookowych. Popularnością przerasta nie tylko innych kapłanów, ale także wielu warszawskich profesorów. Gromadzi bowiem tłumy nie tylko w kościołach, ale także w największych aulach akademickich. – On ma wielki talent przepowiadania Słowa Bożego – podkreśla ks. Bogusław Kowalski, proboszcz katedry warszawsko-praskiej oraz przyjaciel ks. Pawlukiewicza. – Sztuką jest mówienie w taki sposób, by nie nużyć słuchaczy. Homilie Piotrka są dowodem na to, że Pan Bóg nie jest nudziarzem – mówi ks. Kowalski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Majowa konferencja zorganizowana przez Akademickie Stowarzyszenie Katolickie „Soli Deo” zgromadziła ok. 1000 osób. – A ostatnio do Auditorium Maximum przyszło 700 młodych mężczyzn – podkreśla Bartłomiej Gortych, prezes „Soli Deo”. – Ks. Pawlukiewicz mówi zrozumiałym i obrazowym językiem, który trafia do młodych ludzi. On pokazuje, że Jezus Chrystus nie jest tylko postacią sprzed 2000 lat, ale ma nam wiele do powiedzenia tu i teraz. Jest mistrzem budowania ciekawej narracji, anegdot i humoru, ale zawsze stawia przed nami trudne wymagania moralne.

Reklama

Ks. Pawlukiewicz bez wątpienia jest najbardziej znanym kaznodzieją w Warszawie. Nie jest jednak jedynym kapłanem, który przyciąga wiernych spoza swojej parafii. – Homilie ks. Bogusława Kowalskiego także cieszą się szczególnym uznaniem. Na jego Msze św. do praskiej katedry przyjeżdżają specjalnie ludzie z okolic, a także z parafii, w których niegdyś posługiwał – mówi Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej.

Dobra, komunikatywna i trafiająca do człowieka homilia jest częścią duszpasterskiego sukcesu. Tak było od zawsze. Na kazania głoszone przez bł. Władysława z Gieleniowa, czy ks. Piotra Skargi także przychodziły tłumy wiernych z całej okolicy.

– Na Msze św., które odprawia o. Andrzej Sąsiadek OFMConv w Niepokalanowie przyjeżdżają ludzie z Błonia, Sochaczewa, czy Kampinosu. Myślę, że połowa wiernych jest spoza parafii – mówi Tomasz Krzyżak, który mieszka w Niepokalanowie. Swoje grono wiernych dojeżdżających ma także ks. Jan Pałyga ze Skaryszewskiej, czy też o. Marek Sokołowski i o. Wacław Oszajca, którzy mają swoje stałe Msze św. w sanktuarium ojców Jezuitów przy ul. Rakowieckiej.

Kolejnym przykładem niedzielnych wędrówek może być parafia bł. Edwarda Detkensa w Lasku Bielańskim. Choć liczbę jej wiernych można policzyć na palcach, to na Mszach św. w niedzielę jest tłum wiernych.

– Przede wszystkim przyciąga nas osobowość ks. Wojtka Drozdowicza. Za każdym razem, gdy w niedzielę jesteśmy z rodziną na Bielanach, widzę, że ksiądz autentycznie cieszy się z naszej obecności. Na kazaniach nie unika trudnych tematów. Mam wrażenie, że nie boi się mówić tego, co myśli i czym żyje – mówi Mateusz Środoń, który dojeżdża na Bielany z Ochoty. Można więc powiedzieć, że ks. Drozdowicz stworzył parafię personalną. Jest duszpasterzem środowiska ludzi, które przy nim wyrosło, a grono wiernych poszerza się poprzez zwykłą pocztę pantoflową.

Reklama

Renomowana „marka”

W ostatnim czasie zjawisko niedzielnego poszukiwania pięknej liturgii oraz ulubionego kaznodziei, zostało nazwane przez media churchingiem. – Ludzie szukają miejsca, w którym dobrze się czują. Polacy są coraz bardziej wybredni. I myślę, że to zjawisko będzie narastać – mówi ks. dr Wojciech Sadłoń SAC z Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. – Myślę, że nie chodzi tylko o same kazania, czy charyzmatycznych księży, ale także o klimat świątyni, oprawę muzyczną i piękno liturgii.

Pod tym względem renomowaną „marką” na duszpasterskiej mapie stolicy bez wątpienia są ojcowie dominikanie. Od zawsze przyciągali wiernych z całej Warszawy. – Nie mam jakiegoś ulubionego ojca, ale można powiedzieć, że dominikanie zawsze trzymają wysoki standard. Po prostu na ich kazaniach rzadko można się rozczarować – mówi Sebastian Umiński z Bemowa, który w niedzielę często jeździ z rodziną do kościoła św. Jacka przy Freta.

Wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej zadaje sobie jeszcze więcej trudu. Dojeżdża do kościoła św. Dominika na Służewie z Góry Kalwarii. – Przyciąga nas zarówno piękno liturgii, jak i staranie przygotowane kazanie – mówi red. Tomasz Królak. Uważa on, że liturgia wszędzie powinna być piękna, bo przecież odnosi się do rzeczy najważniejszych w życiu każdego chrześcijanina. – Nie oznacza to, że jakoś ostentacyjnie porzucam swoją parafię w każdą niedzielę. Co jakiś czas funduje sobie wycieczkę do dominikanów, aby przeżyć piękno liturgii w innej wspólnocie.

2014-09-03 16:12

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Suchodolski: ŚDM to dotknięcie żywego Kościoła

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

Biuro Prasowe ŚDM

Światowe Dni Młodzieży to dotknięcie żywego Kościoła - powiedział w rozmowie z KAI ks. Grzegorz Suchodolski. Sekretarz generalny Komitetu Organizacyjnego ŚDM wyraził nadzieję, że zbliżające się spotkanie młodych z papieżem wpłynie na rozwój duszpasterstwa młodzieży. Mówi także o aktualnym stanie przygotowań do ŚDM i o tym, czy Franciszek jest znany w polskim Kościele.

Ks. Grzegorz Suchodolski: Od 18 lat, czyli od XII ŚDM we Francji, które odbyły się w roku 1997, jest piękną tradycją, że grupy zagraniczne przyjeżdżają nie tylko na wydarzenia centralne, a więc w to miejsce, w którym będzie także Ojciec Święty, ale uczestniczą w tzw. dniach w diecezjach. Chodzi u to, aby Ewangelia była niesiona młodym przez młodych. Tutaj gospodarzami będą właśnie polskie parafie, i one bardzo dużo mogą na tym skorzystać.

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Papież przypomina heroizm Piusa VII, więźnia Napoleona

2024-04-20 15:58

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

Franciszek przypomniał dziś heroiczną postawę Piusa VII. Za jego pontyfikatu doszło do konfliktu Kościoła z Napoleonem. Papież został nawet uwięziony przez cesarza. Kiedy proponowano mu wolność w zamian za kompromisy, Pius VII stanowczo je odrzucił. Zawsze był oddany Bogu i Kościołowi, nawet za cenę wielkich poświęceń - podkreślił Franciszek.

Ojciec Święty przypomniał tę postać na audiencji dla pielgrzymów z różnych diecezji, z którymi był związany papież Chiaramonti. Podkreślił, że był to człowiek bardzo inteligentny i pobożny. Zgodnie z zaleceniem Pana Jezusa potrafił też być nieskazitelny jak gołąb i przebiegły jak wąż.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję