Anna Cichobłazińska: - Pani Prezes, jak rodziła się Rodzina Katyńska w Częstochowie?
Anna Bielecka: - Rodziny „katyniaków” - oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej internowanych przez Sowietów w 1939 r. zaczęły się oficjalnie spotykać i organizować po 1989 r. Wcześniej nie było to możliwe, a wiele rodzin z obawy o swój los i przyszłość swoich dzieci ukrywało fakt, że bliscy: ojcowie, bracia, mężowie zostali zamordowani na Wschodzie. I nie były to obawy płonne. O czym dzisiaj dobrze wiemy, a osoby zrzeszone w naszym stowarzyszeniu doświadczyły tego na własnej skórze. Pan Stanisław Dreksler, pisząc podanie do szkoły czy pracy, nie ukrywał, że ojciec został zamordowany na Wschodzie. UB połamało mu palce, żeby nie pisał kłamstw. Zamknięto mu drogę do studiów i dobrej pracy. Od kiedy pamiętam, moja babcia mówiła mi, żebym nikomu nie wspominała o dziadku zamordowanym w Katyniu. Upominała, że rodzice mogą mieć kłopoty. Od dzieciństwa nosiłam tę tajemnicę w sobie.
- W jaki sposób rodziny dowiadywały się o śmierci ojców, mężów, synów, braci...?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- O odkryciu przez Niemców w Związku Sowieckim masowych grobów oficerów Wojska Polskiego rodziny dowiedziały się w 1943 r. z „Gońca Częstochowskiego”, gdzie zamieszczono listy zamordowanych w Katyniu. Los pozostałych był nieznany. W komunistycznej Polsce wokół katyńskiego mordu panowała głęboka cisza, a rodziny milczały z obawy przed represjami.
- Po okrągłym stole można już było się do tego przyznać...
- To prawda, ale tę traumę, strach i lęk rodziny nosiły w sobie. Niedawno pochowaliśmy ostatnią wdowę katyńską, 102-letnią Alicję Grabowską, żonę por. Janusza Grabowskiego zamordowanego w Charkowie. Jej sąsiedzi zza ściany do czasu pogrzebu nie wiedzieli, że pani Alicja jest wdową po oficerze zamordowanym w Charkowie.
- To jak wychodziliście z podziemia?
Reklama
- Inicjatorką tworzenia częstochowskiej Rodziny Katyńskiej jest Anna Lechowicz, córka zamordowanego w Katyniu por. Jana Staniewicza. Po ogłoszeniu w „Życiu Częstochowy” przez red. Jana Płoweckiego zaproszenia na spotkanie, zgłosiło się kilkanaście rodzin katyńskich. Działania organizacyjne wsparli częstochowscy historycy: Zbigniew Grządzielski, Kazimierz Marczyk, Jan Pietrzykowski i Andrzej Wasiak. Pierwsze wybory miały miejsce 10 października 1990 r. W zarządzie częstochowskiej Rodziny Katyńskiej zasiedli: prezes Zbigniew Ziętal, wiceprezes Anna Lechowicz, sekretarz Jerzy Rudenko (mój tata), skarbnik Lina Bańkowska - dzieci pomordowanych w Katyniu, Miednoje, Charkowie. Kapelanem stowarzyszenia został ks. prał. Franciszek Dylus. Pierwszą siedzibą stowarzyszenia był Odwach przy pl. Biegańskiego, należący do Muzeum Częstochowskiego, później lokal w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Alejach NMP, obecnie biuro stowarzyszenia mieści się w dawnym budynku ZUS przy ul. Okólnej.
- Czym się zajęło stowarzyszenie?
- Upamiętnieniem bliskich zamordowanych w Katyniu, Twerze i innych miejscach kaźni. Pierwsze oficjalne uroczystości poświęcone naszym bliskim odbyły się w parafii św. Jakuba w Częstochowie (kwiecień 1991). Dwa lata później został poświęcony pomnik katyński na cmentarzu Kule w Częstochowie (kwiecień 1993 r.) z ziemią z Katynia i nazwiskami zamordowanych oficerów pochodzących z Częstochowy, bliskich częstochowian, którzy osiedli tu po wojnie, a także żołnierzy z 27 Pułku Piechoty. W 1995 r. ks. prał. Franciszek Dylus i o. Jan Golonka, paulin, poświęcili sztandar częstochowskiej Rodziny Katyńskiej. W 1998 r. stowarzyszenie ufundowało 23 tablice upamiętniające nauczycieli Częstochowy i ziemi częstochowskiej zamordowanych na Wschodzie. Umieszczono je w szkołach Częstochowy, a także m.in.: w Siedlcu Dużym, Mstowie, Lublińcu, Przyrowie, Brzeźnicy, Żarkach. W 2003 r. Rodzina Katyńska ufundowała tablicę poświęconą dr. Alfredowi Frankemu, zamordowanemu w Charkowie. W 2006 r. ukazała się książka „Mężom i ojcom naszym” pod redakcją Tomasza Mysłka i Zbigniewa Ziętala, w której umieszczone zostały m.in.: biogramy katyniaków ziemi częstochowskiej i wspomnienia tych, którzy przeżyli.
- W 2010 r. przybyły kolejne miejsca pamięci...
Reklama
- To prawda. Trzy dni po katastrofie smoleńskiej został poświęcony Plac Katyński, na którym zasadzono 70 dębów katyńskich (obecne jest ich ok. 90), i dwie tablice - jedna upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej, druga ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego udającego się na uroczystości do Katynia oraz posadzono dęby dla prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Ryszarda Kaczorowskiego, którzy zginęli w tej katastrofie. Co roku w kwietniu ma tu miejsce modlitwa ekumeniczna. Rodzina Katyńska z młodzieżą i nauczycielami składają kwiaty i zapalają znicze przy tablicach katyńskich w czasie rocznic związanych ze zbrodnią katyńską, odzyskaniem Nie podległości, agresją Niemiec i Sowietów na Polskę 1939 r. W kwietniu Rodzina Katyńska organizuje także uroczystości na cmentarzu Kule, gdzie składane są kwiaty przy pomniku. Uroczystość poprzedza Msza św. odprawiana przez obecnego kapelana Rodzin Katyńskich ks. gen. Stanisława Rospondka. W tym roku odbędzie się ona w sobotę 26 kwietnia.
- Gdzie jeszcze zaznacza swą obecność Rodzina Katyńska?
- Gościmy w szkołach na prelekcjach związanych ze zbrodnią katyńską. Zapraszani jesteśmy na uroczystości sadzenia dębów katyńskich. Uczestniczymy w uroczystościach katyńskich w Krzepicach (ich inicjatorem był nieżyjący już ks. Wacław Chmielarski i Krzepickie Towarzystwo Regionalne). W Niedzielę Miłosierdzia Bożego na Jasną Górę przybywają Rodziny Katyńskie. Zabezpieczamy tę pielgrzymkę od strony technicznej. Przedstawiciele Rodziny Katyńskiej biorą udział we wszystkich uroczystościach i pielgrzymkach ogólnopolskich związanych z rocznicą zbrodni katyńskiej. Co roku organizujemy spotkanie opłatkowe, na które młodzież przygotowuje montaż poetycki. Ostatnią inicjatywą Rodziny Katyńskiej jest upamiętnienie losów rodzin katyńskich. Pod kierunkiem mojej córki Beaty zbierane są biogramy i wspomnienia członków rodzin katyńskich z całej Polski. W Internecie znajduje się „Strona Pamięci”. Wspomnienia możną przesyłać na adres: mail: wspomnieniakatynskie@poczta.onet.pl
- A jaki był los Pani rodziny?
Reklama
- Jestem częstochowianką. Moi rodzice, nauczyciele, przyjechali tu z nakazem pracy. Związali się ze szkolnictwem średnim: Liceami im. Traugutta i Dąbrowskiego. Tata wykładał również w Politechnice Częstochowskiej i na WSP. Rodzina mamy pochodzi z ziemi krakowskiej, rodzina ojca - Maria ze Zdzitowieckich i Mikołaj Rudenko, mają korzenie w Winnicy (obecnie Ukraina). Po mobilizacji mojego dziadka Mikołaja, oficera Korpusu Ochrony Pogranicza, babcia Maria została w domu sama z 8-letnim synkiem, moim tatą. Wkrótce zaczęła dostawać listy z obozu w Kozielsku. Mąż martwił się, że zostawił żonę bez opieki i pieniędzy, radził w listach, by sprzedała cenne rzeczy, które pomogą przetrwać najgorszy czas. Pisał też do synka ciepłe, pełne otuchy słowa. Czytam je dzisiaj, pożółkłe, ze ściśniętym sercem. Cud, że się zachowały. Babcia zebrała je ze sobą, gdy w kwietniową noc podzieliła los katyńskich rodzin zesłanych przez Sowietów do Kazachstanu w bydlęcych wagonach. Powędrowała z małym synkiem i tobołkiem w ręku zawierającym m.in. listy od męża. W tym samym czasie jej mąż został zamordowany strzałem w tył głowy i zakopany w katyńskim lesie razem 26 tysiącami innych polskich oficerów. Jest na liście rozstrzelanych z Kozielska 16 kwietnia 1940 r. Babcia Maria z moim ojcem przeżyła Kazachstan, w kazachskim stepie została jej siostra Michalina. Zmarła na tyfus. Przyjechali do Polski w 1946 r. wyniszczeni pracą i głodem. Ale przeżyli. Winnicy nie było już w Polsce. Osiedlili się na Pomorzu. Tato ukończył Uniwersytet Jagielloński, gdzie poznał moją mamę Janinę.
- Czy tata wspominał lata spędzone w Kazachstanie?
- Sam nigdy. Nieraz udało nam się coś od niego wyciągnąć, ale z trudem. Po 89. roku zaczął spisywać wspomnienia. Mam je w maszynopisie. Zmarł w 2003 r. Dziś wychowujemy swoje dzieci bez strachu. Moja córka uczestniczy w uroczystościach katyńskich od drugiej klasy szkoły podstawowej. W harcerskim mundurze z dumą trzyma sztandar Rodziny Katyńskiej, także na cmentarzu, gdzie spoczywa jej pradziadek, w Katyniu. Pełni obecnie funkcję sekretarza stowarzyszenia.
- Jaka jest dzisiaj Rodzina Katyńska?
- Tworzy ją 90 osób (było 110). Są to w większości ludzie starsi - po 80., dzieci i wnuki zamordowanych oficerów. Współczesna młodzież nie garnie się do stowarzyszenia, nawet jeżeli ma w rodzinie katyniaków. Smutna to prawda. W tej grupie wyróżniają się aktywnością i są najbardziej zżyci ze sobą Władysław Panek - siostrzeniec starszego posterunkowego Policji Państwowej zamordowanego w Twerze, Andrzej Konowalski, wiceprezes stowarzyszenia - wnuk por. Władysława Pitka zamordowanego w Katyniu, Stanisław Dreksler - syn ppor. Juliana Drekslera. Od niedawna wie już, że ojciec został zamordowany w Bykowni. W 2012 r. razem ze stryjecznym bratem uczestniczył tam w poświęceniu cmentarza. Kapelan częstochowskiej Rodziny Katyńskiej, ks. gen Stanisław Rospondek, jest proboszczem parafii św. Jadwigi Śląskiej. W trzecią niedzielę listopada gromadzi u siebie na Mszy św. rodziny katyńskie, które modlą się za zamordowanych na Wschodzie. Zawsze możemy liczyć na młodzież. Kiedyś dyr. Piotr Galewicz z Zespołu Szkół Samochodowo-Budowlanych wiózł swoich uczniów do Katynia, a młodzi wspierali wszystkie inicjatywy stowarzyszenia. Dziś tę funkcję przejęła młodzież z Zespołu Szkół Technicznych, która pod kierunkiem dyr. Rafała Piotrowskiego i nauczycieli włącza się w działania stowarzyszenia. Chciałabym im za to serdecznie podziękować. To piękne postawy, godne upowszechniania.