Odszedł do niebiańskiej chwały ks. inf. Józef Wójcik niestrudzony przewodnik, kapłan i „prawdziwy wyznawca”, jak go określił w 2006 r. Ojciec Święty Benedykt XVI, wyrażając tym samym swoją wdzięczność dla jego ogromnych zasług.
Księdza Józefa znałem z posługi w Wierzbicy, sąsiadującej z moją rodzinną parafią Kowala k. Radomia. To wtedy w 1962 r. skierowany został przez sługę Bożego bp. Piotra Gołębiowskiego (udzielał mi sakramentu bierzmowania) do pełnienia zadań duszpasterskich w zbuntowanej za przyczyną SB parafii. Jego zadaniem kapłańskim było jednoczenie, przywrócenie i ożywienie gorliwości wśród wiernych. Nieustannie był nękany i inwigilowany przez aparat reżimu komunistycznego nie ugiął się jednak, nie poddał ani na moment. To bezkrwawy męczennik, który 18 razy był karany przez nieludzki system PRL oraz 9 razy osadzony w więzieniu za obronę znaku, sprawowanie Mszy św., nauczanie religii. Czas duszpasterzowania śp. Józefa to bolesne w historii Narodu wydarzenia, kiedy to uzurpatorski ustrój dążył do rozbicia Kościoła, by tworzyć swoje niezależne od Rzymu i miejscowego biskupa parafie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wymownym przykładem była Wierzbica, gdyż tak kształtowała się polityka wyznaniowa ekipy Gomułki. Komuniści pospiesznie zalegalizowali tzw. niezależną parafię, której przekazali miejscowy kościół i przynależne mu budynki. Władze komunistyczne działały tu bezprawnie. Wówczas ks. Wójcik i inni kapłani sprawowali Msze św. i nabożeństwa w prywatnym domu u rodziny Błaszczyków. I kolejny absurd bezprawnych decyzji. Ci kapłani i właściciel domu zostali ukarani za „organizowanie i udział w nielegalnych zgromadzeniach”. W tym czasie na czele Kościoła w Polsce stał niezłomny sługa Boży kard. Stefan Wyszyński. Kapłan głębokiej wiary i ogromnego autorytetu. Komuniści wiedzieli, że Kościół w Polsce jest silny, gdyż jest jednością. Dlatego chcieli oderwać wiernych od Kościoła, za wszelką cenę.
Epokowym wydarzeniem w życiu ks. Wójcika było odbicie i uwolnienie z aresztu Obrazu Matki Bożej, więzionego na Jasnej Górze. Odbywała się peregrynacja Obrazu Matki Bożej po Polsce z okazji obchodów 1000-lecia chrztu naszego Narodu. To wydarzenie religijne powodowało, że w każdej parafii gromadziły się rzesze wiernych, a władza patrzyła na to bardzo nieprzychylnie. Zapadł natychmiastowy wyrok i aresztowanie Obrazu z osadzeniem go na Jasnej Górze. Mimo to peregrynacja po Polsce odbywała się dalej, tyle że z pustymi ramami. Potem cała dramaturgia wydarzeń związanych z wykradzeniem Obrazu... z „więzienia” najlepszy scenarzysta zapewne nie skomponowałby takiej fabuły i narracji powyższych zdarzeń. Będąc proboszczem w Suchedniowie, ciągle był nękany i inwigilowany przez SB; dostawał pogróżki: „Jeśli miłe ci życie, to nie wypowiadaj już nigdy słowa «Katyń»”. Pomieszczenia parafialne w Suchedniowie były azylem dla rodzącej się „Solidarności” i schronieniem w stanie wojennym.
W 1973 r. uczestniczyłem wraz z zespołem teatralnym z parafii Kowala w spotkaniu z ks. Wójcikiem i wiernymi z Suchedniowa. Zostaliśmy serdecznie i przyjaźnie przyjęci.
Zapadły mi w pamięć jedne z jego ostatnich słów: „Wierzę, że Polacy są mądrym i wiernym Narodem. Nasz kraj poradził sobie z zaborcami i z komunistami. Jestem przekonany, że poradzi sobie też z liberalizmem...”. Słowa te m.in. zostały odczytane przed Obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej. Stały się mottem i przesłaniem, drogowskazem i maryjnym testamentem, gdyż Druh Józef zameldował się na wiekuistej warcie 16 lutego o godz. 20.45, gotowy do Apelu. Jej wierny i gorliwy, dzielny i szlachetny Rycerz w niebiańskiej ojczyźnie świętych pasterzy.