Reklama

Wiara

Słuchaj, Izraelu!

Znamy zapewne słowa św. Hieronima: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Czy jednak traktujemy je poważnie? Gdyby zrobić sondę po niedzielnych Mszach św. w Gorzowie, Zielonej Górze czy Głogowie i zapytać wychodzących z kościołów, jak często czytają i rozważają Słowo Boże, to jak Czytelnicy myślicie, jaka byłaby odpowiedź?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szczerze ufam, że czytających Pismo Święte jest więcej niż ja i Czytelnik sądzimy. W końcu pierwsi chrześcijanie wskazali nam źródło: „Panie, do kogo pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68). Głupio byłoby mieć pod ręką „słowa życia wiecznego” i z nich nie skorzystać, prawda? Dlatego dziś chciałabym siebie i Czytelników zachęcić do codziennego rozważania Słowa Bożego.

Pokarm duchowy

Reklama

Chrześcijaństwo ma ogromny skarb w postaci Pisma Świętego, zbioru ksiąg, w których opisana została historia zbawienia. To dzieło doceniane jest także poza chrześcijaństwem, wszak zawiera różne mądrościowe sentencje, rodzaje literackie, a poszczególne fragmenty uczniowie omawiają w szkole na lekcjach języka polskiego. To, co jednak w tej księdze jest jej największą wartością, to fakt, że jest ona Słowem Boga do człowieka. Choć spisana na przestrzeni tysięcy lat, to jednak zawsze aktualna. Żywa. Jak Bóg. – Pismo Święte nie jest martwą literą, jest żywą mową Pana Boga do człowieka – mówi ks. Zbigniew Kobus, liturgista, proboszcz katedry gorzowskiej. – Odpowiedź na pytanie o to, czy chrześcijanin powinien czytać Pismo Święte, znajdujemy w słowach Pana Jezusa, który – odpierając kuszenie Szatana – powiedział: „Nie samych chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4). Słowo Boże jest pokarmem duchowym. Nie można być chrześcijaninem, nie czytając Pisma Świętego. Nawet jeśli myślimy o tych, którzy nie posiadali umiejętności czytania, to Słowo Boże było im przybliżane poprzez nauki kaznodziejów, poprzez ilustracje, wystroje kościołów, obrazy, malowidła ścienne, rzeźby. Życie chrześcijańskie bez lektury Pisma Świętego jest niemożliwe, bo gdy zabraknie tej lektury, to nie ma podstaw do relacji z Panem Bogiem, nie ma więzi z Nim ani życia Jego wolą. W Biblii chrześcijanin znajduje wskazania dla swojego życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Miecz obosieczny

Czasami zastanawiamy się, jak to jest słyszeć Boga. Tymczasem słyszeć Boga to czytać, poznawać Jego słowa zapisane w Biblii. Nie ma lepszej i pewniejszej drogi na rozmowę z Nim. Poprzez lekturę Pisma Świętego wchodzimy z Bogiem w relację, poznajemy Go, poznajemy, kim my jesteśmy w Jego oczach, i poznajemy Jego wolę. Kto chce wejść z Nim w zażyłą relację, powinien często rozważać słowo Pana. Pisze św. Paweł: „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17). W innym miejscu: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). Słowo Boga jest mocne i zawsze wywołuje w nas jakiś skutek. Nawet jeśli początkowo trudno jest zabrać się do takiej lektury i ma się problem ze zrozumieniem, co Pan chce przez dany tekst powiedzieć, to jednak Bóg jest większy zawsze od naszej słabości: „To mówi Pan Bóg: Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55, 10-11).

Czytać i rozważać

Reklama

Dobrze jest gdy Pismo Święte na naszej półce nie jest zakurzone. Najważniejsze jest: brać, czytać, rozważać i stosować. – Kościół wypracował wiele metod lektury Pisma Świętego – mówi ks. Zbigniew. – Najstarszą formą jest oczywiście lectio continua, czyli czytanie ciągłe po kolei całej Biblii, ale może być też czytanie wybiórcze, z którym spotykamy się w liturgii, teksty mszalne są dobrane stosownie do okresu roku liturgicznego i świąt, które przeżywamy w Kościele. One też wprowadzają nas w misterium Boga, który jest przedmiotem naszej celebracji w liturgii. Innym sposobem jest lectio divina, polega ona na medytacji, pogłębionej lekturze Pisma Świętego. Podstawowa zasada to mieć świadomość, że w czytaniu Pisma Świętego potrzeba nam światła Ducha Świętego, a więc powinna być modlitwa do Ducha Świętego dla właściwego przeczytania i zrozumienia tekstu. Po jego lekturze powinniśmy zatrzymywać się nad przeczytanym fragmentem czy nawet wyrazami i rozważać je, medytować, pytając się o ich znaczenie dla naszego życia. W efekcie otrzymujemy wskazania dla naszego postępowania, dla życia chrześcijańskiego. Tak przeżywana lektura Pisma Świętego powinna kończyć się modlitwą, aby zasłyszane Słowo Boże było przez nas podjęte w ciągu dnia, w różnych sytuacjach naszego życia, w jakich się znajdziemy, by mogło się zrealizować jako wola Boga i działanie Boga w naszym życiu.

Pomocą w rozpoczęciu systematycznego czytania Pisma Świętego mogą być rekolekcje. Takie rekolekcje o Słowie Bożym odbywają się m.in. w seminarium w Paradyżu. Z kolei w Domu Rekolekcyjnym w Kunicach co piątek podczas nocnej adoracji rozważana jest Ewangelia z najbliższej niedzieli. Młodzież podstawy rozważania Pisma Świętego znajdzie m.in. na spotkaniach oazy w swojej parafii.

Świadectwo Asi

Współczesne tempo życia jest tak szybkie, że mogłoby się wydawać, iż nie jest możliwe codzienne zatrzymanie się nad Słowem Boga. Dlatego w tym miejscu i na zakończenie chcę przytoczyć świadectwo Joanny, pracującej zawodowo mamy dwóch córek. – Od paru lat – opowiada Joanna – Bóg upomina się w moim życiu: „Asia, czytaj moje Słowo”. Najpierw w oazie był namiot spotkania i od animatora otrzymywałam fragmenty, dosłownie kilka wersetów do czytania i rozważania codziennie. Później we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym – zeszyt do codziennego rozważania Słowa Bożego aż po dzisiaj – rekolekcje lectio divina i zalecenia duszpasterza ze wspólnoty, w której się formuję: codzienne czytanie Słowa Bożego. Na rekolekcjach poznałam, że skoro od lat na różne sposoby, w różnych wspólnotach Bóg mówił: „Czytaj Słowo, jeśli chcesz być bliżej Mnie”, to znaczy, że jest to megaważne w moim życiu z Nim. Dotarło do mnie, że każde „sposoby” pogłębiania życia z Bogiem oparte są na codziennym karmieniu się Słowem Bożym. Zawsze było to dla mnie bardzo trudne, by przekonać się do codziennego czytania, niektórym to idzie bardzo łatwo, u mnie zawsze były jakieś argumenty przeciw, najczęściej sen: rano z niedospania jeszcze nie, a wieczorem już ze zmęczenia też nie. Tam, na rekolekcjach, w ciszy, zobaczyłam bardzo oczywistą prawdę o mnie. Gdy narodziła się moja pierwsza córka, później druga, nikt mnie nie uczył, jak radzić sobie z nieprzespanymi nocami, jak funkcjonować, gdy wstaje się do karmienia co 2 godz., a rano idzie się do pracy i po pracy nie idzie się spać, tylko znów do obowiązków żony i mamy. Nikt nie dał mi tych dodatkowych godzin snu, tylko po prostu wstawałam w nocy, chodziłam późno spać z racji obowiązków maminych i – jak się okazało – zupełnie normalnie funkcjonowałam. Gdy to do mnie dotarło, że nie musiałam się tego uczyć wiele lat, ale sytuacja narodzin sama to stworzyła, to dotarło również do mnie, że nie muszę uczyć się przez wiele lat (tyle mi to zajęło) rano wstawać 15 minut wcześniej czy kłaść się 15 minut później, by rozważyć Słowo Boże. I tak udało się przekonać mój umysł, że potrafię i mogę – bo w końcu to tylko 15 minut! I tak zaczęłam rozważać Słowo Boże wieczorem, gdy dzieci zasypiają: 15 minut czytania Ewangelii na jutro i rano po porannej toalecie 15 minut czytania jeszcze raz tej samej Ewangelii razem z modlitwą. I na początek to wystarcza. Zapisuję sobie słowo klucz z tego rozważania, czasem jakieś krótkie zdanie, które Bóg mi pokazał, czy mały cytat, który mnie poruszył, i karteczkę noszę w kieszeni. Później w pracy na chwilkę zerkam, przed jazdą autem do domu czy w trakcie gotowania obiadu – i moje myśli znów kierują się ku temu Słowu. To pomaga przypomnieć sobie dane Słowo, gdy myśli są zajęte codziennymi sprawami, pracą, myśleniem np. co na obiad. Nie zniechęcam się, gdy nie uda mi się jednego dnia lub kiedy ograniczę modlitwę tylko do przeczytania fragmentu, czasami też i tak bywa, ale ufam, że Bóg wtedy też działa w moim sercu, bo na tę jedną chwilę oddaję je Jemu: ja robię krok ku Niemu, On robi całą resztę. Staram się, by Słowo Boże kierowało moimi wyborami, relacjami, słowami, które mówię do najbliższych i pozostałych, i ufam, że Bóg będzie mi w tym pomagał, bo różnie mi to wychodzi. Widzę w rozważaniu Słowa Bożego drogę, to nie tabletka, którą się połknie i od razu działa, to dla mnie trud przekładania tego na co dzień. Serce otwiera się powoli, umysł przetwarza i czasem zawodzi, ale moja droga ku Jezusowi to nie autostrada; często wysiadam, robię sobie przerwę, czasami zawracam i gubię drogę, a czytanie Słowa Bożego traktuję jak GPS: „Teraz zawróć i na najbliższym skrzyżowaniu skręć w lewo i jedź do celu”, do życia wiecznego. Po to właśnie to robię – chcę tam, po drugiej stronie, być przy moim Tacie.

2014-03-20 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O trudnościach w czytaniu Biblii

Niedziela Ogólnopolska 49/2021, str. 24-25

[ TEMATY ]

Biblia

Pismo Święte

Karol Porwich/Niedziela

Z czytaniem Biblii jest trochę jak z lekarstwami. Żeby wyzdrowieć, nie wystarczy kupić leku, trzeba go jeszcze zażyć – mówi ks. Wojciech Węgrzyniak.

Jacek Kowalski: W Najbardziej praktycznej książce świata omawia Ksiądz zasady czytania Biblii. Jedna z nich mówi, żeby wprowadzić to, co się czyta, w życie. Ale o ile w przypadku Ewangelii wszystko jest w miarę jasne, o tyle w odniesieniu do Starego Testamentu sprawa się komplikuje. Czy każdą starotestamentalną scenę da się wprowadzić w życie? Ks. Wojciech Węgrzyniak: O tej zasadzie mówi sam Jezus. Człowieka, który wyłącznie słucha Słowa, porównuje do kogoś, kto buduje dom na piasku. Na początku wszystko wygląda fajnie, ale już pierwsze trudności obnażają nietrwałość takiej budowli. Ten natomiast, kto słucha Słowa i wprowadza je w życie, przypomina człowieka, który buduje na skale. Jego konstrukcja duchowa jest tak mocna, że żadne przeciwności jej nie naruszą. Ta zasada jest szalenie ważna, bo ona tworzy z nas nowych ludzi. Jeśli będziemy tylko czytać, to nic się w naszym życiu nie zmieni. To trochę tak jak z lekarstwami. Nie ten jest zdrowy, kto kupuje lekarstwa, ale ten, kto je kupuje, a potem w sposób właściwy aplikuje. Tak samo nie ten jest najedzony, kto dużo gotuje, ale ten, kto po prostu je. Chodzi nie o to, by tylko czytać Pismo Święte, ale o to, by się nim karmić.
CZYTAJ DALEJ

Chrystusowa miłość zmienia wszystko

2024-12-10 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

„Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły” – jakże wymownie brzmią te słowa w czasie, kiedy czujemy, że coraz bardziej brakuje nam sił … Wśród codziennych spraw, w nieustannym pędzie, przy coraz krótszym dniu, niejednokrotnie pośród mnożących się przeszkód i trudności czujemy, że jesteśmy niemalże u kresu. Potrzebujemy odpoczynku, wytchnienia, nowego źródła mocy. Wskazuje je nam dziś słowo Boże.

Jezus wzywa nas dziś: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Czy wystarczy przyjść? Nie! Pan mówi dalej: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem”. Pierwszym więc krokiem jest przylgnąć do Jezusa, a drugim pozwolić, by przemieniał nasze serca na podobieństwo do swojego, by je wyciszył, napełnił pokojem, pokorą, rozpalił miłością. Dla serca pełnego miłości to, co ciężkie, staje się słodkie i lekkie. Miłość, Chrystusowa miłość, zmienia wszystko.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa: chrześcijanie ważni dla porozumienia w Ziemi Świętej

2024-12-12 16:08

[ TEMATY ]

pokój

Ziemia Święta

kard. Pizzaballa

Włodzimierz Rędzioch

Pierbattista Pizzaballa OFM

Pierbattista Pizzaballa OFM

Łaciński patriarcha Jerozolimy, kardynał Pierbattista Pizzaballa, postrzega chrześcijan na Bliskim Wschodzie jako istotny czynnik pokoju w regionie. Stanowią oni zaledwie 1,5 procent populacji Ziemi Świętej, „ale ponieważ jesteśmy tak mali i nieistotni, mamy możliwość dotarcia do każdego” - powiedział hierarcha w rozmowie z papieskim dziełem Pomoc Kościołowi w Potrzebie, poinformowała organizacja 12 grudnia w Monachium. „Jednym z naszych najważniejszych zadań jest ponowne zjednoczenie ludzi” - podkreślił kardynał.

W ocenie kard. Pizzaballi, szczególnie na początku wojny trudno było utrzymać wspólnotę chrześcijańską razem. Składa się ona głównie z chrześcijan arabskojęzycznych, ale także małej społeczności hebrajskiej i chrześcijańskich migrantów. „Podczas gdy wszyscy walczą o podziały w tej wojnie, my walczymy o zachowanie zjednoczenia” - powiedział patriarcha.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję