Niedawno wielu katolików poczuło się urażonych informacją, że Ojciec Święty Franciszek ochrzci dziecko rodziców, którzy zawarli tylko kontrakt cywilny. Ponadto chrzest miał się odbyć w Kaplicy Sykstyńskiej. Zbulwersowani twierdzili, że dla katolików otrzymanie sakramentów świętych z rąk samego Papieża to znak szczególnego wyróżnienia i zaufania. Tymczasem rodzice Giulii poprosili Ojca Świętego o chrzest dla swojego dziecka, nie dając żadnych gwarancji czy obietnic, że wkrótce zawrą sakrament małżeństwa. Jak zrozumieć to wydarzenie? Dlaczego tak łatwo Ojciec Święty zgodził się na chrzest?
Tradycyjna doktryna kanoniczna wymaga, aby w przypadku chrztu dzieci był on udzielany wtedy, kiedy rodzice związani są sakramentem małżeństwa. Ma to być gwarancją, że łaska sakramentu nie zostanie zmarnowana, że dziecko zostanie wychowane w wierze. Niestety, doświadczenie duszpasterskie pokazuje, że wiele dzieci uczęszczających do przedszkola czy szkoły podstawowej nie otrzymuje od swoich rodziców żadnego wzoru wiary.
Myślę, że to m.in. miał na uwadze Ojciec Święty, kiedy zdecydował się na udzielenie chrztu Giulii. Jestem przekonany, że nie uczynił tego lekkomyślnie, że nie chciał łatwego poklasku. Spojrzał w głąb serca tych ludzi i postanowił ożywić ich wiarę.
Nie bądźmy jak starszy brat z przypowieści o synu marnotrawnym. On zazdrościł, chlubił się swoim dobrym postępowaniem, nie potrafił cieszyć się powrotu brata. Może właśnie rozpoczął się powrót rodziców Giulii do wiary, może wreszcie zachwycą się prawdziwą Miłością. Jako wspólnota Kościoła módlmy się za Giulię i jej rodziców, bo my też, od chwili jej chrztu, jesteśmy odpowiedzialni za jej wiarę.
* * *
Ks. Przemysław Drąg, Dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin przy KEP Warszawa
Sprawą reform sądownictwa zainteresowali instytucje unijne politycy polskiej opozycji, zachęcani do tego przez elitę sędziów. Spotkanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego z europosłami
Sądzę, że każda kobieta ma w sobie coś, co sprawia, że jest tajemnicza. Być może w moim przypadku owa tajemniczość bardziej rzuca się w oczy. Pewnie jest tak dlatego, że przez długi czas żyłam niejako w cieniu odwiecznej Tajemnicy, czyli Jezusa z Nazaretu.
Według tradycji kościelnej, sięgającej II wieku, mój mąż Kleofas był bratem św. Józefa. Dlatego też od samego początku byłam bardzo blisko Świętej Rodziny, z którą się przyjaźniłam. Urodziłam trzech synów (Jakuba, Józefa i Judę Tadeusza - por. Mt 27,56; Mk 15,40; 16,1; Jud 1).
Jestem jedną z licznych uczennic Jezusa. Wraz z innymi kobietami zajmowałam się różnymi sprawami mojego Mistrza (np. przygotowywaniem posiłków czy też praniem). Osobiście nie znoszę bylejakości i tzw. prowizorki. Zawsze potrafiłam się wznieść ponad to, co zwykłe i pospolite. Stąd też lubię, kiedy znaczenie mojego imienia wywodzą z języka hebrajskiego. W przenośni oznacza ono „być pięknym”, „doskonałym”, „umiłowanym przez Boga”. Nie chciałabym się przechwalać, ale cechuje mnie spokój, rozsądek, prostolinijność, subtelność i sprawiedliwość. Zawsze dotrzymuję danego słowa. Bardzo serio traktuję rodzinę i wszystkie sprawy, które są z nią związane.
Wytrwałam przy Panu aż do Jego zgonu na drzewie krzyża (por. J 19, 25).
Wiedziałam jednak, że Jego życie nie może się tak zakończyć! Byłam tego wręcz pewna! I nie myliłam się, gdyż za parę dni m.in. właśnie mnie ukazał się Zmartwychwstały - Władca życia i śmierci! Wpatrywałam się w Jego oblicze i wsłuchiwałam w Jego słowa (por. Mt 28,1-10; Mk 16,1-8). Poczułam wtedy radość nie do opisania. Chciałam całemu światu wykrzyczeć, że Jezus żyje!
Czyż nadal jestem tajemnicza? Jestem raczej świadkiem tajemniczych wydarzeń związanych z życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. One całkowicie zmieniły moje życie. Głęboko wierzę, że mogą one również zmienić i Twoje życie. Wystarczy tylko - tak jak ja - otworzyć się na dar łaski Pana i z Nim być.
Nie miała wykształcenia. Nie miała znajomości. Co oczywiste, nie miała smartfona, zasięgów w mediach społecznościowych czy po prostu platformy, dzięki której przebiłaby się ze swoim przekazem. A jednak. To właśnie jej - Helenie Kowalskiej, prostej dziewczynie z ziemi łęczyckiej, późniejszej siostrze Faustynie, Jezus powierzył jedną z najważniejszych misji XX wieku. Misję Bożego Miłosierdzia.
Już 26 kwietnia odbędzie się wielkie wydarzenie artystyczno-modlitewne Symfonia Miłosierdzia. Z nowoczesnej sceny usytuowanej niedaleko Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach popłynie na świat w 16 językach utwór, wykonywany przez około 200 artystów, w pełni złożony ze słów siostry Faustyny i sławiący Boże Miłosierdzie. Będzie to nie tylko modlitwa o Miłosierdzie, ale też wielkie wołanie o pokój, które za pośrednictwem telemostu jednocześnie będzie płynąć z sześciu kontynentów.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.