Tak, tak - nie, nie
Chciałabym nawiązać do artykułu pt. „Obrońmy «okna życia»”, zamieszczonego w „Niedzieli” nr 14/2013. Argumenty tam przedstawione za trwaniem tych „okien” są tak oczywiste jak słońce. Natomiast argument Komitetu Praw Dziecka jest po prostu kuriozalny - chce zakazać prowadzenia tych „okien”, bo dzieci mają prawo znać swoich rodziców. A ja pytam: A co z bankami nasienia? Co z in vitro? Bo tam to dopiero jest melanż. Czasem w ogóle nie wiadomo, kto jest matką czy ojcem. Znalazłam w Internecie artykuł (za „Naszym Dziennikiem”) pt. „Koszmar w fabryce dzieci”, gdzie na podstawie portalu AnonymousUs.org przytaczano wypowiedzi osób, które przeżywają prawdziwy dramat, bo nie wiedzą nic o swoich rodzicach albo zgodziły się na dawstwo i teraz są z tym różne problemy. Myślę, że człowiekowi łatwiej jest pogodzić się z faktem, że ktoś go znalazł w „oknie życia”, niż mieć świadomość, że było się poczętym z cudzego nasienia czy jajeczka. Nie mówiąc już o samej technice zapłodnienia, która uwłacza godności człowieka. To jest dopiero galimatias! Tak jak mówienie, że in vitro „leczy bezpłodność”. Czy po tym „leczeniu” kobieta będzie mogła rodzić normalnie, bez wspomagania? Nie! No to nie jest leczenie, tylko akcja jednorazowa. Nazywajmy rzeczy tym, czym są.
Maria M.
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa.
Na kopercie należy napisać: „Listy”
e-mail: redakcja@niedziela.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu