Takie to dziś czasy, że propaganda jest w cenie. „Orzeł może” i zatacza coraz szersze kręgi. Mam na myśli propagandową akcję, którą zorganizowało Polskie Radio SA z „Gazetą Wyborczą” na cześć prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Donosiły o tym dużo i krytycznie media niezależne od władzy, a dużo i wyłącznie pochlebczo – sami zainteresowani, czyli Polskie Radio. Nie dziwię się temu, bo przecież obecny prezes radia publicznego – Andrzej Siezieniewski – świetnie funkcjonował w mediach stanu wojennego.
Jednak nie na potęgowaniu propagandy polega teraz rozwijanie akcji „Orzeł”, lecz na pytaniach, jakie i przez kogo zostały do tego użyte pieniądze publiczne. Troje członków Rady Programowej Polskiego Radia SA, w tym niżej podpisany, zapytało o to przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka, ministrów obrony i kultury Siemoniaka i Zdrojewskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP, a także czworo prezydentów miast: Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania – tam, gdzie zainaugurowano całą akcję w uroczystym Dniu Flagi, 2 maja, zarzucając miasta różowymi gadżetami. Bo po co komu w Dniu Flagi kolor biało-czerwony?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wszyscy zapytani mają obowiązek odpowiedzieć, gdyż nakazuje im to Konstytucja RP i odpowiednia ustawa. To jest właśnie prawo obywatela do informacji publicznej. Na ile to prawo będzie spełnione, zobaczymy niebawem. Z tych odpowiedzi zaś wyłoni się lista osób, które za publiczne pieniądze przeprowadziły akcję polityczną na rzecz obozu władzy. Pierwsze nazwiska już znamy: Magda Jethon – dyrektor Programu III Polskiego Radia, i Andrzej Siezieniewski – prezes Polskiego Radia. I Bogdan Zdrojewski, minister kultury – bo media już ujawniły, że agencja mu podległa przeznaczyła na tę akcję 100 tys. zł. Czekamy na nazwiska następnych gorliwców.
A w tym samym tygodniu, gdy spada zasłona z akcji propagandowej, Kongres Mediów Niezależnych podał listę kandydatów do swojej nagrody specjalnej, przyznawanej za obronę prawdy w mediach. Wiele tam bardzo zacnych osób, m.in.: Anita Gargas i Joanna Lichocka, bracia Karnowscy, Tomasz Sakiewicz, Grzegorz Górny, Elżbieta Morawiec, Cezary Gmyz… Proszę wybaczyć, że nie wymienię wszystkich, bo to ponad 20 nazwisk.
Lista została zresztą ogłoszona w wielu mediach niezależnych, także w katolickich.
Oto zatem mamy w jednym tygodniu dwie listy: propagandzistów i dziennikarzy. To dobrze. „Spisane będą czyny i rozmowy…”, jak mówił poeta.