Reklama

Święta i uroczystości

Co znaczy siła wiary jednego człowieka

Niedziela Ogólnopolska 19/2013, str. 14-15

[ TEMATY ]

święty

radio

ARCHIWUM NIEPOKALANOWA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Św. Maksymilian Maria Kolbe - człowiek, który oddał życie za brata w obozie oświęcimskim - całe swoje życie poświęcił idei ewangelizacyjnej. Realizował ją przez „Rycerza Niepokalanej”, ale nie tylko. Przeżywamy właśnie 75. rocznicę uruchomienia Radia Niepokalanów. Proszę przybliżyć idee niepokalanowskie, które ukazują media jako ważny czynnik duszpasterzowania.

Reklama

O. DAMIAN KARCZMAR OFMConv: - Św. Maksymilian poświęcił swoje życie niesieniu Ewangelii. Wiedział, że sama ambona i kościół nie wystarczą, że trzeba szukać nowych dróg i nowych sposobów, aby docierać do człowieka i pomagać mu, by nie zagubił się w życiu. Stąd m.in. pomysł wydawania prasy katolickiej. Przed wojną jednorazowy nakład „Rycerza Niepokalanej” wynosił 1 mln egz.! O. Maksymilian marzył, by „Rycerz” rozchodził się w całej Polsce, by docierał do najdalszych zakątków naszej ojczyzny. Dlatego i myśl o lotnisku oraz bracia wysłani na kurs pilotażu, by drogą powietrzną jak najszybciej kolportować to pismo.
O. Maksymilian na tym nie poprzestał, widział, jak rozpoczynało swoją działalność nowe medium - radiofonia. W Polsce istniał już I Program PR. 8 grudnia 1938 r. o. Kolbe nadał próbną audycję stacji Radio Niepokalanów. Budynek, w którym mieści się dzisiaj nasza rozgłośnia, jest tym samym budynkiem, który przed wojną na tyłach klasztoru wzniósł o. Maksymilian razem ze współbraćmi, z myślą, że to radio będzie się rozwijało. W listach do przyjaciół i różnych osób pisał o wzmacnianiu sygnału, zwiększaniu częstotliwości, by radio miało kiedyś zasięg ogólnopolski, a nawet ogólnoświatowy, by mówiło człowiekowi o Panu Bogu.
Ideą św. Maksymiliana było, aby być jak największym świętym. Miał jedno wielkie pragnienie: zdobyć cały świat dla Chrystusa przez Niepokalaną. Tak to ogłosił i tak czynił przez całe życie, wszelkimi możliwymi godziwymi środkami.

- Na wiele rzeczy trzeba mieć po prostu pomysł. „Rycerz Niepokalanej” miał wzmacniać polską pobożność, szczególnie maryjną. W 1935 r. o. Maksymilian specjalnie pojechał na olimpiadę do Berlina, żeby zobaczyć, jak wyglądają początki telewizji. Jak na te jego pomysły patrzyli inni?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- O. Maksymilian pomysłów miał dużo, myślał o telewizji, a nawet o lotach w kosmos - zachowały się jego projekty dotyczące statków kosmicznych czy urządzeń, które mogłyby wznieść się w niebo. Wyprzedzał mocno swoją epokę, czego dowodem było choćby powołanie do życia radia. Nikt wtedy nie myślał, by zakładać stacje radiowe. Radio Niepokalanów było pierwszym radiem prywatnym, założonym przez zakonników, i to nie w jakimś wielkim mieście, ale na wsi pod Warszawą. Obecnie Niepokalanów ma już swoją markę, jest znany na całym świecie właśnie dzięki o. Maksymilianowi. Tak, ta głowa była pełna pomysłów. Za czasów o. Maksymiliana w Niepokalanowie mieszkało 772 zakonników! Już samo zorganizowanie życia tak dużej grupy ludzi - ich pracy, zdobycia wyżywienia, zapewnienia miejsca do modlitwy - wymagało naprawdę doskonałej organizacji.
Dzisiaj św. Maksymilian sprowadzany jest do roli męczennika, co jednak bardzo ogranicza tę niezwykłą osobowość. Dla nas, franciszkanów z Niepokalanowa, to znakomity organizator, świetny pomysłodawca i realizator.

Reklama

- Jego głęboka wiara w Boga i miłość do Niepokalanej pomagały mu w realizacji tych wielkich przedsięwzięć...

- Tak. Gdyby nie wiara, jego szalone pomysły - bo tak wielu postrzegało jego inicjatywy podejmowane z ogromnym rozmachem - zapewne nigdy nie byłyby zrealizowane. Nazywany jest zresztą z tego powodu Szaleńcem Niepokalanej. Jego plany jak na tamtą epokę były rzeczywiście szalone, ale sił i determinacji dostarczała mu wiara i oddanie Matce Bożej. Ciągle powtarzał: Jeśli Niepokalana będzie chciała...; To dla Niepokalanej...; To jest Jej klasztor...; Jeśli Niepokalana zarządzi, tak będzie. Władzę, którą sprawował, oddawał Matce Bożej. Nie tylko Jej o wszystkim mówił, ale pytał Ją o zdanie, u Niej szukał natchnienia i rozwiązania wielu spraw.

- Czy my dziś - naród wierzący i maryjny, żyjący na terenie Polski - mamy szansę dokonywać wielkich dzieł na miarę dzieł o. Maksymiliana?

Reklama

- Z pewnością św. Maksymilian jest dziś dla nas inspiracją, jego duch i inicjatywa mogą być uobecniane we współczesnym społeczeństwie. Trzeba tylko spełnić kilka podstawowych warunków: Trzeba chcieć, jak on chciał. Trzeba szukać woli Bożej w swoim życiu i starać się ją wypełnić. I nie tyle patrzeć na św. Maksymiliana, ile z nim, jego oczami patrzeć w przyszłość. Jako dyrektor Radia Niepokalanów, które o. Kolbe założył 75 lat temu, a od którego reaktywacji minęło właśnie 18 lat (1 marca 1995 r.), staram się tak czynić. Nieustannie proszę go, żeby pomógł mi patrzeć jego oczyma, myśleć jego myślami i odczuwać jego sercem.

- Potrzeba zatem współczesnych Maksymilianów, następców o. Kolbego, szczególnie w miejscu i w dziełach, które on rozpoczął. Jakie perspektywy widzi Ojciec Dyrektor dla pracy Niepokalanowa, dla dzieła ewangelizacji?

Reklama

- Dzisiaj Niepokalanów ma ważną rolę do odegrania w dziele ewangelizacji, choćby ze względu na samo imię naszego Ojca Świętego - Franciszek. Papież niejako palcem wskazuje na franciszkanów, na nasze zadania w nowej ewangelizacji. Św. Maksymilian świetnie wpisuje się w te zadania, m.in. wykorzystaniem środków społecznego przekazu, nie tylko ambony i kościoła. O. Kolbe zauważył kiedyś, że możemy budować kościoły, ale w pewnej chwili mogą one świecić pustką. Trzeba więc wciąż szukać nowych dróg do człowieka i nowych pomysłów na zwrócenie jego uwagi na Boga. To zadanie stoi zwłaszcza przed nami, następcami św. Maksymiliana, m.in. z powodu habitu, który nosimy, reguły, która nas obowiązuje, i zakonu, który nas łączy. Nie wolno nam pozwolić sobie na rozmywanie tego, co stanowi fundament Kościoła. Świat chciałby, żeby Kościół naginał się do niego ze swoimi zasadami, wartościami, żeby dostosowywał się za wszelką cenę do świata. Otóż nie, zasady i wartości, które niesie Kościół od ponad 2 tys. lat, są niezmienne. I nie są to archaiczne kajdany ograniczające wolność człowieka, ale pomagają mu dobrze żyć, zwracają uwagę, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.

- Swoją drogą, to ciekawa triada: pierwszy papież o imieniu Franciszek, św. Franciszek z Asyżu i franciszkanin o. Maksymilian - wszyscy stają wobec tego samego problemu: ewangelizacja. Staje przed tym Papież, stanął św. Franciszek z Asyżu, który był nie tylko wyzwaniem Bożym dla swoich czasów, ale także zetknął się z islamem, z czym i my stykamy się dziś w sposób bardzo gwałtowny w Europie i na świecie, i o. Maksymilian, który obok niezwykłego talentu przedsiębiorczości był misjonarzem aż w dalekiej Japonii...

- Św. Maksymilian to nie tylko menadżer, twórca największego klasztoru, przedsiębiorca i wydawca. To przede wszystkim misjonarz. Podstawowy cel jego życia to głoszenie Ewangelii. I czynił to podobnie jak św. Franciszek, który kiedyś z bratem zakonnym przeszedł przez pewną miejscowość, by wygłosić kazanie. Gdy doszli na koniec tej miejscowości, brat pyta: - Franciszku, kiedy coś powiemy? - Już powiedzieliśmy, przechodząc przez tę miejscowość - odparł Franciszek. Świadków wiary potrzeba dzisiaj na różnych miejscach i w różnych środowiskach. To jest nasza podstawowa walka, którą musimy podjąć, pokazując swoim życiem, że można być szczęśliwym człowiekiem, żyjąc nauką chrześcijańską.

- Co dla tych, którzy noszą imię Franciszek, oznacza zwrot: „być świadkiem wiary”?

Reklama

- Chodzi o to, żeby człowiek, który autentycznie wierzy w Jezusa Chrystusa, okazywał to swoimi czynami, nie tylko mówił, że wierzy. Spotykamy się często z opinią: jestem wierzący, ale niepraktykujący; Chrystus - tak, Kościół - nie. Dokonuje się rozgraniczeń. A to nie jest tak, bo jeśli wierzę, to moją wiarę widać w moich słowach, w uczynkach, w gestach, w podejmowanych decyzjach, w dokonywanych wyborach. Wielu świętych pokazało, żyjąc często w trudniejszych czasach - jak o. Maksymilian w czasie II wojny światowej, w obozie Auschwitz - że człowiek wierzący nie może iść na ustępstwa, on cały czas powinien żyć Ewangelią, stawać w obronie krzywdzonych, nie zgadzać się z niesprawiedliwością. Postawa o. Maksymiliana była jasna, czysta i klarowna. Ktoś kiedyś powiedział, że życie chrześcijanina powinno być zakończone kropką, a nie znakiem zapytania. Zatem każde wypowiedziane przez nas zdanie, każdy gest powinny być wyraźne i oznaczać człowieka wiary, czyli takiego, który żyje nią na co dzień.

- Papież Franciszek powiedział do dziennikarzy: Chcę Kościoła ubogiego dla ubogich. Co to znaczy?

- Musimy tu odwołać się do narodzin Jezusa Chrystusa. Nie przychodzi On na świat w niedostępnym pałacu, ale rodzi się w ubogiej stajence po to, by każdy miał do Niego dostęp. I przychodzą do Niego królowie, mędrcy, ale i pastuszkowie, prosty lud. Takiego Kościoła nam dzisiaj potrzeba: Kościoła otwartego, który ma swoje zasady i stoi na swoim określonym, zdecydowanym stanowisku, ale jest czytelny i otwarty dla wszystkich. Chodzi o to, byśmy nie zamykali się na pewnego rodzaju grupy i społeczności, by mógł przyjść do nas i bogaty, i biedny, wierzący i niewierzący, byśmy dla każdego człowieka znaleźli czas. Dzisiaj czas jest najważniejszy - nie pieniądze, rzeczy materialne, budowle. Czas jest bogactwem. Kościół musi mieć czas dla drugiego człowieka, by go wysłuchać, porozmawiać z nim, ale nie po to, by być pobłażliwym, tylko jasno i klarownie nakreślić mu drogę, którą winien kroczyć, bez kompromisów. Jezus Chrystus nie szedł na kompromisy.
Ubogi Kościół to nie jest zachęta do wyzbycia się wszystkiego, co jest własnością Kościoła jako wspólnoty w świecie: kościołów, budynków itd. Poprzez nie przecież prowadzimy różnego rodzaju działalność. Gdybyśmy się tego wyzbyli, zniszczylibyśmy wiele dzieł Bożych. Owszem, musimy wciąż szukać, zabiegać i prosić o pomoc - jak św. Maksymilian - by misję ewangelizacyjną dźwigać.
Kiedy odbywałem studia z zarządzania organizacjami, które zorganizował Episkopat Polski, świecki wykładowca, który nie deklarował się jako osoba wierząca, podkreślał: żeby ewangelizować, Kościół musi mieć pieniądze. Bo w dzisiejszym świecie bez zaplecza materialnego nie da się funkcjonować - nie da się tworzyć gazety, radia, a w kościołach musi być prąd, muszą być okna, ławki - wszystko potrzebuje nakładu finansowego. I jeśli Kościół gromadzi jakieś środki, to właśnie na to. Pamiętajmy też, że Kościół w Polsce wysyła najwięcej misjonarzy za granicę, wspieramy misje, pomagamy człowiekowi w afrykańskim buszu, poszkodowanym w wyniku klęsk żywiołowych itd., itp.

- Z racji jubileuszu 75 lat istnienia Radia Niepokalanów składamy Zespołowi serdeczne gratulacje. Wierzymy, że mając wzór, jaki stanowi św. Maksymilian, i kierownictwo Ojca Dyrektora, będzie się ono rozwijało coraz piękniej na chwałę Bogu przez Niepokalaną i na pożytek ludzi.

2013-05-06 14:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jozafat - apostoł jedności i wiary

Niedziela podlaska 48/2003

[ TEMATY ]

święty

Parafia św. Henryka - Sulęcin

12 listopada Kościół katolicki obchodzi 380. rocznicę śmierci męczeńskiej św. Jozafata, arcybiskupa połockiego. Jego życie i męczeństwo stało się dla wielu ludzi różnych krajów, kultur i pokoleń świadectwem jedności, powszechności i różnorodności Kościoła.

Św. Jozafat urodził się we Włodzimierzu na Wołyniu. Były to czasy, gdy zwierzchnicy Kościoła prawosławnego w Rzeczypospolitej w trosce o dobro dusz i jedność wyznawców Chrystusa podpisali unię z Kościołem rzymskim, tym samym dając początek Kościołowi unickiemu. Według ich myśli, która była zaakceptowana przez papieży, młody Kościół miał zachowywać wierność tradycji chrześcijańskiego Wschodu, uznając jednocześnie zwierzchnictwo Ojca Świętego. W tym czasie Jan (takie imię św. Jozafat otrzymał na chrzcie) był jeszcze małym chłopcem. Kiedy matka po raz pierwszy poprowadziła go do kościoła, w przedsionku świątyni zobaczył on krzyż z wizerunkiem ukrzyżowanego Zbawiciela. Chłopiec zapytał, kim jest ten człowiek? „To jest Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus, który za nasze grzechy poniósł śmierć na krzyżu” - odpowiedziała matka. Wówczas przyszły Święty odczuł, jakby iskra przeszła przez jego ciało. To zdarzenie wywarło wielki wpływ na jego życie duchowe. Od tej pory ukochał on wszystkie nabożeństwa i nie opuścił Mszy św. w ciągu trzydziestu lat. Jan podrósł i rodzice wysłali do Wilna, stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tam miał on pomagać w zakładzie kupieckim. Jednak chętniej oddawał się czytaniu literatury religijnej, niż prowadzeniu interesów. Uczęszczał również do różnych cerkwi na nabożeństwa i oddawał się modlitwie indywidualnej. Nabożeństwa, a zwłaszcza Liturgia Godzin Kościoła Wschodniego, stały się dla niego szkołą teologii. Nie mogąc długo znieść podziału wewnętrznego pomiędzy pracą w zakładzie a powołaniem do życia zakonnego, wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej. Klasztor ten przebywał w tym czasie w stanie opłakanym. Było w nim kilku starszych mnichów, ale żaden z nich nie trzymał się Reguły. Nikt nie mógł podjąć się jego kierownictwa duchowego i Jozafat musiał poprzez modlitwę i lekturę duchową sam formować swoje wnętrze. Spotkanie i rozmowy z księżmi jezuitami z Akademii Wileńskiej wywarły wielki wpływ na młodego zakonnika i jego wybór drogi jedności kościelnej. Często mówi się o św. Jozafacie tylko w związku z jego śmiercią męczeńską, a przecież lata spędzone w klasztorze były przygotowaniem do złożenia ofiary z życia dla Chrystusa i jedności Jego owczarni. Oddawał się ascezie i modlitwie, a najbardziej ulubionym jego dziełem było czytanie i przepisywanie ksiąg religijnych. Lektura żywotów świętych stopniowo przygotowywała go do przyjęcia męczeńskiej śmierci. Czytał chętnie dzieła o Kościele i utwierdzał się w przekonaniu, że musi on zachowywać jedność pod rządami następcy św. Piotra - biskupa Rzymu. Św. Jozafat był głęboko rozmiłowany we własnej tradycji i liturgii. Nie przeszkadzało mu to w przyjęciu całym sercem unii. Poprzez swoją postawę stał się wielkim świadkiem jedności. Udowadniał przeciwnikom unii, że należąc do Kościoła katolickiego, nie trzeba zrzekać się swojej tożsamości. Wielkie znaczenie miała dla Jozafata i dla unii przyjaźń z Józefem Rutskim, trzecim zwierzchnikiem zjednanego Kościoła. Był on człowiekiem bardzo wykształconym, studiował w Rzymie, gdzie dostał od papieża błogosławieństwo na powrót do kraju i pracę na rzecz jedności. Pociągnięty przykładem młodego zakonnika, Rutski sam wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej i wkrótce został przełożonym. Jozafata mianował swoim następcą. Gdy po śmierci sędziwego metropolity Pocieja, zwierzchnika Kościoła unickiego, jago miejsce zajął Józef Rutski, dwaj przyjaciele poprowadzili reformy, które dały nowego ducha młodemu Kościołowi. Jozafat zasłużył się nade wszystko jako reformator życia zakonnego. W duchu nauki Ojców Wschodnich - założycieli życia zakonnego, korzystając również z dorobku Kościoła Zachodniego, a szczególnie z uchwał Soboru Trydenckiego, odradzał on najpierw upadający wileński klasztor Trójcy Przenajświętszej. Później kilka innych klasztorów dołączyło się do reformy. Jozafat wszędzie posyłał młodych zakonników, swoich uczniów. Tak powstały klasztory w Supraślu koło Białegostoku, w Byteniu i Żyrowicach koło Słonimia na Białorusi. W tym ostatnim znajduje się cudowny obraz Matki Bożej, koronowany w XVIII stuleciu koronami papieskimi. Sanktuarium w Żyrowicach, gdzie obecnie znajduje się klasztor i seminarium prawosławne, był nazywany „unicką Częstochową”. Posługę przełożonego klasztoru przyszły męczennik pełnił tylko trzy lata. W 1618 r. Jozafat został powołany na nowy urząd - arcybiskupa w Połocku. Jego diecezja obejmowała prawie całą Białoruś, ale sytuacja religijna w niej wyglądała przerażająco. Katedra była mocno zniszczona, klasztory prawie puste. W wielu parafiach biskupa nigdy nie widziano. Księża znajdowali się pod presją szlachty, która traktowała ich jak swoich chłopów. Msza św. sprawowana była bardzo rzadko, kazań nie głoszono. Na dodatek przeciwnicy unii rozpowszechniali pisma, nazywając nowego Arcybiskupa zdrajcą, który chce się wyrzec własnej tradycji i poprzerabiać kościoły wschodnie na łacińskie. Święty niechętnie przyjął nowy urząd, w głębi serca pozostając zwykłym zakonnikiem. Jednak gorliwie pełnił posługę biskupią do samej śmierci. Zajął się odrodzeniem Kościoła materialnie i duchowo. Wyremontował katedrę św. Sofii w Połocku, budował kościoły i klasztory. Codziennie sam sprawował Mszę św., i wprowadził taki zwyczaj we wszystkich kościołach Połocka. Wizytował parafie, głosił słowo Boże, bronił duchowieństwa i wiernych od ucisku ze strony możnych. Pomagał biednym do takiego stopnia, że sam zaczął cierpieć niedostatek. Nawet pałac biskupi uczynił schroniskiem dla bezdomnych, sam zajmując najmniejszą izbę. Ale, co było najbardziej istotne, trzymał się we wszystkim tradycji Kościoła Wschodniego, udowadniając swoim przeciwnikom, że jedność Kościoła jest drogą do jego odrodzenia. Jozafat nie ukrywał swojej przyjaźni z duchowieństwem łacińskim, a szczególnie z profesorami kolegium jezuickiego. Jednak przeciwnicy jedności nie zaprzestali swoich starań o zniesienie unii. Nie mogąc prawdą zwalczyć Arcybiskupa, starali się oni odizolować go od ludu. A kiedy i to nie udało się, posunęli się do podstępu, kłamstwa i buntu. Sprawcą moralnym tego przestępstwa był Meleci Smotrycki, wyświęcony przez przeciwników unii na arcybiskupa Połocka. Co prawda nie pełnił on tego urzędu, rezydując w Wilnie, bo większość świątyń była w rękach Jozafata i jego zwolenników, jednak poprzez kłamstwo, że jakoby Jozafat ma wprowadzać obrządek łaciński, udało mu się wzburzyć mieszkańców Witebska, drugiego co do znaczenia miasta w diecezji. To, co zdarzyło się 12 listopada 1623 r. nie było dla abp. Jozafata zaskoczeniem. Był on świadom wrogości i niebezpieczeństwa. Ale również świadom był i swoich obowiązków pasterskich, które pełnił do ostatniej chwili. W dniu swojego męczeństwa, po odprawieniu jutrzni, Arcybiskup wrócił do swojego pałacu, ale tam już zebrał się tłum. Buntownicy wyłamali bramę pałacu i zaczęli bić czeladź Arcybiskupa. Jozafat wyszedł do tłumu, prosząc o litość dla swoich ludzi. Tłum zamarł w oczekiwaniu. Wtedy nieznane osoby uderzyły Świętego, zadając śmiertelny cios. Potem wszyscy bili martwe już ciało, drwiąc z jego godności pasterskiej. Szczątki Świętego wrzucili do rzeki, przywiązawszy mu do szyi kamienie. Za kilka dni, gdy przyszło otrzeźwienie po okropnej masakrze, zaczęto go szukać. Odnalezione ciało, pomimo kilkudniowego przebywania w wodzie, zachowało się nienaruszone. Buntownicze miasto spotkała surowa kara. Lecz większą karą dla mieszkańców była szerząca się świadomość, że zabili oni Świętego. Krew św. Jozafata stała się nasieniem wiary. Otaczał on swoją opieką modlitewną Kościół unicki, który rozwijał się aż do gwałtownego skasowania go w wieku XIX. Sam Jozafat został ogłoszony błogosławionym w 20 lat po śmierci, a świętym w 1867 r., kiedy szerzyły się prześladowania unii na Podlasiu. Męczeński los spotkał nie tylko samego Świętego. Nawet jego ciało po śmierci doznało prześladowań. Taką nienawiść żywili do Apostoła Jedności ci, którzy pragnęli wykorzystać rozłam kościelny dla swoich celów politycznych. W czasie wojny Rzeczpospolitej z Rosją 1653 r. relikwie św. Jozafata były przechowywane w różnych miejscach Rusi, Litwy i Polski. Potem w roku 1705 car Piotr I szukał ciała Świętego, aby je spalić. Nie znalazł go i urządził masakrę jego zakonników w katedrze św. Sofii w Połocku. Relikwie trafiły do Białej Podlaskiej pod opiekę Radziwiłów. Tam szerzył się kult Świętego. Przychodzili do niego liczni pielgrzymi i doznawali wielkich łask. Po skasowaniu unii kult nie zanikł, ale wręcz przeciwnie, szerzył się wśród prześladowanych unitów podlaskich. Żaden kapłan, nawet wśród tych, którzy porzucili unię, nie chciał podnieść ręki na relikwie św. Jozafata. Dlatego carski gubernator kazał żandarmom schować trumnę w piwnicach kościelnych i zasypać ziemią. Tam ciało leżało do roku 1916, zanim znowu je odnaleziono. Z Białej Podlaskiej Święty przewędrował do Wiednia, a stąd do Rzymu i teraz spoczywa w Bazylice św. Piotra pod ołtarzem św. Bazylego Wielkiego.
CZYTAJ DALEJ

Zepsute pokolenie

2024-12-14 07:00

[ TEMATY ]

zmiany klimatyczne

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Żyjemy w czasach, w których moda odgrywa rolę nie tylko w świecie ubrań i zwyczajów, lecz także w sferze idei. Wraz z rosnącą świadomością kryzysu klimatycznego albo tego co w tej sferze jest aktualnie obowiązującą „prawdą” wiele osób szuka sposobów, żeby na potrzebie zmiany świata na lepsze zbić kapitał.

Jedni wybierają drogę edukacji, inwestują w innowacyjne technologie, pracują nad redukcją emisji dwutlenku węgla. Inni jednak stawiają na coś zupełnie innego – show i zamieszanie. I tak na scenę wkracza Ostatnie Pokolenie – organizacja, która zrobiła ostatnio dużo szumu wokół siebie, deklarując walkę z globalnym ociepleniem za pomocą metod, które można określić jako teatralne, całkowicie pozbawione długoterminowego sensu i zwyczajnie szkodliwe.
CZYTAJ DALEJ

Papież zrezygnował z konferencji prasowej na pokładzie samolotu

2024-12-15 20:07

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Franciszek na Korsyce

PAP/EPA/Remo Casilli / POOL

Papież Franciszek zrezygnował z konferencji prasowej podczas krótkiego lotu z Korsyki do Rzymu w niedzielę wieczorem. Wydarzyło się to po raz pierwszy w czasie papieskiego lotu, który był najkrótszy z dotychczasowych.

Powodem tej decyzji był brak czasu w czasie lotu, który trwał około 50 minut - wyjaśniły źródła watykańskie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję