Reklama

Bóg nie patrzy na zegarek

Niedziela warszawska 52/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Chmieliński: - Czy często patrzy Ojciec na zegarek?

O. Dariusz Kowalczyk SJ: - Kiedy byłem prowincjałem, to dosyć często patrzyłem na zegarek. Musiałem być na czas, miałem napięty program dnia, nie wypadało się spóźniać. Teraz nie muszę już tak często sprawdzać czasu. Tym bardziej, że w kolegium, gdzie mieszkam, funkcjonuje jeszcze dzwonek zakonny, który wzywa na modlitwy, posiłki. Nie trzeba więc zegarka, żeby zdążyć tam, gdzie się powinno być.

- Generalnie jednak nie da się żyć bez zegarków, chociaż kiedyś ludzie tak żyli...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dziś już życie bez zegarków byłoby niemożliwe. Chociaż od czasu do czasu, na urlopie, wakacjach, można próbować tak żyć. Takie chwilowe oderwanie się od ciągłej dyktatury czasu jest na pewno czymś dobrym.

- Czy patrzenie na zegarek przypomina Ojcu, że „czas ucieka, wieczność czeka”? Taki napis widział ze swojego okna w Wadowicach młody Karol Wojtyła.

- W tak dalekiej perspektywie bym tego nie ujmował. Patrzenie na zegarek przypomina mi raczej o zadaniach, które stoją przede mną, że powinienem coś zrobić „na wczoraj”, a jeszcze tego nie zrobiłem. Natomiast do głębszej refleksji na temat czasu i przemijania skłaniają mnie różne rocznice, święta czy np. urodziny. Wtedy mam poczucie przemijania czasu. Czasami doświadczam wówczas wręcz bólu przemijania. Nie miałem jeszcze sytuacji, żeby umarła mi osoba bardzo mi droga. Rodzice jeszcze żyją, mogę się z nimi spotkać. Ale ludzie odchodzą, umierają współbracia i to skłania do uświadomienia sobie, że i ja kiedyś umrę. Zastanawiam się, co po mnie pozostanie. To jest taka trochę męska ambicja: żeby coś w życiu zrobić, napisać książkę, zasadzić drzewko, spłodzić syna.
W takiej ambicji nie ma nic złego, ale warto z refleksją na temat przemijania zejść jeszcze głębiej i zastanowić się, czy moje życie podoba się Bogu, czy niekoniecznie. Mam pragnienie sensownego, dobrego przeżycia tego życia do końca. Ponadto kiedy widzę, jak rosną dzieci mojej siostry, kiedy siostrzeniec bierze ślub, a ja go błogosławię, to też jest dla mnie bodźcem do refleksji nad przemijalnością pokoleń.

- Dlaczego ludzie w sylwestra tak tańczą, bawią się? Z czego się tak cieszą? Przecież są o rok starsi.

- Data rozpoczęcia nowego roku jest umowna i rzeczywiście nie ma powodu, żeby taką radością tryskać. Ktoś kiedyś zauważył, że te okrzyki radości z nadejścia nowego roku przypominają mu człowieka spadającego z 80. piętra. Mijając każde piętro, taki człowiek wrzeszczy z radości, że je minął. Ale rozumiem, że ludzie świadomie umawiają się, żeby się spotkać, zabawić i w tym nie ma nic złego.

- A jak Ojciec spędza sylwestra?

- W ostatnich latach czas po Bożym Narodzeniu do pierwszych dni stycznia spędzałem zwykle na osobistych, corocznych rekolekcjach zamkniętych. Między innymi w klasztorze karmelitanek bosych w Osinach k. Mińska Mazowieckiego. A więc dla mnie sylwester to była głównie modlitwa, medytacja. Natomiast fakt przyjścia nowego roku inspirował mnie do wdzięczności Bogu za to, co było, a z drugiej do przepraszania Go za to, co było złe z mojej strony. Była to także okazja do modlitewnego otwierania się na to, co właśnie przeżywam, aby to jeszcze bardziej złączyć z Bogiem.
W czasie tych rekolekcji bardzo lubiłem samą noc sylwestrową. Niedaleko strzelały petardy, a ja siedziałem w swoim pokoju i modliłem się na różańcu. Dobrze się z tym czułem. Ludziom bawiącym się wcale nie zazdrościłem, ale też nie czułem się od nich lepszy.

- Czy Bóg stworzył czas?

- Tak! Chociaż nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Niektórzy pojmują Boga jako istniejącego w czasoprzestrzeni i z tego poziomu stwarzającego człowieka. Tymczasem Bóg stworzył nie tylko człowieka, ale również czas i przestrzeń. Sam istnieje poza czasem i przestrzenią, a nawet bez czasu i bez przestrzeni. Chcąc stworzyć świat duchowy i materialny, stworzył czasoprzestrzeń i wypełnił ją w swoim procesie stwórczym tak, a nie inaczej. Żyjemy więc od początku w czasoprzestrzeni i nie sposób sobie wyobrazić, jak mogłoby wyglądać życie bez czasu i przestrzeni. A jednak takie życie istnieje. To życie odwiecznego Boga.

- Nie próbuje Ojciec sobie tego życia bez czasu wyobrazić?

- Dla mnie ważną przestrzenią myślenia o wieczności jest nie tyle kwestia czasu, ale relacji między Bogiem a człowiekiem. Spojrzenie personalistyczne sprawia, że nie musimy się męczyć z wyobrażaniem sobie życia bez czasu i przestrzeni. Myśląc o rzeczach ostatecznych, można się zastanawiać, jak niebo, piekło i czyściec można opisać przez moją relację z Bogiem. Ja nie wiem, co to jest wieczność. Wiem, że Bóg jest wieczny sam z siebie. I skoro będąc poza czasem, stworzył czas i wszedł w ten czas poprzez Wcielenie, to znaczy, że jest jakaś możliwość przenikania się tego bezczasu Boga z czasowością człowieka.

- Z tego wszystkiego wynika, że w niebie nie będzie czasu...

- Tak bym nie powiedział. Wiecznością, która byłaby poza czasem, jest jedynie Bóg. My natomiast jesteśmy i pozostaniemy stworzeniami. I chociaż w niebie będziemy istnieć jako przemienieni i przebóstwieni, to jednak cały czas będziemy stworzeniami. Tak więc sądzę, że jakaś czasowość, inna niż na ziemi, będzie naszym udziałem. Niebo nie jest miejscem, gdzie czas przestaje istnieć, ale gdzie przenikanie się miłości Boga i ludzi oznacza przenikanie się wieczności Stwórcy z taką czy inną czasowością człowieka.

- A w piekle? Jak tam będzie wyglądać kwestia czasu?

- Wieczność, o której mówiłem, to rzeczywistość z Bogiem. Natomiast piekło jest stanem bez Boga. Tam nie ma relacji z Bogiem i innymi ludźmi i nie ma przenikania się miłości. Być może więc w piekle kwestia czasu jeszcze inaczej się przedstawia.

- Jak?

- Trudno powiedzieć. Po pierwsze nie wiem, czy będą jacyś potępieni w piekle. Ale oczywiście taka możliwość istnieje. Z tym, że nawet gdyby byli jacyś potępieni, to niekoniecznie muszą swój stan traktować jako nieszczęście.

-???

- Można sobie wyobrazić, że ktoś tkwi w bagnie i nie wie, że tam tkwi. Że bagno to właśnie bagno. Wydaje mu się, że to nie bagno i po prostu tak sobie istnieje w tej bagiennej rzeczywistości.

Reklama

- Niektórzy kaznodzieje określają piekło jako pasmo cierpienia, które nigdy się nie skończy. Człowiek błaga o pomoc, ale na próżno.

- Piekło to nie jest stan, w którym człowiek woła o litość i miłosierdzie, a Bóg mówi: za późno. Myślę, że jeżeli ktoś jest potępiony, to właśnie dlatego, że nie ma w sobie żadnej ochoty, żeby zawołać: Panie, ulituj się nade mną.

- W tym krótkim przeglądzie czasu po śmierci został nam jeszcze czyściec. Tam chyba jest czas?

- Kiedyś przenoszono kategorie czasu ziemskiego na czyściec. Mówiono, że ktoś np. jest sto lat w czyśćcu, ale modlitwy za niego mogą skrócić czas tych cierpień o określoną liczbę lat. Takie przenoszenie wprost naszych kategorii czasowych na tamten świat było błędem. Chociaż modlitwa za cierpiących w czyśćcu ma sens i można w ten sposób im pomóc w szybszym oczyszczeniu się. Czyściec jest miejscem nadziei, w którym wiadomo, że będę razem z Bogiem. Ale żeby tak się stało, potrzebuję jeszcze oczyszczenia. I jasne, że to oczyszczenie musi być jakimś czasowym procesem.

- Bóg jest poza czasem. My żyjemy w czasie. Jeżeli Bóg patrzy na mnie, to w jakim momencie mnie widzi? Czy widzi naraz całe moje życie?

- Myślę, że tak. Bóg patrzy na nas, ogarniając cały czas naszego życia. Widzi je całe naraz. Ale to nie znaczy, że je determinuje!

- No właśnie. Niektórzy sądzą, że skoro Bóg wie, co będzie, to i tak nasze wybory nie mają większego sensu. Bo i tak będzie co ma być.

- Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w jednym momencie widzę osobę z całą jej historią, początkiem i końcem. Widzę, co się stało, staje, stanie u tej osoby, ale w żaden sposób ta moja wiedza nie wpływa na jej wybory. A to te wybory w konsekwencji tworzą jej historię tak, a nie inaczej. Bóg rzeczywiście widzi, co będzie za jakiś czas. Ale to nie znaczy, że to jest zdeterminowane. To znaczy po prostu, że Bóg żyje poza czasem.

- Ale Bóg jakoś wpływa na naszą historię. Pomaga np. w zdaniu egzaminu.

- Bóg widzi wszystko, początek i koniec. To, co przed egzaminem i po nim. Ale zarazem jest cały czas z tą osobą, która właśnie zdaje egzamin i prosiła Go o pomoc. Widzi więc także modlitwę osoby proszącej i swoją na nią odpowiedź.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję