Reklama

Historia

Genialny plan Piłsudskiego

Niedziela warszawska 33/2009

[ TEMATY ]

Cud nad Wisłą

pl.wikipedia.org

Polskie pozycje pod Miłosną, sierpień 1920

Polskie pozycje pod Miłosną, sierpień 1920

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiesława Lewandowska: - Dlaczego zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej nazywa Pan Profesor jedyną Polską Victorią?

Prof. Józef Szaniawski: - Dlatego, że nawet Bitwa pod Grunwaldem nie była tylko polską Victorią - tam walczyli przecież Litwini, Tatarzy, Czesi… A Sobieski pod Wiedniem, choć dowodził ogromną armią chrześcijańskiej Europy, to była to tylko część połączonych armii 12 narodów, a więc wprawdzie nasz król odegrał rozstrzygającą rolę, ale nie on sam… Natomiast 1920 rok to jest wyłącznie polska Victoria, w dodatku w obronie i na rzecz całej Europy.

- Historycy uważają Bitwę Warszawską za jedną z osiemnastu najważniejszych bitew w historii świata. Na którym miejscu takiej listy, zdaniem Pana, należałoby ją usytuować?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Według mnie, to była jedna z siedmiu, ośmiu najważniejszych, decydujących bitew w dziejach świata. Do wspomnianej osiemnastki zalicza się m.in. bitwę pod Verdun i bitwę nad Marną. A prawdę powiedziawszy, nic takiego by się nie stało, gdyby Francuzi bitwę pod Verdun albo bitwę nad Marną przegrali… Niemcy zajęliby Francję, losy Europy nie uległyby zasadniczej zmianie. To samo dotyczy bitwy pod Sedanem w wojnie francusko-pruskiej w 1870 r. I to samo można powiedzieć o kilku innych bitwach z tej listy. Bitwy, w których decydowały się losy całej Europy, to np. bitwa Greków z Persami pod Salaminą albo bliższa nam bitwa pod Wiedniem, kiedy to Turcy poprzez Wiedeń zamierzali dotrzeć do Rzymu i zawojować całą Europę.

- I właśnie do tego najściślejszego grona bitew decydujących o losach cywilizacji europejskiej można zaliczyć Bitwę Warszawską?

- Zdecydowanie tak. Uważam, że spośród tego rodzaju bitew w XX wieku pierwszą była właśnie Bitwa Warszawska, a za nią trzy bitwy II wojny światowej: bitwa o Anglię, o Midway i bitwa pod Stalingradem. Od nich zresztą też zależały losy całego świata. Twierdzę, że w sensie cywilizacyjnym, historycznym i geopolitycznym Bitwa 1920 roku była dużo, dużo ważniejsza niż się to zazwyczaj ocenia.

Reklama

- Bo gdyby nie polski odpór, Sowieci zanieśliby komunizm na swoich bagnetach aż do Atlantyku?

- Takie były ich plany. Lenin jako premier rządu Rosji w przemówieniu na Kremlu 20 września 1920 r., czyli pięć tygodni po katastrofie pod Warszawą, mówił: „Stanęliśmy przed nowym zadaniem, mogliśmy i powinniśmy byli wykorzystać sytuację militarną, żeby rozpocząć wojnę zaczepną. Sformułowaliśmy to nie w oficjalnej uchwale zawartej w protokołach Komitetu Centralnego, ale powiedzieliśmy między sobą, że sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce nie dojrzała już rewolucja proletariacko-socjalistyczna. Wiedzieliśmy dobrze, że rozbijając armię polską, rozbijamy pokój europejski, na którym opiera się cały światowy system obecnych stosunków międzynarodowych. Gdyby Polska stała się sowiecka, pokój wersalski zostałby zburzony i cały system międzynarodowy ustanowiony dzięki zwycięstwom runąłby. Uważaliśmy bowiem, że gdzieś pod Warszawą znajduje się nie centrum polskiego rządu, ale centrum całego współczesnego systemu imperialistycznego oraz że okoliczności pozwalają wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i w Anglii. Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, angielski proletariat wzniósł się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. Wszystko tam było gotowe do wzięcia, lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji. (…) Będziemy nadal przechodzić od strategii defensywnej do ofensywnej, aż wykończymy tych Polaków na dobre”.

- A tych Polaków nie udało się wykończyć, choć nie tylko Sowietom wydawało się to takie oczywiste…

- Wydawało się, że Polska tę bitwę musi przegrać. I wydawało się też, że wszyscy w Europie Zachodniej byli z tą możliwością jakoś pogodzeni. Nikt nie udzielił Polsce żadnej pomocy, nie tylko militarnej, nie tylko materiałowo-finansowej, ale żadnej, nawet słownej. Z wyjątkiem listu, który papież Benedykt XV napisał do Episkopatu Polski.

- Benedykt XV zarządził modlitwy w całym Kościele powszechnym „O zmiłowanie Boga nad nieszczęsna Polską”.

- List papieża był naprawdę piękny i krzepiący. Sytuacja Polski, bardzo młodego państwa, była niezwykle trudna. Mówiono wtedy, że tylko cud może nas uratować. Dysproporcja sił między Rosją Sowiecką a Polską, która jako państwo miała zaledwie półtora roku, była porażająca. Wojsko Polskie ledwie zaczynało się formować, a musiało stawić czoła dwumilionowej armii.

- Skoro wszystko wskazywało niemal na pewną przegraną, jakim cudem doszło jednak do zwycięstwa?

- Dzięki genialnemu planowi strategicznemu. To był plan niesłychanie ryzykowny, wymyślony przez Józefa Piłsudskiego w czasie bezsennej nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 r. Plan polegał na tym, że z resztek z rozbitych oddziałów wojska polskiego, które cofały się na przestrzeni 500 km ze wschodu, stworzył 6 dywizji i skoncentrował je na południowym skrzydle w rejonie Puław i Dęblina. Uderzył na odsłonięte skrzydło frontu zachodniego armii sowieckiej, co było dla Rosjan całkowitym zaskoczeniem. Ten plan w swojej prostocie był genialny.

- Plan był bardzo ryzykowny i - zwłaszcza przez wojskowych - krytykowany.

- Piłsudski przeciwstawił się różnym doradcom, którzy mówili, że trzeba się okopać na linii Wisły i bronić metodą wojny pozycyjnej. Ale przecież by bronić się od Puław i Dęblina po Toruń i Grudziądz, trzeba było mieć milionową armię… Piłsudski uważał, że tylko manewr, ruch, może spowodować zwycięstwo. Naczelnemu wodzowi zarzucano, że podjął ogromne ryzyko i Rosjanie zdobędą Warszawę, bo przecież byli już bardzo blisko. Piłsudski jednak uważał - i odważył się to nawet powiedzieć - że lepiej stracić Warszawę niż cała Polskę. To był główny motyw jego planu.

- To było ryzyko graniczące z cudem? Cud?

- Na przełomie lipca i sierpnia w kościołach całej Polski modlono się o cud. Strach przed niewolą sowiecką był ogromny. Panowało powszechne przekonanie o nieuchronności niewoli sowieckiej. Gdy do Warszawy dochodziły odgłosy armat spod Radzymina, na pl. Zamkowym celebrowano wielką polową Mszę św. To, że akurat 15 sierpnia, w dzień Matki Bożej Zielnej, zdecydowało się zwycięstwo Bitwy Warszawskiej, było rzeczywiście jakimś cudem…

- Chyba nigdy wcześniej ani nawet później tak gorliwie się w Polsce nie modlono o cud, ale przecież rola Kościoła w Cudzie nad Wisłą była nie tylko nadprzyrodzona?...

- Piłsudski był wspierany przez kard. Aleksandra Kakowskiego, bp. Władysława Bandurskiego i nuncjusza Achille Rattiego. Nigdzie nie napisano, że to byli przyjaciele, ale faktycznie byli wielkimi przyjaciółmi i bardzo się wspierali. Kiedy bolszewicy zbliżyli się do Wisły, cały korpus dyplomatyczny opuścił Warszawę z wyjątkiem nuncjusza Achille Rattiego, późniejszego papieża Piusa XI. Józef Piłsudski cieszył się jego ogromnym wsparciem, nawet wówczas, kiedy Ratti był już papieżem. Można powiedzieć, że odegrał on ogromną rolę w dramacie pierwszych dni wolności Polski, a bardzo szczególną w roku 1920.

- Symbolem bitwy 1920 r. jest ks. Ignacy Skorupka, poległy pod Ossowem k. Wołomina kapelan 236. Pułku Piechoty. Czy jego rolę można uznać za jedynie symboliczną?

- Ks. Ignacy Skorupka jest w istocie drugą z dwu najważniejszych postaci - zaraz po Józefie Piłsudskim - kojarzonych z Bitwą Warszawską. Ks. Skorupka wyszedł do boju spod kościoła św. Floriana (obecnie katedra) i doszedł pod Wołomin. Cały czas w sutannie, choć wtedy większość kapelanów była ubrana w mundury. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie to miało ogromny wpływ moralny na żołnierzy. Gdy dowódcy polegli i nagle został jedynym oficerem, musiał przejąć dowództwo nad grupą ok. 250 żołnierzy. Z krzyżem w ręku, pociągnął ich do kontrataku na bolszewików. I poległ… Na drzwiach katedry polowej Wojska Polskiego jest płaskorzeźba przedstawiająca Bitwę Warszawską, a na niej ks. Skorupka z krzyżem w ręku i marszałek Piłsudski na koniu, za nimi podąża ogromna kolumna wojska. Oni dwaj stali się, niezależne od zakresu swego realnego udziału, symbolami 1920 r. Ks. Skorupka został pośmiertnie odznaczony przez Naczelnika Państwa Krzyżem Virtutti Militari.

- Wielką rolę w 1920 r. odegrały zwykłe wiejskie kościoły, przy których powstawały Komitety Obrony Narodowej, a dzięki temu po raz pierwszy w narodowym zrywie tak masowo uczestniczyli chłopi. Czy to także nie był cud?

- A pamiętajmy, że nie było wtedy radia i telewizji i przekaz docierał do ludzi przez pisemne obwieszczenia i przez ambony. Odezwy marszałka Piłsudskiego do chłopów były na polecenie kard. Kakowskiego odczytywane we wszystkich kościołach. Ta determinacja i opór Polaków był niesłychany! W momencie, gdy milionowa armia bolszewików dowodzona przez Tuchaczewskiego, Budionnego, Jegorowa, a także przez Stalina (który stał pod Lwowem) napierała w stronę Wisły, rosła determinacja i opór Polaków. To nie był jednorazowy zryw, tylko powszechna mobilizacja. Ludzie wstydzili się siedzieć w domu. Zgłaszali się masowo do wojska na prośbę Naczelnego Wodza, przekazywaną przez księży.
„Ludu polski, chwyć za broń, idzie pożoga i mord, tam gdzie przejdzie bolszewik, pozostaną zgliszcza i gruzy polskiej wsi. Bolszewik to wróg ludu polskiego… Niech żywa noga najezdnika nie wyjdzie z polskiej ziemi. Za poległych w obronie ojczyzny ojców i braci, za zniszczone zbiory, za zrabowane zagrody, niech karzące twoje pięści zbrojne, widły, kosy i cepy spadną na karki bolszewików”. Tak pisał Piłsudski w odezwie 18 sierpnia, już po bitwie. Wszyscy już poznali okrucieństwo bolszewików, a jednak szli na tę wojnę, bo bali się sowieckiej okupacji.

- Mało do dziś wiemy o realiach tej ważnej i okrutnej wojny, lubimy ją skwitować prostym, wygodnym pojęciem „Cud nad Wisłą”…

- Niewiele się mówi o tej naszej najważniejszej bitwie, nawet po 1989 roku… Jan Paweł II też lubił używać określenia „Cud nad Wisłą”, ale mówił przede wszystkim o swojej osobistej wdzięczności dla tych, którzy obronili Ojczyznę w 1920 r. Zawsze też podkreślał opatrznościowy dla Europy charakter tej bitwy: „«Cud nad Wisłą», zwycięstwo Marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną zatrzymało (…) sowieckie zakusy” („Pamięć i tożsamość”).

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bolszewika bij

Niedziela warszawska 32/2018, str. VI

[ TEMATY ]

Józef Piłsudski

Cud nad Wisłą

I wojna światowa

Wikimedia Commons

Józef Piłsudski nad mapą w okresie bitwy warszawskiej

Józef Piłsudski nad mapą w okresie bitwy warszawskiej

Rywalizacja nowych państw o sporne ziemie stała się tuż po zakończeniu I wojny światowej przyczyną kilku wojen. W wyniku największej z nich łupem bolszewików mogła paść Warszawa

Euforia po zdobyciu w końcu 1918 r. niepodległości była w Polsce ogromna, ale wielu sen z powiek spędzał fakt, że odzyskana ojczyzna nie miała konkretnych granic, administracji, skarbu i wojska. Tymczasem Polska i jej sąsiedzi mieli wyraźne rozbieżne interesy i oczekiwania terytorialne. Ta rywalizacja musiała stać się przyczyną zbrojnych starć.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 16.): Śpij, Jasieńku, śpij

2024-05-15 20:50

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

Materiał prasowy

Czy da się zacumować okręt na środku morza? Czy Bóg mówi przez sny? I czy Boże Ciało przypadające w maju to jedyny związek Eucharystii z Maryją? Zapraszamy na szesnasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o roli Matki Bożej według św. Jana Bosko.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję