Reklama

„Ta misja jest mi pisana”

Kiedy patrzy się na jej zorganizowanie, pracę od światu do nocy, przygotowywanie kolejnych projektów i wielką energię, trudno uwierzyć, że ukończyła 71 lat. Na paradzie seniorów na ul. Sienkiewicza pokazała się w przebraniu i w meloniku ojca. Społecznik od zawsze, od 1991 r. pracująca na rzecz Towarzystwa Dobroczynności, w którym dobrze poznała oblicza biedy i problemy wykluczenia społecznego kieleckich rodzin. Za swoją wolontariacką pracę została wyróżniona na ogólnopolskiej gali „Barwy wolontariatu” w 2003 r. w Krakowie. Jej charytatywną służbę dostrzegły także władze Kielc. W 2004 r. przyznano jej „Nagrodę Miasta Kielce”

Niedziela kielecka 28/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Urszula Radziszewska z domu Kwiecień urodziła się 20 września 1937 r. w kieleckiej rodzinie Antoniego Kwietnia i jego żony Ireny z domu Łatasiewicz, jako czwarte z pięciorga dzieci. Ojciec był rzemieślnikiem, posiadającym duży zakład kowalski, mistrzem kowalskim i starszym cechu w Kielcach, a przy tym wielkim społecznikiem. Przyszedł 1939 rok, a z nim czasy niemieckiej okupacji. Antoni jeszcze przed wojną rozpoczął budowę kamienicy przy ul. Czarnowskiej. Jako ojciec piątki dzieci musiał zadbać o ich byt. Zakład kowalski jakoś prosperował. Na parterze budującego się domu potajemnie zaczęli gromadzić się partyzanci z Polski Podziemnej. A za sprawą mocno zaangażowanego w działalność konspiracyjną kuzyna rodziny, w domu Kwietniów organizowano tajne komplety dla kieleckiej młodzieży. - Moja mama zajęta wychowaniem dzieci, nie była do końca zorientowana co to za nauki tu się odbywają - opowiada z uśmiechem Urszula Radziszewska. Kiedy nadeszło „wyzwolenie” zaczęły się nowe problemy. Władze komunistyczne na prywatną inicjatywę patrzyły z ogromną niechęcią. Zabrano Kwietniom nowy dom i ulokowano w nim Technikum Plastyczne. Dzieci rzemieślników miały wyjątkowo utrudniony start na studia. W 1954 r. Urszula ukończyła Technikum Chemiczne w Kielcach i nie skończywszy nawet 17 lat, od razu podjęła pracę w fabryce Kwasu Siarkowego, a następnie w Zakładach Wapienniczych w Kielcach. Po kilku latach rozpoczęła pracę w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym w „Iskrze”. Najdłużej jednak związana była zawodowo z Instytutem Budownictwa Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa w Zakładzie Budownictwa Rolniczego w Kielcach.

Społecznik

Reklama

Od początku starała się pomagać. - Jestem osobą wierzącą i praktykująca, a nauka Kościoła do czegoś zobowiązuje - tłumaczy. Działała w pracowniczych kasach zapomogowych i zawsze była blisko osób potrzebujących, rodzin, które miały problemy lokalowe czy bytowe. Kiedy jej znajomi po ślubie, jako młode małżeństwo, nie mieli mebli, oddała im swoje (nota bene do tej pory im służą). Na studia wybrała się już jako mężatka, wychowując dwójkę dzieci: Dorotę i Mariusza. Ukończyła Politechnikę w Łodzi w 1972 r. z tytułem inżyniera chemika.
Po drodze do pracy mijała opuszczony dom przy ul. Mielczarskiego. Rudera zarośnięta chaszczami była, jak się okazało, mieszkaniem starszego małżeństwa. - Państwo Grzybowie pozostawieni bez opieki, bez wsparcia ze strony swoich już dorosłych, usamodzielnionych dzieci, żyli w warunkach urągających godności człowieka, rano żebrząc na ulicy - opowiada. Przynosiła im odzież, mleko, jedzenie, pomagała jak potrafiła. - Żal mi było tych staruszków tak zostawiać. Ona prawie niewidząca, on także schorowany, sami nie daliby rady. Wtedy po raz pierwszy załatwiłam potrzebującym dom pomocy społecznej w Zborowie - wspomina.
- Kiedy zabrałam ich z tego brudu i smrodu, rozpłakałam się. - Urszula, jeśli chcesz pomagać, musisz być uśmiechnięta, nie możesz im pokazywać, że się źle dzieje - mówiła jej wtedy przyjaciółka, widząc jak przeżywa pożegnanie z Grzybami. I tak już było zawsze. Kiedy się coś źle działo, to znajomi dzwonili, prosząc: Radziszewska, zobacz, co tam da się zrobić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Walczyliśmy z komuną

Reklama

W 1979 r. pojechała na Pielgrzymkę Jana Pawła II do Częstochowy. Głęboko w jej serce wryły się słowa o godności osoby ludzkiej, o wolności czy zdanie „Nie lękajcie się”. Dla Urszuli te słowa były, jak mówi, „zadaniem do wykonania”. W końcu dojrzała do odpowiedzialnego i pełnego poświęcenia się pracy charytatywnej. W 1980 r. była założycielką koła zakładowego „Solidarności” w Instytucie Budownictwa Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa i członkinią Komitetu Obywatelskiego. W 1983 r. odszedł od niej mąż. Trudne momenty, jednak i tutaj potrafiła dostrzec jakieś światło. - Miałam więcej czasu, by pełniej pomagać. Z czasem zrozumiałam, że ta misja (dobroczynna - przyp. K.D.) jest mi pisana - mówi.
Uczestniczyła razem z innymi działaczami w uroczystościach patriotycznych i religijnych. Ale walka ze znienawidzoną komuną dla Radziszewskiej niejedno miała imię. W 1983 r. powstało Bractwo Trzeźwościowe przy katedrze kieleckiej, zaczęła w nim działać. - Trzeba było ratować społeczeństwo pod względem moralnym przez propagowanie trzeźwości i pracowitości. Pikietowaliśmy sklepy „Polmosu”, występowaliśmy z odezwami do kielczan, modliliśmy się regularnie za trzeźwość narodu - opowiada. Nabożeństwa Drogi Krzyżowej Bractwa były zawsze wołaniem o trzeźwość. Członkowie składali śluby abstynencji, dowolnie - na rok, dwa pięć, ona złożyła na całe życie.
W 1988 r. upadek systemu był bliski. Urszula działała w Komitecie Obrony Robotników i Klubie Inteligencji Katolickiej. W pierwszych wolnych wyborach samorządowych została wybrana radną miasta Kielce i była nią przez dwie kadencje. W sumie osiem lat pracy w Radzie Miasta było okazją do zbierania doświadczenia i umiejętności przydatnych do realizacji służby i pracy w Towarzystwie Dobroczynności.

W Towarzystwie Dobroczynności od prawie 20 lat

W 1990 r., przy współpracy ludzi kierujących pomocą społeczną w mieście, a także zaangażowanych w Biskupim Komitecie Pomocy, reaktywowano Towarzystwo Dobroczynności w Kielcach. To instytucja o długoletniej tradycji, założona przez bp. kieleckiego Teofila Kulińskiego, działająca w latach 1873-1913, niosąca wsparcie najbardziej potrzebującym. Urszula Radziszewska i Hanna Stępień zaangażowały się w prace komitetu założycielskiego. Hanna przez długi czas kierowała TD, po jej wyjeździe do Warszawy, Urszula, wcześniej wiceprezes organizacji, przejęła odpowiedzialność za Towarzystwo.
Trudno wymienić wszystkie inicjatywy organizacji. - Niepełnosprawni nie mieli łatwego życia w naszym mieście w latach 90. Większość budynków użyteczności publicznej (nawet przychodnie) były dla nich niedostępne. Dzięki akcji „Kielce bez barier”, którą prowadziła w mieście z zespołem ludzi, zlikwidowano bariery w ponad 30 obiektach. Ponadto w wielu domach, mieszkaniach niepełnosprawnych instalowano specjalne uchwyty usprawniające funkcjonowanie. Towarzystwo podejmuje bardzo szeroko zakrojoną pomoc osobom potrzebującym. udziela zapomóg osobom w trudnej sytuacji materialnej, starszym, opuszczonym. Dofinansowuje wypoczynek letni dzieciom. Przekazuje dary rzeczowe, odzież oraz żywność pozyskaną ze Świętokrzyskiego Banku Żywności. Rocznie TD udziela pomocy ponad 100 osobom. Zakres zadań stale się powiększa. - Od 1993 r. prowadzimy agencję usług opiekuńczo medycznych „Arka”, która świadczy pomoc pielęgnacyjną w domach podopiecznych. Staramy się, aby ta pomoc spełniała najwyższe standardy. Dodatkowo w 2000 r. powołano przy „Arce” Poradnię Rehabilitacyjną „Arka Plus”. Od 1998 r. TD prowadzi także finansowaną przez PFRON wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, dzięki której wielu niepełnosprawnych może mieć dostęp balkoników, wózków kul, itp. Rocznie korzysta z tej formy pomocy ponad 1000 osób.

Wszędzie jest jej pełno

- Znamy się od końca lat 80. To osoba szczerze zaangażowana w działalność TD, z wielką odpowiedzialnością traktująca swoje zadania. Już ponad 19 lat pracuje na rzecz stowarzyszenia. To społecznik z urodzenia, Od rana do nocy pracuje przy projektach, organizowaniu transportu darów, dystrybucji żywności. Mimo dojrzałego wieku, nadąża za wszystkimi niemal nowinkami technicznymi. - Nie wolno się nudzić, nie wolno narzekać na zdrowie - powtarza nam. Urszula jest wielkim przyjacielem Ruchu ATD Czwarty Świat. Jako pierwsza obdarzyła swoim wsparciem Ruch, który na początku nie miał swojej siedziby. Uczestniczyła w wigiliach, spotkaniach z bezdomnymi, wykluczonymi społecznie. - To ona zmobilizowała nas do powołania Stowarzyszenia Przyjaciół ATD. Człowiek o wielkim sercu. Przygarnęła do swojego mieszkania na pewien czas bezdomnego mężczyznę, a także matkę z córką, które nie miały dachu na głową - opowiada Hanna Śleźnik, prezes ATD w Kielcach, pełniąca rolę skarbnika w TD.
- Ona jest wciąż młoda duchem, pełna energii. Zawsze nas mobilizuje do pracy, wszędzie jej jest pełno. Wyciąga mnie czasem do samotnych starszych osób, które potrzebują jakieś pomocy, chce sprawdzić czy podopiecznym Towarzystwa nie brakuje czegoś, czy opieka jest sprawowana należycie. Chciałoby się więcej takich ludzi - mówi dyrektor DPS im. Florentyny Malskiej w Kielcach Grażyna Łęska-Baranowicz.
Prezes Urszula Radziszewska nie wypoczywa na urlopie. - Regeneruję się przy pracy - śmieje się. Wciąż ma nowe pomysły, nowe projekty w głowie i tyle do zrobienia. - To prawda, wiele zmieniło się w obszarze organizacji pomocy. To prawda, jest lepsza informacja, podniósł się poziom świadczenia usług socjalnych. W latach 80. czy 90. nie było klubów seniora czy potrzebnego sprzętu do rehabilitacji.
- Kapitalizm nie zlikwidował jednak biedy, pojawiają się nowe wzywania. Przybywa osób starszych, samotnych. Wylicza. Najgorzej jest z bezrobociem czy niepełnosprawnością, jest tyle chorych dzieci, a ich rodzice rozpaczliwie poszukują pomocy.
Dobrze, że na posterunku, przy biurku jest wciąż ktoś, kto się o nich wszystkich tak troszczy.

W następnym numerze sylwetka śp. ks. Mariana Łuczyka

Towarzystwo Dobroczynne stara się odpowiadać na aktualne potrzeby społeczne. - Jako jedna z 18-stu organizacji pozarządowych w Polsce należymy do stowarzyszenia „Forum 50 +”, działającego na rzecz seniorów. Prowadzimy akcje uświadamiające społeczeństwo o problemach wieku starszego, ale także potrzebach seniorów. Organizujemy też w mieście Dzień Seniora - wyjaśnia Urszula Radziszewska. Pierwsze obchody tego Dnia w Kielcach odbyły się w 2006 r. Te w ubiegłym roku były dość huczne. Po ul. Sienkiewicza w barwnym korowodzie przeszli emeryci, klubowicze z domów seniora. Była też prezes TD w meloniku swojego ojca. - Podchodzili do mnie uśmiechnięci ludzie i mówili: „W końcu ktoś coś dla nas zrobił” - wspomina Pani Prezes.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W dzisiejszej Ewangelii trzy terminy są wskazane jako ważne w życiu

2025-02-28 09:20

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

W dzisiejszej Ewangelii trzy terminy są wskazane jako ważne w życiu. Są nimi: poznawać (dobre i złe owoce); rozpoznawać (uczeń i nauczyciel) i wybierać – nie można wziąć wszystkiego, nie można mieć wszystkiego, trzeba wybierać.

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: «Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta».
CZYTAJ DALEJ

Czy odpusty to przeżytek?

2025-02-28 21:57

Marzena Cyfert

O. Fabian Kaltbach, franciszkanin mówił o odpustach w kontekście Roku Jubileuszowego

O. Fabian Kaltbach, franciszkanin mówił o odpustach w kontekście Roku Jubileuszowego

W parafii św. Antoniego na Karłowicach cyklicznie odbywają się katechezy dla dorosłych. Temat ostatniej z nich, którą wygłosił proboszcz o. Fabian Kaltbach, związany był z Rokiem Jubileuszowym, a brzmiał: „Odpusty – czy to już przeżytek?, czy są jeszcze potrzebne?”.

Na początku o. Kaltbach wyjaśnił, że odpust jest darowaniem kary doczesnej za popełnione grzechy. – Podczas sakramentu pokuty grzechy są odpuszczone co do winy, natomiast pozostaje otwarta kwestia kary, którą grzesznik musi odbyć w czyśćcu. Odpust zupełny jest darowaniem takiej kary, odpust cząstkowy jest jej zmniejszeniem. To definicja wzięta z dokumentów Kościoła – mówił ojciec proboszcz i tłumaczył: – Jeżeli odpust zupełny jest w świadomy sposób przyjęty i dopełnione są wszelkie formalności, to obrazowo jest to taki moment, jakby dorosły przyjął chrzest. Czyli w tym momencie wszystko do momentu chrztu jest mu darowane. Gdyby w tym momencie umarł, idzie do nieba. Jeśli chodzi o odpust cząstkowy, nikt nie wie, ile kary Pan Bóg nam dzięki niemu daruje. Tutaj chodzi o kwestie, które po ludzku są niepoliczalne – mówił o. Kaltbach i przypomniał słowa św. Ojca Pio, który mówił, że cokolwiek można odpokutować na ziemi, to lepiej to zrobić tutaj niż w czyśćcu.
CZYTAJ DALEJ

Bp Put: Żołnierze Wyklęci byli i nadal są znakiem sprzeciwu

2025-03-01 16:28

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Bp Adrian Put

Karolina Krasowska

Eucharystii w intencji Żołnierzy Wyklętych przewodniczył biskup pomocniczy diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Adrian Put

Eucharystii w intencji Żołnierzy Wyklętych przewodniczył biskup pomocniczy diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Adrian Put

Msza św. w zielonogórskiej konkatedrze i uroczysty apel na placu Majora Adama Lazarowicza złożyły się na zielonogórskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

W Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych 1 marca w zielonogórskiej konkatedrze pw. św. Jadwigi Śląskiej została odprawiona Msza św. w intencji Żołnierzy Wyklętych. Eucharystii przewodniczył biskup pomocniczy diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Adrian Put. W homilii biskup przypomniał, że Żołnierze Wyklęci byli żołnierzami polskiego powojennego podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, którzy stawiali opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej Związkowi Sowieckiemu. – Walcząc z siłami nowego agresora musieli zmierzyć się z ogromną, wymierzoną w nich propagandą Polski Ludowej, która nazywała ich „bandami reakcyjnego podziemia”. Zakłamywano ich historię, wypaczano cel, o który walczyli, starano się wymazać ich ze społecznej pamięci – zauważył bp Adrian Put.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję