Reklama

Niedziela Częstochowska

Otwarci na życie

Świat jest tak stworzony i Pan Bóg tak to już wymyślił, że dzieci pojawiają się w rodzinie. Pojawienie się potomstwa kiedyś było bardziej kojarzone z błogosławieństwem, a liczba dzieci często świadczyła o otwartości na drugiego człowieka i budowaniu relacji – mówi ks. Damian Kwiatkowski, kapłan archidiecezji częstochowskiej i duszpasterz krajowy Domowego Kościoła.

2024-04-16 14:14

Niedziela częstochowska 16/2024, str. VIII

[ TEMATY ]

oaza rodzin

Karol Porwich/Niedziela

Rodzina Państwa Borkowskich na co dzień dzieli się świadectwem własnego życia w parafii i diakonii oazy rodzin

Rodzina Państwa Borkowskich na co dzień dzieli się świadectwem własnego życia w parafii i diakonii oazy rodzin

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Eksperci oceniają, że największym problemem w polskiej demografii jest rozpad więzi społecznych. Nie bez wpływu pozostają również kwestie ekonomiczne. Na to wszystko nakładają się gorąca debata parlamentarna o aborcji i skuteczne próby stanowienia nowych modeli rodziny. Należy postawić pytanie: jak nasza ojczyzna ma przetrwać etnicznie, jak ma wzrastać i prosperować? – Na pewno Panu Bogu zależy, żeby naród polski się rozwijał i dobrze funkcjonował. Posługując się danymi osób zajmujących się badaniem populacji, możemy z całą pewnością powiedzieć, że jeśli Polska ma istnieć i spełniać swoje zadanie, to rodziny posiadające potomstwo powinny mieć co najmniej czworo dzieci – wyjaśnia ks. Robert Grohs, diecezjalny duszpasterz rodzin archidiecezji częstochowskiej.

Odpowiedzi na złą sytuację demograficzną, problemy w relacjach międzyludzkich i próby zachwiania fundamentem rodziny starałem się odnaleźć wśród częstochowskich rodzin wielodzietnych, które na co dzień żyją Ewangelią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rodzina sposobem na życie

Małżeństwo państwa Wawrzaków od 20 lat podąża drogą neokatechumenalną we wspólnocie znajdującej się w parafii św. Rafała Kalinowskiego w Częstochowie. – Wybrałam takie życie, zawsze pragnęłam mieć dużą rodzinę i nie widzę problemu w liczbie naszych dzieci. My byliśmy od początku otwarci na życie i składając przysięgę małżeńską, bardzo świadomie twierdząco odpowiedzieliśmy na pytanie: „Czy przyjmiecie tyle potomstwa, ile Bóg chce?” – opowiada Kornelia Wawrzak, mama dziesięciorga dzieci. I dodaje: – Pan Bóg podpisuje się pod każdym życiem, które daje, także tym, które powołał do siebie, bo mamy też troje dzieci w niebie. Mariusz Wawrzak, mąż p. Korneli, na początku małżeństwa nie wyobrażał sobie większej liczby dzieci niż czworo. – Nas w domu była trójka i dla mnie taka liczba potomstwa była naturalna, czwórkę natomiast mogłem sobie wyobrazić przy założeniu wyjątkowej odwagi, sądząc, że wiązałoby się to z ciągłą pracą i zarabianiem pieniędzy. Tymczasem Bóg daje mi po tych wszystkich latach wolność, a dzieci nigdy nie stanowiły problemu, czekałem na nie, chociaż musiałem do tego dojrzeć, żeby zrozumieć, co to znaczy być ojcem. Nigdy też nie myślałem, żeby można było celowo działać, by ograniczać poczęcie, czy stosować aborcję – wyraźnie zaznacza p. Mariusz.

Reklama

Dla Arkadiusza i Kingi Borkowskich, rodziców siedmiorga dzieci i jednego w niebie, rodzina jest sposobem na życie. Małżeństwo należy do wspólnoty Domowego Kościoła, gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie. Na co dzień mieszkają we Wręczycy Wielkiej i dają świadectwo własnym życiem w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP. – Przez 16 lat małżeństwa wielokrotnie rozmawialiśmy z żoną o naszych potrzebach, ale żadne z nas nie planowało wielkiej rodziny. Pragnęliśmy małżeństwa, rodziny i zawsze byliśmy otwarci na życie. Bywało tak, że byliśmy świadomi kolejnego życia w naszej rodzinie, a czasami zaskoczeni – wspomina p. Arek. – Doceniamy to, że Pan Bóg stawia nas w roli rodziców i robi z nami dużo dobrego, ale przez pryzmat grzechu, z którym weszliśmy w nasze małżeństwo. Dorota i Dominika urodziły się przed zawarciem przez nas sakramentalnego związku, a ja osobiście przez 3 miesiące walczyłam z myślą o antykoncepcji. Musieliśmy spaść na dno, żeby Pan Bóg mógł nas złapać za ręce i podnieść – opowiada p. Kinga. I zwierza się: – Kiedyś usłyszałam od jednego z księży, jak bardzo Pan Bóg nam ufa, dając to, co najcenniejsze.

Inne doświadczenia ma Justyna Krzywoń, matka dziś już dorosłych czterech córek i dwóch synów, parafianka z Blachowni. Państwo Krzywoniowie świadomie planowali trójkę dzieci. – Potem okazało się, że jestem w czwartej ciąży, i cieszyliśmy się z tego faktu. Wkrótce okazało się, że nasze dzieci są chore na różyczkę. Trafiłam na badania i lekarz zapytał mnie, czy w przypadku braku przeciwciał zdecyduję się na aborcję. To pytanie wówczas mną wstrząsnęło, zrobiło mi się przykro, jak lekarz mógł w ogóle zadać takie pytanie, i postanowiliśmy z mężem, że jeśli kiedykolwiek będziemy spodziewali się kolejnego potomstwa, to myśl ta nigdy nie powstanie.

Reklama

Mentalność chrześcijańska

Silny fundament i zaufanie są dla rodzin podstawą świadomych wyborów. Jak zauważa ks. Grohs, współczesny świat daje człowiekowi narzędzia umożliwiające ograniczanie liczby potomstwa. – Kiedy mam jakąś możliwość, pojawia się przestrzeń wyboru. Ja nie wskazuję, żeby Pan Bóg chciał, aby każdy Polak miał dziesięcioro dzieci. To jest kwestia woli Bożej i indywidualnej relacji człowieka z Bogiem – dodaje kapłan.

Jak dowiaduję się od duszpasterza rodzin archidiecezji częstochowskiej, współczesny człowiek, nawet wierzący, po pierwsze, nie pyta Pana Boga o plany, a po drugie, przelicza ilość trudności związanych z wychowaniem, opieką oraz obciążeniem finansowym, które powoduje przyjście na świat kolejnego dziecka. Jeśli weźmie się pod uwagę dawne czasy, można wskazać zależność, że im zamożniejsi byli ludzie, tym więcej czasu chcieli przeznaczać na różne rozrywki czy pracę, a tym samym ograniczali liczbę potomstwa lub oddawali je na wychowanie.

– Małżeństwo jest przestrzenią, w której chrześcijaństwo ma się realizować, i wszystkie pytania o ograniczanie potomstwa wskazują na to, kim jesteśmy. Czy jesteśmy ludźmi o mentalności chrześcijańskiej? – zastanawia się ks. Grohs. I podkreśla: – Bycie rodzicem w rodzinie wielodzietnej jest jedną z najpiękniejszych misji jaką można w życiu otrzymać do wykonania. A jeśli tej misji jesteśmy wierni, to mamy gwarancję bycia człowiekiem szczęśliwym.

Druga część niniejszego materiału zostanie opublikowana w jednym z kolejnych numerów Niedzieli Częstochowskiej. Pokażemy, jak wygląda życie rodzin i jakie korzyści płyną z jej posiadania, odpowiemy na pytanie, czy rodziny wielodzietne spotykają się z ostracyzmem oraz porozmawiamy z tymi, którzy wzrastali w rodzinach z licznym rodzeństwem, a dziś tworzą własne.

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łagów. Oaza rodzin

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Domowy Kościół

oaza rodzin

Katarzyna Krawcewicz

Dobiega końca pierwszy turnus rekolekcji organizowanych przez Ruch Światło-Życie naszej diecezji. W Łagowie odbyły się rekolekcje ewangelizacyjne dla małżeństw i rodzin.

Więcej na ten temat ukaże się w papierowej Niedzieli.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Stolica Apostolska w ONZ: aborcja nie jest drogą do zrównoważonego rozwoju

2024-04-30 15:02

[ TEMATY ]

aborcja

ONZ

Zgromadzenie Ogólne ONZ

Magdalena Pijewska

Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej wyraził na forum ONZ sprzeciw wobec międzynarodowych działań prowadzących do erozji szacunku dla świętości ludzkiego życia i niezbywalnej godności osoby ludzkiej. Abp Gabriele Caccia zabrał głos na sesji Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, która odbyła się z okazji 30. Międzynarodowej Konferencji na temat Ludności i Rozwoju.

Stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych przypomniał, że trzy dekady temu zajęto się w Kairze pilnymi kwestiami związanymi z populacją i rozwojem, uznając kluczowe znaczenie zapewnienia dobrobytu jednostek i rodzin. Był to ważny kamień milowy w zrozumieniu relacji między populacją a rozwojem. Abp Caccia zauważył, że deklaracja przedstawiała ludzi nie jako przeszkodę w rozwoju, ale stawiała w centrum troskę o zrównoważony rozwój.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję