Reklama

Felietony

Tak już mam…

Niezmiennie stoję na swoim stanowisku i nie jest mi obojętne, co się dzieje z Polską i Polakami.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czasach komunizmu miałem zakaz publikowania czegokolwiek, potem tworzyłem Małopolski Komitet Obywatelski „Solidarność”. Po 1990 r. wydawało się, że to właśnie ta „moja Solidarność” przejmuje władzę. Szybko się jednak przekonałem, że byli lepsi, bardziej zasłużeni i... pokorni. To oni podyktowali nowe warunki. Potem nastąpiły rządy postkomunistów, a ja ciągle powtarzałem swoje: dziennikarz ma być dziennikarzem, ksiądz księdzem, a polityka to służba wyznawanym ideom. Z tego powodu nadal byłem wyrzucany z różnych redakcji i uciszany przez służalców kolejnych „prawd objawionych”. Jako chrześcijański demokrata z przekonań z coraz większym zdziwieniem odkrywałem, że jestem radykałem: niebezpiecznym, obrazoburczym i koniecznym do zwalczenia.

Za rządów PO wysyłano różnych czynowników we wszelkie możliwe miejsca, abym nigdzie nie mógł zarobić choćby złotówki. Jeden z dawnych kolegów, wówczas prominentny już polityk, wyraził to sentencjonalnie: „Dopóki nie klękniesz na kolanko, będziesz klepał bidę”. Zawziąłem się i w ciągu kilku lat objechałem całą Polskę; spotkałem się z dziesiątkami tysięcy Polaków i przekonywałem ich, że jeszcze raz musimy zawalczyć i odsunąć od władzy PO i PSL – dla dobra Polski. Ówcześni działacze PiS i okolic kibicowali mi, ale po cichu, bo przecież mogli stracić posady, zarobki itp. Takich jak ja – którzy wypowiedzieli PO otwartą wojnę – było w kraju zaledwie kilku, reszta kibicowała zza zasłoniętych firanek. w 2015 r. przyszła zmiana i z obu stron poczułem wtedy rwący nurt. Do nowej władzy lecieli ci, którzy dotąd stali za firankami albo byli po przeciwnej stronie. Pewnego dnia w Krakowie, gdy wsiadałem do pociągu zmierzającego do stolicy, napotkałem młodziana, który powiedział prostodusznie: „O, pan redaktor! No, jest pan w naszym środowisku legendą, teraz jedzie pan do Warszawy po posadę, prawda?”. Niedługo potem został „bardzo ważnym urzędnikiem w nowym rządzie” i rychło przestał mnie zauważać na ulicy. Jechałem wtedy do stolicy zawodowo, nie miałem zamiaru szlifować korytarzy. Przez chwilę nawet zapraszano mnie do TVP i publicznego radia. Szybko jednak, tradycyjnie, wyleciałem stamtąd na bruk. Dawni „firankowcy” – obecnie wojownicy bitw z „komuną” – rychło zaczęli dbać o to, aby nigdzie mnie nie było. Spoglądałem na to spokojnie – taka dynamika, powtarza się z każdą polityczną zmianą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Daję sobie nieźle radę bez pomocy „przyjaciół”, a z wrogami rutynowo się ścieram. Nie mam także pretensji o to, że urzędasy dwoją się i troją, by wymazać mnie z przestrzeni publicznej. Taki ich los... Nie znoszą tych, którzy od lat nie rwą się do kariery i są w stanie zawsze wygarnąć prawdę. Ja ich nawet lubię, stanowią bowiem malownicze tworzywo literackie, które od lat eksploatuję w swoim pisarskim żywocie. Bez nich byłoby mi o wiele trudniej. Jedno, co „bojownikom ostatniej chwili” wymknęło się spod kontroli, to moje książki. Nie zadbali o to, aby uniemożliwić mi docieranie przez nie do czytelników. Tak powstała rzesza tych, którzy czytają Gadowskiego. A to sprawia, że mogę godnie i swobodnie żyć i niezmiennie wygłaszać swoje poglądy i oceny. Oczywiście, wiele razy się mylę, ale nikt nie może mi zarzucić, że jestem koniunkturalny czy propagandowy. Po prostu niezmiennie stoję na swoim stanowisku i nie jest mi obojętne, co się dzieje z Polską i Polakami. Istnieje taka prawidłowość, że ci, którzy najwięcej ci zawdzięczają, najmocniej cię zaatakują. Większość karierowiczów nie znosi uczucia wdzięczności, zwłaszcza tej, o którą nigdy nie zabiegałem i nie będę tego czynił. Oni czują się przez to wręcz poniżeni. Rozumiem i przyjaźnie się uśmiecham. „Firankowcy” utworzyli nawet specjalny „gang Olsena” – ludzi udających dziennikarzy, którzy zostali nimi w myśl zasady: „Nie matura, lecz chęć szczera...” – który skupił się na „opluskwianiu” mojej skromnej postaci. Znam to, rozumiem i nie mam o to żalu. Teraz nadchodzą kolejne wybory i „wielcy” obecnego układu zaczynają się niepokoić. Kilku nawet potajemnie wysyła do mnie sygnały: „Jakby co, to byliśmy zawsze z tobą, tylko wiesz, warunki nie pozwalały”. Rozumiem... Wiem, że gdy koło fortuny nagle zmieni swoje położenie, znów wyruszę w Polskę, aby walczyć o to, co uważam dla naszej wspólnoty za najważniejsze.

Ten felieton wyszedł egocentrycznie, ale chciałem – na przykładzie własnego losu – pokazać, jak funkcjonują i będą funkcjonować mechanizmy kariery. Jeśli chcecie ją robić, trzymajcie się ode mnie jak najdalej. Jeśli jednak interesują was twarda walka i cicha satysfakcja, że będziecie wiedzieli, jak jest naprawdę, to wiecie, gdzie mnie znaleźć.

2023-03-07 14:36

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

4 czerwca

Nie poszedłem na marsz 4 czerwca, bo byłem pewny, że nie pomaszerują w nim moi towarzysze z tamtych lat, tylko ci, którym czas „okrągłego stołu” wyszedł na zdrowie – dawni ubecy i ich dzieci.

Na początku czerwca potknąłem się o zabytkowy krakowski bruk, lecz ktoś podtrzymał mnie za ramię. Gdyby nie ów ktoś, rymsnąłbym na ten wychodzony od wieków bruk. Spojrzałem w twarz nieoczekiwanego wybawiciela i aż mnie prąd wewnętrzny potrzepał – no przecież to byłem ja, tylko kilkadziesiąt lat młodszy i przystojniejszy, ma się rozumieć! Aha, proszę mi tu nie wydziwiać, że takie rzeczy są niemożliwe! Ba, w Krakowie to się staje podwójnie bardziej możliwe niż gdziekolwiek indziej. Po pierwsze dlatego, że to Kraków i – jak niedługo się przekonacie, oglądając pierwszy z „dialogów nieodpowiedzialnych” z Januszem Rewińskim (na kanale GadowskiTV na YouTubie) – pod Wawelem wszystko jest możliwe. Po drugie, klasycznym publicystom – ze szronem na skroniach – wolno więcej niż młodym wyrobnikom propagandy.

CZYTAJ DALEJ

Sąd stwierdza winę „Nergala”. Muzyk znieważył wizerunek Jezusa

2024-05-22 19:27

[ TEMATY ]

krzyż

profanacja

Jezus

Karol Porwich/Niedziela

Sąd Okręgowy Gdańsk-Południe uznał Adama D., ps. „Nergal” winnym popełnienia przestępstwa z art. 196 Kodeksu karnego, czyli obrazy uczyć religijnych. Sprawa dotyczyła nagrania zamieszczonego przez muzyka w Internecie w 2018 r.

Na filmie „Nergal” w sposób obsceniczny znieważył wizerunek Jezusa Chrystusa. Sąd jednocześnie warunkowo umorzył postępowanie z okresem próby na okres dwóch lat. Muzyk musi też zapłacić 2 tys. zł świadczenia pieniężnego. Sąd nie podzielił argumentacji oskarżonego, który wskazywał, że jego działanie mieściło się w granicach swobody artystycznej.

CZYTAJ DALEJ

Panie, spraw, bym był wiernym uczniem Twoim i innych pociągał do Ciebie!

2024-05-23 10:05

[ TEMATY ]

homilia

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Ci, którzy przyznają się do Chrystusa, którzy idą za Nim, którzy stali się Jego uczniami, nie mają traktować Jego nauki wybiórczo. Zbawiciel chce, by całe Jego nauczanie było przyjmowane i przestrzegane.

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję