Reklama

Kultura

I po co te nerwy?

Muzyka, tak jak każda forma artystycznej wypowiedzi, rozwija się na kilku płaszczyznach. Jest ta popularna i wyrafinowana. Żyją sobie w światach równoległych, nie wadząc nikomu. Czy na pewno?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Życie muzyczne, artystyczne, podobnie jak jego ścieżka poświęcona dziennikarstwu i publicystce nauczyły mnie, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mądrzejszy bądź przez swój punkt widzenia i subiektywną ocenę poczuje się lepszy od kogoś innego. Kryterium oceny będzie jego własny stosunek do tej czy innej sfery życia. Lato to czas muzycznych festiwali, stąd z zaciekawieniem czytam rozmaite internetowe wpisy, których autorzy swobodnie, a nawet bardzo swobodnie komentują wydarzenia, poszczególne koncerty, często niemal w formie fachowych recenzji. Niestety, demokratyczny charakter internetu sprawia, że częściej są to wycieczki pod adresem zwolenników innej formy muzycznej wypowiedzi, z oceną samych jej odbiorców włącznie. Cóż, łatwo napisać kilka słów, często anonimowo, pod enigmatycznym nickiem i nacisnąć enter. Jednych krytyczna, wręcz napastliwa reakcja na to czy inne wydarzenie dowartościuje, ktoś inny przejdzie obok niej obojętnie, jednak słowo ma to do siebie, że potrafi być cięższe od kamienia.

Gdy czytam takie pozbawione dobrego smaku „recenzje”, zdaję sobie sprawę, jak w dobie globalnej sieci łatwo się kreować na znawcę. O ile kiedyś, aby napisać coś mocnego i dosadnego, zwłaszcza gdy dotyka się ten czy inny autorytet, trzeba było „terminować” w dziennikarskim, recenzenckim fachu długo, o tyle dzisiaj bytność w krwiobiegu influencerów rozpoczyna się nierzadko właśnie od obraźliwej recenzji. Nie chodzi mi o piętnowanie konkretnych wpisów czy artykułów w internetowych mediach, ale raczej o samo zjawisko. Smutne? Tak, wręcz przerażające. Możliwość publikacji z dowolnego miejsca na świecie, w dowolnym czasie, w dodatku bez konieczności konsultowania tego z redaktorem, sprawia, że jesteśmy zasypywani lawiną pseudorecenzenckich śmieci. Co więcej, nawet gdy czytamy peany, nie możemy być pewni, czy nie stoi za nimi niewidzialna ręka sponsora. To oczywiste, że skoro można promować na profilach celebrytów mikrofalówki, kremy bądź zagraniczne wyjazdy, to niby dlaczego nie miałoby to dotyczyć zachwytów nad płytami bądź koncertami? Co gorsza, bez problemu można znaleźć w sieci poradniki, jak zdobyć świetne oceny własnej recenzji, kupić tzw. lajki czy być obserwowanym przez wygenerowany wirtualnie ruch na danym profilu bądź pod konkretnym wpisem. W imię czego? Czy uczciwość i rzetelność już kompletnie nie są w cenie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Inną ciemną stroną tego samego księżyca jest negacja tego, co komuś w duszy nie gra. Może stąd moda na dyskredytowanie disco polo, atak na wszelkie formy muzycznej wypowiedzi, jak choćby tej z wiarą w tle, w imię laicyzacji życia publicznego. A niby dlaczego? W 37-milionowym społeczeństwie jest miejsce na wszystko i dla wszystkich. Muzyka, bez względu na swoje wyrafinowanie czy jego brak, oparta jest na dwunastu dźwiękach, widocznych na klawiaturze pod postacią siedmiu białych i pięciu czarnych klawiszy. Oczywiście, o ich ostatecznej wysokości decydują oktawa, w której się znajdują i strój. To człowiek decyduje, w który z tych dźwięków uderzyć, którą strunę szarpnąć. Człowiek też decyduje, czego chce słuchać. Telewizory i radioodbiorniki mają taki przycisk, który daje możliwość ich wyłączenia, gdy coś nam się nie podoba, konkurencyjność oferty natomiast sprawia, że każdy może – jeśli chce – poszukać tego, co właśnie jemu przypada do gustu.

I nie trzeba przekonywać innych, że jeśli nie słuchają tego, co ty, to dokonują złego wyboru. Przecież oni słuchają tego, czego właśnie chcą posłuchać! Upraszczając: raz masz ochotę na bigos, innym razem na naleśniki z serem, by nazajutrz zjeść kotlet. Cóż, jeśli ktoś czuje się lepszy, bo wyznaje zasadę nieomylności, to należy mu tylko współczuć. Michał Urbaniak powiedział mi kiedyś pięknie: „Bóg dał ludziom muzykę, a oni podzielili ją na gatunki i style”. Ja tylko dodam, że chcemy czy nie, zawsze do dyspozycji mamy tylko te wspomniane dwanaście dźwięków dwunastostopniowej skali chromatycznej. Do twórcy należy wybór, jak je uporządkuje, jakie dobierze tempo i jak skomplikowana będzie to układanka. To zaś poszerzy lub zawęzi krąg odbiorców i w żaden sposób nie zbuduje hierarchii na to, co lepsze i gorsze, a tym samym na słuchaczy lepszych czy gorszych. Każdy słucha tego, na co ma ochotę. Tego, co go wzrusza, porusza, intryguje. Ot, aż chce się powiedzieć: słuchaj i daj słuchać innym.

2022-07-12 12:47

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lidia Kozubek in memoriam

Z chwilą odejścia prof. Lidii (właściwie: Leokadii) Kozubek kończy się ważna epoka w historii polskiej pianistyki. Artystka należała do tego samego pokolenia wielkich polskich pianistek, co Halina Czerny-Stefańska, Regina Smendzianka, Barbara Hesse-Bukowska i Lidia Grychtołówna

Studia pianistyczne odbyła w klasie Władysławy Markiewiczówny w PWSM (obecnie Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego) w Katowicach oraz u Jana Ekiera (studia aspiranckie) w PWSM (obecnie Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina) w Warszawie. Ukończyła też muzykologię pod kierunkiem Zdzisława Jachimeckiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Później jako znana w kraju i za granicą pianistka, nie zaniedbywała swojej drugiej pasji – muzykologii. Pianistyczne szlify doskonaliła pod okiem legendarnego Artura Benedettiego Michelangeliego na letnich kursach w Arezzo we Włoszech. O swoim mistrzu napisała: „Tym, którzy przechodzą zwycięsko przez najtrudniejsze próby, którzy udokumentują swą niezłomną wolę wytrwania i umiłowania muzyki nade wszystko, Michelangeli nie skąpi swej wiedzy i doświadczenia, bo mogą oni aspirować do zawodu, w którym cnota cierpliwości i wytrwania ma olbrzymie znaczenie” („Muzyka fortepianowa III”, Prace Specjalne Akademii Muzycznej w Gdańsku nr 18, Gdańsk 1979).

CZYTAJ DALEJ

Turniej ATP w Rzymie - Hurkacz awansował do ćwierćfinału

2024-05-14 19:33

[ TEMATY ]

tenis

Hubert Hurkacz

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Rozstawiony z numerem siódmym Hubert Hurkacz wygrał z Argentyńczykiem Sebastianem Baezem (nr 17) 5:7, 7:6 (7-4), 6:4 w 1/8 finału tenisowego turnieju ATP rangi Masters 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. Polak zanotował aż siedemnaście asów serwisowych.

Było to pierwsze spotkanie tych zawodników. Hurkacz grał o awans do trzynastego ćwierćfinału turnieju Masters 1000. Rywal po raz pierwszy stanął przed taką szansą.

CZYTAJ DALEJ

Ania Broda: pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury

2024-05-14 15:52

[ TEMATY ]

muzyka

pieśni maryjne

Magdalena Pijewska/Niedziela

Pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury ze względu na piękno języka, słownictwo i oryginalne melodie - mówi KAI Ania Broda. Pieśni biblijne i apokryficzne, balladowe i legendy, pogrzebowe i weselne, pielgrzymkowe czy mądrościowe - to pobożnościowe, ale i kulturowe bogactwo tradycyjnej muzyki, jaką Polacy przez pokolenia oddawali cześć Maryi. O dawnych polskich pieśniach maryjnych - ich znaczeniu, źródłach, rodzajach i bogactwie - opowiada wokalistka, cymbalistka, kompozytorka i popularyzatorka dawnych polskich pieśni. Wydała m. in. z Kapelą Brodów płytę "Pieśni maryjne".

- Jest tak wiele ważnych dla mnie pieśni maryjnych, że trudno mi wybrać, które lubię najbardziej. Każda z nich ma swoje miejsce w mojej codzienności i swoją funkcję. Mam wrażenie, że jest to zbiór pieśni religijnych niezwykle zróżnicowany w formie tekstowej, w narracji, ale też w formie muzycznej. Takie pachnące ziołami i kwiatami królestwo pomocy. Niebieskie Uniwersum z liliami w herbie - opowiada w rozmowie z KAI Ania Broda.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję