Reklama

Niedziela Małopolska

Wielki Szef czuwa

Tim Guénard gościł w Krakowie. Były bokser i szef ulicznej szajki opowiedział, jak pod wpływem kontaktu z osobami niepełnosprawnymi oraz wiary zmieniło się jego życie. Zamiast przemocy, wybrał przebaczenie

Niedziela małopolska 14/2017, str. 5

[ TEMATY ]

świadectwo

Małgorzata Cichoń

Tim – na zdjęciu z tłumaczką

Tim – na zdjęciu z tłumaczką

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na spotkanie zorganizowane 20 marca przez Oazę Franciszkanów (akademicką wspólnotę Ruchu Światło-Życie przy bazylice Franciszkanów w Krakowie) i Akademię Ignatianum w tejże uczelni, przyjechała m.in. młodzież z Mszany Dolnej. Takie świadectwa, gdy ktoś opowiada swą trudną historię i zarazem odsłania drogę wyjścia z niej – naprawdę poruszają. Tego zdania jest m.in. Nikola. Słuchając Tima, ocierała łzy z policzków.

Nie skaza, lecz przywilej

Treść jego wypowiedzi okazała się również bliska pani Małgorzacie, rodowitej Mszaniance, która na co dzień pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi, np. po porażeniu mózgowym. Mówi, że nie zamieniłaby tego zajęcia na pracę z tak zwaną „zdolną młodzieżą”. Wie, ile ciepła, miłości potrafią okazać osoby niepełnosprawne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tim dobitnie zobrazował, jak spotkane w „Arce” osoby z dysfunkcjami intelektualnymi nauczyły jego zimne, poranione serce... kochać. Czyli tego, czego nie umiał, będąc odrzuconym dzieckiem, szwędającym się po ulicy zbuntowanym młodzieńcem, szukającym zemsty bokserem... Swoją pierwszą książkę „Silniejszy od nienawiści” zadedykował właśnie im: „Życie zawdzięczam tym, których odrzuca nasze społeczeństwo, tym połamanym, pokręconym, niepełnosprawnym, «nienormalnym»”.

– Nigdy się nie bójcie innych osób, nie bójcie się inności. Bo bycie innym nie jest skazą, lecz przywilejem – przekonywał słuchaczy zebranych w auli krakowskiej uczelni. Swoim życiem mężczyzna daje świadectwo, że to, co odrzucone przez ludzi, w oczach Bożych może stać się wybranym, ukochanym. Boga nazywa: „Big Bossem”, Wielkim Szefem.

Rozmrozić serce

Tim mówił o tym, jak co rano, budząc się, powierza swoje życie Wielkiemu Szefowi i jak przed snem dziękuje Mu za spotkane tego dnia osoby. Opowiadał, jak istotne są w jego życiu spotkania: – Dzień, który zmienił moje życie, to ten, kiedy nauczyłem się szanować człowieka. Dzięki spotkaniom uczę się więcej kochać Boga.

Reklama

Po wystąpieniu Tima spotykam wyjątkowe osoby: podopiecznych Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego (MOW) im. ks. Karola Wojtyły w Mszanie Dolnej, wraz z dyrektor placówki, Małgorzatą Wróbel. Stoją w kolejce po autograf od Tima, chcą uścisnąć jego dłoń, spojrzeć w oczy, wymienić słowo: Krystian, Kacper, drugi Kacper, Piotr...

Ten ostatni, choć najstarszy i spoza ośrodka, dopiero uczy się życia. Niedawno (minął rok, ale dla niego to jak parę dni) wyszedł z więzienia. Siedział 25 lat. Mówi, że nie zna czułości, miłości: – Mam zimne serce, nie kocham nikogo, nawet siebie. Dlatego jeżdżę, poszukuję. Może Bóg otworzy moje serce? Na razie jestem jak na huśtawce... Wychowywała mnie ulica: Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Krakowa. Wcześniej, tak jak Tim, byłem katowany przez ojca, uczony kradzieży i innych złych rzeczy. Dorastałem wśród twardzieli i takiego grałem, bezwzględnego. Wyszedłem na wolność, próbuję wyprostować moje życie. Potrzebne są takie spotkania jak to, bo one doładowują. Obecnie czuję się jak dziecko we mgle, uczę się poruszać w nowym dla mnie świecie, w którym można się nie bać, nie żyć w lęku, że zaraz ktoś mnie zaatakuje.

Kocham, bo żyję

Gość z Francji opowiadał: – Moja matka mnie porzuciła. Ale w drugiej książce napisałem: „Dziękuję ci, mamo”. Zrozumiałem, że moja matka odważyła się powiedzieć życiu „tak”. Przeżyłem 9 miesięcy miłości w łonie mojej matki. Kocham moje dzieci, Wielkiego Szefa, młodych ludzi, których dziś odwiedziłem w poprawczaku – a żeby kochać, trzeba najpierw żyć. Musiałem wiele lat powtarzać modlitwę różańcową, by odkryć, gdy miałem już 51 lat, że jestem owocem czyjegoś „tak”.

Rozmawiam z Krystianem, podopiecznym MOW-u: – Czułem się wyróżniony, bo Tim zapytał mnie o imię. Powiedział, że jestem fajny chłopak. Lubię i szanuję takich ludzi, którzy przemawiają do nas w inspirujący sposób. Co najbardziej przykuło moją uwagę? To, że porzucili go rodzicie, mama przywiązała do słupa i odeszła. I opowieść, jak uciekał z więzienia, przez druty.

Reklama

Kolega Krystiana, Kacper, dodaje: – Tim przez 3 lata spał pod wieżą Eiffla, na śmietnikach. Nie miał domu, oparcia, nie miał się kto nim zaopiekować. Chciałbym docenić to, co mam, nauczyć się od nowa szanować ludzi. Ma w ręku książkę „Silniejszy od nienawiści”, zaraz Tim ją podpisze po francusku i trzeba będzie ten cenny autograf przetłumaczyć. – Czytałem już książkę „Wyrwani z niewoli”, gdzie dwóch uliczników opisuje swoje życie. Polecam. Było tam dość dużo o wierze. Sam jeszcze poszukuję, ale takie spotkania jak to, dają mi do myślenia.

Przysłuchująca się naszej rozmowie dyrektor MOW-u podsumowuje słowa podopiecznych: – Warto ich zabierać na takie wydarzenia. Przecież chodzi o to, by byli dobrymi facetami.

2017-03-30 09:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przez 13 lat żyła samą Eucharystią

[ TEMATY ]

świadectwo

mistycy

Materiał prasowy

Nie jest to odosobniony przypadek w historii Kościoła. Święta Aniela z Foligno żyłą samą Eucharystią przez dwanaście lat; św. Katarzyna Sieneńska przez osiem, a Teresa Neumann przez trzydzieści sześć. W przypadku Aleksandriny całkowity brak przyjmowania pokarmów i płynów, któremu towarzyszył brak oddawania moczu, trwał trzynaście lat i siedem miesięcy.

Było to przyczyną nieustannego cierpienia. Silnie odczuwała głód i pragnienie, ale gdy tylko wypijała choć kilka kropel wody – wymiotowała. Jednak nawet będąc w takim stanie, miała siłę modlić się, śpiewać i rozmawiać z odwiedzającymi, nawet przez wiele godzin. Zdarzały się krwotoki, pocenie i wymioty, mimo to jej organizm nie doznał na skutek tej sytuacji żadnego uszczerbku. Całkowity post rozpoczął się w Wielki Piątek 27 marca 1942 roku, po tym jak mistyczka po raz ostatni przeżyła mękę w sposób widoczny. Od tego dnia nie była w stanie już nic przełknąć. Dokonywała wielu prob, lecz za każdym razem natychmiast wszystko wymiotowała, czemu towarzyszyły wielkie boleści.

CZYTAJ DALEJ

Tu nie chodzi o zwykłą woltę

2024-06-01 07:12

[ TEMATY ]

punkt widzenia

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Z rosnącym zdziwieniem oglądam i czytam niektóre wypowiedzi na temat obrotu o 180 stopni, jakiego dokonała obecna większość rządząca w swojej narracji o ochronie granicy z Białorusią. Porównaniom tego, co mówili i jak głosowali w 2021 roku z tym, co mówią teraz towarzyszy konstatacja, że to nic poważnego, a nawet dobrze, że przejęli stanowisko Prawa i Sprawiedliwości, bo najważniejsze, że teraz chcą dobrze.

Naiwność wobec polityków jest niebezpieczna

CZYTAJ DALEJ

Z Najświętszym Sakramentem przez USA: heroiczne świadectwa wiary

2024-06-01 13:39

[ TEMATY ]

USA

Karol Porwich/Niedziela

To był zuchowały pomysł, lecz dziś nawet święci zazdroszczą nam takiej eucharystycznej pielgrzymki - mówi ks. Roger Landry, kapelan jednej z czterech procesji, które przemierzają całe Stany Zjednoczone, by 16 lipca po 65 dniach marszu dotrzeć do Indianapolis, gdzie odbędzie się Krajowy Kongres Eucharystyczny. Do obowiązków ks. Landry’ego należy noszenie monstrancji na najdłuższych odcinkach pielgrzymki. Jak przyznaje codziennie jest świadkiem niesamowitych aktów wiary.

Krajowa Pielgrzymka Eucharystyczna wyruszyła 17 maja z czterech stron kraju. Ks. Landry jest kapelanem trasy wschodniej, która rozpoczęła się w New Haven. Liczy ponad 1500 mil. W ubiegłym tygodniu była w Nowym Jorku. Kiedy przechodziliśmy przez Bronx, byłem świadkiem heroicznego wręcz aktu pobożności - wyznaje amerykański kapłan, opowiadając o niepełnosprawnej kobiecie, która na widok Najświętszego Sakramentu nalegała, by mogła wstać z wózka inwalidzkiego i uklęknąć przed Panem Jezusem. Dodaje, że takie sytuacje zdarzają się każdego dnia. Ludzie przyłączają się do pielgrzymki, zatrzymują swoje samochody, klękają na asfalcie, z wielkim nabożeństwem witają Najświętszy Sakrament na ulicach swych miast. Rozmawiając z portalem Crux, ks. Landry przyznaje, że wszystko to przypomina atmosferę Niedzieli Palmowej, z tą tylko różnicą, że wtedy Pan Jezus jechał na osiołku, a teraz jest niesiony przez kapłana.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję