Reklama

Niedziela Kielecka

Mniszki Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu w Świętej Katarzynie

Szczęśliwe za kratą

Niedziela kielecka 2/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

zgromadzenie

Archiwum

Boże dary w ogrodzie sióstr

Boże dary w ogrodzie sióstr

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem - zapewnia jedna z mniszek klasztoru w św. Katarzynie. - Chciałabym, aby każdy odnalazł w życiu tyle szczęścia, ile ja tutaj w wypełnianiu woli Boga w każdej chwili i każdego dnia - dodaje. Takie szczęśliwe życie za murami klauzury - przepełnione nieco innym szczęściem, niż rozumie je świat - wiedzie w Świętej Katarzynie 28 sióstr bernardynek, czyli Mniszek Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu. Bernardynki posługują wyłącznie w Polsce, a w Świętej Katarzynie od 1815 r. Obowiązująca klauzura konstytucyjna nakłada na to skromne, pracowite i przemodlone życie określone reguły.

Z Drzewicy w Góry Świętokrzyskie

Korzenie duchowości i historii bernardynek to Trzeci Zakon św. Franciszka. Siostry były najpierw tercjarkami. Wspólnotowe życie zamknięte, jeszcze nie w pełni klauzurowe, siostry podjęły w 1459 r. w klasztorze na krakowskim Stradomiu. W XVI wieku istniało już ponad 30 domów żeńskich w Polsce. W 1561 r. Pius II dla pierwszych sióstr żyjących w klauzurze nadał pierwsze ustawy połączone ze ślubami. Nowelizacje ustawowe następowały z nadania kolejnych papieży - Mikołaja IV, Leona X. Natomiast początki klasztoru drzewickiego - macierzystego dla św. Katarzyny - to 1626 r. Gdy klasztor w Drzewicy spłonął, siostry tułały się po dworach szlacheckich, doświadczając z całym narodem klęsk powstańczych i trudnych czasów popowstaniowych. 18 lipca 1815 r. decyzją kapituły w Paradyżu i z nadania bp. de Boża Wola Górskiego - siostry osiedliły się w św. Katarzynie. Do klasztoru pod Łysicę przybyło 8 sióstr. Miejsce było niezwykłe, na poły owiane legendą. Pierwszy kościół miał wznieść, z pomocą bernardynów - Wacławek - dawny rycerz Jagiełły, który zapragnął życia pustelniczego, a zarazem szukał schronienia dla figurki św. Katarzyny, którą przywiózł z Ziemi Świętej. Kościół i klasztor Bernardynów erygował bp Jan Rzeszowski w 1478 r. Zabudowania niejednokrotnie niszczyły pożary, m.in. w 1847, co wymuszało przebudowę obiektu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bernardynki osiadłe w św. Katarzynie, pomimo nękających ich dom pożarów, nie opuściły jednak nowej siedziby, odbudowując klasztor z kościołem. Przed powstaniem styczniowym klasztor został ustanowiony przez władze świeckie jako miejsce pobytu dla kobiet skazanych - rodzaj domu poprawczego dla kobiet zaangażowanych politycznie. W 1864 r. klasztor miał charakter etatowy - we wspólnocie mogło być do 14 sióstr. W 1905 r. wraz z ukazem tolerancyjnym otwarto nowicjat dla sześciu sióstr. W 1920 r. było ich już 20.

Do II wojny światowej klasztor utrzymywał się z jałmużny oraz z posagów, które wnosiły kandydatki pochodzące ze szlacheckich lub mieszczańskich rodzin. Siostry na co dzień oddawały się przede wszystkim modlitwie, wykonywały prace domowe, specjalizowały się w hafcie, natomiast sprawy gospodarcze prowadzili tercjarze i tercjarki posługujący przy klasztorze.

Zupa w konewkach

II wojna światowa i czas niemieckiej okupacji zmienił ustabilizowane życie bernardynek. Niemcy stacjonowali od strony gospodarczej klasztoru, a matka Bernarda Karmańska, doskonale władająca niemieckim, potrafiła stworzyć pozory względnie poprawnych relacji, które były przykrywką dla udzielania pomocy żołnierzom Polski Podziemnej. I tak tercjarki idąc po wodę do źródełka św. Franciszka, w konewkach dostarczały zupę partyzantom… Klasztor nie uniknął represji, w tym rewizji. Po zakończeniu wojny dla bernardynek nastał ciężki okres, także pod względem materialnym, z kolei podłączenie energii elektrycznej w latach 50. wniosło spore zmiany w codzienne życie w klasztorze. W latch 1925-62 siostry z pomocą tercjarek prowadziły szkołę dla dziewcząt. Uczennice - dziewczęta głównie z chłopskich rodzin, uczyły się prac domowych - gotowania, szycia, haftu, poznawały podstawy języka polskiego i - co może najważniejsze - uczyły się żyć wiarą, a wypracowane wówczas relacje są bardzo żywe do dziś.

Reklama

Wpływ na klasztorne życie miały także zmiany posoborowe, skutkujące z jednej strony reformą liturgii - wprowadzeniem języka polskiego, ale i rezygnacją z wyposażania kandydatek w wiano, wreszcie udoskonalaniem warunków życia w klasztorze, które - jak tłumaczą siostry - miały „pomóc w dobrym wykorzystaniu czasu na modlitwę, w szukaniu Boga i jego woli w każdej codziennej sytuacji”. W praktyce chodziło o założenie centralnego ogrzewania (w klasztorze w całości zbudowanym z kamienia utrzymywała się przejmująca wilgoć, opał był drogi, pomieszczenia wciąż niedogrzane), o rezygnację z firanki w rozmównicy (która dodatkowo, oprócz kraty, oddzielała siostry od gości podczas spotkań w rozmównicach).

Cały świat w intencjach

Oddalone od świata, znają przecież jego zawiłe sprawy. Ludzie częściej niż niegdyś pukają do klasztornej furty, piszą listy, majle, telefonują z prośbą o modlitwę. Skupia się w nich jak w soczewce ten cały świat, który każda z nich zostawiła. Do tego są jeszcze wciąż nowe intencje Kościoła, Ojca Świętego, Ojczyzny.

Świat, współczesny polski świat, co chwilę wyrzuca na margines zalęknionych, skrzywdzonych, zdeprawowanych. Chorych i okaleczonych przez nadmiar, tempo, bezrefleksyjność. To ten świat w postaci mężczyzn, kobiet, młodzieży czy wręcz rodzin rozpaczliwie puka do świata sióstr. Rozpaczliwie szuka ratunku. - Chodzi przede wszystkim o miłość, która jest jedynym lekarstwem na wszystkie bolączki - wyjaśnia zza kraty pogodna, uśmiechnięta s. Agata. Ludzie szukają rozmowy, a w niej światła, jak odczytać rzeczywistość i Bożą wolę. Wielu rozmówców niewiele sobie obiecywało po wizycie w klasztorze, wielu trafiło tutaj niespodziewanie, a potem dziwią się, że doznali uzdrowienia, że „tego rodzaju rzeczy można usłyszeć u sióstr”...

Siostry poznają także ten zewnętrzny świat poprzez kościół klasztorny pw. św. Katarzyny, w którym modlą się parafianie i turyści (od wiosny do jesieni jest też mnóstwo przyjezdnych, którzy stąd wyruszają na szlak). Są organistkami, zakrystiankami, dbają o kwiaty i bieliznę kościelną, starają się sprostać zainteresowaniu ze strony turystów. W świecie poza murami klasztoru mniszki są w pewnym sensie obecne poprzez owoce swojej pracy: słynne na całą Polskę hafty, kwiaty z ogrodu, sad i warzywniak obdarzające mnóstwem plonów, przerabianych potem w klasztornej kuchni, miody z własnej pasieki. Jest to obecnie gospodarstwo na własne potrzeby, choć jeszcze do lat 80. funkcjonowała szklarnia z pomidorami i nowalijkami. Siostry umieją podzielić się tym, co mają, a na zsiadłe mleko, placki ziemniaczane i świeże powietrze zapraszają się do bernardynek naprawdę ważne kościelne persony...

Reklama

Nie lada atrakcją dla wyruszających na Łysicę turystów jest widok sióstr grabiących jesienne liście albo siano na klasztornej łące czy jeżdżących traktorem - obrazek dostępny zaledwie dzień - dwa w roku. Bo one naprawdę żyją poza światem. Wyjątkiem są konsultacje u lekarzy specjalistów, obowiązki wynikłe z dokształcania, pogrzeb któregoś z rodziców lub rodzeństwa.

Wybór większej miłości

Bo właśnie tym - odpowiedzią na Bożą miłość - jest zawsze decyzja wstąpienia do zakonu klauzurowego. Nigdy ucieczką, nigdy reakcją na odrzucenie czy niespełnienie - tego rodzaju pomyłki weryfikuje najczęściej czas postulatu.

Przychodzisz tutaj, pod Łysicę, i wiesz, że pozostaniesz już do śmierci (bernardynki przeżywają życie w jednym klasztorze, przy którym także jest ich grób). Musisz się poddać rygorom, dyscyplinie modlitwy, wytrzymać ciężar codziennej pracy. Nie wiesz nic albo zgoła niewiele o zwariowanym tempie życia za klasztornym murem, zamknięte dla ciebie drzwi kariery nawet tej w obrębie kościelnych struktur. Co w zamian? Wielka, niewyrażalna w słowach łaska obcowania z Jezusem, budowania tej jedynej w swoim rodzaju relacji z Bogiem i coraz pełniejszego uczestnictwa w Jego wielkiej miłości. Taki styl życia nie wyklucza kontaktu ze światem, wrażliwości na jego potrzeby, co ujawnia się w różnych etapach roku liturgicznego, z którym łączą się określone wydarzenia w parafii. Jakie? A choćby troska o dzieci przychodzące na poranne roraty, często bez śniadania. Siostry wyrabiają więc dzieże drożdżowego ciasta, pachnącego świeżym masłem i mlekiem z własnego gospodarstwa i rozdzielają między najmłodszych pajdy świeżutkiej drożdżówki.

Reklama

W ciszy słychać najlepiej

Pobudka jest o piątej rano, w 20 minut później siostry gromadzą się w kaplicy na porannej modlitwie. Modlą się Liturgią Godzin i modlitwą myślną. Po półgodzinnej przerwie - Msza św., którą dla sióstr odprawia ksiądz kapelan. Po śniadaniu mniszki rozchodzą się do swoich prac. Jakie to prace? W pralni, prasowalni, w kuchni, na furcie i w zakrystii, w infirmerii, ogrodzie, sadzie, gospodarstwie, przy hafcie i w sekretariacie. Praca trwa do 11.45. W południe znowu spotkanie na modlitwie. Odmawia się Anioł Pański, Liturgię Godzin, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, intencje danego dnia. O 12.30 trwa odbywany w milczeniu obiad (milczenie znoszą tylko święta kościelne lub imieniny którejś z sióstr). Znów poobiednie prace do ok. 16.25. Wówczas rozpoczyna się blok modlitw popołudniowych.

Już o 16. 30. siostry gromadzą się na Nieszpory i półgodzinną medytację. O 17.30. jest kolacja, zaś o 18 - nabożeństwo z modlitwą różańcową lub Msza św. w kościele. Kompleta - modlitwa na zakończenie dnia trwa mniej więcej do godz. 19. Wszelkie zajęcia indywidualne kończą się o godz. 21 i nad wspólnotą klauzurową zapada cisza nocna.

Od kilku lat w ten cykl siostry włączyły codzienną, godzinną, indywidualną adorację Najświętszego Sakramentu. Raz w miesiącu, w rocznicę przybycia mniszek do Świętej Katarzyny jest specjalna modlitwa z kolejnymi tajemnicami różańcowymi. Regularnie odmawiają też nowennę, stanowiącą kilkuletnie solenne przygotowanie do jubileuszu 200-lecia. Dużo tej modlitwy...

Reklama

- A w Roku Wiary? Czy siostry podjęły jakieś szczególne zobowiązania modlitewne? Z tym pytaniem zwracam się do matki przełożonej s. Tadei Strony. - Tak, Rok Wiary w naszej wspólnocie zaowocował już lekturą Pisma Świętego w pogłębionej formie Lectio Divina oraz ponownym zgłębianiem Katechizmu Kościoła Katolickiego. Systematycznie też prowadzone są dla nas konferencje na temat wiary w naszym codziennym życiu - wyjaśnia siostra.

Za murami klasztoru czas płynie inaczej. W ciszy, rytmicznie, z określoną dyscypliną. Jakąś cząstką siebie każdy z nas zazdrości tego czasu wygospodarowanego na modlitwę, tej szansy na spojrzenie w głąb siebie, ogrodu - pięknego jak marzenie wiosną i latem, a zimą przygarniającego wszelkie ptactwo z Puszczy Jodłowej. Zazdrościmy zdrowej kuchni bez ulepszaczy, normalnego czasu pracy, odpoczynku, snu. I ciszy.

„To jest to” s. Agaty

Pierwszy raz do rozpoznanego w sobie głosu powołania przyznała się przed kapłanem w wieku 15 lat. Myślała o zakonie zamkniętym - była to jej tajemnica, choć świat wołał i niewiele o życiu klauzurowym wiedziała. „Agata, jak będziesz tak szalała, to cię tutaj zostawimy” - żartował nauczyciel, opiekun jej klasy, gdy podczas wycieczki szkolnej śladami Żeromskiego odwiedzili Świętą Katarzynę. Pamięta tę pierwszą rozmowę przez malutkie okienko, salkę, gdzie przyjmowane były osoby świeckie, siostry pracujące za płotem na grządkach kapusty, o najdorodniejszych pod słońcem główkach. Dziewczęta uwiesiły się płotu, patrzyły na pracę sióstr, poprosiły o adres. W trzeciej klasie nawiązała z mniszkami kontakt listowny, z każdym listem bliższy sercu. Siostry zapraszały po zdaniu matury. Nie zapomni nigdy tamtej chwili, gdy weszła do rozmównicy, a całe jej wnętrze odczuło „To jest to!”.

Nigdy nie żałowała tej decyzji.

W następnym numerze zaprezentujemy posługę Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Proszowicach

2013-01-10 14:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Częstochowa: pierwsze śluby zakonne sióstr nazaretanek

[ TEMATY ]

zgromadzenie

Ks. Mariusz Frukacz

„Przez śluby zakonne potwierdzacie pierwsze obdarowania od Boga” - mówił w kościele pw. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Częstochowie abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski przewodniczył 4 sierpnia uroczystościom złożenia pierwszych ślubów zakonnych przez siostry nazaretanki.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią.
Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989).
Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących.
Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki.
Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę.
22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica.

Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Biskup legnicki o Kościele w drodze

2024-05-30 15:40

[ TEMATY ]

Legnica

Boże Ciało

Wydarzenie Eucharystyczne

katedra legnica

sanktuarium św. Jacka

ks. Piotr Nowosielski

Główna procesja eucharystyczna w Święto Bożego Ciała, przeszła ulicami Legnicy, od katedry, do miejsca Wydarzenia Eucharystycznego w sanktuarium św. Jacka. Uroczystości przewodniczył biskup legnicki Andrzej Siemieniewski.

W homilii, nawiązując do odczytywanego słowa Bożego, zwrócił uwagę że cytowany dziś fragment Listu do Hebrajczyków (Hbr 9,11nn), jest jakby graficznym zapisem Historii Zbawienia, z podkreśleniem mocy Krwi Chrystusa przelanej dla naszego Odkupienia. Natomiast słowa Ewangelii, przypominają, o niezwykłym darze sakramentu Eucharystii, który otrzymaliśmy z rąk samego Jezusa Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję